Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - PRZEBACZENIE !!!

Anonymous - 2011-12-17, 20:33

bez przebaczenia nie ma zrozumienia bez przebaczenia nie ma miłości ..... tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?
Anonymous - 2011-12-17, 22:09

bellator napisał/a:
tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?



Po ludzku niektórych życzy się nie da , z Bogiem wybaczyć można wszystko

mówię z własnego doświadczenia

Niewybaczenie najbardziej więziło mnie samą , nie pozwalał żyć w wolności .

polecam książki z naszej biblioteki

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=78

a w szczególności A. Clendenen T. Martin " Uzdrawiająca siła przebaczenie "

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-18, 11:47

Cytat:
tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?


co znaczy powinno? czyli kto powinien? Na siłę nie da sie przebaczyć.
Dla mnie jest to tak, ze chcę wybaczyć wszystko, bo za duzym balastem po ludzku jest niesc uraz do kogos przez lata
a takze wiara z Pana Jezusa zawiera w sobie przebaczenie...więc wiem ze jestem do tego zdolna

zupelnie inna kwestią jest kiedy....nie od razu...kazdy w swoim tempie i czasie....przebaczenie to łaska..więc Pan Bog ją mi daje...kiedy jestem gotowa, nie zawsze jestem...ale dązenie do tego juz mnie uzdrawia z ran

bez przezycia trudniejszych emocji, slosc, zalu, pragnieia zemsty, nie ma przebaczenia...jestesmy ludzmi...

sa rzeczy nad ktorymi jako chrzescijanie, ludzie nie "powinnismy" przechodzic do porzadku dziennego....potrzeba naszego stanowczego NIE na krzywdę, wyrazniego stop, gdzie trzeba, upomnienia,....

nie chce przumykac oka na zło wokół...wybaczyc tak...ale wyciagam konsekwencje i moge nie chcec sie widziec z kims po kim spodziewam się zła

Anonymous - 2011-12-21, 18:33

bellator napisał/a:
tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?


(19) Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie.
(20) Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.
(21) Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?
(22) Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
(Ew. Mateusza 18:19-22, Biblia Tysiąclecia)

Jak widać z powyższego trzeba wybaczać wszystko, bo zgoda daje dostęp do skarbnicy bożych łask. Można od Boga otrzymać wszystko, ale warunkiem jest przebaczenie.
Przebaczenie z serca, najpierw intencją woli, a potem sercem. Jezus wyraźnie przekazuje nam ( w dalszej części przytoczonej Ewangelii od 23 wersu) ,że przebaczenie jest kluczem do szczęścia i nie można go ograniczać do poszczególnych czynów czy osób. Wolny i szczęśliwy człowiek wybacza wszystko i wszystkim aktem woli, a Bóg uzdalnia serce aby przebaczyło i uwolniło osobę skrzywdzoną od brzemienia doznanej krzywdy.

Anonymous - 2011-12-22, 01:36

Przebaczenie niczym balsam
Grzegorz Polak


Mamy kłopoty z przebaczaniem nawet błahych wobec nas przewinień. Papież, gdy tylko odzyskał przytomność po zamachu, od razu przebaczył człowiekowi, który go chciał zabić.

Ojciec Święty wyraźnie podkreślał, że przebaczenie nie jest słabością i nie oznacza rezygnacji z prawdy i sprawiedliwości. Żeby przebaczyć, Jan Paweł II wiedział o tym doskonale, trzeba mieć dużo odwagi. Zanim zasiadł na Stolicy Piotrowej, przeszedł ze swymi rodakami doświadczenie życia w warunkach reżimu komunistycznego. Do obiegu życia społecznego partia mieniąca się robotniczą zabraniała wprowadzać obce jej poglądy, a już nie daj Boże chrześcijańskie, zaś głosy uznane przez nią za wraże, były od razu brutalnie tłumione. Przekonał się o tym kard. Karol Wojtyła wraz z całym Episkopatem, po opublikowaniu w 1965 r. orędzia biskupów polskich do niemieckich ze słynnym, dalekosiężnym zdaniem: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Partia wpadła w amok, biskupów atakowano w mediach i na wiecach. Kard. Wojtyła otrzymał list od robotników „Solvaya”, zakładu w którym pracował podczas okupacji hitlerowskiej, potępiający orędzie i krytykujący go jako sygnatariusza dokumentu. Biskupi polscy zapłacili wysoka cenę, ale po latach historia przyznała im rację. Dziś powszechnie uważa się, że orędzie było jednym z najważniejszych fundamentów pojednania polsko-niemieckiego.
Najdoskonalszym przykładem dla Karola Wojtyły był jego Mistrz, Jezus Chrystus, który przebaczył swoim prześladowcom, jednak ten dokument z 1965 r. na pewno go ukształtował i utwierdził w przekonaniu, że dla uzdrowienia trudnej przeszłości, choć to może być niepopularne, konieczne jest przebaczenie w duchu chrześcijańskim.

