|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pustynia duchowa
Anonymous - 2010-02-04, 01:43 Temat postu: Pustynia duchowa Moja historia nie różni się zbytnio od wielu tutaj przeczytanych. Przechodzę kryzys małżeński ( po 11 latach wspólnego życia) i potrzebuję Waszego wsparcia. Popełniłam wiele błędów. Uważałam, że skoro jestem uczciwa to inni wokół mnie też.
Anonymous - 2010-02-04, 09:17
Witaj Łezko! Czytasz Dobsona, myślę, ze w tej sytuacji stosowanie zasad zawartych w tej książce to jedyna droga. Mąż musi mieć świadomość, ze nie akceptujesz tego stanu rzeczy. Niestety, nie jestem specjalistką od relacji, sama narobiłam masę błędów, ale moge Ci poradzić coś na pustynię duchową, o której piszesz. Jeżeli mamy problem w modlitwą...trzeba sie po prostu modlić! Nawet jeśli najpierw dużo w nas zwątpienia, modlić się! nie ustawać! Różaniec, modlitwy o wstawiennictwo Św. Judy Tadeusza, Św. Rity. I to, o czym pisze Mirakulum "Jezu Ty sie tym zajmij, Jezu ufam Tobie" po prostu...I jeszcze jedno - warto być silną dla dzieci. Ja dzisiaj bardzo żałuję, że nie potrafiłam sie zmobilizwać i być silną, dzieci wielokrotnie widziały mnie zapłakaną i zrozpaczoną, niestety, odbiło się echem. Wiem, że trzeba koniecznie się czymś zająć, sobą, dziećmi, czymś, co nam sprawi radość. I szukac wsparcia. Wiem, ze to trudne, ale nie niemożliwe. Trzymaj się, masz moją dzisiejszą modlitwę!
Anonymous - 2010-02-04, 10:09
Witaj Lezko!
Bardzo rzeczowo piszesz o sobie, bez uzalalnia się, widac ze duzo juz przeszlas pracy nad sobą
umiesz radzic sobie z przemocą męża, sporo juz wiesz na ten temat
Jestes na dobrej drodze! Nie czujesz się juz ofiarą przemocy!
Pustynia duchowa to być moze dlatego, ze duszisz w sobie emocje? Taki mam pomysł...
Duzo tego sie nagromadzilo i moze zamknelas swoje serce?
Polecam lekture Urzekajacej :) znasz moze?
I pisz do nas, mozesz sie wyżalić , to tez czasem potrzebne....kazdy z nas potrzebuje poglaskania po głowie czasem
Z postu wynika dla mnie ze jestes dzielna osobą...ktora mało pozwala sobie na chwile slabości
Tutaj jest wiele przyjaznych dusz....
Moze warto ukleknac przed Panem Jezusem w Tabernakulum i powiedziec mu caly zal i cierpienie...uronić łezkę albo i wiele
dolaczam Ciebie do swojej modlitwy!
Anonymous - 2010-02-04, 12:40
Cytat: | Nie chciałam się skarżyć, bo po co obarczać kogoś swoimi problemami. |
Łezko, nie wiem, czy to dobra droga to zamknięcie się w sobie ze swoimi problemami... Przyjaźni ludzie, którzy są wokól Ciebie to przecież Ci, którymi Bóg chciałby posłużyć się dla Twojego dobra, myślę tu o mamie, o przyjaciółce - sprawdzonej... Samotny człowiek na pustyni, to niebezpieczne... Zły też lubi napastować takiego samotnika... Więc może ktoś, z kim bedziesz mogła maszerować przez te piaski, książka, nawet ta najlepsza - to zbyt mało, potrzebna pomocna dłoń, taka ciepła...
Anonymous - 2010-02-04, 13:28
Łezka13,
Witaj we wspólnocie
Poczytaj trochę tu:
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=34
a to za sugestią Danki9:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4607
Przekopuj się przez nasze bazy danych, wiele Ci pomogą. Czytaj słuchaj i pisz, Sycharki są nieocenionym źródłem wiedzy i dobrej woli.
