Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Temat pr
Autor Wiadomość
pr
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-12, 17:46   

Witam jestem nowy w styczniu mam sprawe rozwodową pozew złozyła zona choć to ona zdradziła a ja jej przebaczyłem, stwierdziła że przez 10 lat małżeństwa była nieszczęśliwa, wszyscy są zdizwieni jej postępowaniem. Wprawdzie twierdzi i nie mam powodu jej nie wierzyć że niema nikogo, ale chce miec spokój ode mnie twierdzi że sie wypaliła mnie nie kocha i ze zmuszała sie do bycia ze mną przez ostatni czas. mamy córke któta nie bardzo chce abym odszedł. Wszyscy mówią żebym walczył o to małżeństwo ale jest cięzko skoro ktoś twierdzi że go zraniłem swymm postepowaniem nie koch mnie itd. Ja oczywiście świety nie byłe,m ,ale zony nie zdradziłem nie ukrywam byłem trudny pożycie tez sie nie układało ale to bardziej z powodu tego ze byłem ciagle zajety no bo brak pieniędzy, zażuciła mi że nie byłem czuły, nie wyjeżdżaliśmy razem, ale ona w tym czasie tez pracowała kształciła się co tez nie było bez wpływu na nasza sytuacje no i oczywiście wymagało wydatków. uważa że ja obrażałem nie szanowałem ale przeciez nie odbierałem tego wten spsoób a poza tym nigdy w zyciu jej nie uderzyłem ani nie spostponowałem wiem że czasem byłem przykry ale ona do wakacji wykazaywał że mnie kocha przynajmniej ja tak sądziełem. Poza tym jest tez kwestia mieszkania które jest jej no i wogóle cała sytuacjajest trudna jej najbliżsi nie bardzo są w stanie ją przekonać do zmiany decyzji po prostu zawzięła się co mam robić
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-12, 17:56   

Witaj pr na forum :->

Wydzieliłam Twój wątek, żebys miał swoje miejsce . Czytaj - forum to kopalnia , będziesz miał co robić, a i sycharki pewnie wspomogą modlitwa, dobrym słowem i radą.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-12, 18:10   

pr,
Witaj na forum.
Myslę,że znajdziesz tu nieco odpowiedzi na Twoje problemy.
Przede wszystkim, aby ratować małżeństwo trzeba trzeźwo ocenić swoje postępowanie wobec współmałżonki i postarać się je zweryfikować. Pracując nad sobą ufać,że zmiany będą na tyle zauważalne i skuteczne ,że żona da Ci szansę na odbudowę małżeństwa.
Z tego co napisałeś, zauważyłam, iż zaniedbałeś żonę emocjonalnie i nie okazywałeś jej zainteresowania i zabrakło adoracji na codzień.
Wiem,że wiele spraw czasem umyka w nawale pracy czy potrzeb finansowych, ale komplement, przygotowana i podana herbata lub kolacja nie wymaga zbytnich nakładów. Nawet przy sporym reżimie wydatków, co jakiś czas romantyczna kolacja we dwoje, nawet z wyjściem na miasto, jest mozliwa, czasem trzeba tylko więcej pogłówkować, aby osiagnąć bogaty efekt nie wydając fortuny. :-D
Zapraszam Cie do działu o małżeństwie-poczytaj.
 
