Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela
Autor Wiadomość
konjan1969
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-10, 18:36   co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela

Witajcie mam podobny problem 16 lat małżeństwa i romans żony ,tylko Ona nie chce w ogóle myśleć o tym że będziemy razem , On ma wszystko czego ja jej nie daję.Nie potrafi zapomnieć mi przemocy z mojej strony która skończyła się 12 lat temu wspólną terapią,jest źle chodzimy znów na terapię,żeby coś ratować. jedyna nadzieja w Bogu,Który o wszystkim wie.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-10, 20:58   

konjan1969 napisał/a:
tylko Ona nie chce w ogóle myśleć o tym że będziemy razem , On ma wszystko czego ja jej nie daję.Nie potrafi zapomnieć mi przemocy z mojej strony która skończyła się 12 lat temu wspólną terapią,jest źle chodzimy znów na terapię,żeby coś ratować.

Jako pierwsze witaj konjan na forum...mam nadzieję ze moderatorzy wydziela Ci twoj własny watek.....

No dobra a teraz pare małych pytań...bo troche to niejasne....
napisałes 12 lat temu wynikła przemoc...chodziliscie na terapię....
zatem wychodzi na to że zona zyła z toba 12 lat nie wybaczając???
Konjan a mnie zastanawia jak to mozliwe zyć z kimś te 12 lat....by się męczyc????
by cierpieć????by czekac na coś????

Konjan to że była przemoc-były terapie super ..ale co zrobiłes od tego czasu????
co zrekompensowałes zonie od tego czasu???? jak sie nia opiekowałeś i dawałes miłośc???Jak sie zmieniłes pod wpływem terapi???

Wiesz czemu pytam???? bo napisałeś on ma wszystko czego ja nie daję.....to ja zapytam co on ma takiego???? czego włąsnie nie masz ty
a moze co powinienes miec??...co powinienes dać zonie??.......

zatem czego Ci brakuje.........
Konjan zgodze sie z tym co napisałes poniżej

konjan1969 napisał/a:
jedyna nadzieja w Bogu,Który o wszystkim wie


tak nadzieja w Bogu i faktem jest to że wszystko widzi....ale faktem jest tez i to że to my musimy postępowac zgodnie z Boskimi zasadami......

nie odbierz mego postu jako surowy.....to jest tylko troche pytań...by bardziej poznac Ciebie i twój problem.....

