Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
błagam o modlitwę za mnie i moją rozpadającą się rodzinę ,jestem na krawędzi załamania nawet jak czytam wasze posty to płacze ,jeszcze raz proszę o modlitwę abym miał siły wytrwać i przeżyć to wszystko co porobiło się z moim małżeństwem i żeby żona zrozumiała co robi i do czego wiedzie naszą rodzinę jej postępowanie
NORBERT [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-07, 11:11
zywy napisał/a:
i żeby żona zrozumiała co robi i do czego wiedzie naszą rodzinę jej postępowanie
Hmmmmmm a moze by tak wiecej i głebiej.....czemu wiedzie????co jest przyczyną???
dlaczego tak jest?????
Żywy nic w zyciu nie dzieje sie bez przypadku.......
reakcje sa zawsze adekwatne do wczesniejszych działan........
napisz wiecej
pozdrawiam
zywy [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-07, 15:57
mamy podobny staż w życiu jest raz lepiej raz gorzej , żona zawsze powtarzała ze niczego sie przy mnie nie dorobiła wyjechałem do pracy za granice żeby było nam lepiej przypadkiem sie wydało że ma osobę która ją rozumie w czasie dyskusji wyszło że ją kocha bo mnie przy niej nie było jak byłem potrzebny na pytanie dlaczego mi nie powiedziałaś odp mówiłam ale nie rozumiałeś to czemu nie powiedziałaś WRACAJ tylko wysuwałaś różne aluzje
a nie mówiłaś jasno że chcesz żebym wrócił nie jestem bez winy ale nie umieliśmy się dogadać to prawda zawsze ustepowałem zeby nie zaostrzać problemów to teraz mówi czemu się ze mną nie kłóciłes wszystko zawsze było nie tak dowodziłem swoich racji /zawsze musisz miec racje jak zrobiłem jak chciała /zle mi tłumaaczyłeś lub twoje musi byc na wierzchu /jak nie doradzałem jestes na miejscu lepiej znasz sytuacje /bo ty niechcesz mi pomóc zawsze nie tak zawsze teaz tez jak już wiemy gdzie problem to rozmawiajmy odbudujmy co sie wali /nikt cie z domu nie wyrzuca możesz być będziesz miał skarpety wyprane ale żyjemy osobno będe robic co chce i z kim chce jestem wolna iżyje w wolnym kraju,to w krótkim i chaotycznym skrócie bo pisarz ze mnie marny
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-07, 16:04
zywy, dolaczam Cie do omadlanych osób
pisz nam jak najwiecej, tak mozna sie nauczyc sporo o sobie, dzielac sie z innymi
szukasz pomocy to juz cos
na poczatek polecam ksiazki dotyczace komunikacji
tytuly znajdziesz na Forum, z tego co piszesz zaszwankowala wlasnie komunikacja miedzy wami
a jak relacja z Panem Bogiem, tez warto ja odswiezyc przy okazji kryzysu
( kazania ks Piotra Pawlukiewicza dostepne w necie)
milego i owocnego czytania, sluchania!
zywy [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-07, 16:26
z czytaniem gorzej bo wyjechałem do pracy o tym wszystkim trudno mówić a opisać jescze gorzej jestem otwarty na dyskusje z żoną tłumaczyłem że robi krzywdę sobie dzieciom i mnie też chce zrobić wszystko żebyśmy byli szczęśliwi razem ona pyta agdzie w tym wszystkim jestem ja chce być sama bo tak mi z tobą zle na pytanie co takiego złego zrobiłem odpowiada tak że nic ztego nie rozumiem wspólna znajoma pytała oto samo odpowiedz była podobna taka ze znajoma też nie rozumie znalazł się pocieszacz i ją usidlił jok mu sie znudzi to ją zostawi bo to nie jest jego pierwsza i jedyna zdobycz
jest żonaty jego żona akceptuje taki stan lub też niechce wierzyć ja myśle że pierwsze jest prawdopodobne
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-08, 06:19
zeby dyskutowac a raczej uczyc sie sluchac zony trzeba wiedziec jak?
tyle pracy ze nie ma kiedy czytac?
cos za cos, troche czasu dla Was i pana Boga warto znalezc, samo sie nie naprawi..
