Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak mam pomóc swojemu małżeństwu
Autor Wiadomość
ola80
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-14, 22:02   Jak mam pomóc swojemu małżeństwu

Jestem tu pierwszy raz w życiu. Nie wiem od czego zacząć, Moje małżeństwo trwa już 4 lata, przed ślubem byliśmy ze sobą 6 lat, był moim pierwszym mężczyzną.
W tym roku zaczęło się wszystko walić, oddaliłam się od męża już wcześniej , on bardzo chciał dzieci, ja chyba nie byłam na to gotowa, a raczej na pewno, chciałam stworzyć dom, niestety zależało mi chyba bardziej na tym aby go wyremontować, niż na uczuciach mojego męża, aż w końcu pękł, tak mi powiedział, wypalił się coś w nim zgasło, i czuje do mnie obojętność. Pozwoliłam mu na dużo swobody, weekendy ze znajomymi, które były często gęsto od piątku do poniedziałku,ja siedziałam w domu, albo w pracy :(
Wakacje też spędziliśmy osobno, dlaczego... bo mój małżonek nie chciał spędzić je ze mną.
i stało się
zdradził mnie. To mu już wybaczyłam, ale utrzymuje dalej z nią kontakty, dzwonią do siebie pisza maile, a ja pokornie siedzę w domu:(
Jestem zadbaną kobietą i mam tego świadomość, nie boję się zostać sama, boję się raczej tego że go straciłam i już nie odzyskam.
Nie mówi o rozwodzie, ale też nie chce być ze mną :(
Dojrzałam do tego aby być matką, i bardzo chcę mieć dzieci z moim mężem, bo go kocham.
Nie wiem co robić, czy poprosić kochankę aby zerwała kontakty z moim mężem, ale zastanawiam się po co. On musi sam chcieć, nie mogę go kontrolować, i zmuszać do miłości , Bardzo proszę o pomoc,
o modlitwę ,
o wsparcie duchowe
jesteśmy razem, ale osobno jak to jest możliwe :(
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-14, 22:06   

ola80,
Witaj na forum,
zakładam Ci własny wątek. Bedziesz miała swój kącik gdzie bedziesz mogła podzielić sie z nami wszystkim co w sercu kwili i odebrać porady od Sycharków.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-14, 22:55   

Witaj Olu

pytasz jak pomóc swojemu małżeństwu ????

zacznij od modlitwy , od postawienia Boga na pierwszym miejscu w rodzinie .

To forum to niezła kopalnia , słuchaj , czytaj , zmieniaj siebie - bo na to masz wpływ .

tyle w skrócie :mrgreen:

Z Bogiem
 
     
Jola90
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-14, 22:59   

Witaj na forum. Dobrze, że tu trafiłaś.
Jestem w podobnej sytuacji., tzn. razem z mężem, ale jednak od niego daleko, bo ma kochankę. Teraz tak ma i tak musi być, ale najważniejsze by on sam zrozumiał, kogo tak naprawdę kocha i z kim chce dalej być i ani Ty, ani ja nie możemy go zmuszać na siłę do tego. A co do niej, to nie wiem, czy to dobry pomysł byś z nią rozmawiała, sama musisz podjąć decyzję.
Bądź twarda i nie gódź się na to, postaw granice i czekaj ufając Panu, pamiętam w modlitwie.
Jak Ci samej smutno, to zapraszam na skype. Codziennie piszemy i rozmawiamy ze znajomymi, a modlimy się ok. 22. Jak mam dołek, to zawsze mnie ktoś wesprze i pomoże, poradzi co i jak robić, a to bardzo nam potrzebne.
 
     
ola80
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-14, 23:27   

Dziękuję za wsparcie,
Patrzę teraz jak śpi, słodko, niewinnie, szkoda tylko że nie ze mną tylko sam....
mam jeszcze nadzieję, że to się zmieni,
Tak bardzo go kocham, :(