     
pr
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-12, 19:50   

Z tym że ona teraz nic niechce żadnych kolacji randek mówi że ja to nie interesuje że za późno, że nie jestem zbyt spontaniczny, że ona już nie ma sił byc ze mną nie chce moich zmian itp poza tym uważa że że ja się nie zmienie. Nasze dobre przyjaciółki z nia rozmiawiały i powiedziała im ze nie ma do czego wracać że wszsytko było złe itp. że ona jest zmeczona i chce spokoju a my mamy jeszcze dziecko ona wogóle nie chce dać szansy żadnej do tego chyba zła jest o to że w sprawe właczyli sie jej rodzice ale ja prze dnimi nie mogłem tego ukryć bo oni i tak sie domyslili a to dzieki córce. Ona jest chyba na 100% przekonana że robi dobrze i nie da sobie nic powiedzieć. Czuje że moje działania ją tylko irytują. Ja sam nie jeste w stanie jej przekonać a ona ma wielkie pretensje uważa że ją zbyt zraniłem że zbytnio ją krytykowałem za mało byłem i że tego nie da sie nadrobić w dodatku robi ze mnie potwora który w sumie to przez ponad 10 lat ja unieszczęśliwiał a wiel kwestii sprowadza do kwestii intymnych ja nie wiem co ma robic, wydaje mi sie że ta przygoda zmieniła jej pogląd na kwestie miłości do tego jeszcze tak mi sie wydaje koleżanki z pracy ja w tym utwierdzaja nie mogę nic zrobić, w dodatku mimo ze wie ze sie zmienia i powiedziała że wie że ja kocham to i tak to nic zmieni w jej postanowieniu nie chce iść na wspólna terapie uważa że ona wie lepiej nie mam w zasadzie ruchu próbuję byc dobry spokojny pomagać lae ona nie chce uważa że to na pokaz a poza tym stwierdza że sama sobie poradzi z drugiej strony nie wyobraża sobie żeby mnie nie było przy wychowaniu dziecka i że bedę ewentualnie przyjacielem ale najlepiej żebyśmy sie rozwiedli tylko problem jet taki że ja nie bardzo będę mógłbyc przy dziecku jak będziemy osobno a poza tym będę musiał walczyć mocno o byt bo wynajem mieszkania plus inne koszty zmuszą mnie do jeszcze większej pracy i spowoduja pomniejszenie mojego czasu dla dziecka. Więc nie wiem jak ona sobie to wyobraża zreszta gdy dojdzie do rozwodu to nie wiem czy kwestia mieszkaniowa nie zmusi mnie wręcz do powrotu domoijej rodzinnej miejscowości z powodu kosztów utrzymania w wiekszym mieście to wszystko jest poważnym problemem a ja dlaej kocham córkę i zone nie wiem co zrobić bo tu kwestia wychodzenia razme nie wchodzi na razie w gre ona nawet nie chce razme wyjść teraz na spacer ani do kościoła jak che iśc z córką i z nią to ona mówi albo idziesz sam z Ewą albo ja z nia ide poza tym powiedziała żebym sie nie martwił napewno sobie kogoś znajdę i żebym sie zdecydował na rozwód ja tego nie chće ale ona sie upiera i jest nie ubłagana nawet niechce słyszeć o separacji córak z kolei nie wyobraza sobie byc bezemnie a ona trochję próbuje nia manipulować. ZOna też złości sie gdy prop[onuje wspólna terapie mówi że to bez sensu i nie ma szans a ona nie widzi sensu w przedłużaniu sprawy poza tym mówiła że ona planował to już od dłuższego czasuchyba od trzech lat jak napisąła w pozwie i że wtedy wygasły jej uczucia ale przecież przez ten czas nieraz mówiła że mnie kocha i robiła wiele rzeczy które według mnie na to wskazywały chocby smsy czy rózne sytacje intymne więc kompletnie nie wiem czy ona kłamie i czy wogóle mnie kochała przeciez jak była chora i były problemyy byłem przy niej nie wiem czy to faktycznie może byc tak że ona przestała mnie wogóle kochać mam dość a biorąc pod uwahge jej upór wydaje mi sie że chyba faktycznie skresliła mnie, każdy mój przyjazny ruch albo drobny prezent na mikołaja odrzuca nie chce nic zdjeła obraczke nie nosi buizuterii odemnie w zasdzie miomo nalegań delikatnych naszych dobrych przyjaciółek żeby dała szanse nie reaguje albo wręcz złości sie na mnie że wszsyscy są za mna a ona jest postrzegana jako ta zła ale przeciez faktycznie to ona zaczeła od zdrady potem pozew itd więc nie wiem czego sie spodziewała skoro inni postrzegalio nas jako dobre małżeństwo i mnie również uważali za dobrego męża ja oczywiści zdaje sobie sprawę że zewnatrza mozę to inaczej wyglądać ale ona kompletnie nie chce ratować związku co gorasza uważa że robi dobrze a mi mówi wręcz że to niema sensu itd. wiec co robic , nie chce rozwdu staram sie ona niby to zauważa ale to jej nie wystarcza wiec nie wiem jak ja przekonać czy robić swoje i czekać nie dać jej rozwodu bo jest to dla mnie poważny dylemat z kolei adwokat sugeruje podniesienie kwestii zdrady nawet jej rodzina tak uważa ja nie wiem na razie uważam że to może pogorszyć sytuację. Poza tym mam pytanie czy ona mogła mnie faktycznie przestać kochać pytanie do kobiet
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-13, 14:21   

hej pr
ja polecam Ci film "ognioodporny", gdzies jest na forum link, ja ogladalam go na youtube
pozdrawiam i trzymaj sie!
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-13, 14:29   

