|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - "Rozwód może spowodować powolną i bolesną śmerć"
Anonymous - 2011-01-03, 19:15
A ja nawiązuję do "statystycznych" przyczyn rozwodów. Dwa dni po swojej rozprawie zajrzałam do własnych akt i zobaczyłam wypełnione sprawozdanie dla GUS: jako przyczynę podano właśnie niezgodność charakterów, chociaż w wyroku jest wyraźnie napisane, że rozwód jest z powodu zdrady - szanowny przecież w pozwie napisał, iż mieszka z inną kobietą. Ba. Mając zeznanie na piśmie, sąd w ogóle nie badał naszych wzajemnych relacji i pożycia, nie wnikał, czy byliśmy zgodnym czy skłoconym małżeństwem.
Więc uwazam że statystyki kłamią i sądy również działają nieuczciwie. Do dziś się zastanawiam na czyją rzecz wypełnia te sprawozdania pracownik sądowy.
Anonymous - 2011-01-04, 10:17
Widzę, że wywalanie niektórych wpisów z watku jest tu na porzadku dziennym...zadziwiające podejście do prawdy
i czytając to, co napisali inni jakos nie umiem znaleźć błedu w moim podejsciu do statystyk, który zauwazyli moderatorzy przenosząc mój wpis...
pocieszanie sie statystykami jest z gruntu niemądre i tak uwazam
mozecie mnie znowu gdzies przenieśc z tym co piszę...i co to zmieni?
statystyki są statystyczne - nie ma w nich miejsca na jednostkę, na człowieka jako takiego...
statystyczny Polak wypija tyle to a tyle alkoholu - wypijacie tyle???
bo ja jakos nigdy sie nie potrafiłam zmieścic w tej normie
statystyczny to znaczy - żaden
taki nie istniejący na prawdę...
a statystyki robi sie w konkretnym celu, bardzo czesto na zamówienie...jak ankiety i inne tego rodzaju cuda...
wiec pocieszanie sie, ze statystycznie to kogos od tego szlag trafi...inni nie pozyją w nowym związku bo nie, a dzieci wyrosną na zdefektowane jednostki...jest po prostu niemądre
i tyle
satatystyki kłamią
a budowanie na nich obrazu świata to chyba nie to o co chodzi tak naprawde
a w zyciu jak to w zyciu...bywa bardzo różnie...i nie ma w tym ani regół ani statystyk
tyle chciałam powiedziec cytując statystyczne dane, które zostały stąd usunięte - dlaczego?
chris mógł a ja nie?
bo...? nie były takie jak by sie chciało w tym miejscu?
zadziwiacie mnie moderatorzy i admini...
Anonymous - 2011-01-04, 10:25
Mgło, przyznam się że nie wiem o co Ci chodzi... Wątek jest wciąż w dziale Rozwód czy ratowanie małżeństwa. Twój post "statystyczny" też jest na swoim miejscu.
Choć nawiasem mówiąc - dopiero teraz odpowiedziałaś na moje pytanie, które pod tym Twoim "statystycznym" postem zamieściłam Więc nie ma tego złego...
Anonymous - 2011-01-04, 11:10
Nirwanna...wielkie dzieki
jak widac na starośc sie slepnie...ale skoro nie ma tego złego...
to juz wiesz o co mi chodziło w statystykach
moze znaleźć sobie lepsze źródło pocieszenia niż one?
Anonymous - 2011-01-04, 11:45
mgła napisał/a: | moze znaleźć sobie lepsze źródło pocieszenia niż one? |
No pewnie że można .....nim jest ŻYCIE....
tu i teraz ....oraz co moge zrobić by je poprawić i ....
nie zostać tym statystycznym
...by nie stać sie ewidencja 60% GUS....
....by moje dzieci nie weszły na 70% statystyki GUS......
statystyki to tak naprawdę albo dawanie nadzieji...lub odbieranie nadzieji.....
A głównie to PROPAGANDA.......ot taka pozostałośc po komunizmie......
1000-domów postawionych
50000 km dróg zbudowanych
20000 buraków cukrowych zebranych
A życie jest życiem i jak będzie????
............tego nikt nie wie
p.s rafał pozdrawiam i trzymaj się chłopie
Pogody Ducha
Anonymous - 2011-01-04, 19:16 Temat postu: propaganda? hejka.....propaganda propagandą ale tak już jest ale najbardziej przerażające jest ,ze to płeć piękna najwięcej składa pozwy rozwodowe...ciekawe jaki jest stosunek pozwów składanych przez nas a kobiety???