Pozdrawiam!
zywy [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-08, 21:15
dzięki za zainteresowanie moim problemem i pozdrawiam czuję nutkę sarkazmu i ''babskiej solidarności'' czytać w tej chwili nie moge bo nie mam dostępu do jakiejkolwiek książki po polsku nie mówiąc o konkretnym tytule bo jestem za granicą co do dyskusji lub słuchania to jest tak że trzeba też mówić wyraznie a nie rebusami bo życie to nie zgaduj zgadula
jak się ustala jakieś plany i staram się je realizować to trzeba wyrażnie powiedzieć koncz bo się zle dzieje lepiej bez pieniędzy ale razem niż osobno i też może bez nich bo życie jest krótkie itrudne sami sobie nie róbmy problemów to tyle moich może mało wyrążnych wyjaśnień , nic się samo nie naprawi ja proszę aby zacząc lub próbować zacząc naprawę i nic to jak zacząc prosiłem idziemy do jakiejś poradni po pomoc bo nie umiemy gadać sami przy innej osobie możęmy a sami nie to jest niedobrze. odpowiedz brzmi jak chcesz to idz ja jestem normalna to ty świrujesz
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-11, 23:11
zywy napisał/a:
pozdrawiam czuję nutkę sarkazmu i ''babskiej solidarności''
Witaj,
chyba nie do końca zrozumiałeś intencje piszącej Danki. Proponuje Ci czytanie, abyś zrozumiał różnicę w postrzeganiu świata przez kobietę i mężczyznę czyli różnice w sposobie komunikacji. Ty chcesz aby zona mówiła jak facet, a ona komunikuje się jak typowa kobieta, nikt jej nie szkolił to komunikacji z mężczyzna i widocznie nie sama nie odkryła tych różnic. Skoro nie możesz czytać, to może z netu wysłuchaj pogadanek p. Pulikowskiego o różnicach między kobietą i mężczyzną. Może to pomoże Ci lepiej zrozumieć żonę i samemu lepiej sie komunikować z kochana osobą, czego Ci z serca życzę.
zywy [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-13, 12:23
pozdrawiam ja rozumiem że trzeba umieć zobaczyć swoje błędy i to rozumiem wiem też żedo rozmowy jak do tańca trzeba dwojga
,ja coś znajde to słucham ale to już pózno niestety co robić żęby zacząć rozmawiać bo bez tego wszystko stracone a myśle że modlitwa moja nie wystarczy bo jestem chyba małej wiaryi proszę was o modlitwę nie wiem co dalej pozdrawiam zywy
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-13, 14:31
zywy napisał/a:
pozdrawiam ja rozumiem że trzeba umieć zobaczyć swoje błędy i to rozumiem wiem też żedo rozmowy jak do tańca trzeba dwojga
,ja coś znajde to słucham ale to już pózno niestety co robić żęby zacząć rozmawiać bo bez tego wszystko stracone a myśle że modlitwa moja nie wystarczy bo jestem chyba małej wiaryi proszę was o modlitwę nie wiem co dalej pozdrawiam zywy
Serdecznie witam Ciebie :)
Współczuję zaistniałej sytuacji, ale jednoczesnie jestem przekonana ,ze jest błogosławieństwem dla Was.
Poruszyłeś bardzo wazna kwestię...mianowicie raczej nie umiejetności co , chęci skruchy i zadośćuczynienia za swoje błędy. "Rozumieć" można , czy może raczej wiedzieć o czym mowa, wtedy gdy taka weryfikację swojego postepowania dokonuje sie w obecności samego BOGA , a zadośćuczynienie z ufnością w łaskę , która pomoże nam naprawić szkodę. Wobec tego nie ma tu mowy o własnych siłach, jedynie o akcie woli.
