Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Przypadek zupełnie beznadziejny

Anonymous - 2011-07-14, 15:54

Fajnie by było :-)

Pozdrawiam

Anonymous - 2011-07-14, 16:39

gdyby żona Wujta tak mu powiedziała to ja bym odpowiedział, że nieźle napisane! znakomita manipulacja! kapitalne!

jestem zła! zasługujesz na lepszą! sorki ale nie mogę być z Tobą, nie zasługuję na Ciebie, wiem lepiej od Ciebie jak Ci ze mną będzie przez resztę życia (czytaj źle).

słyszałem to wiele razy od żony. zwykle pytałem wtedy czy już za mnie zdecydowała że jej nie chcę.

każdego dnia można zadośćuczynić zdradzonemu (lub inaczej skrzywdzonemu) zdradę, trzeba tylko chcieć... a takie tłumaczenia? nie kupuję tego.

pozdro

Anonymous - 2011-07-14, 16:48

Michaił napisał/a:

jestem zła! zasługujesz na lepszą! sorki ale nie mogę być z Tobą, nie zasługuję na Ciebie, wiem lepiej od Ciebie jak Ci ze mną będzie przez resztę życia (czytaj źle).
pozdro


Ona się po prostu obawia. Boi się tej decyzji i broni się takimi tekstami. Chce jednocześnie abyś był szczęśliwy, ale obawia się, że przez swoje poczynania z nią to już nie możliwe a jednak... NIE

Każdy kto trafił na to forum a nie na inne np. forum GW trafił tu bo szukał pojednania i szansy ratowania małżeństwa a nie raz w stylu - zostaw ją, zdradziła to będzie zdradzać itp. Człowiek to nie maszyna zaprogramowana na jeden program, popełnia błędy bo to ludzkie, ale każde błędy można naprawić... trzeba tylko chceć...

Nie traćcie nadziei... cokolwiek mówią współmałżonkowie może myślą zupełnie co innego a Zły karze nam interpretować słowa tak a nie inaczej.

Anonymous - 2011-07-14, 17:54

Bardzo to wszystko uprościłeś Michaił......i osobiście bardzo źle odebrałam to Twoje pisanie.

Myślę,ze niejeden z nas zdradzanych/krzywdzonych czekał,bądź wciąz czeka na podobną odpowiedź.
Gdyby mój mąz np cos takiego powiedział,napisał(choc sytuacja nieco inna) zamiast obwiniać, grozić i ponaglać.....było by zupełnie inaczej.

A zadośćuczynienie?.....hm zacznij kochać prawdziwie.

Anonymous - 2011-07-14, 21:43

każdego dnia można zadośćuczynić zdradzonemu (lub inaczej skrzywdzonemu) zdradę, trzeba tylko chcieć... - napisal Michail...

Zgadzam sie z Nim w 100 % ...
Trzeba tylko zechciec dostrzec swoja wine i zechciec wynagrodzic...
Moze sie nie udac na poczatku - ale warto probowac do skutku...

Anonymous - 2011-07-14, 22:39

...alez oczywiscie i to nie można ,ale trzeba.....

Najdojrzalszym sposobem wynagrodzenia zdrady nie jest ciągłe wypominanie sobie bolesnej przeszłości, lecz okazywanie tu i teraz dojrzałej, ofiarnej, wiernej miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.
...czyli j/w kochać prawdziwie, a nie jak dotąd egoistycznie.