życzę wszystkim spokojnej nocy, kolorowych snów z nadzieją na lepsze jutro
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 08:40   

Cytat:
Nie mówi o rozwodzie, ale też nie chce być ze mną :(

Nie chce być z Tobą taką, jaką jesteś dziś - chłodną, obojętną... A w Tobie tyle ciepła w środku:
Cytat:
Patrzę teraz jak śpi, słodko, niewinnie, szkoda tylko że nie ze mną tylko sam....
mam jeszcze nadzieję, że to się zmieni,
Tak bardzo go kocham, :(

Olu, a gdybyś tak wczoraj powiedziała te słowa mężowi? Może czeka na nie od dawana? Zdobądź się na szczerość...
Uczucia można rozpalić na nowo, wystarczy malutka iskierka. Na pewno nie zapłoną one teraz same, trzeba im troszkę pomóc. Popatrz, to tego ciepła i zrozumienia szuka u tamtej kobiety, a to wszystko możesz mu dać Ty. Tylko czy mąż o tym wie? Czy wie, że jest kochany, potrzebny - tutaj, dziś?
Rozmowy z byłą kochanką nie polecam. Raczej chuchanie, dmuchanie, aby zapłonęła na nowo miłość między Wami (to możliwe), wtedy 'ona' stanie się osobą zbędną w życiu męża.
Piszesz, że przebaczyłaś zdradę... Czy mąż tak naprawdę poczuł to przebaczenie? Można przebaczyć, ale już pozostać zimną i obojętną żoną... Taką skrytą, niedostępną...
Rozmowy, rozmowy, rozmowy... Lepsze nawet kłótnie (z nich też moze wyniknąć dobro) niż to chłodne milczenie.
Olu, nie czekaj na męża, zacznij go kochać - jako pierwsza... Kiedy znowu tak słodko zaśnie - polecam mały buziak na dobranoc :-D

http://www.youtube.com/watch?v=1RwI_dNox0w
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 08:54   

róża napisał/a:
Można przebaczyć, ale już pozostać zimną i obojętną żoną... Taką skrytą, niedostępną...


A kogoś takiego nie dośc że trudno pokochać.......to jeszcze istnieje STRACH.....czy sie nie ośmieszę....

Olu i większośc facetów tak. ma .....nie pokarze że kocha..nie wystawi na dłoni swego serca..jak nie poczuje że ma szansę.....a z braku tego woli uciec do swj jaskini.........

Potencjał do rozniecenia miłości ..macie wy kobiety...my faceci jeżeli widzimy tylko sznsę...to staniemy na głowie by obdarowywać was miłością
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 09:05   

Norbert napisał:

Cytat:
A kogoś takiego nie dośc że trudno pokochać.......to jeszcze istnieje STRACH.....czy sie nie ośmieszę....


Lęk przed odtrąceniem, ośmieszeniem - bywa, że paraliżuje... I to ciepło w środku - takie zmarnowane... A mogłoby ogrzać się - wielu... To, co piękne - zamknięte w twardej skorupie. Miłość uwięziona...
Potrzeba odwagi, aby otworzyć się. Wydaje mi się, że Oli jej nie brakuje... Tylko ten pierwszy krok - najtrudniejszy...
Może zasypiając, mąż myślał sobie: kiedyś tak kochała, a dziś - jestem taki samotny :-(
 
     
ola80
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 09:24   

Witam wszystkich cieplutko...
chciała bym wierzyć, ze to wszystko prawda, że tak jest, że mój mąż mnie kocha.
Na dobranoc, powiedziałam mu że go kocham i jeśli tylko chce wrócić do mnie spróbować na nowo odbudować naszą miłość jestem gotowa.
niestety przemilczał, może nawet lepiej, bo jest w milczeniu nadzieja. Staram się z nim rozmawiać, o pracy, pogodzie , zajęłam się malowaniem aby nie myśleć o złym to mnie uspokaja.
Mój mąż jest z dnia na dziej bardziej oziębły, ale wierzę że to może się zmienić, wiem że nic na siłę , że potrzeba czasu aby było nam znowu ze sobą dobrze.