Martwi mnie takze poziom nauczania religii skoro nikt sobie nie robi z tej nauki....a moze najwyższy czas położyć nacisk w czasie lekcji na wplyw rozwodów na nasze życie...na życie wieczne....Wedlug mnie to mało się o tym rozmawia w szkole...wiem to z rozmów z moimi dziećmi....17-19lat...
i byc konsekwentnym do konca,nie pobłażac gresznikom...zbyt duża tolerancja w dawaniu rozwodów koscielnych....Myslę,ze biskupi powinni sie na tym też skupić....
Przepraszam ale to tylko moje skromne zdanie....
P.S. Norbercie....pozdrawiam rownież....hejka....
Anonymous - 2011-01-05, 06:46
Rafał, bądźmy precyzyjni - nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny, jest stwierdzenie nieważności małżeństwa. Potocznie rozumiane te dwa sformułowania - różnica niby bez znaczenia, ale jak się zaczniemy zagłębiać w meritum - to różnica jest ZASADNICZA. Używając słów "rozwód kościelny" podpisujemy się bowiem pod "mentalnością rozwodową", w swych myślach już dopuszczamy zdarzenie, że kościół mógłby się kiedykolwiek zgodzić na rozwody, na naruszenie nienaruszalności węzła małżeńskiego. A tak wszak nie jest.
Zamiast narzekać na jakość nauczania religii przez innych, może lepiej skupić się na sobie? na wadze wypowiadanych przez siebie słów? Na tym abym JA (a nie cała reszta świata) precyzyjnie rozumiała i stosowała nauczanie kościoła? Nic tak dobrze (lub tak źle) nie działa na innych jak przykład naszej postawy.
Pozdrawiam, Rafale
Anonymous - 2011-01-05, 08:45
Właśnie dzisiaj się dowiedziałam (ze strony jezuitów) ze jest coś takiego jak rozwód kościelny - dotyczy tylko białych małżeństw, ale jednak jest.
Anonymous - 2011-01-05, 08:52
Mada, jeśli można - poprosimy o linka do tej strony
Anonymous - 2011-01-05, 08:53
http://www.jezuici.pl/rozmawiamy/forum/47/n/2059
Anonymous - 2011-01-05, 09:32
Nirwanna napisał/a: | to różnica jest ZASADNICZA. Używając słów "rozwód kościelny" podpisujemy się bowiem pod "mentalnością rozwodową", w swych myślach już dopuszczamy zdarzenie, że kościół mógłby się kiedykolwiek zgodzić na rozwody, na naruszenie nienaruszalności węzła małżeńskiego. A tak wszak nie jest. |
Według mnie mało istotne jak zwał tak zwał czy ktos nazwie to przypadkiem rozwód..czy kościół nazwie to unieważnieniem sakramentu.....
A Ja troche za myslą Rafała........
.....czy to jest dojrzałe??? skoro najczęstrza przyczyna(i chyba najmodniejszą)....jest niedorozwój psychiczny malżonka do małżeństwa- by dostać unieważnienie.
A faktem jest to że fala unieważnień nie odstaje od liczebnosci rozwodów cywilnych.
Hmmmm ???Nirwano a co według Ciebie oznacza unieważnienie sakramentu????
Bo dla mnie własnie rozpad tego węzła małżeńskiego....
A swoja droga czytałem dziś w necie artykuł....
Agnieszki Korzeniowskiej.....i jej 2 lata powrotu do normalności.....i padło w nim takie pytanie redaktorki......
Redaktor
nie próbowała Pani ratować związku??Nie mozna przeciez tak z dnia na dzień przekreslic 20 lat związku.....
Agnieszka K.
Próbowałam .choc decyzja o próbie ratowania była dla mnie trudna,bo jak mogłam prosic męża by został z rodziną,skoro mnie tak bardzo zranił.