Anonymous - 2011-07-16, 02:54

Bardzo ciężko ubrać w słowa to co się dzieje w głowie, sercu i duszy krzywdziciela, szczególnie wobec skrzywdzonego. Bo cóż po slowach. Tym bardziej, że mozna własnie spotkać zarzut manipulacji. Trudno krzywdzącemu ponieśc wszystkie konsekwencje swoich czynów. Stanąć z sobą prawdziwym, tym ciemnym twarzą w twarz, nieść poczucie winy, wybaczyć sobie, uznać, że ktoś może wybaczyć coś co po ludzku jest niewybaczalne, pogodzić się z faktami, ze swoim prawdziwym imieniem, skonfrontować idealistyczne wyobrażenie siebie z prawdziwym sobą, itp. Łatwiej szukać usprawiedliwienia w innych, w swojej historii. Łatwiej zaprzeczyć dobru innych, bo czasami ich dobro (kuriozalnie) boli najbardziej. Nie usprawiedliwiam ale uzasadniam zachowanie żony autora wątku. Nie jestem nią (inny miał w życiu pecha) i nie uważam, że ona cierpi bardziej niż jej mąż. Trudno tu w ogóle wyważać taki bezmiar cierpienia. Nie była moim zamiarem manipulacja, ale dziekuję za i taki odbiór. Potwierdza to jak trudna jest komunikacja poranionych osób i jak łatwo można wpaśc w pułapkę pt wiem lepiej co on/ona naprawdę myśli. Sama w nią czesto wpadam. Np mam wrażenie, że autor wątku na małżeństwo z takim obciążeniem nie ma siły. Przypuszczam, że jego żona może mieć co do tego takie przekonanie graniczące z pewnością. Z tych względów zachowuje się tak a nie inaczej. I w sytuacji w jakiej się znalazła pewnie łatwiej jej jest być złą, zachować przeświadczenie, że to jej decyzja, że zawiniła i poniesie karę samotnego macierzyństwa. Nie wie niestety jeszcze jak to będzie się działo. Zaryzykuję twierdzenie, że taka postawa jest dla niej mniej zła. Wbije sobie do głowy, że małżeństwo i tak by się rozpadło, mąż wcale nie był taki fajny i to co sie stało było naturalną konsekwencją złego wyboru sprzed lat albo niedopasowania (jak zwał tak zwał). Było wprawdzie miło i nawet kochała, urodziła córkę ale potem okazało się, że mąż nawalił, spotkała wielką love, której owoc jest na świecie. Zrezygnowała z wielkiej love, była to jej dojrzała decyzja, nie mogła męża obciążać swoimi czynami. Poniosła konsekwencje, jest sama, obojgu dzieciom powie, że są bo kochała. Jak ma obciążyć dziecko tym, że było owocem błędu, wpadki? Pokrętne i chore ale uzasadnia. I to lepiej niż to: mój mąż to najlepszy człowiek na jakiego w życiu trafiłam, zawaliłam, rozwaliłam, nawaliłam, jestem zła, zniszczyłam, jestem destrukcyjna, urodziłam dziecko z błędu, wpadki z człowiekiem, z którym nie powinnam nawet rozmawiać, wybrałam iluzję, kogoś kto mną się zabawił, nie dostrzegłam prawdziwych wartości, nie potrafiłam zadbać o to co było najcudowniejszym doswiadczeniem mojego życia, co mogło się rozwijać, uszczęśliwiać, wybrałam cudzołożenie zamiast tak prostej, zwyklej rozmowy, wystarczyło mężowi powiedzieć tak, a tamtemu nie, tak niewiele. Na tym etapie żona autora wątku może własnie dokonać wyboru pierwszego, łatwiejszego myślenia i w nim trwać, nawet po kres swoich dni. Może to robić podświadomie. Myslenie nr 2 prowadzi do załamania i depresji. Mam wrażenie (bo pewna dzisiaj już tylko jestem tego, że umrę), że miałaby szansę wyjść z tego jedynie w sytuacji gdyby uwierzyła w słowa, które powyżej napisał Karole i to w takiej własnie formie. Skoro jednak autor wątku nie da rady znieść codzienności z takim obciążeniem, to dla własnego spokoju może przyjąć, że ona żałuje, czuje skruchę ale przy nim nie okaże tego z przyczyn jak wyzej i dla jej dobra nie ma sensu oczekiwać aż padnie na kolana, bo on odejdzie a ona z tych kolan się nie podniesie.
Anonymous - 2011-07-16, 06:47

Witaj Złamana.

Takie wątpliwości i dylematy jak Twoje rodzą się wtedy gdy liczysz sama na siebie i nie uwzględniasz działania Boga w życiu swoim i męża.

Twój czyn i jego konsekwencje przyjął na siebie Jezus. Wziął na siebie całe cierpienie z konsekwencją w postaci śmierci tylko dlatego, żebyś nie musiała cierpieć dłużej ani Ty, ani Twój mąż.

Skoro On przebaczył Ci już dawno temu, to kim Ty jesteś wobec Niego, żeby nie przebaczyć sobie?!

Kochaniutka- doradzam standard- spowiedź a następnie zaprzyjaźnij się z Tym, który jednakowo Ciebie, męża i Twoje dziecko powołał do życia.

Bo sama- jak widzisz- to już sobie nie poradzisz. Tylko z Bogiem.

I to jest optymistyczny wniosek w tej całej sytuacji :-D

Anonymous - 2011-07-16, 21:08

Jeszcze odezwę się w tym wątku...

Cisza nastała... pewnie przez to, że dzisiaj jest sobota i piękne lato.

