Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Alkohol - zabójca rodziny
Autor Wiadomość
kikers22
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-31, 22:07   

Witam .Jestem żoną alkoholika ,który w kwietniu był na leczeniu swojego uzależnienia i do końca września był trzeźwym alkoholikiem,ale tylko a może aż tak długo wytrzymał . Na dzień dzisiejszy ,bo w czwartek kazałam mu się spakować i wyprowadzić . Zadzwonił w piątek wieczorem czy może przyjechać do domu , do dzieci (mamy dwoje dzieci w wieku13 i14 lat) ,pozwoliłam i to był mój błąd (tak myślę) ponieważ przyjechał pijany i od razu położył się spać. Mnie w tym czasie w domu nie było . Jak wróciłam wyrzuciłam wszystkie jego rzeczy , zrobiłam karczemną awanturę i kazałam mu się wynosić!!!Wiem że dobrze zrobiłam ,ale co dalej .Nadal myślę o Nim czy sobie da radę , czy się podniesie z tego upadku ? On milczy , ja płaczę w poduszkę . Najgorsze w tym wszystkim jest fakt że mój mąż zaczął przeglądać strony pornograficzne, czuje się zdradzona i opuszczona . Pocieszające jest to ,że d
zieci uważają że dobrze zrobiłam, ale czy damy sobie radę ???? pozdrawiam i przepraszam za haos ...
 
     
03zaba
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-31, 22:43   

witam!
potrzebuje pomocy bo sama nie wiem co mam robic... nie mam już siły ani chęc. Mój mąż po wypiciu jest bardzo agresywny... wczoraj znowu podniósł na mnie rękę...była policja. M awszystko w dupie -dzisiaj się jeszcze wiecej napił!! 24.10- mieliśmy 12 rocznicę ślubu! było wszystko oki. Za wszystko mnie obarcza winą! A ja ciąglę mu wybaczam- on obiecuje,że to się więcej nie powtórzy. Ja mu wierze a za chwile znowu potrafi uderzyc i wyzwac mnie od szmat...Mamy trójkę dzieci 11, 8 (córki) i osiem mięsięcy(synek). Nie wiem co mam robic! Wszyscy myśla, że jestesmy fajnym małżenstwem a ja mam dosyc już udawania. Ile człowiek może znieśc? Czuje się słaba, bezwartosciowa i beznadziejna, że trwam w tym gównie!!! Gdyby nie dzieci dawno by mnie tu nie było! Czuje , że skończe ze sobą bo nie mam siły i nie widze sensownego wyjscia...POMÓZCIE!!!
 
     
januszm31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 06:44   

03zaba napisał/a:
24.10- mieliśmy 12 rocznicę ślubu! było wszystko oki. Za wszystko mnie obarcza winą! A ja ciąglę mu wybaczam- on obiecuje,że to się więcej nie powtórzy. Ja mu wierze a za chwile znowu potrafi uderzyc i wyzwac mnie od szmat...

Dopóki pije i nie weźmie się za leczenie nie ulegaj mu bo będzie tak dalej robił,wiem co pisze bo ja piłem 9 lat jestem trzeźwiejącym alkoholikiem od 5 lat.Alkoholik to najlepszy aktor na świecie.Obiecuje modlitwę w twojej intencji.Co mogę ci doradzić idź do poradni Odwykowej,albo do AA opowiedz o wszystkim,tam nikt cię nie wyśmieje nikt nie wytka palcami,wszystko zostanie w tajemnicy wiem co mówię jeśli chcesz więcej rad pisz na moją prywatną wiadomość lub januszm84@wp.pl . Na pewno nie zostawię ciebie samą.
Niech cię Pan Jezus i Matka Najświętsza mają w swojej opiece. +
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 07:00   

januszm31 napisał/a:
jeśli chcesz więcej rad pisz na moją prywatną wiadomość lub januszm84@wp.pl . Na pewno nie zostawię ciebie samą.

Janusz sorry ze sie wtracę....ale przypadkiem nie masz duzo do roboty we własnej rodzinie????

A ty juz bierzesz sie do naprawy innej????....... prosta rada
tak mi sie wydaje???
ale uporządkuj najpierw własne sprawy!!....

:roll: :roll: no chyba ze sie mylę....
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 09:43   

NORBERT,

Czy uważasz, że uczynki miłosierne względem duszy w postaci "wątpiącym dobrze radzić" oraz "strapionych posieszać" - czyli to co w istocie zaproponował Janusz 03zabie - dostępne są tylko Tobie, albo osobom, które Ty uważasz za dostatecznie "odpowiednich"?

Mniej oceniania i więcej pokory proszę....
 
     
januszm31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 09:49   

NORBERT napisał/a:
Janusz sorry ze sie wtracę....ale przypadkiem nie masz duzo do roboty we własnej rodzinie?

