Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - W separacji nie można pominąć Sądu Kościelnego

Anonymous - 2011-01-26, 09:35

Andrzeju,

Wiem, że Bóg zawsze udziela łaski przebaczenia człowiekowi, ale ja nie o tym pisałem.

Nie posiadam takiej pewności, że zawsze udziela łaski POJEDNANIA dla małżonków. Może tak, może nie. Sądzę natomiast, że nie każdy potafi taką łaskę przyjąć. BTW ja nie o przebaczeniu - pojednaniu z Bogiem, tylko o pojednaniu się małżonków pisałem. A to nie zadarza się ZAWSZE. A szkoda ...

Pozdrawiam
pi.kwadrat

ps ja z Tobą Andrzeju nie walczę, próbuje pokazać Ci troszkę inny sposób patrzenia na świat, nie lepszy może nie gorszy ale inny :-)

Anonymous - 2011-01-26, 12:25

Ktoś kiedyś powiedział, że uratowanie chociażby jednego człowieka, to tak jakby uratować całą ludzkość.
Dlatego więc nie istnieje „złudna nadzieja” a wiara w uzdrowienie małżeństwa oparta na wierze i ufności Bogu może dokonać w nas cudu przemiany, który również może doprowadzić do pojednania małżonków po bolesnych doświadczeniach kryzysu, separacji czy nawet rozwodzie cywilnym.
Taką wiarę i ufność posiadała nasza śp. Kasia - moderatorka, która potrafiła właściwie odczytać Plan Boga, potrafiła ten Plan przyjąć i z wielką ufnością na co dzień go realizowała. Z wielkim podziwem patrzyłam na jej postawę i zastanawiałam się skąd w niej tyle siły, tyle determinacji … Ale wiem, że Kasia była silna nadzieją w Bogu, silna wiarą i dlatego była zdolna nawet „góry przenosić”.
Dlatego więc nie istnieje „złudna nadzieja”…

Andrzej - 2011-01-26, 13:53

pi2 napisał/a:
Andrzeju,

Wiem, że Bóg zawsze udziela łaski przebaczenia człowiekowi, ale ja nie o tym pisałem.

Nie posiadam takiej pewności, że zawsze udziela łaski POJEDNANIA dla małżonków. Może tak, może nie. Sądzę natomiast, że nie każdy potafi taką łaskę przyjąć.


A czymże jest łaska pojednania jak nie przyjęciem przez każdego współmałżonka łaski przebaczenia i skruchy. Bóg uzdalnia kazdego człowieka do przebaczenia i skruchy, gdy człowiek jest otwarty na działanie łaski. W tym sensie Bóg zawsze takiej łaski pojednania udziela. Jeśli nie dochodzi do pojednania, to dzieje sie to wyłącznie z winy któregoś z małżonków (albo obojga), że łaski przebaczenia w danym czasie nie przyjmuje i nie odpowiada na Boże wezwanie do okazania własnej skruchy za popełnione winy.. Pojednanie jest procesem/aktem wzajemnego przebaczenia sobie win i okazania wzajemnej skruchy i dotyczy wszystkich sfer relacji małżeńskiej z całego małżeńskiego życia. Każdy ma za co przepraszać i każdy ma za co przebaczać.. Nie ma bezgrzesznych małżonków. :))

Dopóki człowiek żyje zawsze jest szansa, że do pojednania może dojść. TEGO NIGDY NIE MOŻNA WYKLUCZAĆ - gdyż nie znamy przyszłości, a Bóg tylko wie czy człowiek skorzysta z szansy, czy nie..

Pi2, nie czuję się atakowany, wręcz widzę, że szukasz w tym problemie woli Bożej być może dla siebie, albo kogoś Ci bliskiego. Podoba mi się także i to, że pytasz o zdanie księży kanonistów, zadajesz im trudne pytania.. :))

Anonymous - 2011-01-26, 21:52

Odpowiadam.
Nie zamierzam negować decyzji Pana Boga i Jego ingerencji w moje życie. Ale neguję bezwzględną ludzką wiarę, że moje małżeństwo może by uratowane. Ono nie może z powodów o których nie chcę tu pisać. Ja wiem, że powrót szanownego pana męża nie jest możliwy. I kropka.
Co nie znaczy że nie widzę możliwości naszego pojednania. Ale pojednanie nie musi oznaczać fizycznego połączenia, prawda?
I tutaj ukłon w stronę nałoga,
Cytat:
"Ale nie zgadzam się z tym że przebaczenie nie jest otwarciem się na pojednanie."
. Źle się wyraziłam, mało precyzyjnie, bo dla mnie przebaczenie nie musi oznaczać pojednania w takim sensie, jak to jest rozumiane tutaj - że to konieczność połączenia.
Cytat:
"...przebaczenie może być bez pojednania i jednostronne.Nawet bez wiedzy i woli "krzywdzieciela"."

