Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - "Rozwód może spowodować powolną i bolesną śmerć"

Anonymous - 2010-05-05, 18:57

Witajcie wanbona i czerwona, miło Was widzieć, pamietam Wasze posty
napisałam
Cytat:
potrzebne mi takie teksty teraz!

bo faktycznie potrzebne...zaliczyłam mini dno, myślałam o separacji

wiec to troche jak prysznic podziałało
kazdy z nas jest inny i ma inne widzenie świata
zalezne od naszych małzenskich sytuacji
rozumiem ze mógł ten artykuł w kimś obudzic trudne emocje,
na pewno nie było to intencją wklejającego chrisa


dobrze ze mozemy tu o nich rozmawiać, uczyc sie od siebie
Za to lubię to Forum :)
Chwała Panu Bogu

12 krokow nauczyło mnie juz (choc dopiero 3) ze jak cos mnie dotyka, to jest jakis siniak jeszcze do zagojenia, a Pan Bog leczy je najlepiej
mamy z mezem problem z bezdzietnścią....często slyszę o tym, ze to sprzyja rozwojowi roznego rodzaju nowotworów w pubikacjach medycznych, a na ambonie księza mówią o podstawowym znaczeniu małzenstwa- posiadaniu potomstwa

boli jak licho, bo dotyka tego czego mi brak, co jest swojego rodzaju traumą...ale oddaje Panu Bogu i już łapię dystans
omijanie siniaka nie sprawi ze sie szybciej zagoi...takie moje zdanie
ale tez sie czasem oburzam jak mi ktos wypomina...przypomina

dodajmy do tego artykułu notke....OK, ale z Panem Bogiem wszystkie te trudności mozna przejść !!! Pan Bog cuda działa i leczy ze wszystkich chorób
i najlepszym przykładem jesteś Ty, wanbona i Twoja postawa z wyprostowana głową między ludźmi!

Anonymous - 2010-05-05, 19:10

Danka :mrgreen: podpisuje sie pod Twoim zdaniem .

Chwała Bogu za to forum

Anonymous - 2010-05-05, 21:44

Przepraszam z całego serca, jeśli kogoś uraziłam. Rzeczywiście - wskoczyłam tu, napisałam i wyskoczyłam. W biegu. Rzadko tu juz zagladam, bo zajęłam sie rzeczywistym zyciem - juz mogę i potrafię. Po latach życia w marazmie - wreszcie normalnie zyję. I Wam wszystkim tego zyczę - z całego serca.

A co do Forum - dla mnie jest to najwspanialsze forum na świecie :-D Naprawdę. Swego czasu bylam tu osobą, która pisała najwięcej - potrzebowalam tego. Spotkałam tu wspanialych ludzi, z niektórymi z nich przyjaźnię sie nadal.

Znow wyskakuję :-D i napiszę tylko tyle - moją zasadą stało się dystansowanie się wobec rzeczywistości - tak właśnie żyję. Każdy moment jest dla mnie ważny, daję z siebie, ile wlezie wszystkim wokół, daję również sobie - kiedy padam na nos, wiem, że pora na zasłużony wypoczynek, wiem też, że czasem mam prawo do błędu, że nie musze wszystkiego umieć i wiedzieć. Zrozumiałam, że mąż nie jest jedynym człowiekiem na świecie, któremu moge cos ofiarować, mam w sobie tyle uczuć, że rozdaję je wszystkim wokół - nie zostaliśmy powołani tylko do małżeństwa, ale i do macierzyństwa, do służby innym, do dostrzegania krzywdy ludzkiej, do podawania ręki cierpiącym!

