Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - to ja zdradzalam

Anonymous - 2011-01-12, 07:32

J23..... masz rację:
j23 napisał/a:
Myślę, że właśnie wymiana poglądów i doświadczeń pomaga o wiele więcej niż rady - zrób tak siak czy owak. Każdy może wybrać co jemu pasuje najbardziej.

Ja staram sie unikać dawania 'złotych "rad.Jak już to sugestie jak ja odczuwam lub odczuwałem podobny problem.
Ale nie "złota" rada.
j23 napisał/a:
Skoro już tu jestem to chciałbym poznać Twoją opinie o mojej deklaracji:
"słuchaj ja bardzo bym chciał ci wybaczyć, ale twoja postawa mi w tym przeszkadza. Zastanów się nad tym."
nie tą z początku dyskusji ale teraz kiedy lepiej się poznaliśmy.


Odniosę się do tego..........ale pod koniec tygodnia-jak pozwolisz.Poprostu nawał sprawa służbowych.
Pogody Ducha

[ Dodano: 2011-01-15, 17:17 ]
J23.....zapytałeś o moje widzenie tego tematu:

"...Skoro już tu jestem to chciałbym poznać Twoją opinie o mojej deklaracji:
"słuchaj ja bardzo bym chciał ci wybaczyć, ale twoja postawa mi w tym przeszkadza. Zastanów się nad tym."
nie tą z początku dyskusji ale teraz kiedy lepiej się poznaliśmy..."


Wiesz......już samo myślenie o wybaczenie komuś własnych krzywd jest bardzo trudne.

Miałem i mam kogoś na swojej drodze komu trudno mi było wybaczyć.
Ale zdecydowanie łatwiej mi było i jest teraz,bo to osoba nie jest związana ze mną więzami krwi ani małżeństwem.

To jest inna płaszczyzna związków.

I długo pielęgnowałem w sobie poczucie skrzywdzenia,samą krzywdę.

Był taki czas gdy właściwie to moje myśli uciekały samowolnie w kierunku tej osoby.Podobnie było nawet we snach,w codzinności
Stałem się poprostu "niewolnikiem" tej osoby, myślenia o niej i swoich krzywdach.
Prawie w każdej rozmowie z kimś innym rozmowa kończyła się na podkreślaniu własnych krzywd i winie tego drugiego.

Podczas pracy ze sponsorem przy pomocy programu 12 Kroków przyszedł czas na zmierzenie się z problemmem wybaczenia.
Wtedy udało mi się -przy pomocy sponsora i programu 12 Kroków- spojrzeć na "winy i krzywdy" w inny sposób.
Pozwoliło mi to dostrzec i zobaczyć siebie jako niewolnika poczucia krzywdy i zranienia-a tym samym niewolnikiem tegoż osobnika(krzywdzieciela).
I tu przyszedł w sukurs zdrowy rozsądek wsparty doświadczeniami programu i sponsora.
Na początek wypracowałem w sobie "postawę" gotowości do wybaczenia.
W wyniku tego moje poczucie krzywdy jakby zmalało-mimo że mój "krzywdzieciel" absolutnie nie poczuwał i nie poczuwa się do jakiejkolwiek winy.
(Nawet mnie zbeształ jakiś czas temu telefonicznie a ja byłem w trakcie rozważań nad wybaczeniem).
Mój sponsor pomógł mi zrozumieć -najpierw rozumowo- jak wielkim obciążeniem dla mnie jest trwanie w postawie skrzywdzonego.
I tak,dla własnegoW dobra,najpierw rozumowo a potem już i duchowo wybaczyłem .
ybaczyłem, ale nie ma tu-w tym jednostronnym akcie woli- pojednania.
Czy mój "przeciwnik" ułatwiał mi wybaczenie???? NIE.
Czy ułatwia mi trwanie w postawie :WYBACZAM???? NIE.

To jest moja suwerenna decyzja.

Ona jest potrzebna mnie...nie tej osobie 'krzywdziciela".

Bo ta ja potrzebuję spokoju ducha,spokojnego snu,spokojnego myślenia o tej osobie,bez wstrętu,bez bólu,bez poczucia krzywdy.Ja pamiętam to wszystko co się zdarzyło.
W tym procesie wybaczenia dotrzegłem też swój udział w moich odczuwanych "krzywdach".
Nawet gdybym go ograniczył tylko do pewnego rodzaju własnego zaniedbania w zachowaniu należytej ostrożności w realcjach z innym człowiekiem,to i tak był tam mój udział.
W szerszym spojrzeniu to mam najczęsciej swój udział we wszelkich krzywdach i bólach .W każdej realcji.
Żony i dzieci oraz rodziców i rodzeństwa nie wyłączając.