To prawda.

I dalej, uważam że krzywdzące jest twierdzenie, iż każda myśl o badaniu ważności małżeństwa jest chęcią chęć wejścia w nowy związek. Nie bardzo rozumiem skąd taka tendencja do oceny innych sumień, skąd próby udowadniania innym, że działają w złej intencji. Skąd to się bierze i dlaczego się bierze?
Otóż, proszę sobie wyobrazić że można dochodzić prawdy właśnie po to, żeby mieć pewność że jest ważne, żeby uprawomocnić i wyzbyć się własnych wątpliwości. A wiadomo na jakich kruchych podstawach opierało się początkowo wiele małżeństw, moje również.
Wiesz Pi, piszesz
Cytat:
: "Czasem po ludzku już się nie da. Czasem w takie sytuacje wkracza Bog i czyni cuda, ale nie zawsze..... "

Jest wiele czynników, które nas ograniczają, które nie pozwalają małżonkom być razem. Ale można żyć w zgodzie oddzielnie. I tego sobie życzę, tego życzę swojemu szanownemu mężowi. Żeby przestał żyć w tym związku, żeby zwrócił się do Pana, bo w końcu o to idzie.
Piszesz Basiu : "Dlatego więc nie istnieje „złudna nadzieja”…"
Otóż niestety wiele razy się z czymś takim spotykam, ze złudzeniami, z bezpodstawną nadzieją.
Owszem, trzeba żyć z zgodzie z Panem, ale trzeba patrzeć realnie na rzeczywistość.
Cytat:
Dla strony, która nie kocha taką wierną i ofiarną miłością do końca, która nie ma oparcia w silnej wierze, to za życia współmałżonka może zrodzić się SUBIEKTYWNE PRZEKONANIE O BRAKU MOŻLIWOŚCI POJEDNANIA. Takiemu przekonaniu BRAKUJE WIARY w to, że współmałżonek może w którymś momencie pozwolić Bogu odmienić swoje serce.

Czy jeden człowiek ma prawo oceniać wiarę innego człowieka, mierzyć cudzą miłość, negować prawdziwość uczuć do małżonka? Czy tak się godzi i czy to jest dopuszczalne?
Zastanawiam się też czy stawianie sobie za cel życia odnowienia małżeństwa ( w sensie połączenia małżonków) może być miernikiem wiary.

Anonymous - 2011-01-26, 22:08

Myślę,że różnice zdań wynikaja w tej dyskusji z tego jak każdy z nas nieco inaczej,rozumie pojęcie uzdrowienie małżeństwa i pojednanie. To chyba kluczowe . Język polski jest bardzo pojemny, wieloznaczny i nie określa od do konkretnie zawartości każdego z tych określeń.
Są osoby, które za pojednanie uznaja podanie ręki i zycie osobno jako dobrzy znajomi,,są też i tacy, którzy uznaja je dopiero po ponownym odbudowaniu szczęśliwego małżeńskiego zycia, są i tacy ,którzy pojednanie kojarzą z odnowieniem ślubów w Kościele.
To samo z uratowaniem małżeństwa.
Jednym wystarczy uratowanie Sakramentu poprzez pozostanie w wierności małżonkowi bez wzgledu na Jego zachowanie, inni uznaja je za uratowane gdy wspólnie powiodą swoje zycie itd.

Zatem trzeba chyba najpierw ustalić jak każdy z nas postrzega pojednanie, a jak uratowanie małżeństwa. Bo ając różne rozumienie tych aspektów możemy długo dyskutować i nigdy nie znaleźć wspólnego środka. :-D

Anonymous - 2011-01-26, 23:00

Myślałem o tym wątku dzisiaj i przyszedł mi do głowy cytat z Apokalipsy:

"Zaiste, przyjdę niebawem" - mówi Jezus (Ap 21, 20).

Czy to nieprawda? Dwa tysiące lat temu było to pisane. A więc nieprawda - "niebawem" nie trwa dwa tysiące lat.

