|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - "Rozwód może spowodować powolną i bolesną śmerć"
Anonymous - 2011-01-06, 16:06
Uwielbiam Twoje posty, Malta
Anonymous - 2011-01-06, 16:21
Tu nie chodzi może nawet o pomyłkę w wyborze małżonka, ale raczej o nieświadomość, że ten, kogo się bierze za męża (czy żonę) jest osobą chorą psychicznie, narkomanem, alkoholikiem, czy ma inne zaburzenia, które powodują, że osoba taka jest niezdolna pod względem psychicznym do wstąpienia w związek małżeński.
Zwykle to jest przyczyną stwierdzenia nieważności małżeństwa. I bardzo dobrze, że są Sądy Biskupie,które badają takie sprawy i pomagają ludziom uporządkować swoje życie zgodnie z prawem Kościelnym.
Nie sądzę, aby Sąd Biskupi stwierdził nieważność małżeństwa z takiego powodu, że ".....jakaś Pani... poczuła, że jej Panem jest ktoś inny..."
. To chyba żart, co napisała Malta?
Anonymous - 2011-01-06, 16:27
mgła napisał/a: |
ale czytając Was ma sie wrazenie, ze małżenstwo sakramentalne to wyrok swego rodzaju
nie ma w nim miejsca na pomyłkę
czytając z resztą inne watki nie raz miałam wrazenie, ze według panujacych tu przekonanń,
mozna prawdziwie kochac tylko współmałżonka, a reszta to - zadużenie, zauroczenie, iluzja, popęd...i wszystko co tam jeszcze mozna wymienic
|
Mgło a co według Ciebie znaczy prawdziwie kochac???.......
prośba zdefiniuj to.......
co do pomyłki???...mgło każdy ma szanse sie mylic....każdy ma szanse na błędy........
pytanie jest tylko jedno .....na ile jestem szczery sam wobec siebie.......
by nie tłumaczyc sie głupio przed światem z własnych decyzji..........
pozdrawiam
[ Dodano: 2011-01-06, 16:31 ]
-kajka- napisał/a: | Nie sądzę, aby Sąd Biskupi stwierdził nieważność małżeństwa z takiego powodu, że ".....jakaś Pani... poczuła, że jej Panem jest ktoś inny..."
. To chyba żart, co napisała Malta? |
No to ciekawe
zatem Pazura czy jego żona pasują do wymienionych przez Ciebie przyczyn????
czy to znaczy że większośc celebrytów jacy dostali unieważnienie ..żyło w takich związkach?????
Anonymous - 2011-01-06, 16:36
Doceniam poczucie humoru Malta... ale obawiam się że w dzisiejszym świecie może się coś takiego zdarzyć :)
A tak powaznie, to myślę że są sytuacje, kiedy motywy zawarcia małżeństwa jednej ze stron są co najmniej dyskusyjne. Nie mówię tu o pomyłkach, niedojrzalosci - mówię o świadomym oszustwie. Znam taki przypadek. Może i bylo to oszustwo popełnione z desperacji, ale było. I myślę, ze w takim wypadku jak najbardziej zasadne jest skierowanie się do sądu biskupiego. Czy ważna jest przysięga, której ktoś nie ma zamiaru dotrzymać a wypowiada ją jako formułkę, która pozwoli osiągnąć zamierzony cel?
Anonymous - 2011-01-06, 16:55
Norbert,
ani Ty, ani ja nie mamy żadnych podstaw do kwestionowania orzeczeń Sądu Biskupiego. Nie wiem czym się kierował w sprawie jakiegoś pana Kowalskiego, czy pana X, czy też - jak piszesz- celelbrytów.
Jeśli ktoś dopuścił się krzywoprzysięstwa (po prostu oszukał) przed Sądem Biskupim to będzie odpowiadał za to przed Bogiem. Na nic mu się nie przyda żadne stwierdzenie nieważności małżeństwa, jeśli je otrzymał nieuczciwie. Jeśli weźmie ponownie ślub kościelny to będzie żył w ciężkim grzechu cudzołóstwa, a może nawet świetokradztwa?
Nie można zakładać, że Sądy Biskupie są nieuczciwe (to bardzo poważne oskarżenie, a może nawet oszczerstwo).