"Ognioodporny: ;-) http://www.kryzys.org/vie...?t=4764&start=0
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-13, 18:20   

pr napisał/a:
w styczniu mam sprawe rozwodową pozew złozyła zona

Możesz się nie zgodzić na rozwód, choć ona cię pewnie namawia - albo będzie - na załatwienie sprawy 'jak cywilizowani ludzie', bez orzekania o winie; od strony prawnej powodem odmowy może być dobro małoletniego dziecka (to sąd musi brać pod uwagę) - plus twoje przekonania religijne (tego nie musi). Te sms-y o ktorych piszesz jeśli masz to zachowaj, jak nie masz to się zorientuj czy da się jakoś wyciągnąć np. od operatora i trzymaj jako dowód na rozprawę, żeby pokazac że te uczucia i więź między wami były - prawnik ci o tym powie pewnie.

Tym co mówi teraz za bardzo się nie przejmuj - a co ma ci powiedzieć jak założyła sprawę rozwodową? Że kocha? Z tego co piszesz to podjęła mocną decyzję o rozstaniu, stąd w tej chwili proponowanie terapii mija się z celem. Natomiast dokładnie sobie przeanalizuj co w tobie, w twoim zachowaniu lub zaniechaniu ją zraziło i postaraj się to mocno zmienić... jeśli ona nikogo nie ma to może ci się jeszcze udać. I trzymaj się prosto (w przenośni i dosłownie), pokaż jej że dalej jesteś atrakcyjnym facetem. A od strony formalnej graj na zwłokę, żeby mieć czas na zmiany i żeby ona mogła to zobaczyć... gorzej jeśli kogoś ma, bo wtedy nie będzie nawet patrzeć... ale zawsze jest jeszcze dziecko - to was wiąże na wiele wiele lat.

Co do mieszkania, jeśli zostało nabyte w trakcie trwania małżeństwa to jest własnością wspólną - ale jak piszesz że mieszkanie jest żony to może dostała w spadku albo macie rozdzielność majątkową albo miała je wcześniej?

Mi bardzo pomagała codzienna modlitwa, różaniec i litanie, Msza Święta, stąd dużo spokoju miałem i pocieszenia w trudnych momentach, jeśli jesteś daleko od Boga to może to okazja żeby się z Nim spotkać?

M.
 
     
pr
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-15, 12:52   

No dobrze ale ja nadal nie otrzymałem odpowiedzi czy nadal mnie kocha czy to już konie a może chwilowe odkochanie
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-15, 14:07   

pr napisał/a:
No dobrze ale ja nadal nie otrzymałem odpowiedzi czy nadal mnie kocha czy to już konie a może chwilowe odkochanie


a co Ci da nasza odpowiedź na tak postawione pytania?
 
     
pr
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-15, 16:31   

To mi da jakieś przynajmniej poieszenie lub kierunek działania bo wtej beznadziejnej sytuacji tonący brzytwy sie chwyta, z drugiej strony potrzebuje zrozumieć jak mozna będąc kilkanaście la z kimś przestać kochać go i uważać że wszystko było wczesniej źle.To po co zawracała mi głowe skoro przez całe małżeństwo była nieszczęsliwa. W zasadzie zawalił mi sie świat wartości takich jak rodzina wierność dotrzymanie przysięgi. Dlamnie i tak sądziłem dla niej przyrzeczeni przed Bogiem że nie opuszczę cie az do smierci w zdrowiu, chorobie, szczęściu i nieszczęściu było czymś najistotniejszym a tu okazuje się że jak jak jest nieszczęśliwa to pa nie pasuje mi i koniec nie rozumien to po co to wszystko mam świadomośc swych wad próbuje zmian mam świadomość że to musi potrwać , ale ona uważa że to nie ma sensu i basta. Jest mi nie fajnie wiem że sietroche mazgaję ale potrzebuje jakiejkolwiek wskazówki rady czy można sie tak odkochać i czy można to zmienic w tym trudnym położeniu, wiem że to praca na długo ale szczerze mówiąc potrzebowałbym w najbliższym czasie cudu chociaż małej wskazówki boskiej co robić a przede wszsytkim łaski jej dostrzeżenia bo do tej pory niewatpliwie w pewnych sprawach byłem ślepy i to mój grzech ale chce poprawy a z kolei jestem słaby i greszę. Proszę o modlitwe i pomoc raz wskazówke co gorsza ona uważa że dziecko to nie problem a ono nie chce rozstania deklaruje to więc te tego nie rozumiem. Z drugiej strony czy jestem w stanie coś wiecej zrobić w tej sytuacji jeśli nie kocha poza modlitwą i staraniem i co gorsza może niedostrzeganym albo już z jej punktu widzenia spóźnionym. No i problem jej postrzegania pewnych kwesti przez pryzmat tylko i wyłacznie intymny co z tym da sie zrobić bo tu też w zasadzie jestem bezradny. To wszystko mnie strasznie przytłacza mam swiadomośc potrzeby walki ale mimo prób widze nadal wielką ścianę co gorsza sam czuje zmęczenie proszę o wsparcie i modlitwe strasznie boję się świąt jak to będzie no i perspektywy nowego roku i rozprawy Boże Pomóż i daj siłę aby było dobrze
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-15, 21:59   