Ale przecież Pan Bóg jest prawdą...
No, to o co chodzi?

Elżbieto, a może Twoim krzyżem (albo jednym z takich krzyży) jest właśnie ten kłopot poradzenia sobie z wiarą/niewiarą, że Twoje małżeństwo może być uzdrowione?

Doświadczenie niemożności dania sobie rady z czymś i rodzące się wtedy twoje zagubienie sprawia, że stajesz się bardziej skłonny pragnąć i oczekiwać Jego przyjścia. Jest to szansa wzrostu i pogłębienia się twojej wiary. Te wszystkie trudności i problemy, które Pan Bóg dopuszcza w twoim życiu albo je nawet powoduje, mają wzbudzić w tobie głód Boga, są próbami wiary. Patrząc w świetle wiary, poznasz tak zwaną duchowość wydarzeń, która mówi, że każde wydarzenie jest przejściem Boga i że pewne Jego przejścia są ukierunkowane na wzbudzenie w tobie pragnienia Jego obecności, Jego pomocy, Jego zbawczej interwencji. Im bardziej czujesz się chory, tym bardziej odczuwasz potrzebę lekarza. Im bardziej czujesz się bezradny i przygnieciony różnorodnymi trudnościami, tym bardziej wzrasta w tobie pragnienie przyjścia Tego, który może ci pomóc, który obejmuje łaską Odkupienia wszystkie twoje problemy i może cię zbawić. Trzeba tylko, byś uwierzył, że On chce dać ci wszystko, czego potrzebujesz, byś uwierzył w Jego moc i nieskończoną miłość. Kiedy Bóg chce, byś dosięgnął głębi wiary, może poddać cię bardzo trudnym próbom, może ci wiele zabrać, a nawet bardzo ogołocić. Pan Bóg może chcieć twojego wykorzenienia, byś - nie mając ludzkich zabezpieczeń - oczekiwał zbawczej pomocy jedynie od Niego.

http://www.opoka.org.pl/b...z_wiara_06.html

Anonymous - 2011-01-27, 08:11

Jarek321 napisał/a:
Elżbieto, a może Twoim krzyżem (albo jednym z takich krzyży) jest właśnie ten kłopot poradzenia sobie z wiarą/niewiarą, że Twoje małżeństwo może być uzdrowione?

Jarku, to Ty masz kłopot, nie ja, bo starasz się udowodnić mi, że mnie jest źle. A dla mnie problemy by się zaczęły gdyby szanowny chciał wrócić. Dziś jestem wreszcie spokojna i ufna, jak wtedy, gdy się uczyłam w dzieciństwie o Bogu.
Ja po prostu inaczej niż tu się przeważnie mówi, rozumiem pojednanie i sens trwania w tym małżeństwie. Uważam, że tak blisko Boga nigdy nie byliśmy z mężem. Tak, nawet on nigdy tak blisko nie był, chociaż prawdopodobnie do kościoła to mu nie po drodze.
Miłego dnia.

O. Jacek Salij - "Rozmowy ze Świętym Augustynem"

Anonymous - 2011-01-27, 08:40

Myślę że nasza dyskusja jest o pryncypiach. Sednem sporu jest - tak to ja widzę - fundamentalna różnica zdań na temat drogi zbawienia.

Postawa pierwsza:
Jeżeli doszło do złożenia przysięgi przed ołtarzem to JEDYNĄ drogą do Boga jest zejście się małżonków i wspólne życie. Każde inne rozwiazanie jest złe. Czlowiek ma wybór pomiędzy tym co dobre i złe.

Postawa druga:
Jeżeli doszło do złożenia przysięgi przed ołtarzem to ZAZWYCZAJ najlepszą drogą do Boga jest zejście się małżonków. Bywa jednak czasem tak, że dróg prowadzących do zbawienia jest więcej a czasem każda z nich jest równie dobra i godna. Bywa, że człowiek ma realny wybór pomiędzy tym co dobre i dobre.

Andrzeju, widzę Twoje zdanie i jego konsekwencje. Mam też swoje zdanie różne od Twojego. Mysle, że nie jest dziś możliwe, żeby któryś z nas zmienił swoje przekonania. Ufam, że choć nasze poglądy wykluczają się wzajemnie to mogą razem współistnieć i przynosić dobro. Zależy mi na tym abyś dostrzegł istotę różnicy i pozwolił mi się różnić.

