Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomóżcie mi

Anonymous - 2010-02-07, 13:29

Misku choc to brutalnie zabrzmi.......ciesz sie że choc ma odwage powiedziec prawdę.
Wiesz wielu zdradzających nie stac nawet na to.
wiem Norbert.Za to ją bardzo szanuję .

Anonymous - 2010-02-07, 13:45

chudy-misiek,

Jeśli naprawdę Ci zależy na żonie:

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=81739#81739

to gotowa recepta. Nieco przeróbki ( dopisać brakujące elementy- indywidualnie)
Powodzenia :!:

Anonymous - 2010-02-07, 18:26

Kinga dziękuję ci...ale rysa pozostaje.Nie wiem jak to zrozumieć,wytłumaczyć.Naprawdę szkoda mi tylko dzieci.Pomimo że żona płacze cały dzień,ale KOCHA jego(sama mi to powiedziała)
Anonymous - 2010-02-07, 18:57

Twoja żona jest zakochana, a nie kocha - a to ogromna różnica. Niezależnie od tego, jak ona sama to nazywa. Dla Ciebie dokształt w temacie - oczekiwania żony jako kobiety, oraz Twoja postawa miłości. Na forum znajdziesz mnóstwo lektur i filmów na ten temat.
Pozdrawiam :-)

Anonymous - 2010-02-09, 13:52

Dziękuję Kinga ale uwierz mi ból jest naprawdę duży.Tylko że ona go naprawdę kocha.On przynajmniej twierdzi że też ją kocha.Tylko zadałem żonie pytanie:Jeżeli Cię kocha to czemu nie zostawi żony i nie ułożycie sobie życia?Powiedziała mi że on uważa się starzeje(zresztą sama żona mi to powiedziała że jej mówił to na początku że swojej żony nie zostawi)To po co to było???Po co to zrobiła???Dla satysfakcji,dla dobrej zabawy?
Anonymous - 2010-02-09, 14:34

chudy-misiek,

Widzisz czasem człowiek robi coś co nie do końca daje się racjonalnie wytłumaczyć.
I tak jest ze zdradą w małżeństwie. Osoba o jakimś zranieniu szuka zamiast lekarstwa na uleczenie rany tylko zasypki i nie zastanawia sie nad konsekwencją ostateczną takiego działania. Jeśli doraźnie nie boli jest ok, a co jak wda się gangrena? O tym już nie myśli. Niestety gangrena zawsze się wdaje, to tylko kwestia czasu i siły skażonego organizmu.
Musisz odciąć się psychicznie od tematu, bo fizycznie będzie bolało. Nie ma na to znieczulenia, działa tylko Boski Balsam. Od kiedy jesteście jednym ciałem duchowym z napędem na Serce Boga, nie ma szans aby zakażenie nie dotykało całego ciała.
Pozwól Bogu operować i Jemu daj pole ile Wam zaaplikuje środka znieczulającego. To dziwny specyfik bo działa tylko na zdrowe organy.
Im będziesz bliżej Boga i zdrowego serca swego tym wieksze znieczulenie otrzymasz, a wtedy na tej bazie błyskawicznie rozwija się Miłość.

Zatem nie rozdrapuj ran tylko na kolana przed Niepokalaną, bo Ona najszybciej dociera do sedna cierpiącego serca dziecka. Jak lwica bedzie walczyć przeciw Zwierzchnościom i Mocom, abyś był bezpieczny i potomstwo Twoje. Otworzy drzwi serca Twego, aby Jezus mógł wejść do środka i leczyć. Maryja jest kobieta i Matką, kto niby lepiej zna Twoja ślubną? Tylko Bóg, a On złożył wszystko w ręce Niepokalanej co potrzebne nam do Zbawienia. Wszystkie Dary i Łaski wynikające z ofiary Krzyża Jezus powierzył Maryi. Więc o co sie martwisz? Jesteś Synem, cierpisz, wołaj Matkę i Ojca. Pomogą.

Anonymous - 2011-01-03, 18:30

Witam ponownie wszystkich.Dawno tutaj nie zaglądałem ale nie daje sobie rady z tym wszystkim.W Naszym związku zamiast lepiej jest jeszcze gorzej :cry: Naprawdę poważnie myślę nad rozwodem.Wiem że moja żona mnie oszukuje.Przyłapałem ją nie raz i nie raz z tego powodu były awantury.Dalej flirtuję z tym 52 latkiem.Chociaż twierdzi że jest inaczej,że to jest już koniec.Ale czy do kolegi tak się zwraca:"Skarbie żałuję że nie usłyszałam twojego głosu przed snem"?Odwiedziłem żonę tego "kochasia" i opowiedziałem jej całą tą historie!Kobieta nie mogła w to uwierzyć , ale moje argumenty poparte były dowodami.Sama stwierdziła na co ona liczy,że może zapomnieć że oni się rozwiodą.Oczywiście w domu żona robiła mu przez kilka dni awantury,ale na dzień dzisiejszy w niczym to nie pomogło.Moja żona w miedzy czasie zmieniała dwa razy pracę.Sądziłem że to naprawdę się skończy ale niestety :cry: Nie sypiamy z sobą już kilka miesięcy.Powiedziała mi że nie będzie ze mną już sypiać.Mało tego ten "kochaś" pożycza jej pieniądze na długi.Chciałem żonie pomóc finansowo ale sama stwierdzała że sama sobie poradzi.Ostatnio nawet pokłóciliśmy się o to bo naprawdę chciałem dać jej pieniądze.Powiedziała mi że ma ambicje.Nie rozumiem dlaczego ona jest tak uparta.Naprawdę czuję że powinienem zakończyć to małżeństwo.Mojej żonie jest wszystko jedno.Mam zrobić co uważam za słuszne.Nie wiem co robić.
Anonymous - 2011-01-04, 00:19