Jasne że masz rację ale to nie oznacza ze innych mam odtrącać,uczestnicząc w spotkaniach AA będąc w kontakcie z nimi wiem jak postępować,a obowiązkiem każdego trzeźwiejącego Alkoholika jest niesienie pomocy innym,ale nic na siłę jeśli ona zechce i mnie zapyta doradzę jeśli nie to nie.Pozdrawiam serdecznie:)

[ Dodano: 2010-11-01, 09:56 ]
http://www.space-nation.eu/?d=6FF26B721
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 09:59   

Alkoholowy kącik się zrobił w wątku Oli - może admin go wydzieli?

Generalna zasada jest taka, że dopóki alkoholik pije, to problemem z którym trzeba sobie poradzić jest alkohol. Przy czym nikt za niego nie podejmie decyzji o leczeniu... nawet jak cały świat będzie mu stał nad głową i przekonywał - to on i tak wie swoje i ma swoje powody do picia... bo nikt przecież nie wie jak mu jest źle.

Alkoholik żyje w innym świecie i dopóki tam jest mu w miarę ok, to niczego nie zmieni. A ten świat - to emocjonalna pustynia, tam nie ma nic, tylko alkohol. Na zewnątrz taki człowiek funkcjonuje czasem jeszcze w miarę normalnie, a w środku już tylko procenty, no a w życiu rodzinnym rozsypka i dramaty.

Trzeźwiejący alkoholicy mówią o tzw. osiąganiu dna. Dopiero jakaś sytuacja, albo jedna konkretna, albo jakieś ich nawarstwienie może go wybudzić z alkoholowego transu.

W tzw chorobie alkoholowej charakterystyczne jest to, że przez wiele lat jej rozwoju alkoholikowi uczy się pomagać najbliższa rodzina - o ile jej nie stracił. Po prostu z jakichś - dla mnie zdumiewających - względów bliscy uczą się że jak się alkoholik trochę napije to jest ok, że on nie taki zły tylko chla trochę za dużo, że przecież cierpi, że przecież to ojciec/mąż/syn, że lepiej nigdzie z tym nie iść bo to wstyd etc. Alkoholikowi daje to komfort picia i nie pozwala konfrontować się z jego negatywnymi skutkami. Tym co można zrobić mając męża alkoholika, jest nauczenie się rozpoznawania własnego współuzależnienia i samodzielna zmiana po swojej stronie, własnie żeby się nie litowac i nie brac na siebie konsekwencji picia.

Choroba alkoholowa i wychodzenie z niej ma też swoje dobrze opisane etapy. Np w trakcie trzeźwienia, po początkowej euforii (nie piję! - tzw miodowy miesiąc) przychodzi ogromne zwątpienie i frustracja (u mnie na terapii mówili na to 'mur'). Regularnie, przez wiele lat zdarzają się nawroty, przy czym ich ostatnim - a nie pierwszym - objawem jest sięgnięcie po alkohol. Po prostu taki alkoholik, nawet jak już trzeźwieje, to w środku dalej jest często niedojrzałym emocjonalnie człowiekiem, bo te normalne emocje i życie duchowe przez wiele lat skutecznie w alkoholu topił... potem musi to powoli i z bólem odbudować...

W Polsce działa świetny system pomocy alkoholikom i ich rodzinom. Wiele razy tu na forum pojawiają się te informacje:
- dla osób których bliski pije: http://www.al-anon.org.pl/
- dla alkoholików http://www.aa.org.pl/main/viewpage.php?page_id=1

W każdym średniej wielkości mieście są spotkania grup, często przy parafiach - tam tyko trzeba pójść i powiedzieć jaki ma się problem. W szpitalach są oddziały detoksykacji i odwykowe, jest wielu znakomitych specjalistów którzy prowadzą również prywatne terapie.

Norbert - brawo za czujność :) W AA to mają jeszcze taka prostą zasadę, że facet pomaga facetowi, a kobieta - kobiecie (np. jako sponsor)... tak na wszelki wypadek... pewnie na bazie doświadczeń...