Jest wiele ludzi którzy mówią ,że nie mają sobie nic do zarzucenia bo, nie kradna, nie bija , nie pija itp..., lecz gdyby taką weryfikację swojej osoby przeprowadzili w Bożej obecności i stając w prawdzie , mogło by sie okazać ,że sa dawno "trupami".
Mozna powiedzieć ,że osobista przemiana wewnętrzna człowieka ma bardzo duzy wpływ na relacje z drugim człowiekiem. Nie jest potrzebne stwarzanie sztuczności w modlitwie takiej jak brak wiary...bo jesli ktoś zwraca się do BOGA to ma nadzieję i oczekuje, tylko po ludzku wydaje się dla człowieka niemożliwym o co prosi. Jak to wyśpiewał Czesław Niemen "dziwny jest ten świat" ,że byle komu się wierzy np. wróżkom ,a Bogu tak trudno zaufać, że ma do zaoferowania dla mnie cos znacznie lepszego niż może mi się zdawac w tak trudnym doświadczeniu.
Myślę sobie ,że wesprzeć w modlitwie wesprzemy :)...tylko bardziej przekonana jestem ,że to raczej na Twoje modlitwy wyczekuje Pan Jezus...
Pozdrawiam serdecznie
Życzę obfitości łask Bożych , ufności, siły do walki o godność swoją i małżonki.
Litania do Ducha Świętego
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Trzecia Osobo Trójcy Przenajświętszej, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który od Ojca i Syna pochodzisz, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który na początku stworzenia świata unosiłeś się nad wodami, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który w postaci gołębicy pojawiłeś się nad Chrystusem w wodach Jordanu, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który zstąpiłeś na Apostołów w postaci języków ognistych, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który żarem gorliwości przepełniłeś serca uczniów Pańskich, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który odrodziłeś nas w wodzie Chrztu świętego, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który nas umocniłeś w Sakramencie Bierzmowania, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, przez którego Bóg czyni nas dziećmi Swoimi, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który wlewasz miłość Boską do serc naszych, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, który nas uczysz prawdziwej pobożności, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, źródło radości, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, strażniku sumień naszych, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, obecny w nas przez łaskę swoją, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, dawco mądrości i rozumu, zmiłuj się nad nami.
Duchu, Święty, dawco rady i męstwa, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, dawco umiejętności i pobożności, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, dawco bojaźni Bożej, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, dawco wiary, nadziei i miłości, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, natchnienie skruchy i żalu wybranych, zmiłuj się nad nami.
Bądź nam miłościw, przepuść nam, Duchu Święty.
Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Duchu Święty.
Bądź nam miłościw, wybaw nas, Duchu Święty.
Od zwątpienia w zbawcze działanie łaski, wybaw nas, Duchu Święty.
Od buntu przeciwko prawdzie chrześcijańskiej, wybaw nas, Duchu Święty.
Od braku serca wobec bliźnich naszych, wybaw nas, Duchu Święty.
Od zatwardziałości w grzechach, wybaw nas, Duchu Święty.
Od zaniedbania pokuty, wybaw nas, Duchu Święty.
Od wszelkich złych i nieczystych spraw i myśli, wybaw nas, Duchu Święty.
Od nagłej i niespodziewanej śmierci, wybaw nas, Duchu Święty.
Od potępienia wiekuistego, wybaw nas, Duchu Święty.
My grzeszni, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś Kościołem Twoim świętym rządzić i zachować go raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś nas w wierze katolickiej utwierdzić raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś nam wytrwałości i męstwa udzielić raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś umysły nasze pragnieniem posiadania nieba natchnąć raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś w nas godne mieszkanie dla siebie przygotować raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś nas w cierpieniach pocieszyć raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś nas w łasce Twojej utwierdzić raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Abyś nas wszystkich do zbawienia doprowadzić raczył, wysłuchaj nas Duchu Święty
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
P.: Stwórz, Boże, we mnie serce czyste.
W.: I odnów we mnie moc ducha.
