Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Stracone nadzieje
Autor Wiadomość
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 11:32   

Dziewczyny przyglądając się z boku...fajna dyskusja...ale może własnie chodzi o takie pytania...

1.czy wierzysz w Boga?????

lub

2.czy wierzysz Bogu?????

I tu Margolciu pewnie dla Ciebie odpowiedż....byc może teściowa...byc może wielu innych...
spełnia tylko odpowiedz na pierwsze pytanie
i sorry
ale wówczas wiara konczy sie odrazu za progiem kościoła......
Jednym słowem wiara ..wiarą...a jak i tak po swojemu przemienię ta wiarę by było mi super........
a jak to nazywamy??? wolna interpreatacja ..lub nadinterpretacja

I to jest pewnie sednem sprawy

pozdarwiam ;-) ;-)
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 11:46   

Norbert,

cóz powiedzieć :)
człowieka ocenia sie po czynach,
nie po słowach...

w tej kwestii z mojej strony EOT
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 11:55   

Swoją drogą to od strony praktycznej - chyba bardzo smutno wygląda ten nasz katolicyzm... Przyzwolenie na 'drugie', 'trzecie' małżeństwo jest niemalże powszechne (rozumie się pod tym jakże ludzkie - prawo do szczęścia), a co dopiero, kiedy można jeszcze pogląd poprzeć rzekomym dobrem dziecka, które ma narodzić się, bądź już narodziło się - z tego 'związku'... Takiego argumentu już nie sposób przeforsować.
Jakoś nie mówi się nigdzie o konieczności pracy nad sobą, jeśli małzeństwo ma być trwałe, zgodne, ale o tym 'szczęściu'... Pójście na łatwiznę...
A pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa (czyli za mooich czasów :-D ), kiedy dziurawa rzecz była zszywana, cerowana... Dziś - do kosza i nowa... Niechby chińska - za 5zł, ale nowa. Po co się męczyć,... cię wyręczy :mrgreen:
Nie lubimy męczyć się, oj nie... To takie niezbyt trendy...

A małżeństwo? Ileż pracy potrzeba, żeby odbudować?

To tak - z mojej obserwacji... :-(
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 12:45   

róża napisał/a:
Jakoś nie mówi się nigdzie o konieczności pracy nad sobą, jeśli małzeństwo ma być trwałe, zgodne, ale o tym 'szczęściu'... Pójście na łatwiznę...
A pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa (czyli za mooich czasów ), kiedy dziurawa rzecz była zszywana, cerowana... Dziś - do kosza i nowa... Niechby chińska - za 5zł, ale nowa. Po co się męczyć,... cię wyręczy
Nie lubimy męczyć się, oj nie... To takie niezbyt trendy...

A małżeństwo? Ileż pracy potrzeba, żeby odbudować?

To tak - z mojej obserwacji...


Bardzo trafne to różo :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

ale faktycznie tak jest...... jeżeli trzeba wykonac juz wysiłek???....to częściej i łatwiej jest przebajerowac to na swoje...by tylko od niego sie uchylić....
a ile wtedy człowiek znajdzie koronnych argumentów dla siebie...ehhhhhhhh

pozdrawiam

margolcia napisał/a:
cóz powiedzieć :)
człowieka ocenia sie po czynach,
nie po słowach...


Taaaaa???

a co jak czyny sa zakłamane dysfunkcją??? przejaskrawione???sztuczne???
zaklamane????wyuczone???

Margolciu człowieka nie oceniamy...bo nam wara od ocen...możemy go przyjąć takim jaki jest...bądż zrezygnować z jego towarzystwa względem wlasnego wyboru
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 12:53   

Norbert,

masz niezwykły dar, którym obdarzone są dzieci,
rozbrajasz mnie :)


posłuchaj,
czyn, nawet zakłamany, dysfunkcyjny, sztuczny (?)
jest czynem, czynnością dokonaną.
tak ? :)
jakie są motywy, przyczynek do zdarzenia - to juz inna sprawa

morderstwo w afekcie, jest morderstwem
tak jak jest nim
morderstwo z premedytacją
skutek jest ten sam, choc ciąg przyczynowo-skutkowy różny...