Nie wiem na ile jasno napisałem i jak odczytasz ten mój przekaz.

Podsumowując :wybaczam dla własnego siebie.......nie dla osoby krzywdzieciela.A to wcale nie znaczy że mam przeć do pojednania za wszelką cenę.
Wybaczyć to nie znaczy zapomnieć.
Ja nie utrzymuję realcji z moim krzywdziecielem.A jak już muszę się spotkać lub spotykam przypadkowo ,to jest to bardzo oficjalne i suche.

Powiem więcej............nawet w realcjach z najbliższymi ,ale krótko po subiektywnie widzianym i odczuwanym skrzywdzeniu najpierw wypracowuję postawę gotowości do wybaczenia a dopiero potem wybaczenie.
Tu ogromną rolę ma Bóg z jego tak mocno odczuwaną przezemnie postawą gotowości do wybaczenia MNIE za moje wywijasy w życiu.

I jeszcze jedno............... wybaczenie nie ma wiele wspólnego ze sprawiedliwością.
To są moje doświadczenia i przemyślenia w temacie "WYBACZAM".
Czy jasno przedstawiłem swoje widzenie????

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-02-17, 17:05
Temat postu: ....chciałam dać świadectwo, że można....
.....a jednak rozwód :(
Anonymous - 2011-02-27, 19:59

Anulka, napisz coś więcej jeśli możesz.
Dlaczego się nie udało?

Anonymous - 2011-04-13, 20:56

Moj maz chce rozwodu , jego- nie wiem jak napisac " kolezanka" - "partnerka" chce slubu...
Juz w ubiegle wakacje spotkal sie ze mna i mowil o tym ; odmowilam - powiedzialam ze poczekajmy jeszcze...moze cos sie zmieni..ze ja czekam...
Teraz mowi ze zrobi to bez mojego udzialu ....
Jestem zalamana ; jak bardzo wiem ze zawinlam ....
Nie cofne czasu , nie wymarze niczego .....
Jest we mnie tak wielkie poczucie winny ze jestem gotowa wziasc wszystko na siebie i powiedziec ze to tylko moja wina....
Maz nie utrzymuje juz zadnego kontaktu z "dzieciakami"(20i19)...chlopcy maja ogromny zal do niego - moje proby tlumaczenia ze powinni go nie potepiac kwituja;zartujesz...
Prosze Was o modlitwe....
Zebym umiala wybaczyc sobie ....

Anonymous - 2011-04-13, 22:48

wiara47 napisał/a:
mowi ze zrobi to bez mojego udzialu ..


no to będzie trudne, bez Ciebie się nie da.


Pamiętam w modlitwie

wiara47 napisał/a:
Zebym umiala wybaczyc sobie ....


może warsztaty "12- kroków - ku pełni życia"

Anonymous - 2011-04-14, 00:56

Mirakulum napisał/a:
no to będzie trudne, bez Ciebie się nie da.

Niestety się da, nasze Sądy przechdzą same siebie.
Ale pamiętaj,że zawsze ostatnie słowo należy do Jezusa. Jemu zaufaj, skoro wyprowadził z grobu Łazarza, to cóż dla Niego zapanować nad Twoim problemem. Rób co możesz wiara47 i wierz. Tam gdzie wzmógł się grzech tam bardziej rozlała się łaska i o tym pamiętaj. Jezus nie jest bezradny, ani bezsilny, ale zawsze jest silny Twoją wiarą.

Anonymous - 2011-04-14, 08:38

wiara47 napisał/a:
Zebym umiala wybaczyc sobie ....

Wiesz co Wiara??? kiedyś kard.Nycz powiedziął takie zdanie w jedej ze swoich homili:"nie można iść do przodu z głowa odwróconą do tyłu...." bo potknięcie jest pewne.
Ważne by pamiętając o tym co było nie żyć tym co było.Pamiętać by nie powtórzyć upadku.

