Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Co mam zrobić szukam pomocy od dawna i rece mi opadają:(
Autor Wiadomość
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-26, 08:17   

januszm31 napisał/a:
Moi drodzy na forum.Jedni mi mówią że nie wybaczyłem inni że mam to wszystko znosić ,a ja mam dość .Chyba jednak zamknę ten wątek i temat zamknięty.Ja ratunku nie widzę trzymajcie się i radujcie się.


Janusz piszesz Ja mam dośc i ratunku nie widzę????
hmmmm?? Janusz najłatwiej jest uciec..uwolnić się by nie czuc bólu..krzywdy...tak po ludzku zakończyc cierpienie....

i choć to co napisze zabrzmi moralizowaniem......ale slubowałeś na dobre i na złe....ślubowałeś w zdrowiu i chorobie.......

Żona jest teraz chora..zniewolona..upadła moralnie....zatem masz wybór pomóc......lub uciec i odstąpić..

Bóg stawia nas przed takimi wyborami...daje nam wówczas perspektywę ..wybrać łatwiejsza droge bądż trudniejszą.....ale wybór zawsze nalezy do nas....i rozliczymy sie z niego przed samym Bogiem

Janusz w podpisie masz przyjaciel Chrystusa...i pierwsza mysl jaka przyszła mi do głowy
to
czy to nie zabowiązuje do czegoś???

pozdrawiam
 
     
januszm31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-26, 16:10   

Moi kochani dziś w Pracy przez komórkę wszedłem na forum.I przeczytałem taki post w innym temacie : Znam jednak historię małżeństwa, które zostało uratowane pomimo tego, że z kochanką poczęło się dziecko. Mąż wrócił do żony, pomimo to, a kochanka znalazła sobie mężczyznę, który usynowił jej dziecko i z tym nowym mężczyzną ułożyła sobie życie. Dziecko ma pełną rodzinę (nawrócony małżonek zrzekł się praw rodzicielskich na rzecz owego mężczyzny), a małżeństwo jest uratowane.

Dziecko z kochanką to jeszcze nie koniec świata, jeśli małżonkowie naprawdę się kochają. Trzeba odwagi i wiary, bo cuda się zdarzają.
Moi drodzy płakać mi się chce bo jeżeli takie cuda się zdarzają,to u mnie nie jest jeszcze aż tak źle.Rano jak jechałem na 4 do pracy tak sobie rozmawiałem z Panem Bogiem,i usłyszałem odp,W tym czasie kiedy twoja żona romansuje ty jej nie kontroluj,ale módl się w jej intencji. To prawda dla Pana Boga nie ma nic niemożliwego.Płakać mi się chce,bo czuje że ktoś zaczął się za nas modlić to sie kochani czuje.I przepraszam za swoją arogancje i zadufanie. :cry:

[ Dodano: 2010-10-26, 18:31 ]
Właśnie widzę ze moja żona znów romansuje z kimś,ale się nie poddam nie zrobię awantury,nie będę wyzywał,bo czuje że ktoś powierzył modlitwie w mojej intencji,i choć ona z uśmiechem mówi że nie zmięknie,to ja wiem ze będzie inaczej:)
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-26, 19:40   

Janusz, słuchaj kazań ks.Pawlukiewicza, on dużo mówi o tym, że mąż ma być ochroniarzem swojej żony, ma ją chronić przed złem, przed szatanem. Twoja żona ma poważny problem i Ty jesteś tym, który może jej pomóc. Popatrz na nią jak na chorą osobę i nie bierz do siebie jej zagrań. Zastanów się co możesz zrobić dla waszej rodziny, żeby ją uratować. Dla mnie to nie jest normalne, gdy matka czwórki dzieci zachowuje sie w ten sposób, zastanawiam się kiedy ona w ogóle ma na to czas, czy dzieci nie są zaniedbane pod jakimś względem. Nie uciekaj od problemu tylko weż ster w swoje ręce. Zastanów się czego żonie brakowało z Twojej strony, jak mógłbyś zmienić swoje "bycie" w domu, żeby było Wam ze sobą lepiej. Oglądnij "ognioodpornego", tam znajdziesz dobre wskazówki dla siebie. Nie koncentruj się na jej romansach, ale postaw konkretne granice, na co się nie zgadzasz i czego oczekujesz. Przeczytaj Dobsona "Miłość wymaga stanowczości". Nie zastanawiaj się, czy czujesz miłośc i czy ona czuje miłość, bo tak jak napisał Andrzej miłość to akt woli, a nie uczucie, choć jest miło, gdy uczucia sie pojawiają. Powtarzaj słowa przysięgi małżeńskiej i trzymaj się ich (wtedy nie kłamałeś), nie bylo tam żadnych warunków, więc niezależnie od tego co myśli i czuje żona, jak się zachowuje Ty masz trwać. Walcz o swoją rodzinę, ale zacznij od gruntownej spowiedzi, częstej komunii św., różańca i ufaj, że Bóg Cię poprowadzi we właściwy sposób. Może porozmawiaj z jakimś księdzem, żebyś miał wsparcie i pomoc. I pisz na forum.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-27, 12:52   

