Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
wspóluzależniona
Autor Wiadomość
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-09, 23:36   wspóluzależniona

Witajcie.
czytam Wasze posty, placzę i śmieję sie wraz z Wami. teraz ja cos o sobie...
Od Trzech lat jestem żoną alkoholika.matką dwuletniej córki. Kocham ich oboje i są moją jedyną rodziną.
Przez ostatnie trzy lata mój mąż pil codziennie z nielicznymi wyjątkami.(w sumie pije pewnie 15 lat)
Kilkakrotnie podejmował próby leczenia, niestety zwykle na jednym , dwóch spotkaniach sprawa sie kończyła.
Prosiłlam, groziłam, używałam przemocy, bez skutecznie. w końcu dotknęłam swojego dna i na spokojnie poprosiłam męża aby sie wyprowadzil. Powiedziałam tez ze jesli bedzie chciał moze wrócic, warunek jest tylko taki, ze bedzie sie leczył i trzeźwiał, conajmniej 5 miesięcy. uzgodnilismy, ze moze tez widywac sie z córką.
Mąz sie wyprowadzil i przez pierwszy tydzień nie odzywał sie wcale,

Przez drugi był u nas codziennie, było nam bardzo dobrze. byliśmy nawet w kinie.
Wiem że to byl czas jego trzeźwienia. trzęslo Go, ale, trzeźwiał... powiedział, ze już rozumie i nie chce wiecej pić. (ja odkąd się wyprowadził, modle sie jeszcze intensywniej niż dotąd, chodze tez na mitingi, zeby pracować nad sobą.)

Od tygodnia znowu cisza. i mysl, ze zapil.. Wczoraj odezwal sie - najpierw smsem zapytal co robimy, a kiedy odpowiedzialam, juz sie nie odezwal.
Cały dzien czekalam na niego...(uzależnienie to czy miłosc?)
mialam nadzieje na wspolna niedziele( msza, obiad...)
nie zjawil sie :( i juz wtedy mialam pewnosc, ze znowu pije...

W nocy zaś przysłal 3 smsy, że ze sobą skończy, że nie ma po co żyć itp
Odczytałam je dopiero rano...polecialam do niego do pracy sprawdzić czy jest... był...

gdyby to ktos inny to przeżywał, pewniebym wiedziala, co zrobic, powiedziec...
a jak to mnie dotyczy , to już nie takie to proste.
proszę o zobiektywizowanie. proszę o wsparcie.

wiem że decyzja jest Jego, ale nie chce przez swoje wady popsuć tego co Pan Bóg chce zrobić w Jego-Naszym życiu.
ja chcę Go wesprzec i nie wiem co wsparciem jest, a co nie.

spotykać sie z nim? rozmawiac telefonicznei?
zostawic samego?
tysiące znaków ???????


dziś czuje sie jak mrówka,
gdy czyjs but tratuje jej mrowisko
najpierw mi dałeś wiarę w cud,
a potem odebrałeś wszystko

nie chce sie skarżyć na swój los,
nie pragnę wiecej niz dać mozesz,
i tylko mam nadzieje, ze
że Ty wiesz co robisz- BOŻE

Bardzo Go kocham- bardzo Nas kocham
i chce z Nim sie zestarzeć
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 06:11   

Kochana Ewo,

jesteś niesamowicie silną osobą. Pozdrawiam i obiecuję modlitwę.
Warto poszukać wsparcia tutaj, znajdziesz tam na pewno jakąś grupę blisko siebie.http://www.al-anon.org.pl/
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 06:21   

Ewa.....siła z besilności się rodzi............ oboje musicie zaliczyć swoje "dna".Super ż echodzisz na mityngi.............mąż jest ju ż na dobrej drodze aby ostatecznei zaliczyć "dno".
Tylko nie podkładaj mu poduszeczki...wiesz o tym?????
Poleć Bogu.........i zostaw.kochaj "twardą" miłością,konsekwentną.
Alkoholik to nadwrażliwiec,a choroba alkoholowa jest podstępna i przebiegła.............. łatwo nie oddaje tego co zawłaszczyła.
Życzę Tobie,Wam aby mąż "zrobił" 90 mityngów w 90 dni.................... a to da mu twarde podłoże ,stabilne do trzeżwienia
Pogody Ducha
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 08:25   

Ewa Ha napisał/a:
dziś czuje sie jak mrówka,
gdy czyjs but tratuje jej mrowisko
najpierw mi dałeś wiarę w cud,
a potem odebrałeś wszystko

nie chce sie skarżyć na swój los,
nie pragnę wiecej niz dać mozesz,
i tylko mam nadzieje, ze
że Ty wiesz co robisz- BOŻE

Bardzo Go kocham- bardzo Nas kocham
i chce z Nim sie zestarzeć


Ewa ...ufff..a myślałem że mam juz za sobą takie sprawy .....