Anonymous - 2011-01-06, 18:19
Norbert przeczytałam takie mądre słowa ,że to Chrystus kocha w nas drugiego człowieka,że nie można kochać człowieka,nie kochając Boga.Przecież sam nie potrafisz kochać.To Chrystus w tobie kocha.
Na tyle kochasz męża ,żonę,syna córkę,rodziców ,osoby bliskie i dalsze, na ile sam nawracasz się ku Bogu.
A ja, ciągle zadaje sobie pytanie, na ile kocham jeszcze swojego męża, i jaką darze go miłością
Anonymous - 2011-01-06, 20:09
No cóż...Malta
chyba nie zrozumiałaś co napisałam...mozemy przytoczyc jeszcze kilka przykładów, które sie nie kwalifikuja do unieważnienia małzeństwa...o to chodzi?
Ten twój jakos całkiem minął sie chyba z tematem, ale skoro taki przytoczyłaś to widać ma jakies dla Ciebie znaczenie...
zeby otrzymac uniewaznienie mażłęństwa trzeba jednak spełnic jakies wymogi i kryteria... (paskudnie brzmi, ale tak jest)
przeciez wiesz to tak samo dobrze jak ja...a moze nawet lepiej
ja tylko uważam, ze bywaja sytuacje kiedy unieważnienie małzeństwa ma podstawy
a biskupi nie sa gronem ociężałych umysłowo starców nie zdających sobie sprawy z tego co robią
tak samo jak ja nie jestem ćwierć rozgarnięta (hmmm...tak mi sie przynajmniej wydawało...a moze jestem? )
a ponieważ wszyscy jestesmy ludzmi, al człowiek jest istotą omylną, wiec bywaja pewnie i błedy w tej procedurze
kiedys Ojciec świety JP II zapytany o ułomność księzy powiedział - gdyby Bóg chciał, aby byli nimi aniołowie napewno by ich tu zesłał....
a co do miłości - Norbert, przeciez znasz hymn o niej
natomiast takie wywody, ze kocha w nas Chrystus uwazam za spore juz zagalopowanie sie - idąc tym tokiem dojdziemy szybko do wniosku, ze mogą kochać prawdziwie tylko chrześcijanie...a innowiercy lub wręcz niewierzący - to juz całkiem nie
to juz jakis absurd
Anonymous - 2011-01-06, 20:21
Ja doskonale rozumiem izabelę1115. Nic dodać nic ująć.
Anonymous - 2011-01-06, 22:16
Mgła są dwie koncepcje miłości.Pierwsza starożytna,przekazana nam przez Platona,określa miłość słowem eros.Druga którą ukazuje chrześcijaństwo to miłość określona w języku greckim agape. Więc eros i agape to dwa rodzaje miłości.Eros to miłość,która kocha to,co uważa za warte miłości.Jest to miłość emocjonalna,,jest ci miło z kimś,czy z czymś być,coś mieć.Kochasz coś,co sprawia ci przyjemność z czym jest ci dobrze.W koncepcji chrześcijańskiej Bóg jest agape-miłością,która zstępuje do nas z góry od Boga,którą przyjmujemy przez wiarę.Agape to Chrystus który żyje w nas ,który przez nas chce kochać innych.Agape jest to miłość bezinteresowna,i jest miłością woli
Anonymous - 2011-01-06, 22:58
Tak się właśnie zastanawiałam nad tą miłością... jakoś nie wiem jak się odnaleźć w tych koncepcjach, bo w praktyce zdaję sobie sprawę z tego, ze męża jednak kocham inaczej niż innych. Inaczej kochamy rodziców, rodzeństwo, dzieci, przyjaciół... Przez ostatni rok miałam okazję ćwiczyć postawę miłosci po tym wszystkim co się stało w moim życiu, trochę zrozumiałam o co w tym chodzi na własnym przykładzie, ale jakoś nie jestem w stanie powiedzieć, że moja miłośc to tylko postawa, miłosc woli. Dla mnie to jeden z elementów, ale nie wszystko. Może źle rozmiem zwrot miłosć woli?
