Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Proszę o pomoc nie wiem już dalej robić

Anonymous - 2011-01-06, 13:12
Temat postu: Proszę o pomoc nie wiem już dalej robić
Witam,

Pisałam już wcześniej na forum, sprawa rozwodowa została zawieszona (1 rok małżeństwa) na prośbę męża, myślałam ze coś się zmieni, a tu niestety cisza, mąż spotkał sie ze mną tylko poto aby sprawdzić jakie mam plany co do rozwodu, nie chce się pogodzic , nic spróbować, panuje wielka cisza, wiem że mąż spotyka się z pewną panią, straszanie sie zmienić stał sie innym człowiekiem, pod jej wpływem (ona jest wdową z dwójką dzieci), ze mną się nie kontaktuje, nie dzwoni nie pisze, tak jak bym go wcale nie obchodzila, sprawa została zawieszona do 15 lutego, następnie mąż powiedział ze zloży pozew o rozwód po raz kolejny a ja mam sie zgodzić bez orzekania o winie. Nie chce rozwodu, chciałabym uratowac to małżeństwo ale juz nie mam siły i nie wiem co jeszcze moge zrobić. Wszystko juz było poiwedziane, on stwierdził że mu zbrzydłam, to jest współdział moich teściów, ktorzy mu mnie obrzydzili, ja z nim nie mieszkam, on pozostał ze swoimi rodzicami, którzy go w tym uświadamiają. Na uratowanie tego małżeństwa potzeba chyba tylko cudu. Modlę się codziennie do Boga o uratowanie tego małżeństwa. Przebaczyłam jemu, teściom, zmieniłam swoje podejście do zycia, ale chciałabym byc z męzem ale juz pewnie nie ma nadzieji.

Anonymous - 2011-01-06, 17:39
Temat postu: bądż silna
witaj...dobrze,ze jestes z nami....według mnie,nie pomagaj mu...walcz...chociaż pewnie dostanie rozwod....ja sam nie mogę pojąć gdzie ci ludzie mają sumienia....co ich kieruje zeby zostawili rodzinę...dali zly przyklad dzieciom....innym...Może kiedyś obudzi sie w ich sercu sumienie...przypomną sobie o Bogu...I nie zwalajmy na niedojrzalosc psychiczną....to najprostsze stwierdzenie...to moja żona,Norberta tez powinny dostac rozwod,oj sorki..uniewaznienie malzenstwa,hehe...przecież my mamy coś z glowami,skoro ciagle kochamy swoje żony,,,,
Kolezanko,pewnie zaraz mądrzejsze dziewczyny Ci doradzą...pomodlę sie dzis za ciebie...Trzymaj się....pozostaje nam wierzyć....że bedzie ten lepszy dzień...chociaż dzisiaj trudno w to uwierzyc....

Anonymous - 2011-01-07, 21:31

Nie mam chyba już o co walczyć, wszystko skończone mąż znalazł inną i już go nie obchodzę, skończy się tak jak wspomniałeś rozwodem. Zostaje mi tylko nadziej że moze Pan Bóg ma dla mnie inny plan do wykonania.
Anonymous - 2011-01-08, 16:40

witaj...
WIesz ja tez ciagle kocham mojego meza..przede mna sprawa rozwodowa.Czekam na pozew ktory złożył.Mój mąż też ma inna kobietę choć nie chce się do tego przyznać.Oklamuje mnie,oszukuje...Mysle ze nadzieja umiera ostatnia i zawsze musimy wierzyc ze Pan Bog ma dla nas plan...kiedys przeczytalam ze Bog zabierajac nam dobre daje nam jeszcze lepsze.Nie pozostaje nam nic innego jak wierzyc ze lepsze przed nami bez wzgledu na to co by to nie znaczyło...my musimy zajać się soba..na męza podejrzewam ze nie masz wplywu...on sam musi sie obudzić.my na siłe nic nie mozemy zrobic bo bedzie jeszcze gorzej...trzymaj się cieplo i pamietaj ze nie jesteś sama

Anonymous - 2011-01-08, 19:40

Dzięki, jestem z tobą, niestety nie mam wpływu na męża, podobnie jak ty, faktycznie nadzieja umiera ostatnie, Pan Bóg może ma inny plan w stosunku do nas. Trzymaj się ciepło.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group