-smutek
-łza w oku
-uczucie opuszczenia

myślałem że moje serce.....juz silne..i nic w nim nie drgnie....ehhhhhhh :-( :-(

Ewo niech Cie Bóg prowadzi w swej mądrości

A te słowa....

Ewa Ha napisał/a:
Bardzo Go kocham- bardzo Nas kocham
i chce z Nim sie zestarzeć


a mi jeszcze tak mocno dzwięczą słowa

...to nie jest człowiek z jakim chcę sie zestarzeć.....

Pogody Ducha na każdy dzień........

sorry za ta prywatę....ale nieraz samo w człowieku sie cos wyzwala.....i miło czytac że sa takie zony....

pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
Olgucha42
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 08:35   

Ewcia, bierz Helę za łapkę i chodź na tę kawę. Ja znów mam wyjca i znów rozdrapuję rany. Pogadamy, przytulimy i znajdziemy dwa rozwiązania. Jedno dla Ciebie, drugie dla mnie. Czekam na Ciebie i Helę.
 
     
cola
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 10:48   

Ewo , wspieram modlitwą, mądra i odważna kobieto......................z Bogiem :-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 11:43   

Ewa Ha, Olgucha42,

"Modlitwa o siły"

Panie Boże dodaj mi siły
i odwagi bym nie stracił równowagi duszy,
bo moje serce przez grzech się kruszy.

Wejrzyj w moje życie bym dobrze przez
nie kroczył, bym nikogo ze złej strony
nie zaskoczył. Boże daj mi odwagi i siły
bym dla bliźnich był miły, bym dawał innym
siebie, gdy będą w potrzebie.

Nad tym wszystkim niech czuwa
posłany przez Ciebie Anioł Stróż,
by moje serce nie przykrył
grzechu kurz.


http://adonai.pl/modlitwy/?id=90
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 18:23   

Ewa Ha napisał/a:
W nocy zaś przysłal 3 smsy, że ze sobą skończy, że nie ma po co żyć itp
Odczytałam je dopiero rano...polecialam do niego do pracy sprawdzić czy jest... był...

BŁĄD!!!
Po pierwsze - grożenie typu 'skończę ze sobą' to ogromna przemoc psychiczna w stosunku do Ciebie
Po drugie - uczysz go, że to działa
Po trzecie - dzięki temu on dalej może mieć poczucie, że nie jest za siebie odpowiedzialny.

Ja moją żonę kiedyś tak 'wytresowałem' że dla skacowanego Maciusia w sobotę rano po zimnie piwo była gotowa latać do sklepu, jak po pijackiej nocy doi domu wracałem i 'paliwa' zabrakło. Taka dobra była kiedyś kobita, dopóki jej ze współuzależnienia nie wyleczyli i nie popsuli...

Mąż-alkoholik będzie tobą manipulował, nie specjalnie, tylko ta choroba tak działa po prostu.
Jak postawiłaś warunek - to się zdecyduj, czy chcesz go niańczyć i mu matkować, czy chcesz mu pomóc w osiąganiu - niestety - alkoholowego dna. Niestety - bo nie wiadomo gdzie to swoje dno osiągnie :-(

Może go pokieruj do AA - są różne mityngi, np. tzw spikerskie gdzie tylko wchodzi się i słucha jak trzeźwiejący alkoholik opowiada swoje życie, albo takie normalne, gdzie może nawet nic nie mówić, tylko trzeźwy powinien być jak tam przyjdzie. W każdym większy mieście to masz, na stronach AA jest spis:
http://www.aa.org.pl/mityngi/

Ewa Ha napisał/a:
spotykać sie z nim? rozmawiac telefonicznei?
zostawic samego?

Tak po ludzku - tak, spotykać się i rozmawiać, chociaż to może być bardzo trudne dla ciebie, lepiej go całkiem nie odcinać... tak mi się wydaje, że dobrze żeby wiedział że ty na niego czekasz, że ma rodzinę - i to od niego zależy czy do niej wróci. Ale nie daj się podejść czy złamać, bo on może próbować różnych sposobów.

Dla siebie znajdź grupę Al-Anon - masz linka w poście Katblo, za tym jest ogromny, bardzo dobry program wspierania wyjścia ze współuzależnienia, zrób to dla siebie, dla dziecka, dla niego...
 