Za tydzień urodzinki mojego teścia :) planuję kolację i miły wieczór. Siądziemy razem w 3 ja mój mąż i ojciec.
Mam w nim wsparcie, pomaga mi w trudnych chwilach, niestety jest bardzo chory:(
Proszę Was również o modlitwę za niego Karola oby Pan Bóg dał mu zdrowie i siłę

Za cieplutkie słowa, które koja moje serce, bardzo Wam wszystkim dziękuję,
Bóg zapłać
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 09:26   

róża napisał/a:
Miłość uwięziona...
Potrzeba odwagi, aby otworzyć się.


Hmmm różo...ano odwagi..i wiary..oraz nadzieji...inaczej????
echhhh pewnie lepiej zamknąć w skorupie to co może zmienic wszystko..i otoczyc sie murem..powłoką zimna..niedostępności i skrzywdzenia.........

pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 09:35   

Olu, a mogłabyś więcej o zdradzie? Jak przepracowaliście ten problem? Tak niewiele o tym, a to przeciez może rzutować na dzisiejsze relacje... Naprawdę tak do końca wybaczyłaś? Jak to stało się? Wiem, że to bardzo trudne...
 
     
ola80
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 09:50   

Odwagę i wiarę w lepsze juto mam, wróciłam do domu po 3 tygodniach mieszkania u znajomych, wróciłam bo chcę ratować moje małżeństwo,
mąż chciał abym wróciła nie dlatego że chce ratować Nasze małżeństwo, ale dlatego że nie chce abym mieszkała u obcych ludzi :(
Nie żałuję, bo jestem przy nim, ja nie ona, i to ze mną spędza wieczory :) to jest duży plus.
Jeszcze tylko brakuje mu wiary w nasza miłość.

Dlatego nie wiem jak mam postępować, co mam robić
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 10:00   

ola80 napisał/a:
mąż chciał abym wróciła nie dlatego że chce ratować Nasze małżeństwo, ale dlatego że nie chce abym mieszkała u obcych ludzi :(


jasne jasne ;-) myślę że to jakiś sygnał że mimo wszystko mu na Tobie zależy. cierpliwości! zdradzacze tak mają że obrażają się na cały świat włącznie z sobą.
 
     
cola
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-15, 15:50   

Michaił napisał/a:
cierpliwości! zdradzacze tak mają że obrażają się na cały świat włącznie z sobą.


Michaił tego nie wiedziałam , dzięki......................mój zdradzacz tak ma , ale coraz mniej, ale wiele czasu oddzielnie za nami.

Olu w tych sprawach kroczymy powolutku, bez pośpiechu , dajemy czas Bogu by działał. Modlitwa czyni cuda , Tobie da siłe i wiarę, przemieni twoje serce a miejmy nadzieje , ze takze serce twojego meza.......................Troche to trudne , bo powierzając się Bogu w takiej sprawie sami jestesmy mniej aktywni w wymyslaniu własnych sposobów na naprawę tego , co popsulismy. Zawierzenie=powierzenie Bogu swojego zycia i zaufanie mu , że uczyni wszystko dla naszego dobra, bo nas kocha jest tu fundamentem.Może przypomnisz sobie z waszych wspólnych rozmów , czy mężowi coś w tobie przeszkadzało, co go moze bardziej drażniło , moze powinnas pewne nawyki w sobie zmienić, by inaczej patrzeć na pewne sprawy, by inaczej reagować................moze czegoś było za duzo a czegos znowu brakło.....................Najbardziej jednak polecam miłość , taka bezinteresowna i bez oczekiwań , że coś wzamian za nia dostanę.................Pozdrawiam i zyczę wiary i nadziei.........................
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8