Janusz, spróbuj poszukać innych niż internet - sposobów na rozrywkę rodzinną. To zadanie dla Ciebie. Właśnie Ty, bo potrzebna ona i Tobie i Wam... Praca po 10 godzin dziennie to nie tylko zmęczenie, ale i brak Ciebie w domu... Może to sprawiło, że żona uciekła w internet - źródło łatwej, szybkiej rozrywki bez wychodzenia z domu... Może jedynej?
Nie bierz do serca tych słów o braku miłości z Jej strony - od zawsze. To nieprawda, Tak Ci nawet nie wolno myśleć. Kochała, tylko coś stało się z Wami, może nieprzebaczona tak naprawdę (z serca) zdrada - powodem brnięcia dalej w ślepą uliczkę... Twoje słowa emanują smutkiem, cierpieniem, rezygnacją... Ty już zdajesz się nie widziec nadziei dla Was. Niemożliwym jest, aby żona tego nie zauważała... Więc może dlatego ucieczka coraz bardziej - żeby nie widzieć, nie słyszeć, czyli nie cierpieć... A ta nadzieja jest, skoro żyjecie - jest.
Janusz, mamy piękną, polską złotą jesień... Kiedy byliście razem na spacerze? Kiedy byliście razem w kawiarni, na zakupach? To są przecież na pewno rzeczy milsze niż klikanie myszką, a dla Ciebie też zdrowsze niż te pesymistyczne rozmyślania...
Jak odbudować na nowo miłość? To mogą być te pierwsze małe cegiełki :-) . Zróbcie coś razem, niech to będą nawet tylko małe rzeczy - spacer, kolacja we dwoje. To już dobry początek.
Coś musiało zadziać się w Waszym życiu, że żona przestała szanować siebie samą. Pomóż jej odzyskać szacunek do siebie - już nie wypominaj minionego zła, bo tylko utwierdzasz ją w przekonaniu, że tego szacunku nie jest godna ... Może jakieś małe pochwały?
Czy poza tymi internetowymi flirtami widzisz jeszcze i doceniasz wkład żony w Wasz dom??
Napisz proszę - co widzisz w żonie dobrego, fajnego... Na tym dobru, może niewielkim, ale to na nim trzeba zacząć odbudowę Waszych relacji.
Mam wrażenie, że obok Ciebie kobieta, która bardzo potrzebuje - czułości, ciepła...

Cytat:
Teraz przychodzi aby jak to twierdzi zaspokoić swoje żądzę


Janusz, przemyśl dobrze to zdanie... To nie może być prawdą! Tak powiedziała Ci żona? A może są to tylko domysły zranionego mężczyzny? Obyś nie traktował swojej żony w ten sposób... Czasem mylimy przyczynę ze skutkiem...........
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-27, 15:02   

róża napisał/a:
Janusz, spróbuj poszukać innych niż internet - sposobów na rozrywkę rodzinną.


spacer, choćby pół godzinki, najlepiej kilka razy w tygodniu,

kino, choćby raz w miesiącu.

spotkanie ze znajomymi, w domu, na mieście, ile razy się da.

wspólne zakupy po pracy, żona to doceni, szczególnie gdy Ty płacisz :mrgreen: większość facetów nie cierpi zakupów z żonami, u mnie też tak było. ale to się zmieniło, i nawet to polubiłam, tfu, znaczy pomyliłem ;-) żona pyta jak wygląda w 25 z rzędu bluzce? odpowiadaj zgodnie z prawdą a nie po to by ją zbyć.

wyjście na obiad do restauracji / frytki do makdonalda.

wspólne wyjścia na siłownię, saunę, basen.