Anonymous - 2010-05-06, 21:05

nie przepraszaj, bo nie ma za co. Nikogo nie uraziłaś. Po to tu jesteśmy, żeby rozmawiać, wymieniać nasze spostrzeżenia...
Anonymous - 2010-05-15, 11:01

Powiedcie mi proszę co się stanie jeśli nie zgodzę się na rozwód bez orzekania o winie. Mąż usilnie mnie namawia żebym podpisała taki papier. Czy coś mi grozi? Gdy ewentualnie dojdzie do takiej sytuacji, że sąd mnie obarczy winą za rozpad małżeństwa co to oznacza.
Zaznaczam, że wogóle nie chcę się zgodzić na rozwód. I co wtedy?

Anonymous - 2010-05-15, 11:34

Eda, przede wszystkim jeśli nie chcesz się zgodzić na rozwód to się nie zgadzasz. Ale dlatego, że TY tak chcesz, tak czujesz, że jest to po Twojemu. Adekwatnie - jeśli ktoś Cię namawia, abyś się zgodziła, a Ty nie chcesz - to się nie zgadzasz, nie ulegasz namowom. Bo niby w imię czego?

Jeśli na rozwód bez orzekania o winie się nie zgadzasz, to idzie proces sądowy w kierunku orzeczenia winy Twojej, męża, lub wspólnej. Osoba winna lub współwinna ponosi koszty procesu, odpowiednio - w całości lub w części. Osoba winna lub współwinna nie może potem, po rozwodzie, domagać się alimentów od współmałżonka. To są jedyne "groźby", które Ci grożą. Nie zgadzając się na rozwód masz czyste sumienie, oraz pomoc Pana Boga. To teraz sobie zrób "rachunek zysków i strat" ;-)

Anonymous - 2010-12-30, 15:05

Chris chciałbym abyś sie do mnie odezwał i opwiedział mi w skrócie swa historię, druga sprawa moja żona uważa że dla niej rozwód do wrećz wybawienie albo szczęście bo przez 10 lat była nieszczęsliwa i na razie chce byc sama tak mówi a zdrugiej strony uważa że lepiej dla dziecka żebyśmy byli osobno poza tym uważa ze nie ma szans na zmiany. Dodatkowo chce rozwodu bez orzekania o winie i namawia mnie do tego i panicznie boi sie że nie dam jej rozwodu uważa że i tak go dostanie więc co ja mam robić. Nie chce terapi wspólnej uważa ze nie ma to sensu i co gorsza uważa że ja sie na nią nadaje ale nie wrózy mi dobrych efektów. Oskarz o brak czułości itp Ja wiem ze byłem trudny ale naprawde chcę ratować z tym że przy takiej despracji z jej strony nie wiem czy to ma sens czy dać jej rozwód a może poczekać prosze powiedz mi co robić i poradź bo niewatpliwie masz doświadczeniea przede wszsytkim czy powinienem sie wyprowadzać bo wspólne mieszkanie niewatpliwie duzo mnie kosztuje ją chyba też teściowie są za mną ale z kolei moja matka stwierdza że jak cie ktoś nie chce to po co na siłe chcesz coś ratować czego juz nie ma a zkolei jej żale sa tak wielkie a niechęc tak sie poteguje ze nie wiem co dalej. Prosze cie o radę
Anonymous - 2010-12-30, 15:21

Statystyka rozwodów w Polsce [edytuj]
Dane GUS:

liczba rozwodów:
rok 2000: 43 tys.
rok 2001: 45 tys.
rok 2002: 45 tys.
rok 2003: 49 tys.
rok 2004: 56 tys.
rok 2005: 67,6 tys.
rok 2006: 71,9 tys.
rok 2007: 66,6 tys. (26,8% liczby nowo zawartych małżeństw)
rok 2008: 65,5 tys. (25,4% liczby nowo zawartych małżeństw)
rok 2010: 72tys. - nie podano jaki procent z zawartych małżenstw
przyczyny rozwodów w 2004 r.
niezgodność charakterów: 32%
zdrada: 24%
nadużywanie alkoholu: 23%
naganny stosunek do członków rodziny: 9%
problemy finansowe: 9%
inne: 3%
W 75% przypadków powództwo wnosiła kobieta. 70% rozwodów nie kończy się orzekaniem o winie. Jeżeli jest inaczej, to wina najczęściej jest po stronie mężczyzny. Prawie trzy razy częściej rozwodzą się mieszkańcy miast niż osoby mieszkające na wsi.[6]