Módlmy się:
Duchu Święty, który zgromadziłeś wszystkie narody w jedności wiary, przybądź i napełnij serca Twoich sług łaskę Swoją, zapal w nas ogień Twojej miłości i chroń od wszelkiego złego. Amen.
zywy [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-13, 19:35
pozdrawiam ,dziękuje za wsparcie w modlitwie ,nie wiem co odpowiedzieć bo poruszyłaś sprawę wiary to co się czuje w czasie modlitwy np, po spowiedzi mam, czuje lekkość a w czasie modlitwy nie jest tak .Wiary nie da sie nauczyć to samo z miłoscią nikt ci nie powie to czarne to białe to trzeba czuc tak samo wiary nie da sie nauczyć bo wtedy bylibyśmy wiedzący a my jesteśmy wierzący .chce wierzyc i wierze lecz czy moja wiara jest silna nie wiem .trudno mi to wszystko pojąć możę dlatego że mnie spotkało to co spotkało ,wiem tez ze jest w tym i moja wina ale czy wszystko , chyba nie, starałem sie robić tak żeby było nam lepiej a wyszło ze nie może być gorzej,może brakło wsparcia drugiej strony ,to samo się nie porobiło to współpraca nasza doprowadziła do tych problemów i samo się nie rozwiąże .
została mi tylko modlitwa i nic więcej bo co mogę jeżeli wszystko było złe może chcę za bardzo lub za szybko,możę brak mi cierpliwości nie wiem. wiem że nic nie wiem może ile mam lat i jak sie nazywam .wiem też ze brak mi słów i jasności wypowiedzi o pisaniu nie wspomnę i ciężko mnie rozumieć tu na tym forum . mam nadzieje że jak będę tu pisał to będzie lepiej i z modlitwą też sie poprawi . pokładam nadzieje w Bogu to mi pozostało. zywy
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-14, 14:24
witaj!
rzeczywiscie nie moja intencja byl sarkazm lub kobieca solidarnosc, bo to samo napisalabym kobiecie :)
pozdrawiam Cie serdecznie i zapewniam o modlitwie
przez neti i slowa pisane czasem cos mozna niezrecznie wyrazic
lub druga strona zle zrozumiec
piszesz
Cytat:
ja coś znajde to słucham ale to już pózno niestety co robić żęby zacząć rozmawiać bo bez tego wszystko stracone a myśle że modlitwa moja nie wystarczy bo jestem chyba małej wiaryi proszę was o modlitwę nie wiem co dalej
nigdy nie jest za pozno...nie poddawaj sie
a zeby umiec rozmawiac trzeba sie teg nauczyc
w necie , tu na forum jest mnostwo wartosciowych rzeczy..polecam szukaj..
trzeba czasu i wysilku ale warto! dla samego siebie...
zywy [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-14, 14:50
pozdrawiam, przepraszam z ewentualną krytykę ,ale wszystko sie mi zawaliło siedze na drugim końcu europy i dobija mnie samotność i problemy. czy nie jest za póżno nie wiem ja to wszystko bardzo czarno widzę .jak mam wolny czas to szukam i słucham i czytam
potrzebuje kogoś a kim można zamienić parę słów bo z pisaniem u mnie klapa .proszę o modlitwę i zgóry dziękuję. z żoną nie mówię bo ona nie chce żadnych rozmów ze mną więc z naprawą krucho muszę czekać aż ochłonie lub coś zrozumie albo nie wiem co na cud bo na dzień dzisiejszy to czort karty rozdaje
zywy
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2010-11-14, 16:40
jest grupa modlitewna na skype, zapraszamy! kontakt na priv.
co do krtyki to luz, nieporozumienie, nie poczulam sie krytykowana wcale
nie ma co czekac na cud, sam sie rzadko zdarza
zywy łap zycie w swoje ręce, wlasnie sluchaj , czytaj, pisz do nas ( nie lubisz pisac zdaje sie)
kontaktuj sie na skype, a kosciol jest u Ciebie, chodzisz na Msze sw? do sakramentow?
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.