to chyba tyle

co do reszty, jak pisałam: EOT
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 13:11   

margolcia napisał/a:
masz niezwykły dar, którym obdarzone są dzieci,
rozbrajasz mnie :)

I świetnie Margolciu bo dzieci sa najbardziej otwarte i szczere..zatem skoro mam taki dar???? :lol: :lol: :lol: ..to jestem spokojny o siebie...
polemizując -dorośli potrafią z mistrzowskim wdziękiem zaklamywac
są nawet szkoły visażu..czyli jak się sprzedać PIĘKNIE.....
Margolcia odpowiedzialaś odrazu twierdząco??
nawet nie pytając..nawet nie podejmując
minimum zaangazowania w komunikację... :shock: :shock:
Nie o to chodziło czy czyn to czynnośc dokonana -bo to wiem
...tylko o inną sprawę...

WYUCZENIE..... (zwane syndrom Pawłowa)
...czy jeżeli człowiek przez większośc życia wykonywal czyny prawe,piękne ,cudne,podobające sie innym....
oznacza odrazu że jest DOBRY??? IDEALNY????

I choćby odwrotnie....

i na co te porównania o zbraodniach?????-tego nie rozumiem :-/ :-/

Margolciu koncząc moje wcięcie w dialog -nie zapominaj o jednym oceniając innego czlowieka....przyjmujemy że sa to tylko nasze odczucia...
A jaka masz pewnośc że te odczucia nie sa blędne???
dysfunkcyjne???
żle zaporogramowane w rodzinie????

pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 13:34   

Pieknie nam sie ta dyskusja rozwija - i mam nadzieje, ze nadal będzie prowadzona w takim tonie zgody i wzajemnego szacunku - bo pomimo, ze róznimy sie w kilku kwestiach - to jednak kazdy kto tu bywa - kto w ogóle zaczął szukać tu pomocy - uważa Rozwód za zło i stara się lub starał swój zwiazek ratować...

Pieknie wszystko wygląda w teorii - wychowanie dzieci w duchu miłosci do Boga, dbałośc o Sakramenty, przykład idący od starszych w Rodzinie...
No własnie - ja to wszystko szczęsliwie dostałam - piekne podwaliny, solidny fundament. Było i sypanie kwiatów, i recytowanie wierszyków dla biskupa, obowiązkowo msza - nie tylko niedzielna, oczywiscie majówki, wieczorny pacierz z Rodzicami i objazdowe pielgrzymki z dziadkami do wszystkich miejsc kultu w Polsce. Dotarłam nawet na nieduzych nózkach na Jasną Górę - maszerując przez cała Poskę z Rodziną. To nie było na siłe - to nie było udawane - Pan Bóg zawsze był obecny w moim rodzinnym domu. Tyle, ze nie jestesmy Amiszami :-) ... nie mieszkamy w zamknietych społecznościach - dziewczynka od sypania kwiatków nie zawsze wychodzi za chłopaka który słuzył do mszy - a i to nie daje gwarancji sukcesu :-) )))
Wchodzimy miedzy innych ludzi - czerpiemy od nich i dobro i zło.
Ten sam internet który pomaga nam choćby w tej dyskusji czy komunikator który umozliwia wspólny rózaniec - pozwala też naszym współmałzonkom w tym samym czasie dopuszczać sie zdrady...
Słowa Pisma Świętego tylko w niektórych przypadkach traktujemy dosłownie - ponieważ cywilizacja, zmiany, zmiany, zmiany...
Kinga - zdarza Ci sie chodzić w spodniach?
Przeciez jest napisane: "Kobieta nie bedzie nosiła ubiou jak mężczyzna... kto tak postępuje jest obrzydliwy Bogu" i dziesiatki innych przepisów - choćby z Księgi powtórzonego prawa...
Czy jesli na forum zgłasza sie osoba - kobieta - bita przez męża - piszemy: " Siedź kobieto cicho i nastawiaj drugi policzek?" - nie - piszemy: Ratuj siebie i dzieci - przemoc jest złem.
Nigdy w zyciu nikt nie podniósł na mnie reki - ale i bez tego wiem - że nie wyraziłabym na to zgody - pomimo iz w Piśmie jest napisane aby to robić...