Statystyki wskazują, jak dużą grupę wśród rozwodzących się stanowią bardzo młodzi małżonkowie. W 2008 r. aż 56 proc. rozwodzących się mężczyzn stanowili panowie do 24. roku życia, a 75 proc. kobiet panie do 24. lat

żeby było jasne - nie jestem zwolenniczką rozwodów, ale...opieranie sie na statystykach to lekko śliska sprawa - skoro 25% małżenstw sie rozpada ( a w 2010r to nawet wiecej), to mamy 1/4 szansy, ze i nasze...a wiec po co sie pobierac?

podobnie jest z danymi dotyczącymi rozpadających sie poswtórnych związków...
oraz katastrofalną sytuacja dzieci na przyszłośc...

statystyki mają to do siebie, ze sporzadzając je na ogół ma sie cos na celu...
obiektywnośc wyników zawsze jest nie całkiem prawdziwa

Anonymous - 2010-12-30, 15:53

Mgło - mogłabyś rozszerzyć, co miałaś na myśli? ;-)

PR - mam do Ciebie wielką prośbę :-) Naprawdę wielką. Czy mógłbyś stosować znaki przestankowe? Wiesz, te durne kropki, przecinki... itp. One wbrew pozorom bardzo ułatwiają życie, łatwiej się czytać będzie wtedy Twoje posty, i pozostanie więcej energii na ewentualną odpowiedź :-)
Pozdrawiam! :-)

Anonymous - 2010-12-30, 15:58

Dokładnie to co napisałam Nirwana :->
jestem jak statystyka - krótko i bez rozwlekania sie nad szczególami
a kazdy wyciagnie z niej to, co mu akurat pasuje :mrgreen:

Anonymous - 2010-12-30, 18:05

Mgło, zrobiłaś zdaje się offtopa, nadaje się na wątek techniczny tudzież "tematy różne".

Dla "statystycznej" jasności podaj statystyki rozwodów np. z lat '20 - 30 XX wieku. :-D

Moglibyśmy też sprawdzić statystycznie jak kształtowały się rozwody na całym świecie na przestrzeni kilkuset lat :mrgreen:

Anonymous - 2010-12-30, 19:13
Temat postu: Re: "Rozwód może spowodować powolną i bolesną śmerć&
Zrobie Ci Jarek321 prezent...poczytaj sobie co napisał chris nim zamieścisz mnie na wątku technicznym

naprawde napisałam nie na temat?
czy moze raczej nie po linii...???

chris napisał/a:

Statystycznie:

Powtórnie zawierane małżeństwa rozpadają się dwukrotnie częściej niż te pierwsze, trzecie małżeństwa rozpadają się w 70% przypadków.

Odsetek samobójstw wśród osób rozwiedzionych jest czterokrotnie wyższy niż średnia statystyczna.

Ryzyko przedwczesnego zgonu u rozwiedzionych mężczyzn wzrasta do 76%, w przypadku kobiet do 39%.

Ryzyko zachorowań na nowotwory u rozwiedzionych mężczyzn jest takie samo jak u tych, którzy wypalają paczkę papierosów dziennie.


Rozwodnicy i wdowcy o 20 proc. częściej niż zamężni zapadają na przewlekłe choroby, takie jak cukrzyca, czy choroby serca. (źródło: fronda.pl)
Rozwiedziony mężczyzna 21 razy częściej niż żonaty bywa pacjentem klinik psychiatrycznych.