Ratowanie małżeństwa,to była walka z wiatrakami..............
ale może????
nieraz trzeba wiele w sobie odpuścić (pewnie z takiej dumy???) by zaryzykować
pozdrawiam
Anonymous - 2011-01-05, 10:11
NORBERT napisał/a: | Według mnie mało istotne jak zwał tak zwał czy ktos nazwie to przypadkiem rozwód..czy kościół nazwie to unieważnieniem sakramentu |
Norbert, a wg mnie jest to bardzo ważne, jak kto co nazywa. Można coś nazwać kradzieżą, a można - kreatywną księgowością. Można sobie nie zwracać uwagi na sformułowania - czy to rozwód, czy unieważnienie, czy jak tam zwał... Efektem jest zawsze jedno - deprecjonowanie jakiś ważnych rzeczy oraz rozmydlanie granic. Również tych między dobrem a złem. Powołujesz się na niedorozwój psychiczny czy też niedojrzałość. Jest ona między innymi stanem nieumiejętności rozeznawania, też - między dobrem a złem. Idąc za tą myślą - tak sobie rozmydlając pojęcia, może też mamy wpływ na to, że ludzie wciąż są niedojrzali, że nie umieją rozeznawać? Bo nikt ich tego nie nauczył? Bo przecież to wszystko jedno - czy to rozwód, czy to unieważnienie, czy to rozpad węzła....
Otóż nie ma czegoś takiego, jak "dostać unieważnienie". Jeśli małżeństwo zostało ważnie zawarte, to nie ma możliwości aby je unieważnić w kościele. TYLKO i WYŁĄCZNIE jeśli małżeństwo zostało zawarte nieważnie, to otrzymuje się na papierze stwierdzenie tego faktu. Ale NAJPIERW małżeństwo nie zostało ważnie zawarte, nie zaistniało, a dopiero potem fakt ten objawia się światu.
Precyzji, precyzji upraszam!
Anonymous - 2011-01-05, 10:40
Nirwanna napisał/a: | Precyzji, precyzji upraszam! |
Nirwano mam wrażenie że bronisz świętości.....
jaka według mnie potrafi obronic sie sama ...nawet bez wstawiennictwa i zasłaniania jej piersią przez Nirwanę.......
nie wszystko trza brać na KLATĘ
nie mam czasu teraz na precyzję.....ale to co gdzies kiedys wyczytałem....powoli stopuje sie możliwośc płynnych unieważnień sakramentu-bądz jak wolisz stwierdzenie nieważności sakramentu.
Dla mnie to nadal gra słów........
Tym bardziej że człowiek na ziemi...to tylko człowiek i błądzi i grzeszy-nieraz nawet bez wyjątków
i odnosząc się do tego....
tu na ziemi powołuje się świadków,oceniają to tez ludzie (duchowni)...i identycznie jak w sądzie cywilnym badane jest
SŁOWO...PRZECIW ..SŁOWU.........
FAKT.....PRZECIW...FAKTOWI..........
OCENIANY....CZŁOWIEK...PRZEZ ..CZŁOWIEKA....
Jesteśmy tu na ziemi.. .i czasami trzeba dotknąć grunt stopami by poczuc
stałośc lądu ........hmmmm????
nie zawsze da się szybować........lotem aniołów....
pozdarwiam....
Anonymous - 2011-01-05, 10:46
Ha ha - własnie miałam napisac o wywiadzie z Pania Korzeniowska - kiedy zobaczyłam, ze zrobił to Norbert - tyle, ze on podjał inny wątek tego wywiadu.
... co mi wpadło w oko jako piewsze?... tekst Pani Korzeniowskiej:
"NIE MAM SOBIE NIC DO ZARZUCENIA"... - no po prostu uwielbiam taki brak autokrytycyzmu... az mi sie wydłuzaja zęby
Oczywiście jestem pełna empatii do tego co ja spotkało i tak po ludzku zal mi jej i ich córek - zwłaszcza Malutkiej - no ale bądźmy powazni...
Pani porzucona opowiada ponizej jak to zrezygnowała z siebie w 100% na rzecz męża i jego kariery, kompletnie zapomniała że jest odrębnym bytem i mam wrażenie czciła meża jak Bozka... jak to miało sie skończyć?
Ludzi pobieraja się aby żyć razem a nie aby jedno słuzyło drugiemu i wyrzekło sie własnej tozsamosci.
Uważam, ze Pan Robert postąpił skandalicznie - myśle, ze spotka go za to wieka kara w zyciu i bedzie musiał zapłacic za krzywdę wyrządzona Rodzinie - niemniej pisanie przez jego zonę iz jest całkowicie bez winy swiadczy o niedojrzałosci i rozdętej megalomanii...
Skoro Jan Paweł II regularnie sie spowiadał i zawsze miał z czego - to mysle, ze i cała reszta populacji też miałaby sobie cos do zarzucenia Pani Agnieszko...
|
|