Tak to widzę
Pozdrawiam
pi.kwadrat

Anonymous - 2011-01-27, 08:41

ELZD!..........piszesz:
elzd1 napisał/a:
Ja po prostu inaczej niż tu się przeważnie mówi, rozumiem pojednanie i sens trwania w tym małżeństwie.


Czy jasno rozumiem Twój przekaz???:
przebaczenie a w efekcie tego ewentualne pojednanie nie musi być koniecznie "skonsumowane" wspólnym zamieszkaniem i łożem.
Sensowne może być trwanie w wierności sakramentu małżenstwa nawet jednostronnie. Czy dobrze rozumiem Twój przekaz???

Teoretycznie każde małżeństwo może być uratowane.Ale praktycznie............. jak widać nie każde

Andrzej - 2011-01-27, 11:01
Temat postu: Dzisiejszy werset
Dzisiejszy werset:

"Nie pozbywajcie się nadziei waszej, która ma wielką zapłatę"

List do Hebrajczyków 10:35 / Biblia Tysiąclecia

Charyzmat naszej Wspólnoty TM SYCHAR, który ukształtował się od niemal początku jej istnienia podany na stronie głównej www.sychar.org - jest drogowskazem dla tych małżonków, którzy rozumieją pojednanie małżonków jako odrodzenie małżeństwa, a więc pełny powrót do jedności - do pierwotnej miłości. "Modlitwa o odrodzenie małżeństwa" jest modlitwą dla tych właśnie małżonków, którzy chcą pójść właśnie tą drogą.

Charyzmatem Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR jest dążenie jej członków do uzdrowienia sakramentalnego małżeństwa, które przeżywa kryzys. Współpracując z Jezusem Chrystusem - Bogiem w każdej sytuacji nawet, po ludzku patrząc, beznadziejnej możliwe jest odrodzenie małżeństwa. Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. Prawda o mocy sakramentu oznacza, że nawet, jeśli małżonkowie nie potrafią ze sobą być i odchodzą w stan separacji, czyli oddzielnego mieszkania, to ich małżeństwo - Sakramentalne Przymierze małżonków z Bogiem - trwa nadal. Nadal są mężem i żoną, i jako tacy staną przed Bogiem. Sakrament małżeństwa jest darem Boga, który daje małżonkom siłę odtwarzania wspólnoty małżeńskiej właściwie w każdej sytuacji.

Anonymous - 2011-01-27, 11:52

To wolno mi być innym? Czy nie? Bo jakoś nie kumam Twojej odpowiedzi ... :-)
A może wolno byle nie tutaj? ;-)

Twoją odpowiedź Andrzeju ja rozumien tak:
ja mam racje, a skoro ja mam racje to Ty jej nie masz i będę cię przekonywał aż przekonam

A może jest więcej niż jedna racja?
No chyba że tutaj jest tylko jedna racja: Twoja

Ponawiam pytanie: pozwolisz mi się różnić? Tutaj? :-)

Pozdrawiam
pi.kwadrat

Andrzej - 2011-01-27, 12:18

pi2 napisał/a:
To wolno mi być innym?


Oczywiście że tak.:) Tak jak mnie wolno mi być takim, żeby przyznać się do drogi, którą wybrałem i którą idę. Przypominając charyzmat Wspólnoty pokazałem, że ta droga - to droga nadziei na uzdrowienie małżeństwa poprzez pojednanie ze współmałżonkiem. Tyle i tylko tyle. Kto chce iść drogą charyzmatu Sycharowskiego - to idzie, a kto nie chce, to nie idzie... :)

Anonymous - 2011-01-27, 12:28

Suuuper :mrgreen:

Tylko proszę, nie namawiaj mnie na każdym kroku do zmiany zdania.
Ja pamiętam jaki jest Twój pogląd. Szanuje go, ale mam swój i zmian nie planuje :-)
Nie zamierzam też przekonywać Cię do swojego zdania.
Różnijmy się ładnie ... a pozostali niech korzystają na tym.

Pozdrawiam
pi.kwadrat

Andrzej - 2011-01-27, 12:46

pi2 napisał/a:
Tylko proszę, nie namawiaj mnie na każdym kroku do zmiany zdania.


A możesz podać chociaż 3 przykłady z tego Forum, gdzie Cię namawiam do zmiany zdania? Po prostu zacytować moje wypowiedzi, gdzie Cię namawiam do zmiany zdania (jakiego?)? :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group