Anonymous - 2011-01-06, 23:23
Nie można kochać człowieka, nie kochając Boga:
http://www.opoka.org.pl/b...wiara_11.html#5
Anonymous - 2011-01-07, 01:28
Mogłabym więc z tego wywnioskować, że mój mąż nigdy mnie nie kochał... Jest niewierzący. Ale wydaje mi się że nie mnie to oceniać.
Ale nie o to mi chodzi - próbuję po prostu przekuć słowa które czytam na praktykę, nadać im rzeczywiste znaczenie w odniesieniu do życia... i napotykam przeszkody. Jeżeli już miałabym rozkładać miłosć na czynniki pierwsze... Chodzi mi o to, że ta miłość, która pochodzi od Chrystusa, nie jest tylko dla męża, choc jako że jest moim bliźnim, obejmuje go tak jak wszystkich. Ale oprócz niej dla męża zarezerwowane jest coś jeszcze, coś czego nie daję innym. Przecież nie każdego mężczyznę kocham tak jak męża... Może to i niższy poziom, ale żyję na ziemi i jestem kobietąi z krwi i kości. Nie chcę się odzierać z uczuć, udawać że kocham tylko duchowo...
Anonymous - 2011-01-07, 08:36
-kajka- napisał/a: | Nie można zakładać, że Sądy Biskupie są nieuczciwe (to bardzo poważne oskarżenie, a może nawet oszczerstwo). |
Kajka bez przesady ..zbyt mocne słowa w nawiasie
nikt nie pisze o nieuczciwości...jedynie o omylności.....tak samo jak omylne sa sądy cywilne.
Wszak w jednym i drugim pracuja(bądz sa powołani)...tylko ludzie jacy nawet nieświadomie ulegna kombinacji ludzkiej.
A kombinacja ludzka ma nieraz bardzo szerokie spektrum.......jak to się mawia.....nieraz bywa tak
....po trupach do celu..........
i własnie takich ludzi miałem na mysli...którzy często wykorzystuja naiwnośc,dobroć ludzka,wzbudzają niejako zaufanie-by mieć w tle -nic innego jak zrealizować i przeforsować swoje cele.........
pozdrawiam
[ Dodano: 2011-01-07, 08:43 ]
agni7 napisał/a: | Mogłabym więc z tego wywnioskować, że mój mąż nigdy mnie nie kochał... Jest niewierzący. Ale wydaje mi się że nie mnie to oceniać. |
Agni a Ja myslę że ten artykuł z opoki jest kierowany głownie i tylko do katolików.....
a własciwie do rozwoju duchowego człowieka...i nie nalezy wszystkiego brac do serca och taaaaaaaaak.....
Bo sa ludzie jacy kochają Boga ..a nie potrafia kochać innych,tak samo jak sa ateiści a kochaja mocniej i zyja sparwiedliwiej niz niejeden katolik...
Istota jest równowaga i prawda o sobie w jakiej winienem życ JA.....I TO CO SOBA PREZENTUJĘ........
i anim wyższy...anim niższy jako KATOLIK.........
Anonymous - 2011-01-07, 12:33
Witam wszystkich!
Jestem tu nowa i czytam myślę i jeśli pozwolicie to podzielę się moimi spostrzeżeniami.
Zgadzam się w zupełnością z mgłą ,że biskupi to tylko ludzie i też mają prawo do pomyłek.
Jednak myślę sobie ,że przysięga małżeńska jest dawana małżonkowi i co najważniejsze Bogu.
I żadne z nas nie wie czy Bóg dopuszcza odstępstwa od danej przysięgi czy też nie.
Przecież nie jest w przysiędze napisane tak ale gdyby było inaczej to nie musisz tej przysięgi dotrzymywać.
Wiemy jedno a mianowicie to ,że przysięgamy że nie opuścimy aż do śmierci i obiecujemy wierność aż do śmierci na dobre i na złe.
Na domiar tego składamy tą przysięgę publicznie wobec zebranych w kościele znajomych przyjaciół, wiernych przed wspólnotą kościoła.
No i co teraz ktoś chce powiedzieć ,że wtedy był pijany czy nie poczytalny , to co to za przysięga.
Myślę sobie ,że to jest istotą rzeczy a nie zastanawianie się czy biskupi mają prawo czy nie.
Pozdrawiam wszystkich, pogody ducha.
|
|