A może przez to, że nikt już nie chce nic powiedzieć, tak zrobiło się poważnie i majestatycznie... jak to zwykł mawiać mój szef: "Poważnie to wygląda się w trumnie".

Dzisiaj jest Święto Matki Bożej z Góry Karmel (Matki Bożej Szkaplerznej - więcej informacji na stronie www.google.pl ).

Pewnie z tej okazji na katolik.pl umieszczono przedruk artykułu z czasopisma Głos Karmelu z takim oto fragmentem:



Cytat:
Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w Betlejem, w czasach króla Heroda Wielkiego i cezara Augusta I, z zawodu cieśla, który umarł ukrzyżowany w Jerozolimie za czasów namiestnika Poncjusza Piłata, w czasie rządów cezara Tyberiusza, jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem.
(KKK 423)


Boża rodzina

Jest to mój ulubiony cytat z katechizmu. W telegraficznym skrócie ujmuje jedną z centralnych prawd chrześcijaństwa, a mianowicie tę, że Bóg urodził się jako Jezus z Nazaretu ok. 6 r. p.n.e. Nie wiemy precyzyjnie, jaki to był miesiąc ani pora roku, ale wiemy, gdzie: w Betlejem. To malutkie miasteczko w górskiej Judei należało do pokolenia Judy, z którego wywodził się król Dawid, od którego z kolei pochodzili ludzcy przodkowie Jezusa. Ewangeliści przekazali nam dwie genealogie tego rodu (Mt 1, 1-16 oraz Łk 3, 23-38), nieznacznie się od siebie różniące. Ale w obu znajdujemy zarówno ludzi świętych, jak i zdrajców, łajdaków, prostytutkę, kobietę, która zdradziła męża, synową, która uwiodła teścia, wygnańców. Genealogia Chrystusa to nie jest lista kandydatów do kanonizacji: to spis zwyczajnych ludzi, z których zwyczajności, klęsk i sukcesów Bogu spodobało się utkać Jego własną rodzinę.


Mając na uwadze powyższe (szczególnie ten wytłuszczony fragment) nie nabzdyczajmy i nie napinajmy się zbytnio :mrgreen:

Przy zdaniu Genealogia Chrystusa to nie jest lista kandydatów do kanonizacji mało nie spadłem ze śmiechu z krzesła :lol:

Cały artykuł tutaj: http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2857

Anonymous - 2011-07-16, 21:30

Jarku...cisza,bo cóż mozna jeszcze....
Fajnie ,że załamana napisała i przedstawiła nam jak to jest po tej drugiej stronie.
Nie wesoło równiez jak się okazuje.
Załamana....weź do serca słowa Jarka.....Bóg Ci wybaczył,więc....
Tobie pozostały do zniesienia konsekwencje,ale nie zapominaj....wciąz jestes człowiekiem i dzieckiem Bożym.
Trzymaj sie.

Wujt....może kiedyś doczekasz takiego wyznania.

Andrzej - 2011-07-17, 00:21

Karole napisał/a:

Moją żona złożyła pozew o rozwód bez orzekania o winie w styczniu po tym jak powiedziała mi że kocha innego ja odpowiedziałem na pozew prośbą oddalenie pozwu a w przypadku nie oddalenia pozwem o orzekanie o winie.


Karole, czy dobrze zrozumiałem, że dopuszczasz możliwość rozwodu ze swojej strony - rozwodu (zgody na rozwód), który znieważa Boga i łamie przysięgę małżeńską?

Poznanie prawdy kształtuje sumienie, rozwija miłość >>

Anonymous - 2011-07-17, 22:42

Cytat:
Nie usprawiedliwiam ale uzasadniam zachowanie żony autora wątku. Nie jestem nią (inny miał w życiu pecha)

Pecha :-)

Cytat:
Np mam wrażenie, że autor wątku na małżeństwo z takim obciążeniem nie ma siły.

Tak naprawdę nie muszę sobie na to pytanie odpowiadać, bo mam przekonanie graniczące z pewnością, że żona nie posypie nigdy głowy popiołem.

Ciekawe jest to, że tak wiele osób wokół pyta mnie wciąż i wciąż co tam z nami, tak jakby wierzyli, że to się da poskładać.

Cytat:
Przypuszczam, że jego żona może mieć co do tego takie przekonanie graniczące z pewnością.

Moja żona nie ,,zwala'' tego na mnie. Kiedyś powiedział coś co mi zapadło w pamięć: ,,że jak jest prawdziwe uczucie, to takie coś też można posklejać'',

Cytat:
I w sytuacji w jakiej się znalazła pewnie łatwiej jej jest być złą, zachować przeświadczenie, że to jej decyzja, że zawiniła i poniesie karę samotnego macierzyństwa.