     
Olgucha42
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-10, 22:09   

Ewcia, dziękuję Ci za to, że jesteś. Tak bardzo chcę uwierzyć w to, że jestem kimś, ale na razie mi to nie wychodzi. Dziękuję Bogu za Ciebie, jesteś moim Aniołem.
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-11, 01:29   

Dziękuję Wam wszystkim za te słowa. Słowa otuchy, zapewnienia o modlitwie. i serce
Staliscie mi sie bardzo bliscy na tym forum.

Patrze na ostatnie 3 lata, jak na czas blogoslawiony.
wiele sie nauczylam, poszlam na terapię indywidualą, pozamykalam wiele spraw m.in. z dzieciństwa. wywalilam wiele trupow z szaf i wymiotlam syf spod dywanow. zajełam sie tym , czego od pokoleń nikt w mijej rodzinie nawet palcem nie ruszył.

a katalizatorem byla śmierc Mamy i malżeństwo z moim męzem.
czemu tak jest że dopiero tak silne przeżycia mogą nas sklonic do działania?

Dziękuję Ci , BOŻE, za wszystko co w moim życiu.
bo wszystko ma sens i do CIEBIE prowadzi.

Mam w TOBIE nadzieję, a nadzieja to nie przekonanie, ze wszystko będzie dobrze,
ale że wszystko, co będzie, będzie dobre!

Zauwazam ze przez lata Jezus uwalnia mnie z róznych wad/ grzechów
z nałogu palenie np.:) ( nie palę 942 dni) wydawalo mi sie to nie możliwe, ze kiedys bede wolna i nie bede potrzebowac papierosow...
a Bóg sprawil cud....

Teraz znowu wylazlo obrzarstwo i lenistwo
lenistwo takie, ze moją dewizą było co masz zrobić dzis, zrob pojutrze bedziesz miala dwa dni wolnego., a hymnem mogłoby być: "przewrocilo sie niech leży..."

Teraz dał mi pomoc w postaci mitingów Anonimowych Żarłoków...
jestem bardzo szczęsliwa, ze mogłam zobaczyc mądrość plynącą z 12 krokow.

...

Nalog powiedzial:
-Tylko nie podkładaj mu poduszeczki...wiesz o tym?????
Poleć Bogu.........i zostaw.kochaj "twardą" miłością,konsekwentną.

wiem, podwyższać dno, ale prosze o konkrety zachowań co robic a co nie?( tą częsc mózgu mam męska i si e nie domyślę ;-)

Norbert
przytulam Cie sercem wspoluzależnionej żony i będę dołączać do modlitwy Twoją żonę.
dobrze, ze piszesz o sobie. za to tez dziekuje, bo to Prawda, a Jezus powiedział: poznacie Prawdę a Prawda was wyzwoli.
Niech Cię Bog blogoslawi.


Olgucho42
przytulaj KRZYŻ choć ciezki i kluje korona
te piśni mnie niosą, zajrzyj/ zajrzyjcie:)
http://www.youtube.com/watch?v=LSZfe46aWdU
http://www.youtube.com/wa...feature=related
jak nie moglam pojechac na rekolekcje to modliłam sie nimi


Maciuś, powiedzial:
-Tak po ludzku - tak, spotykać się i rozmawiać, chociaż to może być bardzo trudne dla ciebie, lepiej go całkiem nie odcinać... tak mi się wydaje, że dobrze żeby wiedział że ty na niego czekasz, że ma rodzinę - i to od niego zależy czy do niej wróci. Ale nie daj się podejść czy złamać, bo on może próbować różnych sposobów.

dziekuje CI za te slowa, jeszcze tylko poprosze o konkret. czy mogę pozwolic na bliskość? czy w/g Ciebie/ Was raczej dystans?

dzisiaj moj Mąż przyszedl na chwilę. Córka piszczała z radości. po czym jak wyszedł, byla nie do opanowania. byla niespokojna, plakala. nie mogla zasnac.
znaczy teskni i taka wizyta rozstraja.
pozwalać?

ileż ja mam pytań!!


kolejna część tego co do zmiany, to lęk przed oceną,
jak ja niemożebnie, boję sie że ktoś pomysli, ze jestem glupia, niefajna. piszę tego posta i aż mi w głowie brzęczy , czy źle sobie o mnie nie pomyślicie.
a może wlaśnie odwrotnie,żeby Oni pomysleli ze fajna.

ech!!