03zaba
jak podniósł rękę - to z policją bardzo dobrze zrobiłaś.
jest tez niebieska linia - u nas pomogło (chociaz ja się wtedy wściekłem i wyprowadziłem z domu), facet przestaje się czuć bezkarnie
on obarcza winą - ty wierzysz - z tego kręgu trzeba wyjść

kikers22
chyba dobrze zrobiłaś że go wywaliłaś, lepiej jeśli się da bez awantury...
czy się podniesie? zawsze warto się o to gorąco modlić
 
     
kikers22
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 10:59   

Właśnie "chyba" , tak przynajmniej radził mój terapeuta;) Skoro mój mąż znalazł schronienie u swojej matki , nie jest źle dla niego . Dla mnie ta sytuacja nie jest taka różowa ,ponieważ moja teściowa nigdy mnie nie zaakceptowała ( zabrałam syna Bogu ,mój mąż był księdzem), już go nigdy nie odzyskamy dla naszej małej rodziny,nawet gdy On będzie tego bardzo chciał i podniesie się z choroby, chociaż wydaje się że tam ma wspaniałe warunki do codziennego popijania sobie w samotności Swój pokój , bez nadzoru,bo co za problem kupić seteczkę a potem buteleczkę do kieszeni i przydrożnego kosza?
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 12:08   

Macius napisał/a:
Norbert - brawo za czujność :) W AA to mają jeszcze taka prostą zasadę, że facet pomaga facetowi, a kobieta - kobiecie (np. jako sponsor)... tak na wszelki wypadek... pewnie na bazie doświadczeń...


Dzieki Macius za ta odpowiedż....

Jarek 321 zbyt pochopnie oceniasz ludzi i stopujesz

...a czy jako mediator nie winieneś bardziej byc powsiągliwy????
-ale moze mi sie tylko tak wydaje

Skoro Macius to wychwycił ..pozwole sobie napisac więcej...
..jest taka niekonwencjonalna zasada chocby 12 krokowców...zwana 13 krokiem....nie wchodzic w prywatne relacje z druga płcią......

I tego trzeba sie trzymać....i to zapewne wie Janusz.....

czemu zareagowałem???
bo podawanie prywatnej poczty i wchodzenie w realcje poza forum....w kontakcie ze zraniona kobieta jest nie na miejscu

Jarek321 napisał/a:
więcej pokory proszę....



Jarek 321....rozliczam sie przed Bogiem....i nie bądzmy bardziej święci od samej wiary i Boga...
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-01, 12:22   

NORBERT,

Oki ;-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-02, 09:42   

Kikers.............. jestem alkoholikiem.Trzeżwiejącym od kilku lat alkoholikiem.
Alkoholik pije bo musi.I tym różni sie od pijaka.Bo ten pije......bo chce.
Alkoholik raczej nie przestaje pić do czasu aż przyjemność jaką daje picie jest wieksza od bólu związanego z piciem .
Co to znaczy????
Że musi upaść na dno.Musi zaliczyć swój upadek.Musi uznać swoją beznadzieję i zechcieć przyznac sie do tego że jest alkoholikiem.
Z włąsnego doświadczenia,z doświadczenia pracy z innymi,z doświadczen innych wiem ,że trwałą trzeżwość można osiągnąć wtedy gdy wejdzie się na ścieżkę prawdy o sobie.
Gdy uzna się swoje dotychczasowe życie za czas zakłamywania i obłudy,czas iluzji i zaprzeczeń.
Żę Ty podniosłaś "dno" meżowi każąc mu sie wyprowadzić.................... super.Że zrobiłas to z karczemną awanturą................ to juz mniej.Ale rozumiem.
Lata bycia żoną alkoholika zabierają często godność.
A co Ty robisz dla siebie???? jesteś we wspólnocie Al-anon??? chodzisz na mityngi???

O3 zaba???a Ty???? co Ty robisz dla siebie? terapia dla współuzależnionych??mityngi? byłaś na mityngu Al-anonu??? a moż ena mityngu AA???

Żona alkoholika jest siłą rzeczy koalkoholiczką(oczywiście w różnym stopniu zaawansowania),a więc to też wymaga stanięcia w prawdzie że jest się chorym na współuzaleznienie.Wymaga staniećia w prawdzie ,że wy jako żony tez potrzebujecie pracy nad sobą,pracy nad swoimi zachowaniami,nad swoją emocjonalnością,nad postawami.
Czy to się Wam podoba czy nie ,to tak jest!!!!!!!!!!!!!!!

Janusz.........nie manipuluj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Piszesz do Kikers:
januszm31 napisał/a:
wszystko zostanie w tajemnicy wiem co mówię jeśli chcesz więcej rad pisz na moją prywatną wiadomość lub januszm84@wp.pl . Na pewno nie zostawię ciebie samą.
Niech cię Pan Jezus i Matka Najświętsza mają w swojej opiece. +


by w następnym poście(po reakcji Norberta napisać:
januszm31 napisał/a:
Jasne że masz rację ale to nie oznacza ze innych mam odtrącać,uczestnicząc w spotkaniach AA będąc w kontakcie z nimi wiem jak postępować,a obowiązkiem każdego trzeźwiejącego Alkoholika jest niesienie pomocy innym,ale nic na siłę jeśli ona zechce i mnie zapyta doradzę jeśli nie to nie