Co Ci powiedzieć?

1.
Cytat:

z drugiej strony potrzebuje zrozumieć jak mozna będąc kilkanaście la z kimś przestać kochać go i uważać że wszystko było wczesniej źle.To po co zawracała mi głowe skoro przez całe małżeństwo była nieszczęsliwa. W zasadzie zawalił mi sie świat wartości takich jak rodzina wierność dotrzymanie przysięgi. Dlamnie i tak sądziłem dla niej przyrzeczeni przed Bogiem że nie opuszczę cie az do smierci w zdrowiu, chorobie, szczęściu i nieszczęściu było czymś najistotniejszym a tu okazuje się że jak jak jest nieszczęśliwa to pa nie pasuje mi i koniec nie rozumien


Pr, nie zrozumiesz tego. Skręci Cię a nie zrozumiesz. Mój znajomy, który przeszedł kilka lat temu to co my przechodzimy teraz powiedział, że nie ma co nad tym myśleć jakoś intensywnie, bo tego nie wytłumaczysz.

2.
Cytat:
to po co to wszystko mam świadomośc swych wad próbuje zmian mam świadomość że to musi potrwać , ale ona uważa że to nie ma sensu i basta. Jest mi nie fajnie wiem że sietroche mazgaję ale

To dobrze. Zawsze warto zmieniać się na lepsze. Ja mam taką trudność, że lubię siebie i mi z sobą dobrze i nie bardzo czuję potrzebę żeby się zmieniać, ale próbuję się zmieniać na lepsze. Druga trudność to taka żeby siły do zmian nie szukać w nadziei, że żona wróci tylko w wewnętrznej potrzebie żeby być lepszym.

Cytat:


potrzebuje jakiejkolwiek wskazówki rady czy można sie tak odkochać i czy można to zmienic w tym trudnym położeniu

Jak widzisz można. Czy da się w drugą stronę? Pewnie tak, ale raczej to trudne.

Cytat:
szczerze mówiąc potrzebowałbym w najbliższym czasie cudu

Kto nie potrzebuje :-)

Cytat:

chociaż małej wskazówki boskiej co robić a przede wszsytkim łaski jej dostrzeżenia

Żyć uczciwie, być dobrym. Tyle.

Cytat:

czy jestem w stanie coś wiecej zrobić w tej sytuacji jeśli nie kocha poza modlitwą i staraniem i co gorsza może niedostrzeganym albo już z jej punktu widzenia spóźnionym.

Myślę, że nie. Nie zmusisz jej. Podjęła decyzję, to nie było dla niej łatwe. Nie zmieni jej w tydzień, miesiąc, czy pewnie rok. Może nigdy jej się nie odmieni.


Cytat:
No i problem jej postrzegania pewnych kwesti przez pryzmat tylko i wyłacznie intymny co z tym da sie zrobić bo tu też w zasadzie jestem bezradny.

Nie rozumiem.

Cytat:

To wszystko mnie strasznie przytłacza mam swiadomośc potrzeby walki ale mimo prób widze nadal wielką ścianę co gorsza sam czuje zmęczenie proszę o wsparcie i modlitwe strasznie boję się świąt jak to będzie no i perspektywy nowego roku i rozprawy Boże Pomóż i daj siłę aby było dobrze

Też jestem strasznie przytłoczony tym co mnie spotkało. Czasem mam takie okresy, że po prostu wyję z bólu. Czasem jest zupełnie dobrze. To co mnie spotkało to niemal koniec świata. Słowem dramat! Święta też mnie przygnębiają.

Co jeszcze poradzić?

Zajmij się sobą, wyjdź do ludzi, zorganizuj sobie wolny czas. Miałem doła przez ostatnie trzy dni. Dziś byłem parę godzin wśród ludzi i wróciłem uśmiechnięty.