Dobrze że na Niebo nie mozna sobie zapracowac, bo bym nie dała rady,
a tak w Jezusie i Jego Milosierdziu jest Nadzieja!! :->

Braliśmy ślub w wigilię Niedzieli Miłosierdzia!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-11, 06:51   

Ewa Ha........... ja Ci nie napisze że jesteś fajna,że miła,że mądra-a nie głupia.
Jesteś taka jaka jesteś.......jedyna,niepowtarzalna.
I nie jest najstotniejsze to co sobie ktoś pomyśli o Tobie.................Ważne jest to czy Ty myślisz o sobie z pokorą,czy Ty siebie kochasz miłością z Dekalogu,czy masz świadomość swojej ułomności,czy masz świadomość że nawet jak się potykasz maj upadasz to masz prawo podniść się,otrzepać kolana,wyciagnąć wnioski,przeprosić,przyjąc postawę zadośćuczyniania i iść dalej przez życie.
Swoją wartość możesz i budujesz tylko Ty w realcjach osobowych z Bogiem.Otoczenie jest tylko-albo-az lustrem ,odbiciem Twojej postawy.Otoczenie jest miejscem nieustannej konfrontacji w dobrym tego słowa znaczeniu.

Patrz w siebie.........zminiaj siebie.
Chcesz by Twoje/Wasze życie wyglądało inaczej??? to zacznij te z pracować nad tym inaczej .
Traktuj swojego męza tak jak w tym liście alkoholika do żony,z milością do człowieka i konsekwencją,akceptuj człowieka a odrzucaj jego dysfunkcję.
Bądż konsekwentna......kochaj twarda ,mądra miłością siebei i męża,dzieci.Stawiaj granice sobie i mężowi.......przestrzegaj ich konsekwentnie.
Nie pomagaj pić,nie płac długów,nie sprzataj po nim jak nabrudzi po pojanemu,nie ukrywaj jego picia,nie pozwól na szntażowanie w stylu: zabiję sie.
Przysyła taki sms- zadzwoń na policję że ktoś grozi samobójstwem,nie daj sie wciagać w gierki.Nie biegnij ratować
Alkoholik to mistrz manipulacji i zakłamania..............
Ewa............... jak piszesz-masz kontakt z programem 12 Kroków..............Chodzisz na mityngi............... rozejrzyj sie za sponsorką...........pracuj nad rozwojem osobistym przy pomocy 12 Kroków.Chodzisz na AO..........a na Al-anon???? to jest Twój najwiekszy problem.
Nie wiem z jakich stron jesteś.............ale jak nie na 96.5 to przez net słuchaj audycji "Poradnia uzależnień" w soboty o 22.00 w radiu Plus-Józef prowadzonych przez Jacka.............tego który prowadzi w Sycharze warsztaty 12 Krokowe.

Dużo tego?????? nieeeeeeeeeeeee to tylko juedno:zmieniaj siebie kochając bliżniego swego jak siebie samego

Pogody Ducha..................a i "używaj" jak najcześciej Modlitwy o Pogodę Ducha
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-11, 07:05   

Ewa Ha napisał/a:
Norbert
przytulam Cie sercem wspoluzależnionej żony i będę dołączać do modlitwy Twoją żonę.
dobrze, ze piszesz o sobie. za to tez dziekuje, bo to Prawda, a Jezus powiedział: poznacie Prawdę a Prawda was wyzwoli.
Niech Cię Bog blogoslawi.

Dziękuje Ewo...i mam wielką nadzieję że moja zona kiedyś tez dojrzy sens w słowach rodzina,małżeństwo,mąż i zapragnie byc żoną.....

W Bogu ma ufnośc i nadzieja

pozdrawiam ;-) ;-) Pogody Ducha na każdy dzień
 
     
Olgucha42
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-11, 07:48   

Zapaskudzę wątek Ewci, ale mi to wybaczy :-P . Powiedzcie, czy mój mąż uświadomi sobie kiedyś, że jest alkoholikiem? Bo dla niego alkoholikiem jest nurek spod sklepu proszący o 10 gr na wino i wszyscy inni tylko nie on, bo kiedyś pił przecież "tylko" cztery duże piwa, albo kilka drinków a teraz pije więcej bo zapija żal, tyko nikt nie wie jaki nawet on nie wie, bo powinien być przecież szczęśliwy z nową wybranką.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-11, 08:10   

Olgucha... czasem sobie zadaję podobne pytanie. Odpowiedź brzmi - nie wiadomo. Jak to nałóg mawia - wszyscy przestają pić, tylko nie wszyscy za życia. Bo cóż oznacza uświadomienie sobie że jest się alkoholikiem? To może być początek trzeźwienia, ale nie musi. Oprócz świadomości potrzebna jest jeszcze chęć zmierzenia się z problemem. Odwaga i determinacja, aby wykonać bodaj pierwszy krok w kierunku trzeźwienia. Oby chciało się chcieć - znów - jak nałóg mawia... Co do nas należy? Pokazanie, że jest do czego wrócić. Plus postawienie rozumnie granic, których pod żadnym pozorem przekroczyć nie wolno. I w zasadzie - nic więcej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9