Nie masz odtrącać,ale Maciuś wyjaśnił powody dla których narzucanie się z pomocą ,wchodzenie w realacje osobowe z płcia przeciwną może nieść określone zachowania.
Alkoholicy to manipulatorzy z nałogu.A kobiety zranione nałogiem męża są pozbawione najcześciej ciepła,wysłuchania,uwagi.Głodne uczuć.
I w momencie gdy taką uwagę ,słuchanie zaoferuje im inny facet to często wydaje się im że to własnie ten.Że to jest super facet,że się zakochały w "słuchaczu-manipulancie".I zamiast polepszenia......często występują dodatkowe jazdy.
Znam wiele,wiele takich zdarzeń.
Na forach poświeconych alkoholizmowi,uzależnieniom roi sie od tzw."Łowców"(w żeńskim wydaniu też).
Łowią i wykorzystują zgłodniałych uczuć i miłości do własnych celów.
Janusz................ czy ślepy może prowadzić ślepego w miarę bezpiecznie?????
Bo juz kulawy ślepego tak...............
Zastanów sie........jesteś ślepy??czy kulawy????
I nie wykorzystuj imienia AA do tego by nawiązać prywatny kontakt .............. bo nie masz takiej legitymacji.
Pogody Ducha
 
     
jups
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-02, 11:02   

Janusz... ślepy nie może przeprowadzić innego ślepego bezpiecznie przez ruchliwą drogę. Ale ślepy od urodzenia może pomóc ślepemu od niedawna dzieląc się tym, co sam przeżył. Czego sam doświadczył. Może mu pokazać, jak słuchać, jak czuć poprzez dotyk, jak radzić sobie z otaczającym światem. Myślę, że z alkoholem jest podobnie. Alkoholik, który ma za sobą pewną drogę - a przecież Janusz ją ma - jest w stanie powiedzieć bardzo wiele, również współuzależnionemu. Dla mnie wiesz... to było zbawienne... Ja bardzo potrzebowałam zrozumieć, za jak potężną szybą znajduje się mój Mąż... Wiesz, świadomość, że Jego choroba nie wynika z Jego złej woli... że polega na konkretnych mechanizmach i ma swoje podłoże w "haczykach", ale również otwarcie się trojga alkoholików, pokazanie mi swojego świata, nazywanie rzeczy po imieniu... one mnie nałóg... uratowały. Dla mnie są nie do przecenienia...

Poza tym... Wasza teoria dotycząca płci zwaliła mnie kompletnie z nóg... Patrząc z perspektywy czasu na moje wieloletnie Przyjaźnie z Tymi_którzy_są_zawsze, a z którymi nigdy nie łączyły mnie emocje wykraczające w jakikolwiek sposób poza strefę zarezerwowaną dla związku... zadziwiacie mnie takimi teoriami przepotężnie.
 
     
kikers22
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-02, 15:42   

Nałóg ... dzięki za odpowiedź . chciałam wyrzucić męża bez awantury , ale się nie dało ;( Patrząc na jego zapitą ,cwaniacką gębę nie szło . Uwierz mi . Jaszcze bardziej do szału mnie doprowadzał fakt w którym oznajmiał nam że wyprowadza się z domu z dobrej i nie przymuszonej woli ( i do tego ten szyderczy uśmieszek ( mogłabym Go wtedy zbić)). Tak ja chodzę do AA ale jak na razie uczę się uzależnienia od męża alkoholika , jestem dopiero na starcie ,ale gdyby nie fakt że tam chodzę cały cza żyłabym dotychczasowym życiem .
Wiecie wczoraj doznałam olśnienia . Stojąc na grobem swojego ojca i uczestnicząc we mszy Św stwierdziłam ,że zapomniałam jak należy się modlić, muszę nauczyć się tego od nowa. Stałam tak a łzy same płynęły mi po policzkach ......
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-11-02, 16:38   

Kikers

a to list Twojego męża do Ciebie:

....List alkoholika
Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy.
Nie rób mi wymówek, nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi. Nie byłabyś zła na mnie, gdybym był chory na gruźlicę lub cukrzycę.
Alkoholizm to też choroba. Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie dalszej porcji alkoholu.
Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie.
Ja już wystarczająco nienawidzę siebie. Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić.
Jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona.
Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic nawet tych, o których mówię z początku serio.
Nie gróź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję trzymaj się jej.
Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczenie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby. Co więcej najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać.
Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagę, nie daj się wykorzystywać przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru sprawiedliwości.
Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od konsekwencji mojego picia.
Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków. Takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy.
Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji, będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem alkoholowy.
Ponad wszystko, ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o alkoholizmie i Twojej roli w stosunku do mnie.
Przychodź na otwarte zebrania AA.
Uczęszczaj na spotkania Al-Anon regularnie. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami Al-Anon.
To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą Twoją sytuację.
Kocham Cię
Twój alkoholik"....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9