Strasznie mnie irytuje taka postawa. Żona jakby znajduje przyjemność w samoumartwianiu. Zresztą to jest tak pogmatwana, że hej, bo jednocześnie prezentuje postawę ,,jest świetnie''.

Cytat:
Wbije sobie do głowy, że małżeństwo i tak by się rozpadło, mąż wcale nie był taki fajny i to co sie stało było naturalną konsekwencją złego wyboru sprzed lat albo niedopasowania (jak zwał tak zwał).

Bingo! Wielokrotnie słyszałem, że nasze małżeństwo i tak by się rozpadło, bo my do siebie nie pasujemy. Na moje: ich małżeństwo się jakoś nie rozpadło, to już słyszę tylko irytację.

Cytat:
I to lepiej niż to: mój mąż to najlepszy człowiek na jakiego w życiu trafiłam, zawaliłam, rozwaliłam, nawaliłam, jestem zła, zniszczyłam, jestem destrukcyjna,

Na początku samo mówiła, że to co robi to jest autodestrukcja!!!

Później w którymś momencie jak już była w ciąży powiedziała, że nie będzie już tego roztrząsać, bo zwariuje, a ma dziecko.

Cytat:
Na tym etapie żona autora wątku może własnie dokonać wyboru pierwszego, łatwiejszego myślenia i w nim trwać, nawet po kres swoich dni.

To ona zrobiła.

Cytat:
Myslenie nr 2 prowadzi do załamania i depresji.



Cytat:
Mam wrażenie (bo pewna dzisiaj już tylko jestem tego, że umrę), że miałaby szansę wyjść z tego jedynie w sytuacji gdyby uwierzyła w słowa, które powyżej napisał Karole i to w takiej własnie formie.

To znaczy o który fragment chodzi?


Cytat:
Skoro jednak autor wątku nie da rady znieść codzienności z takim obciążeniem, to dla własnego spokoju może przyjąć, że ona żałuje, czuje skruchę ale przy nim nie okaże tego z przyczyn jak wyzej i dla jej dobra nie ma sensu oczekiwać aż padnie na kolana, bo on odejdzie a ona z tych kolan się nie podniesie.

Nie mam wobec niej takich oczekiwań. Nie mam już specjalnie zacięcia żeby zgłębiać co jej w głowie siedzi. Po prostu chciałbym z nią jakoś w miarę normalnie funkcjonować. Czyli powraca problem komunikacji między nami.

Ja mam wrażenie, że ona się mnie boi i czeka aż ja jej jakąś krzywdę zrobię albo jej dziecku. Każdy mój ruch interpretuje jako wrogi wobec siebie. Dla zobrazowania jak kiedyś przyszedłem ona ubierała nasze dziecko, a jej płakało w wózku i ja zacząłem tym wózkiem kołysać, to rzuciła się jakbym to dziecko dusił. Utrzymuję kontakt z jej rodziną, a ona myśli, że ja organizuję jakieś spiski przeciwko niej. Może trochę koloryzuję i w sposób przesadzony opisuję jej reakcje, ale to dla zobrazowania.

Trudno w takiej atmosferze jakoś normalnie funkcjonować.

Ostatnio jak się pożarliśmy (z dwa tygodnie temu o to odwożenie dziecka do przedszkola) żona powiedziała, że idziemy do psychologa, bo ze mną się nie da. Ja podchwyciłem, że ok chodźmy i czy mam zorganizować, czy sama zorganizuje. Po 10 minutach się wycofała ze słowami, że ona DZIŚ zrozumiałą, że ze mną jednak nie chce rozmawiać, bo ja jestem beton i że jak nie chcę wozić dziecka to nie. Itp.

To mnie doprowadza do szewskiej pasji. Bo ja mówię: ok, może się myślę, może ktoś trzeci pomoże mi spojrzeć na to z innej perspektywy, nie wykluczam, jestem otwarty, a ona w odpowiedzi (w skrócie) mówi: ja wiem najlepiej, ty jesteś głupi, nie mamy o czym gadać.

Anonymous - 2011-07-17, 22:46

Wujt napisał/a:
bo mam przekonanie graniczące z pewnością, że żona nie posypie nigdy głowy popiołem.



a skąd ty to wiesz????

To wie tylko Bóg

Anonymous - 2011-07-17, 22:54

Czekam nie czekając.

Znam ją trochę więc mogę tak zakładać.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group