|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Coś we mnie pękło już
Anonymous - 2010-11-30, 21:34 Temat postu: Coś we mnie pękło już Piszę znów , bo nie mam do kogo się odezwać. Każdy ma 1000 rad , a ja czuję,że sama jestem zagubiona.
Mój mąż odszedł bez słowa. A we mnie po 10 latach pękło. Walczyłam naprawdę modlitwą , byciem w małżeństwie pomimo wszystko. Dla synów dla sakramentu.
Ale pękłam. Już czuję, że nie mam sił.
Przez te lata mąż nie potrafił być. Uciekał i to w różne rzeczy. Komputer , praca, samochody, pieniądze i długi kredyty bez mojej wiedzy. Po 2 latach zdradził mnie z 16 letnią dziewczyną , przebaczyłam. potem urodziłam 2 syna mówiąc na to małżeństwo Bogu tak. Znów po 2 latach zakochał się, postawiłam warunek, że albo będzie mężem dla mnie a dla dzieci ojcem ,bo ja nie zgadzam się aby gorszył synów, bo chciał zamieszkać z nimi w pokoju. Więc wyprowadził się do miasta tej dziewczyny, zostawiając mnie bez pieniędzy bo ja nie miałam też pracy.
Byłam załamana .w depresji. Miałam myśli samobójcze.Ale podniosłam się .
Pojawił się po 6 miesiącach z torbami ,mówiąc ,że nie kocha mnie ale chce być mężem i ojcem. Przyjęłam. Mówiłam Tak Bogu.
Wrócił z długami którymi nie chciał się dzielić i znów zachowywał się tak, że wzbudzał podejrzliwość. Starałam się rozmawiać, ale mój mąż jest bardzo zamknięty i zazwyczaj to był monolog. Nauczyłam się milczeć, i żyć
Aż do czasu niby depresji. jeżdził na tirach choć cała rodzina prosiła ,żeby nie brał takiej pracy. dzieci małe i płakały też. Ale tata był co 3 -5 tyg. Nie potrafił utrzymać z nami kontaktu bo nie potrafił rozmawiać a co dopiero na odległość.
w sierpniu zrezygnował, nic mi nie mówić. Było z nim coraz gorzej więc zaproponowałam psychologa w poradni katolickiej. Nie potrafił tam się otworzyć i poszedł do psychiatry i psychologa w poradni. Zostawił kartkę że sobie nie radzi i wyjechał na tydzień. skierowali go na diagnostykę w szpitalu psychiatrycznym ,ale po tygodniu się wypisał i bez słowa odszedł.
Całkiem przestał się do mnie odzywać , pisać. Był 2 razy u dzieci ale właściwie pakował się na ich oczach i zaznaczył im na mapie ,gdzie mieszka ( b daleko od nas) Dzieci płakały ja też pytałam się i mówiłam, że wina też jest we mnie ale ja mówię tak na to małrzeństwo. A On mi powiedział, że on mówi nie.
Napisałam smsa , dlaczego , co go skłoniło . Napisał,że jego nie akceptacja mnie skłoniła go do tego. Kogoś poznał, ale to nie było przyczyną jego wyprowadzki.
I pękło we mnie. Już nie potrafię , nie mam siły, przyjąć odrzucenia.
Czuję i chcę się uwolnić.
A zarazem z niczym sobie nie radzę. Nie śpię po nocach , staram się być przy dzieciach. Choć już nie tłumaczę im taty. Mówię prawdę ,że tata nie chce, że nie potrafi nas kochać.
Starszy się zmknął .Powtarza mi że mnie kocha i jak widzi moje łzy to prosi, żebym zapomniała o tacie ,żebym nie płakała a jak on zobaczy ,że my sobie radzimy i będzie chciał wrócić to my wtedy taty nie przyjmiemy i zobaczy co my czuliśmy.
A młodszy emocjie ma na wierzchu , krzyczy, są problemy w przedszkolu. I krzyczy do mnie ,że czemu takiego strasznego tatę nam wybrałaś.
A ja nie daje już rady
Anonymous - 2010-11-30, 21:45
Przytulam Cię mocno i obiecuję modlitwę.
Jesteś wspaniałą, silną kobietą i myślę, że teraz jest czas abyś zadbała o siebie i o dzieci, a męża oddaj w opiekę Matce Bożej.Poczujesz się spokojniejsza. TY zajmij się teraz sobą Aniu.
Anonymous - 2010-11-30, 22:22
dziękuję za te słowa. Ja chcę wnieść o separację sprawę. i proszę o modlitwę
Anonymous - 2010-11-30, 22:38
Aniu, o dary Ducha Św. dla Ciebie, o rozeznanie i podjęcie słusznej decyzji ....
" Przyjdź Duchu święty ześlij z nieba wzięty i przemień nasze
wewnętrzne napięcie w święte odprężenie. Przemień nasz niepokój w kojącą
ciszę. Przemień nasze zatroskanie w spokojną ufność. Przemień nasz lęk w
nieugiętą wiarę. Przemień naszą gorycz, w słodycz twej łaski. Przemień mrok
naszych serc, w delikatne światło. Przemień naszą obojętność, w serdeczną
życzliwość. Przemień naszą noc w twoje światło. Przemień zimę naszych dusz w
twoją wiosnę. Wyprostuj nasze krzywe drogi, wypełnij naszą pustkę, oczyść
nas z pychy, pogłębiaj naszą pokorę, rozpal w nas Miłość, zgaś w nas
zmysłowość. Spraw, abyśmy widzieli siebie tak jak Ty nas widzisz, abyśmy
mogli poznać ciebie jak to obiecałeś i byli szczęśliwi według słowa twego,
"błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą."