nawet wspólne sprzątanie w domu, bądź remont, to już coś.
 
     
januszm31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-27, 16:47   

Kochani dziś dała się namówić i kupiłem srebrny łańcuszek,zawiesiła Matkę Bożą z Niepokalanowa.Powiedziałem jej że nawet jak odejdzie to zawsze może wrócić,bo ten dom i ja dopóty będę żył będę na nią czekał i żadna inna kobieta nie zastąpi tego miejsca.Szatan nadal atakuje to da się wyczuć,kochani módlcie się za moje małżeństwo,błagam was.Wasz przyjaciel Janusz.
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-27, 17:05   

Witaj Januszu w waszej intencji ;Zdrowaś Maryjo łaski pełna ,Pan z Tobą ,błogosławionaś Ty między niewiastami i......
 
     
wiara47
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-27, 17:59   

Janusz rozumiem Cie , masz prawo czuc gniew i zlosc ... masz prawo pytac - jak Ona moze mi to robic ? ?
Bo to co Twoja zona Ci robi jest bardzo bolesne !
Mysle ze trzeba Ci przejsc przez wszystkie te etapy gniew , niezrozumienie , zlosc , bezsilnosc , zwatpienie zapewniam Cie tylko ze wszystko po koleji mija , kazde z tych uczuc jakie teraz masz w sobie wyparowuje po jakims czasie.
Zapewniam o modlitwie , i pisz tu o tym wszystkim co sie dzieje bo to pomoze Ci przetrwac - kazdy z nas bedzie Ci staral sie pomoc tak jak umie.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-27, 22:38   

januszm31 napisał/a:
Kochani dziś dała się namówić i kupiłem srebrny łańcuszek,zawiesiła Matkę Bożą z Niepokalanowa

Skoro już żona przyjęła Medalik ( ufam ,że jest pobłogosławiony) to teraz do Ciebie należy szturm do Nieba w Jej intencji. Maryja obiecała pomoc każdemu kto nosi Medalik i ufnie się do Niej modli lub za kogo sie modlą:
"Niepokalane serce Maryi módl sie za nami teraz i w godzinę śmierci naszej Amen."
lub
"Maryjo Niepokalana objawiająca Cudowny Medalik, Ty obiecałaś wielkie
łaski noszącym go i zapewniłaś szczególną opiekę tym, którzy Ci ufają.
Wspomnij na Twe obietnice i spraw, byśmy z obfitości Bożych łask
otrzymali zwłaszcza te, których tak bardzo pragniemy i potrzebujemy.
Amen.
[wzbudzić pragnienie uzyskania konkretnych łask]"

Możesz też inną modlitwą związaną z medalikiem. Ja potwierdzam,że Maryja dotrzymuje swojej obietnicy i daje więcej niż się spodziewamy. :-D
 
     
januszm31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-28, 20:20   

Dziś znów widziałem co z kimś pisała,zabrakło mi słów zadzwoniłem do niej powiedziałem na spokojnie że robi źle.Udało mi się ją namówić aby wyszła do ludzi,zgodziła się być wolontariuszką w Caritasie .Wiem że nie będzie łatwo,ale dziś wysłuchałem kilku kazań ks Pawlukiewicza i jestem bardziej podbudowany,czytałem także posty na forum.Wczoraj byłem w kościele na różańcu i mszy św.Przystąpiłem do spowiedzi i do komunii św.Moje 2 córki są Mariankami a syn Ministrantem,co ucieszyło moje serce 3 dziesiątki różańca prowadziły moje dzieci każde w swojej kolejności.Teraz żona jest u koleżanki,udało mi się z nią porozmawiać jak było kiedyś,jak kiedyś była,a ja wtedy piłem,to mnie boli ciągle o tym mówię,to dobra kobieta,wiem jedno często Pan Bóg mówi mi że dał mi ją on po to abym jej chronił przed szatanem.Powiem wam kochani jedną rzecz,jak kiedyś ponad 5 lat temu przysięgała ze jedzie do Częstochowy a wylądowała u Kochanka w Krakowie powiedział mi jedną rzecz-że kiedy siedziała z nim w parku na ławce podszedł do nich pewien mężczyzna i pokazał jej obrazek Pana Jezusa Miłosiernego i powiedział słowa co ja jej zawsze mówiłem ze Jezus jest moim najlepszym przyjacielem.Udało się wróciła,zdradziła nie wtedy jak piłem ale jak przestałem pić.Muszę wiele jeszcze w sobie zmienić,i mimo że mówi że mnie tylko lubi jak swojego Brata na nic to mi nikt jej nie zabroni kochać,tak jak kocha nas Pan Bóg bezinteresowną miłością.Jutro znów napiszę jak było:)
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-28, 21:33   

januszm31 napisał/a:
nikt jej nie zabroni kochać,tak jak kocha nas Pan Bóg bezinteresowną miłością.