Współczuję. Co robić? Nie wiem.

Dla mnie byłoby trudnym do wytrzymania życie w takim trójkącie.

Nie rozwódź się. Po co Ci rozwód? Twoja żona nie chce podejmować decyzji, chce żebyś to zrobił za nią.

Dobrej nocy.

Anonymous - 2011-01-04, 08:15

Wujcie.Parę miesięcy chciała tylko dosłownie błagałem Ją żeby zmieniła zdanie.Wczoraj wieczorem padła propozycja od mojej żony skoro chcę zostać to będziemy spali w osobnych pokojach.Dla mnie to jest bezsensu.Spytałem się co robi żeby ratować nasze małżeństwo.Odpowiedź brzmiała:NIC!
Anonymous - 2011-01-04, 08:49

Witaj!

Może to i dobrze, że mieszkacie jeszcze razem, choć to musi być bardzo bolesne dla Ciebie. Nie jestem pewny czy oglądałeś, ale na pewno warto obejrzeć film "ognioodporny".
Nie napisałeś jak wygląda Twoja relacja z Bogiem. Masz jakąś wspólnotę? Warto mieć kogoś kto modli się za nas w ciężkich chwilach.

Czy Wy tylko mieszkacie w jednym domu, czy tez coś wspólnie robicie - np. wyjazdy z dziećmi? Może realny byłby wyjazd na jakieś rekolekcje?

Anonymous - 2011-01-04, 19:49

Moja relacja z Bogiem nie jest zbyt dobra.W niedziele chciałem iść z żoną na wieczorną mszę ale niestety poszedłem sam.Z dziećmi przeważnie jeździmy do znajomych.Żona np.woli jechać sama na plac zabaw itd.Jeżeli proponuję jakiś wyjazd wspólny to oczywiście żona ma jakieś wymówki i jadę sam z dzieciakami.Mam taki dziwny system pracy że pracuję na zmiany i przeważnie weekendy spędzam w pracy :-(
Anonymous - 2011-01-05, 00:07

Zastanawiałem się nad tym czy lepiej się wyprowadzić czy tkwić w trójkącie.

Wiesz dla mnie te wszystkie sytuacje są beznadziejne. Ja przestałem mieszkać z żoną. To chyba osłabia wieź, może gdybym mieszkał z żoną i ją pilnował to nie zaszłaby w ciążę z kochankiem? Idąc jednak tym tokiem rozumowania, to trzeba by ją zamknąć w wieży i założyć pas cnoty.

Jak jesteś w stanie to przetrzymać to może spróbuj z nią mieszkać. Od kochanka mojej żony jego żona nie odeszła i mieszkają wciąż razem i rzekomo on chce odbudować swoje małżeństwo. Może więc trwanie przy wiarołomnym małżonku to jest dobra droga? Nie wiem.

Ja nie żałuję, że przestaliśmy razem mieszkać. Mnie by wykończyło nieustanne obserwowanie jak jestem zdradzany. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal :-)

Roztropności, mądrości i wytrwałości życzę.

Anonymous - 2011-01-05, 00:17

Widzę Wujcie że przechodzimy to samo tzn.Ty jesteś już krok do przodu ja z Nowym Rokiem 2011 dalej tkwię w martwym punkcie.Mam pytanie do Ciebie.Czy macie dzieci?Jeżeli tak to jak sobie z tym poradziłes

[ Dodano: 2011-01-05, 00:42 ]
Wujcie czy Wujtku :mrgreen: Wiem że jesteś w tym samym nie wiem jak to określić np.bagnie.A co do wieży!Miałem przyjemność parę razy porozmawiać z mojej żony "kochasiem".Fakt on 52 lata.Wiadomo w kwiecie wieku nie jest.Ona 26 lata.Połowę mniej!!!!Sama żona "kochasia"powiedziała mi:Na co ona liczy!Wiem na 1000% że facet ją "zbajerzył".Zresztą jego żona powiedziała mi że:gadane to on ma ,ale nic po za tym.tylko jak mojej żonie to wytłumaczyć!?P.S.Dodam że pracują razem a on jest menadżerem od inwestycji finansowych.To wiadomo jak tacy ludzie mają gadane :-P

Anonymous - 2011-01-05, 07:26

A jak chudy z tym "Ognioodpornym". Oglądałeś już?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group