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-04-14, 10:22

Wiara, na wszystko potrzeba CZASU, a dokładniej rzecz biorąc działania w określonym czasie. Często chcemy przyspieszyc pewne rzeczy, często je tez opóźniamy. Twoj proces zdrowienia zacznie się gdy zintegrujesz wszystkie wydarzenia z przeszłości z tym co teraz się dzieje. Jeden ciąg, jedna całość, Twoje życie, pasmo decyzji i konsekwencji. Przeszlości nie zmienisz. Potrzebujesz to przyjąć, opłakać, przeżyć stratę i wybaczyć samej sobie. TO PROCES. Powodzenia, pamiętam o Tobie.


Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie jest mnie godzien…

Łk 21,12-19

Czy ten pług warto pchać? Czy ja przypadkiem, własnymi siłami nie oram cudzego pola? Trochę mi ciężko… Czy mogę przestać? Ile już zrobiłem…?

Lepiej obejrzeć się wstecz…

Oglądam się. Patrzę na to, co zostawiłem, od czego, idąc tym polem, oddalam się; patrzę też na to, czego już dokonałem.

A przecież ten, kto wstecz się ogląda, nie jest godzien być z Jezusem…!

Wstecz się ogląda – ogląda – czyli to jest czynność trwająca.

Nie oglądał, tylko ogląda… A w czym to przeszkadza? No spróbuj iść do przodu patrząc w tył… Daleko nie zajdziesz. A spróbuj orać pole patrząc w tył… Wyjdzie źle zaorane, jakoś krzywo czy co gorsza jeszcze inne. Trzeba się przed siebie patrzeć! Ku temu, co przede mną! Ku temu, do czego idę.

A przecież w ciemności idziemy, w ciemności. Z nocy idziemy do światła. To pragnienie światła oświeca naszą drogę.

http://podzielsie.blox.pl...wstecz-sie.html

Anonymous - 2011-04-14, 16:40

Wiara, smutne to wszystko co piszesz....

Cytat:
Maz nie utrzymuje juz zadnego kontaktu z "dzieciakami"(20i19)...chlopcy maja ogromny zal do niego - moje proby tlumaczenia ze powinni go nie potepiac kwituja;zartujesz...

Czemu nie utrzymuje kontaktu z synami?

Anonymous - 2011-04-14, 16:51

Wujt napisał/a:
Czemu nie utrzymuje kontaktu z synami?


wyrzuty sumienia?

Anonymous - 2011-04-24, 19:33

wiara47

To co dzieje się z Twoim mężem to dokładnie ten sam stan, w którym Ty znajdowałaś się jakiś czas temu. Pamiętasz tamten amok. Myśli kierunkuja sie tylko w jedna stronę, jest się jak na haju, skrzydła u ramion, pobudzenie, przekonanie o nieomylności.

To zawsze mija. Wczesniej czy później.

Jesteś bogatsza w wiedzę o przebiegu tej choroby. Jego stan musi sie wypalić. Wtedy powoli zacznie opadać kurz.

Pamietaj także o tym, aby nie dać się wbić w poczucie wyłącznej winy. Nie może teraz Cię osłabiać samobiczowanie. To nieprawda, że Twój mąż ma prawo zachowywać się teraz tak, jak to robi. Jedyne do czego ewentualnie miał/ma prawo to do samotności - jeśli zbyt trudno mu było pogodzic się z wiedzą o Twym romansie. Teraz to tylko tania wymówka.

Prawdopodobnie do jego amoku dochodzi jego przeświadczenie, że chce Cię ukarać.

To minie. Ale jeszcze nie teraz. Wiedząc to wszystko, co juz wiesz, postepuj, jak z osoba chorą, nie w pełni świadomą

Anonymous - 2011-04-25, 09:42

Dziekuje Ci .
Bardzo sie staram.
Kazdego dnia oddaje Bogu moj grzech....tak trudno przebaczyc samej sobie.
Dziekuje Wam wszystkim za modlitwe.

Anonymous - 2011-04-25, 21:22

wiara47

Kiedys przykuł moją uwagę pewien fragment w ewangelii. Jezus mówi tam o gatunku grzechów, które nie zostaną odpuszczone ani w tym, ani w przyszłym życiu. Zbiorczo określa je się jako grzechy przeciwko Duchowi Św. Jest ich sześć:

1. grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego,
2. rozpaczać albo wątpić w łaskę Boża,
3. sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej,
4. nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej,
5. mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia,
6. umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.

Szczególnie dwa pierwsze wskazują osobliwy rodzaj symetrii - w sytuacji tragedii małżeństwa.

Często odczytuję tę listę. Czasem na głos.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group