Dlatego później, już jako Papież, tak często będzie nawoływał do przebaczenia i pojednania. Jego apele mocno brzmiały podczas pielgrzymek na Bałkany, do Ziemi Świętej, krajów Afryki i Ameryki Południowej niszczonych wojnami domowymi. Tak jak z polskimi braćmi w biskupstwie apelował o wzajemne przebaczenie Polaków i Niemców, tak jako Papież, we Lwowie 26 czerwca 2001 r. próbował goić rany trudnej przeszłości Polaków i Ukraińców. Jan Paweł II apelował wówczas: „Czas oderwać się od bolesnej przeszłości! Niech przebaczenie - udzielone i uzyskane - rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu”. Po tych słowach wielu Polaków i Ukraińców miało łzy w oczach, ludzie padali sobie w objęcia.

Zauważmy jak często Jan Paweł II wynosił na ołtarze męczenników, którzy przed śmiercią przebaczali swoim oprawcom. Była w tym gronie młodziutka kongijska zakonnica Anwarite Nengapeta, zgwałcona podczas napadu na jej klasztor, austriacka siostra Restytuta Kafka, ścięta przez hitlerowców, dziesiątki ofiar wojny domowej w Hiszpanii oraz wielu ze 108 polskich męczenników drugiej wojny światowej.

Papież doceniał też świadectwo współczesnych nam męczenników, o czym świadczyło wydarzenie z uroczystości 50-lecia jego święceń kapłańskich. Podczas uroczystych nieszporów w auli Pawła VI na mównicy stanął stary ksiądz. To jezuita Anton Luli z Albanii, pierwszego oficjalnie kraju ateistycznego, gdzie komuniści mordowali i w sadystyczny sposób męczyli chrześcijan i wyznawców innych religii. Nikt go nie znał. Dlaczego właśnie jego spotkał taki zaszczyt? - Pytał zapewne niejeden z uczestników uroczystości. Tylko współbracia ks. Luli, jezuici, wiedzieli co przeżył, więziony przez 40 lat w nieludzkich warunkach. Oskarżony o agitację i antypaństwową propagandę, został uwięziony w latrynie. W niesprzątniętym pomieszczeniu, pośród stwardniałych odchodów przesiedział osiem i pół miesiąca. „Miejsce to było tak małe i wąskie, że nie mogliśmy się wyprostować i nogi jednego z więźniów były cały czas w pobliżu twarzy drugiego" – wspominał po latach w autobiograficznej książce. „Gdy żandarmi przynosili mi pożywienie, zatykali nosy, ponieważ nie mogli wytrzymać smrodu, i rzucali mi chleb między te odchody”. Przez osiem i pół miesiąca więzień nie mógł się umyć, a więzienie opuszczał tylko na czas przesłuchania. „Każdego dnia szef policji wyzywał mnie, abym przyznał się do przestępstw, których nie popełniłem”. Ks. Luli nieraz stał przed nim od wieczora do rana z rękami związanymi z tyłu, ale nie dał się złamać. Funkcjonariusze albańskiej służby bezpieczeństwa wymyślali nieprawdopodobne tortury. Kiedyś zaczęli grać w „piłkę”, którą było... ciało ks. Luli.

W noc Bożego Narodzenia szef policji zabrał ks. Lulę do ubikacji na wyższym piętrze. Rozebranego przywiązał do belki, podciągając na tyle wysoko, że mógł on wspierać się o podłogę tylko na palcach stóp. Jezuitę i innych kapłanów torturowano także prądem, umieszczając dwa kable w ich uszach, bito ich do krwi, a rany posypywano solą.

Niektórzy więźniowie z głodu jedli własne odchody i pili mocz, aby ugasić pragnienie. Kiedyś księdzu Luli wpadł chleb do kloaki, wyjął go, obmył wodą i zjadł.

Stary jezuita oszczędził Ojcu Świętemu i słuchaczom drastycznych szczegółów. Podał tylko kilka przykładów, dodając teologiczny komentarz do swojej gehenny: „Ode mnie Pan zażądał, abym rozpostarł ramiona i pozwolił przygwoździć się do krzyża”. Skończył wstrząsającym wyznaniem: „Nigdy nie żywiłem urazy do tych, którzy, po ludzku, ukradli mi życie. Po uwolnieniu spotkałem kiedyś przypadkowo na ulicy jednego z moich oprawców: ogarnęło mnie współczucie, podszedłem do niego i uścisnąłem go”.

Kiedy stary jezuita skończył, nikt już nie miał wątpliwości, dlaczego to on, a nie jakiś wysoki dygnitarz kościelny, przemawiał na jubileuszu papieskim. Człowiek przebaczenia, pokrewna dusza Papieżowi.

http://religia.tv/index.p...acjanews&id=539


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group