Anonymous - 2010-02-04, 13:32
Zgadzam się jak najbardziej z Różą! Nie zamykajmy się sami z problemami trzeba szukać pomocnej dłoni!
Anonymous - 2010-02-04, 17:18
Łezko...tak naprawdę po to wychodziłaś za mąż, żeby najpierw oprzeć się na mężu !
Opisujesz swoją trudną sytuację....złe traktowanie ale też wyjazdy męża....jak na to reagujesz i czy reagujesz ?
Wiesz, ludzie traktują nas tak, jak sobie na to pozwalamy . Czy nie jest aby tak, że Ty sie już nawet nie odzywasz...a mąż wtedy robi co chce....tak naprawdę prowokuje Cię, żeby zareagowała...być może , żebyś Go zatrzymała...w końcu jest mężem !!
Piszesz, że starsz się męża o nic nie prosić....to powiedz mi, po co On jest ??
Ty masz prosić, stawiać warunki i egekwować, współpracować . Wydaje mi się, że odpuściłaś sobie męza...a teraz zaczyna sie walka po dwóch stronach barykady....a to najgorsze co może być !
Łezko, moim zdaniem najpierw rozmowa z mężem...czy chce być z Wami i jak to ma wyglądać wspólne bycie, jeżeli odpowie pozytywnie ?
Jeżeli, chce odejść....nich idzie i ponosi konsekwencje !
Taka Twoja niby bierność...to tak naprawdę wielka agresja skierowana na męża....z tego musi być wojna....czy masz na to siłę ??
Przygotuj się do rozmowy z mężem...jasne proste zasady, określenia się....jest mężem i ojcem...lub nie....i wtedy działanie . Pozdrawiam !! EL.
Anonymous - 2010-02-05, 13:31
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Dziękuję za modlitwę, wsparcie i ciepłe słowa.
Anonymous - 2010-02-05, 13:51
Łezko, no nic innego jak tylko - ludzie traktują nas tak, jak sobie na to pozwalamy ! Pozwoliłaś siebie tak traktować z bezradności z braku pomysłu na to co robił mąż , z braku pomysłu na sama siebie i swoje własne życie !
Teraz widzę, życie berdzo Ci juz doskiera....nie wiesz jeszcze co robic dalej, ale zaczynasz sukać, chcesz to zmienić.....To dobry moment.
Zanim cokolwiek zrobisz, musisz odbudować realacje z Bogiem, potem sama ze sobą...polubić, pokochac siebie, nabrać siły na dalsze życie...bo łatwo nie będzie, za to ciekawie i w końcu zwyciężysz, jak wytrwasz i nie odpuścisz sobie drogi u boku Boga.
Łezko...bądź tu z nami, pisz, będziesz też czytać, dostaniesz tytuły lektur prawie obowiązkowych....
Powoli, małymi kroczkoami zaczniesz sama się przemieniać wg woli Boga , a nie Twojej...a potem Twoje zycie juz z Twoim działaniem i działaniem Boga zacznie nabierać innych kolorów.
Musisz ogarnąć swoje nerwy, nie dać sie prowokować, wyrzucić zło ze swojego serca....ale wszystko powoli !
Dobrze, że jesteś ! Bądź z nami ,a trzymaj się Boga....będzie dobrze !! EL.
Anonymous - 2010-02-05, 14:01
Chciałabym uwierzyć, że kiedyś się to wszystko odmieni. Nie wiem od czego zacząć. Jak się zachowywać, żeby nie ranić innych, ale jednocześnie nie cierpieć z powodu złego traktowania mnie przez innych ? Jak to zmienić ? Czasem wszystko traci sens.
[ Dodano: 2010-02-05, 14:06 ]
Poproszę o wspomnianą wyżej listę lektur.