W tej chwili w Polsce rozwodzi sie co 4 małzeństwo - to juz nie jest jakis tam margines, nie da sie tych cyfr zamieść pod dywan. Statystyki beda rosły czy nam sie podoba czy nie. Bedzie też przybywac nieslubnych dzieci i patchworkowych rodzin - oczywiscie nie podoba mi się to - ale tych dzieci juz sie nie da O D D A L I Ć !!!! jak to radził jeden z dyskutantów na archiwalnym forum. Mogłoby sie wtedy okazać, ze oddalonych byłoby więcej niz oddalających... ja o to pytam... co dalej. Zmodyfikowalismy sobie na potrzeby współczesnosci i ubiór i zwyczaje i obrzędy - a problem nierozerwalnosci małzeństwa zostanie zmodyfikowany czy to z nasza zgoda czy bez niej...
Wiem, ze to nie oznacza iz nalezy sie do tego przykładać i popierać takie zachowania - ale uczulam na to aby nie byc takimi łatwymi oskarzycielami osób które poddaja sie szybciej lub walczą krócej... moze i mogłyby opóxnić orzeczenie o miesiąc czy dwa - ale tez nalezy im się szacunek za to, ze o ten miesiąc czy dwa skróciły cierpienie osób, które po prostu uderzył odłamek rozwodowy...
I dlatego własnie ta dyskusja odbywa sie na poście Izabelli - bo ona tak postanowiła - a ja nadal uważam, ze postapiła godnie...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 13:56   

malta napisał/a:
bo ona tak postanowiła - a ja nadal uważam, ze postapiła godnie...

I bomba malto własnie BO TAK POSTANOWIŁA....ja tez jestem zdania że to jest wybór każdego z nas...nasza odpowiedzialnośc i konsenkwencje..

No włąśnie a kiedy zakrzywila się dyskusja??? po przytoczeniu przez Andrzeja przykladu o innej kobiecie...

dlaczego jesj decyzja jest odrazu oceniana jako zla????
dlaczego jej wybór nie ocenia sie bo tak postanowiła.....

Czemu wlazłem w dyskusję???
ano z prostego powodu....sam kiedys taki byłem ......łatwo oceniałem innych,łatwo wciskałem swoje poglądy bo ja wiem!!! bo ja taki mądry!!!!

czas nauczył mnie wiele...dzis zanim ocenie innego czlowieka sam stane przed lustrem i spojrze jakim jestem człowiekiem???? jakie mam prawo oceniać innych????
czy wogóle mam takie prawo???

hmmmmm róża fajnie to uchwyciła w innych ogrodach potrafimy wszystko:reperowac,naprawiać,zmieniac,wskazywać co winno byc ..co nie.
A we własnych ogrodach-BIERNOŚĆ

pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 14:43   

Hej Norbert - nie oceniam kobiety która wróciła do sakramentalnego meza - nie krytykuje jej - zwyczajnie zastanawiam sie nad konsekwencjami takiej volty dla dziecka - niemniej ZAWSZE popieram działanie zgodne z własnym sumieniem.
W koncu my nie jestesmy od ferowania wyroków a mozemy jedynie wyrazić swoja opinie na jakis temat - oceniac bedzie KTOŚ inny.
Ja stram sie troche piętnowac hipokryzję lub egzaltację - zwłaszcza w kwestii wiary.
Mówiac hipokryzja mam na mysli na przykład taki przypadek.
Słysze w poprzednią sobote jak moja sasiadka gosci u siebie znajomą. Nasze ogrody przylegają do siebie - obie byłysmy na dworze. I nagle sąsiadka stwierdza, ze jej Syn własnie szczęsliwie przeprowadził anulowanie małżeństwa w sadzie biskupim i ona jest taka szczęsliwa bo czego jak czego ale rozwodów to w ich rodzinie nie było... od lat Syn prowadził podwójne zycie - i za cholerę ( sory) nie wiem jakimi sposobami przeprowadził to anulowanie - majac dwoje dzieci, kredyt na dom i ze dwie przyjaciółki w wieku maturalnym:-))))
Nie naręcam sie już takimi sytuacjami, raczej wzruszam ramionami i wzdycham bo sporo takich plastikowych wartosci mamy - ale fakt - na wiele zachowań czy jawnych hipokryzji stepilismy sie juz wszyscy i moze stąd takie przekracznie granic kiedys bulwersujace - obecnie mniej drazniace...
:-/ :-/ :-/
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 15:05   