Badania (prowadzone przez Anneke Napp-Peters) dowodzą, iż po upływie 15 lat kobiety nadal cierpią na depresję porozwodową , a przytłaczające poczucie straty, bólu i zazdrości nie słabnie, zaś mężczyźni wciąż roztrząsają przyczyny rozpadu związku/małżeństwa. (źródło: Polityka)

33 % rozwiedzionych kobiet i 25% rozwiedzionych mężczyzn uważają życie po rozwodzie za smutne i pozbawione satysfakcji

Dzieci łatwiej pogodzą się ze śmiercią jednego z rodziców niż z rozwodem!

Śmierć rodzica jest nieodwołalna i nie pozostawia wątpliwości, dlatego łatwiej jest się z nią pogodzić. Natomiast rozwód rodziców, to otwarta i wciąż rozdrapywana rana. Dla dziecka oznacza to załamanie się fundamentu, na którym dotychczas budowało swoją tożsamość, czuje się oszukane i bardzo samotne. Wiele czasu i wysiłku będzie go kosztowało stworzenie nowego systemu wartości, odbudowanie poczucia bezpieczeństwa i wiary w ludzi. Według statystyk, uda się to jednemu na dziesięcioro dzieci.

źródło www.psychologiakobiety.pl


Statystyczne badania sa bardzo często robione pod konkretne zamówienie.
cytowanie GUS to i tak bardzo obiektywny (choc tez nie zawsze i nie do końca) obraz statystyczny.
Natomiast psychologiakobiety.pl juz jest duzo mniej obiektywnym źródłem
i mysle, ze przy odrobinie chęci i zaangazowania, na które od razu powiem, nie chce mi sie tracić czasu ( bo zycie jest zbyt ciekawe) mozna znalezc zupełnie odwrotne wyniki badan statystycznych.

I tylko tyle chciałam powiedziec.
Zawsze dogmatyczne przyjmowanie statystyk mnie smieszyło....robi sie troche smieszno i trochę straszno...

Pozdrawiam u progu Nowego Roku :-D

Anonymous - 2010-12-30, 19:39

Chodziło mi o to mgło, że dyskutanci po poście Chrisa nie mieli żadnych pytań ani wątpliwości po co on zamieścił swój post, natomiast nie bardzo wiem, po co Ty zamieściłaś swój. Na szczęście ja tu nie przenoszę postów do wątku technicznego, więc nie będzie na mnie :mrgreen:

Jeżeli chcesz udowodnić jakąś tezę (a tego nie wiem, bo nie mówisz) i jeżeli ta teza jest odwrotna w stosunku do tego, co wynika ze statystyk przedstawionych przez Chrisa (bo to sugerujesz), to na tę tezę - widmo odpowiem Ci tak:

ależ oczywiście, wiem, że jest mnóstwo szczęśliwych ludzi po rozwodzie.

Tyle, że na tym forum nie chodzi o to, jak rozwieść się i być szczęśliwym, względnie jak szczęśliwie się rozwieść, ale jak kochać małżonka w kryzysie, jak kochać małżonka mimo rozwodu, który nastąpił (mimo jego/jej braku miłości, zdrady, przemocy, alkoholizmu itd. itp.), a nawet co to znaczy kochać małżonka.

Poza tym, mgło, tak dla jasności dyskusji, lepiej formułować wprost wątpliwości i pytania, jeżeli się je ma, niż krążyć wokół sedna sprawy, jeżeli oczywiście takowe sedno jest.

Anonymous - 2010-12-31, 08:17
Temat postu: ...trzeba być silnym po rozwodzie....
Dzieki Chris za ten temat....sam to odczułem na własnej skorze,hehe.Wiem jak jest cieżko wyjśc na prosta,gdy wszystko się wali....marzenia...plany biorą w ,,leb,,.
Co do statystyk to nie są przesadzone,wczesniej nie widzialem tylu przypadkow rozwodów...teraz to idzie w wielkim tempie....nawet jak żona sie rozstała ze mną ,to jej szefowa też....
A po rozwodzie trzeba sie narodzic na nowo....pozdrawiam...trzymajcie sie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group