Pomodlę się za Twoje małżeństwo. Wszystkiego dobrego!
 
     
Jola90
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-15, 22:23   

Wujt dobrze Ci radzi: zajmij się sobą, spotykaj się ze znajomymi, wychodź do ludzi-także w święta, byś nie miał czasu na myślenie o żonie i sytuacji.
Nam, strasznie poranionym przez naszych współmałżonków bardzo potrzeba kontaktu z ludźmi, zmiany otoczenia, wsparcia przyjaciół, rozwoju zainteresowań i ogólnie zmiany dotychczasowego życia. Na mnie to super działa. Miejmy nadzieję, że nasi małżonkowie kiedyś to zauważą, a jeśli nie, to ich strata. Nam to tylko wyjdzie na dobre :-) .
Zdradzacze często kierują się chciejstwem, egoizmem i innym wyobrażeniem o życiu małżeńskim. Nie rozwiązują problemów kryzysowych ze współmałżonkiem, tylko idą na skróty, szukając zieleńszej trawki... Są w amoku i rodzina się dla nich nie liczy, mają chorą duszę, a nam pozostaje trwać i czekać na ich nawrócenie.
Pogody ducha Ci życzę i pamiętam w modlitwie. Pozdrawiam :-D .
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-16, 08:16   

pr napisał/a:
No dobrze ale ja nadal nie otrzymałem odpowiedzi czy nadal mnie kocha czy to już konie a może chwilowe odkochanie


Sądzę że wiele mogłoby Ci dać obejrzenie "Ognioodpornego".
Tam sa zawarte odpowiedzi na sporo Twoich pytań.
Do tego "Miłość wymaga stanowczości" Dobsona jako lektura do poduszki.
Znasz te pozycje????
A potem J.Pulikowski i "Warto być ojcem" i inne pozycie tego autora.
Prubój............
 
     
pr
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-16, 08:39   

Dzięki za te rady postaram się bardziej zająć sobą ale co dalej no i jeszcze w tym wszystkim jest dziecko, gdybym chciał nawet uciec a czasami bardzo chcę do innego świata to jest jeszcze ono i co w tym wszystkim przytłaczające ono mnie bardzo kocha i chce żebyśmy byli razem, mnie z kolei dobija fakt że ona odejdzie i może być z kimś innym i on bedzie na codzien z moim dzieckiem a ja nie będe jak to mówi mile widzianym gościem to powala a z drugiej strony będzie mi trudno odwiedzać żonę po rozwodzie wolałbym jej nie widywać bo to bedxzie bolesne i jak to rozwiązać poza tym nie wiem jak poradze sobie materialnie czy na dłuższą mete nie będę musiał wyjechać ze względów finansowych i co wtedy z dzieckiem to dla mnie tragiczne i dodatkowy balast który moja zona włozyła mi na barki no bo przecież mi powie że ona mi udostepnia dziecko ale ja nie chćcę tylko że to na chwilę. Świadomość że będę sie budził rano a córki no i też żony nie będzie zabija nie wiem jak sobie z tym poradzę jak do tego dojdzie no i co dalej jak poradzic sobie z brakiem kobiety no i domu - rodziny. Nie mówię że to nie jest moja wina że tak sie dzieje że jest rozwód napewno wcześniejsze zaniedbania maja tu duze znaczenie ale jak sie choć trochę chce razem coś naprawić to przecież może się udać bo sam to ja nic nie zrobie a ona nie chce faktycznie widze tu samolubbstwo tak też mówią przyjaciel nasi wspólni do tego dochodzi jej głebokie przekonanie że ma rację choć rozbija dom zdradziła, złozyła pozew poraniła wszystkich dookoła, psycholog mówi że ona może byc nawet z tego dumna że jest niezależna teraz i nie chce tego puścic mimo kosztów a z drugiej strony to cała rodzina pracował na tą jej niezależność i spłaca nawet długi z tego tytułu. Gdyby nie pomoc wielu ludzi wspólne wyrzeczenia stres tego by nie miała napewno sma by do tego nie doszła i tego nie chce dostrzec ma zdrowe dzieckoo w maire ustabilizowany dom, wiele kobiet wręcz jej tego zazdrosciło a teraz to rozwala po chce sie realizować w sferach intymnych bo to ważne a moze najważniejsz no i wogóle uważa ze dziecko w tym nie przeszkadza wręcz sobie poradzi tylko pytanie jak.
Proszę o modlitwę i jakieś dobre słowo i dzieki za wczesniejsze wsparcie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8