Norbert,

sytuacje rozwodowe w rodzinie z dziećmi wiążą się z dylematami moralnymi, rozumiesz?
i nie chodzi tu o ocenianie,
dyskusja ma charakter moralno-etyczny,
a jako przykład jest podana hipotetyczna kobieta.

czy chcesz nas pozbawić prawa do zadawania pytań?
czy też masz na wszystko jedną słuszą odpowiedź.









nie odpowiadaj :))

:-P
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 15:20   

margolcia napisał/a:
nie odpowiadaj :))

A odpowiem :-P :-P :-P :-P ..margolciu tak samo

margolcia napisał/a:
czy też masz na wszystko jedną słuszą odpowiedź.


i dzięki za dyskusję...echhhhhhh te kobiety :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: 2010-10-07, 15:25 ]
margolcia napisał/a:
czy chcesz nas pozbawić prawa do zadawania pytań?

p.s ...ufffff :-( :-( :-( ..........jakbym słyszał żonę....PRAWO...PRAWO..PRAWECZKO......czy to jakis wirus???..z tym poczuciem odbierania praw kobietom
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 15:30   

nie, nie
zupełnie nie :)

tak mi się napisało ;-)
 
     
klara
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 20:04   

Ciekawą wypowiedź Ks. Dziewieckiego można przeczytać tu:
http://prasa.wiara.pl/doc...dzona-przysiega

Jedno ważne stwierdzenie jest tam zamieszczone, z którego wynika, że zdarzają się sytuacje, że osoba zdradzona może już nie być w stanie podjąć wspólnego życia razem z małżonkiem, który dopuścił się zdrady.

Tu na forum mówi się że trzeba przebaczać i czekać na tego sakramentalnego małżonka, aż zechce wrócić, a pomija się zupełnie kwestię, że - tak jak pisze ks. Dziewiecki - zdrada jest to tak drastyczna krzywda, że zdradzony woli pozostać sam, a nie wracać z powrotem do swego małżonka, nawet gdyby ten się nawrócił. :-(
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 11:39   

malta napisał/a:
Kinga - zdarza Ci sie chodzić w spodniach?
Przeciez jest napisane: "Kobieta nie bedzie nosiła ubiou jak mężczyzna... kto tak postępuje jest obrzydliwy Bogu" i dziesiatki innych przepisów - choćby z Księgi powtórzonego prawa...

Witaj,
Sprubóję pociągnąć temat mody dla chwilowego odprężenia, mam nadzieje,że udźwignę, choć w bardzo wielkim skrócie.... :-P
Ten przykład ze spodniami jest dobry :mrgreen:
Kłopot tylko w tym,że nie do końca prawdziwy w takiej interpretacji.
Ponieważ spodnie nie są pierwotnie ubiorem męskim, a kapłańskim.
W czasach, gdy Bóg objawiał swoje Prawo, objaśnił również kto i w jakim stroju może się do Niego zbliżać w Namiocie Spotkania.
Pierwsze spodnie były przez Boga polecone nosić synom Aarona,strój kapłana.
(41) I ubierzesz w nie twego brata Aarona i synów jego razem z nim, namaścisz ich, wprowadzisz ich w czynności kapłańskie i poświęcisz ich, aby mi służyli jako kapłani. (42) I uczynisz im spodnie lniane, aby od bioder aż do goleni okryli nimi nagość ciała. (43) I będą je nosić Aaron i jego synowie, ile razy będą wchodzić do Namiotu Spotkania lub będą zbliżać się do ołtarza dla spełnienia służby w Miejscu świętym, aby nie ściągnęli na siebie grzechu i nie pomarli. To jest rozporządzenie na wieki dla niego i dla potomków jego po nim.
(Ks. Wyjścia 28:41-43, Biblia Tysiąclecia)
:mrgreen:
Wracając do stroju męskiego wygladał on tak jak z grubsza w czasach Jezusa czyli mężczyźni chodzili w długich tunikach, które przepasywali na czas drogi lub pracy, na nogach nosili sandały ( znak wolnych ludzi- niewolnicy chodzili boso), a rękach nosili laski pasterskie. ( ciekawe jakie?, chyba składane, musiałby dzisiejszy mężczyzna wozić w swoim samochodziku i w komunikacji miejskiej :mrgreen: )
Krótko mówiąc strój męski przypominał bardziej dzisiejszy ubiór damski ( "rzucili losy o moją suknię"), zatem wszyscy dzisiejsi mężczyźni zakładający spodnie, nie będący kapłanami są obrzydliwi w oczach Boga?