fajna deklaracja...i bardzo cieszy ze taka podjeta decyzja :lol: :lol:
znaczy się kumasz o co chodzi(jak gadaja młodzi)......

Janusz popaprańcy-uzaleznieni jak wracaja do nowego świata to maja najwiekszy problem nie z akceptacja nowego świata...ale najcześciej z przyjęciem własnych konsenkwencji..powstałych w wyniku własnego użaleznienia......

faktem jest ze przestałes kiedys pic..powróciłes do rodziny...do zony...tylko czy pomyslałes że zona żyje w nowym innym świecie niz ten sprzed twego picia????

czy pomyslałeś ze współuzalezniony bardzo często staje sie z czasem sam uzalezniony????...

To działa prawie jak choroba zakazna.....zycie wiele lat z dysfunkcyjnym ..niekiedy przenosi dysfunkcje na drugiego....
ty piłes ..zona siada przed kompem.....ty zatracałes rzeczywistośc w kieliszku.....zona zatraca ją w randkowaniu.....

Janusz te słowa
januszm31 napisał/a:
to dobra kobieta


sa najwazniejsze bo dzieki nim oddzielasz człowieka od jego czynów....masz racje napewno to dobra kobieta....to twoja zona ....dlatego tak warto jej pomóc........


pozdrawiam
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-29, 20:50   

januszm31 napisał/a:
Wiem że nie będzie łatwo,ale dziś wysłuchałem kilku kazań ks Pawlukiewicza i jestem bardziej podbudowany,czytałem także posty na forum.Wczoraj byłem w kościele na różańcu i mszy św. Przystąpiłem do spowiedzi i do komunii św

I tego się trzymaj, to wielka pomoc w trudnych chwilach.

Kiedy czytałem twoje posty, tak sobie pomyślałem, że to może tak jakoś musi wyjść... zapewne przez ileś lat, pijąc, zaniedbywałeś rodzinę (to zwykle kilka lat co najmniej), a to potem się w drugą stronę obróciło...

Ja miałem trochę podobnie, tylko bez zdrady - żona uciekła do swojego świata - znajomych, spraw, przyjaciółek... a najgorszy chyba był czas jak przestałem pić... byłem gdzieś w środku taki z siebie dumny, że nie widziałem jaka ruina została z mojej rodziny... jak moje wyobrażenia o tym co mam i na co zasługuję (bo przecież JA przestałem pić!) okazały się napompowaną przez ego ułudą. A alkohol - tak łatwo zastąpić czymś innym, bo przecież pozostaje taki silny nawyk podkręcania sobie emocji... ale chyba nie u ciebie?

Nie znam się na zdradach, nie wiem czy bym wybaczył... obym się nigdy nie musiał przekonywać... Z tego co piszesz u twojej żony coś się załamało właśnie w czasie twojego wychodzenia z picia. I może tam gdzieś wstecz warto jeszcze sięgnąć i poszukać co się wtedy stało, czy jest coś, czego jej zabrakło?

Czy czuła się kochana, czy umiałeś jej to okazywać... one potrzebują takich dziwnych rzeczy - słyszenia że są piękne, jedyne, kochane, jakichś drobnych gestów, kwiatów, wspominania rocznic, trochę takiej opiekuńczości i wsparcia, no i spokoju i bezpieczeństwa, które alkoholikowi może być trudno okazać (to z autopsji). To może nie na teraz... ale może tak 'z głupia frant' kup jej kwiaty i powiedz, że ty ją kochasz? choć rani cię to co robi...

Janusz - a po co ci te zapiski jej rozmów? Co tym chcesz jej pokazać, albo sobie załatwić? Czy to nie jakieś rozpamiętywanie krzywdy którą czujesz, takie zbieranie urazów i wypominanie, żebyś czuł że ty jesteś 'ten lepszy'? Ona może tak to odbierać, a ciebie to chyba tez do niej lepiej nie nastawia? Wywal to chłopie i się nie zadręczaj!