Anonymous - 2010-02-05, 14:44
Cytat: | Jak się zachowywać, żeby nie ranić innych, ale jednocześnie nie cierpieć z powodu złego traktowania mnie przez innych |
Łezko, wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy musisz myśleć, jak pomóc sobie, a dopiero w dalszej kolejności - jak nie ranić innych. Zobacz, nawet teraz, kiedy Ci tak ciężko - nie myślisz o sobie, ale o innych. Tak jest z ofiarami przemocy, zapominają o swoim dobru, jakoby na nie nie zasługiwały... Mąż na pewno nie raz mówił Ci, że jesteś do niczego, więc myślisz, jak tu siebie poprawić, udoskonalić... Kiedy czytam, to co napisałaś, wydaje mi się, że przed Tobą długa droga - walki o siebie, o powrót do siebie - tej sprzed lat, kiedy jeszcze nie manipulował Twoją psychiką... I sama tego chyba nie potrafisz, to jakby wyjść o własnych siłach ze studni, bez drabiny...
Więc spróbuj może w tym kierunku... Wiem, że chciałabyś, żeby między Wami było dobrze, ale na dziś to niemożliwe, bo nie możesz zgodzić się na takie traktowanie, to uwłacza ludzkiej godności. To, co oprezentuje na dziś Twój małżonek można nazwać patologią. "Normalni" ludzie nie łamią stołów, nie kładą nóg na stole itp.
Jak nie cierpieć z powodu złego traktowania przez męża? To chyba niemożliwe, można jednak nauczyć się unikać tego, który krzywdzi - nie pozwolić krzywdzić się. I właśnie nie pozwól - jesteś kobietą, jesteś mamą, zasługujesz na szacunek.
Łezko, a może wyjazd z dziećmi do mamy dałby Ci przypływ sił?? Może mama coś doradzi, pocieszy? Nie możesz zostać z tym problemem sama.
[ Dodano: 2010-02-05, 15:42 ]
Łezko, przez Twoje posty przebija ogromna samotność i przyznam, że to mnie najbardziej niepokoi... Więc, jeszcze raz - szukaj przyjaznych dusz, z ktorymi będziesz mogła podzielić się swoim problemem, to naprawdę pomaga. I różaniec... Wycisza, napełnia serce pokojem ...
Anonymous - 2010-02-05, 16:04
Łezko, najpierw musisz powiedzieć STOP temu co robi Twobie i rodzinie mąż !
Odciąć się, nie reagować, ochronic siebie i dzieci.
Twój mąż żyje w grzechu, więc innemu panu służy. Odetnij sie od tego i nie walcz.
Najpierw odbuduj swoją relację z Panem Bogiem ! Poszukaj sobie na stronie Sychar modlitwy, teksty do czytania, tam są też audycje to przesłuchania.
Powoli Kochana...powoli. Tak jak pisze do Ciebie Różą....najpierw TY !! EL.
Anonymous - 2010-02-05, 16:48
W ciężkich chwilach Bóg zawsze zsyłał mi Anioły, dobrych ludzi, którzy wspierają. Dziękuję Jemu i Wam, że postawił mi Was na mojej drodze.
Anonymous - 2010-02-05, 18:54
Łezko, jesteś od męża bardzo uzalezniona !! Czy któreś z Twoich rodziców nadużywało alkoholu ?
Taka niepewność w Tobie, taka bezsensowna i nieuzasadniona uległość !
I jak można nie powiedzieć Mamie o tak wirlkim problemie ?? I nie po to, żeby Mamę zmartwić, ale raczej prosić o wsparcie chociażby psychiczne, o współną modlitwę, o wspólbe budowanie siły...jak nie Mama, to kto ??
Łezko....widzisz, to mąż działa, to Ciebie ustawia, to On odgradza tajemnicą od innych ! A tu trzeba uczciwości i prostych stiwrdzeń - jest mi źle z mężem, nie chcę już tak żyć....i szukać koalicji ludzi dobrej woli !
Łezko juz od dzisiaj zaczynaj kierować swoim zyciem !
Zamiast czekania na męża, zrób sobie i dzieciom jakąś przyjemność....coś fajnego, żeby Wam dzisiaj wieczorkiem było dobrze i miło ze sobą !! I nie zerkaj na drzwi, ani przez okno....Twój mąż to dorosły człowiek, Jego życie jest w Jego rękach i TY nie masz na to wpływu !! Ale też odgrodź się od destrukcyjnego wpływu męża na Twoje życie ! Cmooook !! EL.
|
|