Z tym chodzeniem kobiety w ubiorze męskim, w tamtych czasach ściśle wiązała się tożsamość, czyli kobieta nie miała wykonywać czynności przypisanych mężczyźnie, a mężczyzna czynności przewidzianych dla kobiet.( gdzieś u podstaw tego było także wyplenienie zachowań ludów pogańskich, wśród których żyli starożytni Izraelici, również sakralnych zachowań seksualnych, które dziś określamy mianem np. homoseksualizmu)Strój wyraźnie określał z kim mamy doczynienia.
Dlatego również status kobiety określany był ubiorem czyli panna nosiła inne suknie, mężatka inne, a wdowa inne. Taki komunikator modowy. :mrgreen:
Z mężczyznami było podobnie. Tylko,że tu różnice dotyczyły nie tylko szat, ale i fryzury. Dzieci inne, młodzieńcy inne, żonaci inne.
np. Kobiety bogobojne i skromne zawsze zakrywały włosy, gdyż one ( jak i z dzisiejszych reklam wynika) są ogromnym wabikiem seksualnym.Aby nie kusić mężczyzn do grzechu wzrokiem i myślą, kobiety zakładały na głowy welony( dziś na podobieństwo tamtych noszą je siostry zakonne) lub choćby chusty. A suknie były do ziemi i miały długie rękawy.
Czy zatem dzisiejsza kobieta z gołą głową jest rozpustna? :-P
Wiecie temat mody na przestrzeni dziejów, zmiany obyczajowości i relacji międzyludzkich to temat rzeka, ale fajny.
Nie bedę jednak go tu ciągnąć, bo to nie ta rubryka. Chyba powinien być w damskich sprawach.

Wracając jednak do Twojego stwierdzenia malto, masz rację że dziś z wygody, braku wiedzy lub głupoty nie przestrzegamy Prawa. Niektóre rzeczy się zmieniły wraz z techniką i rozwojem cywilizacji, myslę jednak że całe Prawo w części regulującej stosunki międzyludzkie należałoby znać i nad nim się zastanowić, bo zmiany w tej dziedzinie owocują ogronymi ranami w ludziach.
(17) Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.
(Ew. Mateusza 5:17, Biblia Tysiąclecia)
A zatem Prawo Boze obowiązuje, wszelkie drobne korekty uznane przez Kościól dotyczące życia społecznego znamy z autopsji, juz choćby ten ubiór :-P Ja w swom życiu przekroczyłam wiele tych przepisów, które obowiązują dotąd i dlatego dziś udzielam się na forum :-? jako małżonka w głębokim kryzysie. Może gdybym więcej miała okazji poznać dogłębnie to prawo i a to co poznałam nie odczytywała według własnych upodobań, a tak jak zostało napisane dziś byłabym szczęśliwą żoną?
Nie wiem.
Wiem jednak,że każdy ma prawo do własnego zdania i do własnych błędów. Dzięki temu to forum jest takie potrzebne i żywe.
A zatem wracając do pierwotnego wątku naszej wymiany zdań....
Szanując malto Twoje zdanie zwyczajnie sie z nim nie zgadzam.

Ps. ciekawostki dotyczące mody zaczerpnęłam z m.in. z programów telewizyjnych emitowanych np.na kanale religia.tv, który serdecznie wszystkim polecam.Można tam obejżeć prawdziwe perełki. :-D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9