Anonymous - 2010-12-01, 13:04
Kochana mocno przytulam i pomodlę się za Was.
Anonymous - 2010-12-01, 13:17
Droga Aniu,
to prawda musisz być silna i zająć się sobą i dziećmi, wiem, wiem.... łatwo się radzi, gdy Ty w jakieś swojej części umierasz, tracisz dech i motywację do wszystkiego.
Bo cóż to znaczy być silna, na początku musisz być wzorem i ostoją dla swoich skarbów-kochanych dzieci, ja zrobiłam błąd i zatraciłam się -skrzywdziałam swoje jedyne dziecko.
Masz wolną wolę, niech decyzje przez Ciebie podjęte będą słuszne.Dużo już zniosłaś naprawdę, podziwiam Twój upór dla ratowania rodziny.Rodzina,to świętość - walcz o nią modlitwą -o siebie, dzieci i męża.
Wierze w wielkie miłosierdzie Pana Boga,
Serdecznie pozdrawiam,
Anonymous - 2010-12-01, 13:59
chciałabym uwolnić się emocjonalnie od męża, ale tak boli, że mam wrażenie ,że umieram. I już nie chcę go, bo czuję,że muszę powiedzieć dość. Najbardziej dręczą mnie myśli, jak dzieci płaczą a on sobie przy boku innej kobiety układa sobie życie.
Chcę iść i ruszyć tą separacjię , a tak ciężko mi. W sylwestra będzie 10 rocznica ślubu. I Chyba chcę przed tym postawić już granicę dla męża ale i dla siebie. żeby móc odbudować w sobie poczucie wartości. I spróbować na nowo cieszyć się życiem. Uśmiechać się.
Jestem tak słaba psychicznie,że już sama na siebie nie mogę patrzeć i inni na mnie. Bo już im wydawałoby się że powinnam dać sobie spokój dawno. I pewnie mają rację .
Mam też momenty, że tak mi brakuje mężczyzny,że teraz jak jestem sama to bym poszła w ramiona każdego. Toczę jakąś walkę sama o siebie. Widzą też to moi synowie, którzy po kilka razy mówią mi , mamo- kocham cię.
A czas dla mnie jakby się zatrzymał. Coś o co walczyłam i dobrze i często żle, teraz mam odwrócić i powiedzieć sercu dość. Koniec.
Anonymous - 2010-12-01, 15:11
A czy sprawę alimentów juz załatwiłaś?
Anonymous - 2010-12-01, 20:25
Nic jeszcze nie zrobiłam w sprawie alimentów. Mój mąż powiedział że od lutego mi będzie płacić, bo wraca na tiry. Muszę coś zrobić. On nie patrzy na nas już więc dlaczego ja mam taki paraliż?
Anonymous - 2010-12-01, 20:32
Aniu, spróbuj może najpierw założyć sprawę o alimenty.
Anonymous - 2010-12-02, 00:05
aniagkoszalin,
Witaj,
tak trudna sytuacja jak Twoja zdarza się żadko, ale nie jest bez wyjścia. Bogu mówiąc tak otwierasz się na rozwiązanie tych zawiłych problemów.
Dzis już późno, więc życzę Ci spokojnej nocy i poproszę mego Anioła Stróża aby Cie przytulił.
Anonymous - 2010-12-02, 06:22
Radzę Ci - załatw najpierw sprawy formalne - alimenty na dzieci a nawet i na siebie. Mąż jest w pełni sprawny - wiec powinien płacić na dzieci. Wydaje mi się, że żal Ci go - temu zaniedbałaś te sprawę...
Anonymous - 2010-12-03, 13:51
Za bardzo jestem rozżalona ale na moje życie. Ze po co było tyle lat. Rozwalają mnie dzieci ich cierpienie.
Wczoraj postawiłam się mojej mamie,że nie ona będzie decydować o mnie i o moim domu. To są moje decyzje i potrzebuję po swojemu poukładać wszystko. Jeśli tego nie zrobię to będę jeszcze słabsza.
Więc czuję potrzebę mocy we minie i dziękuję Bogu za każdą taką chwilę. A te gorsze muszę nauczyć się przetrzymywać. PO swojemu. I wreszcie nie mieć wyrzutów sumienia,że mąż mnie nie akceptuje bo jestem do dupy.
I muszę też faktycznie przestać żałować czy jak to zwał i walczyć o to żebym godnie żyła z dziećmi, za które odpowiada też ojciec. A on do nich milczy , więc nauczyć się walczyć muszę ja.
Powinnam , jednak wiem ,że długa droga przede mną.
Ja leczę się. Czuję że będę upadać, ale chcę wierzyć nadal ,że kościół jest właśnie dla takich ludzi. Bo jestem słaba.
Anonymous - 2010-12-03, 16:27
Droga Aniu ja też już nie mam sił i tak masz większe nerwy o demnie,moja żoneczka woli internet od rana do nocy,zablokowałem kamerkę ale to nic nie pomogło klika i śmieje mi się w twarz.Sypia ze mną i mówi że jestem jej dobrym kolegom ja haruje czasem padam z sił z przepracowania miałem naderwane ścięgna wyłem z bólu i co nic ma to gdzieś.
|
|