Tym co mówi - że nie pokocha (a skąd ona może to wiedzieć??? :shock: ), że nie kochała - to się aż tak nie przejmuj, tkwi teraz w swojej dysfunkcji i sama pewnie nie wie, pewnie też widzi że ci tym dokopuje... uwierz że za rok może mówić coś zupełnie innego (choć gwarancji nie ma), ja miałem dwa lata temu sprawę rozwodową założoną, a ot choćby dzisiaj jak się po południu zobaczyliśmy, moja zona cała w skowronkach, 'kochanie to', 'kochanie tamto' i takie tam miłe klimaty (ale to nie codziennie, za dobrze by było...).

Trzymaj się, módl dużo - to działa, i pisz co u ciebie. Powodzenia! Z Bogiem!
 
     
januszm31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-30, 08:05   

Witam ponownie,dobrze jest że mniej siedzi na kompie bo zaangażowała się w Caritas,chodzi do koleżanki,choć u jej koleżanki małżeństwo runęło-ale to inna Historia więc nie będę się rozpisywał.Od nowa zacząłem ją poznawać,ja też muszę się zmienić i to o wiele wiele.W głębi duszy czuje ze potrzeba wiele czasu aby wszystko naprawić.Choć wiem że i tak wszystkiego nie naprawię,prawda jest taka ona w swoim własnym domu nie miała miłości od swoich rodziców była traktowana źle.Kiedy ja poznałem ona miała już ciężkie doświadczenia,porwanie w Czechach i wywóz do Agencji Towarzyskiej,potem ucieczka udało się jej.W Polsce poznała chłopaka zaszła z nim w ciąże zostawił ją poroniła.Dlatego ;-) rozumiem że nic od niej nie mogę wymagać.Jedynie to ja muszę pokierować pomóc,przytulić traktować jak najdroższy kwiat na ziemi ustępować i kochać.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-30, 10:29   

januszm31 napisał/a:
Witam ponownie,dobrze jest że mniej siedzi na kompie bo zaangażowała się w Caritas,chodzi do koleżanki,choć u jej koleżanki małżeństwo runęło-ale to inna Historia więc nie będę się rozpisywał.Od nowa zacząłem ją poznawać,ja też muszę się zmienić i to o wiele wiele.W głębi duszy czuje ze potrzeba wiele czasu aby wszystko naprawić.Choć wiem że i tak wszystkiego nie naprawię,prawda jest taka ona w swoim własnym domu nie miała miłości od swoich rodziców była traktowana źle.Kiedy ja poznałem ona miała już ciężkie doświadczenia,porwanie w Czechach i wywóz do Agencji Towarzyskiej,potem ucieczka udało się jej.W Polsce poznała chłopaka zaszła z nim w ciąże zostawił ją poroniła.Dlatego ;-) rozumiem że nic od niej nie mogę wymagać.Jedynie to ja muszę pokierować pomóc,przytulić traktować jak najdroższy kwiat na ziemi ustępować i kochać.


Serdecznie witam !
To wielka łaska wiedzieć co się zmarnowało ,co się źle zrobiło o co trzeba zawalczyć.
Nie polecam zmieniac samemu siebie...Siostra Faustyna Kowalska ,święta, napisała w swoim dzienniczku ,że kazda godzina różni się od poprzedniej i co innego zawiera. Inna jest Łaska w kazdej godzinie. Więc nie ma co myślec o tym co było ,ale ruszyć do przodu w tu i teraz z Bożą Łaską. Pamietam,ze nawet i teraz...czasem nie wiem od czego zacząć ...i jak cokolwiek zrobić...odnaleźć wobec tego pragnienie Boga w moim powołaniu w moim zyciu stało sie priorytetem,chociaz zdarza mi się o tym zapominać. Pozostała mi ufność ,że pragnienie Boga wystarczy by wspomógł Łaską swoją w dniu codziennym i wyposażył mnie we wszystko czego mi brak. Obyśmy nie zapomnieli o dobrodziejstwach Bożych...

Modlitwa i Najswiętszy Sakrament ...tego nie mozemy sobie wydrzeć !!! nawet w największym utrapieniu ...

Pozdrawiam serdecznie :)
Niech Pan Wam błogosławi i niech Matka Boża okrywa Was płaszczem matczynej miłości.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8