pozdrawiam i pisz...dziel sie z nami swoim problemem
 
     
konjan1969
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-13, 20:42   

Dzięki za zainteresowanie NORBERT,a więc przemoc z mojej strony rozpoczęła się jakiś czas po ślubie,scenariusz? :problem ,dużo emocji ,awantura, brak kontroli emocji z mojej strony i tak za każdym razem.Trudne dzieciństwo z ojcem alkoholikiem, który robił to co ja tylko pijany ,brak radzenia sobie z emocjami , niedojrzałość,mimo 25lat za sobą zrobiły swoje.Oddając życie Jezusowi przed ślubem błędnie uznałem że teraz to już tylko niebo ,nie potrafiłem racjonalnie określić zagrożenia wynikającego z takiego podejścia.Bóg działał,pokazywał mi wiele rzeczy do uporządkowania w moim życiu z przeszłości i teraźniejszości ale ja nie wszystko wypełniałem jak trzeba było.po czterech latach małżeństwa , żona pokierowana przez szwagra zrobiła obdukcję i przyszedł do nas ze znajomymi chcąc wziąć żonę i rocznego syna , to otworzyło mi oczy pamiętam że był we mnie żal do żony za to co zrobiła (co pokazuje jaki byłem zaślepiony). Poszedłem się modlić narzekając na całą sytuację a BÓG PROWADZIŁ mnie w niej i pokazał mi w trakcie że to nie miłość a egoizm z mojej strony , że muszę się zmienić ,żałować szukać przebaczenia u żony ,zadośćuczynić .Żona została, moja kuzynka dała jej namiar na terapię małżeńską przy kościele i tak powoli uczyłem się komunikacji z żoną.Żona również ma pokrzywioną przeszłość z ojcem alkoholikiem i nie tylko, od początku mnie z nim identyfikowała podobno to podstawa problemów między nami ,po drodze u żony nerwica natręctw po urodzeniu syna terapia grupowa w związku z tym,jak dla mnie porażka terapeutka,proponowała żonie nowego męża sama też odeszła od męża(placówka państwowa) i dopiero terapia w poradni katolickiej o której już wspominałem zaczęła coś między nami zmieniać.Miałem gwałtowny charakter ,Bóg to do teraz zmienia ,ale ciągle szukałem drogi z Nim domowy kościół , Odnowa w Duchu Św. bo uważam że nie mam szans bez Boga . Żona już od kilku lat nie chce w tym uczestniczyć a wcześniejsze uczestnictwo wyjaśniła moim naciskiem , odrzuciła Boga ,nie chodzi do kościoła ,bo nie chce być takim chrześcijaninem jak ja ,mówi że chce normalnego faceta który wypije ,zaklnie ,i nie kieruje się zasadami chrześcijańskimi,bo taki pewnie kojarzy sobie ze mną i bólem jakim jej zadałem.Skończyliśmy 16 rok małżeństwa, staram od 12 lat staram się jak mogę ,Bóg mnie szlifuje ale charakter trudno zmienić,zadanie od Niego to (od kilku lat )ćwiczyć się w łagodności Syr.3,17-24, i pokorze, dziesiątki książek,rekolekcje,modlitwa , ale żona i tak mówi że mi nie może wybaczyć,od kilku lat nie korzysta z sakramentów,nie nosi obrączki ciągle faceci na jej drodze i przyzwolenie na to ,mówi że chce miłości od normalnego faceta,że zły dotyk boli całe życie.teraźniejsi terapeuci kobieta i mężczyzna widzą że problem jest ciągle w relacjach z jej ojcem i przenoszeniem na mnie tych relacji.dużo by jeszcze pisać ,uznałem swoją winę i zaistniałą sytuację przyjmuję jako konsekwencję, tak widzę że mi to Bóg pokazuje .ta sytuacja jak u wielu z was zbliżyła mnie do Boga jeszcze bardziej ,do zaufania Jemu i zawierzenia we wszystkim ,do niesienia z pokorą swojego a może i nie tylko krzyża .proszę Was o modlitwę , w jakiś sposób żyję w trójkącie,i nie wiem co na to Bóg wiem że niektórzy mówią w takiej sytuacji o separacji?
Ostatnio zmieniony przez 2010-11-13, 21:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-13, 21:35   

Konjan, wkleił Ci się dwa razy ten sam tekst, poprawiłam to :-)
Pozdrawiam!
 
     
konjan1969
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-11-13, 22:59   

Dzięki Nirwanna ,wynika to z braku umiejętności , nie mam obycia w pisaniu na forum itp. :-? 8-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-14, 21:22   

konjan1969 napisał/a:
chce miłości od normalnego faceta,że zły dotyk boli całe życie.teraźniejsi terapeuci kobieta i mężczyzna widzą że problem jest ciągle w relacjach z jej ojcem i przenoszeniem na mnie tych relacji.

Witaj,
dla Waszego dobra poczytaj na ten temat jakieś fachowe opracowania i znajdź w okolicy zamieszkania terapeutę specjalizującego sie w takich problemach. Idź do niego na rozmowę i zapytaj jak postępowac wobec żony, aby namówić ja na terapie i co robić aby wyciszać problem, a nie zaognić. Nie polecam domowych mądrości, ani działania na czuja, gdyż rzadko mamy prawidłowe wyczucie przy tak trudnych i złozonych problemach. Poleciłabym także rozmowę o problemie w jakiejś organizacji zajmującej się tym zagadnieniem. Im więcej dowiesz się od fachowców tym łatwiej bedziesz się poruszał bez obcierek.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-15, 08:41   

Konjan............ a mnie tu mocno pachnie DDA.
Oboje macie w domach pierwotnych nałog alkoholizmu,przmocy i ...nie tylko-jak piszesz.
Marginalizowanie współuzależnienia,odrzucanie tego co boli z przeszłości bardzo,ale to bardzo rzutuje na terażniejszość.
Wobec Ciebie terapeuci popełnili (chyba) błąd......bo pewnie bardzo by Ci się przydałą terapia DDA.
Twojej żonie też.
Nie zawsze i nie każdemu pomagają "tylko" modlitwy i rekolekcje,grupy modlitewne.
A jak moderatorzy mówią inaczej..................to poprostu manipulują.

Rozważ to o czym piszę.
Zranienia spowodowane nałogiem w domu rodzinnym bardzo utrudniają nawiązywanie i podtrzymywanie trwałych związków emocjonalnych.....w tym małżeńskich.

Może warto podziałać -poza modlitwą- w zakresie terapi DDA.

Pogody Ducha
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10