Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak mam ratować swoje małżeństwo
Autor Wiadomość
kornelia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-27, 10:22   Jak mam ratować swoje małżeństwo

Nie wiem od czego zacząć...
Jesteśmy małżeństwem od 5 lat, mamy dwoje dzieci 2 i 7 lat. Od 5 lat mąż pracuje za granicą, przyjeżdża co dwa tygodnie na weekend.. mieszkamy w domu mojej mamy, budujemy dom, do którego wprowadzimy się najprawdopodobniej za rok.
Od pewnego czasu czuję, że żyjemy obok siebie...Próbujemy rozmawiać na ten temat, ja chodziłam do psychologa, jednak, gdy zaszłam w 2 ciążę przestałam z racji zagrożenia poronieniem...
Podczas ostatniej kłótni (najgorszej w naszym związku) mąż zarzucił mi, że zajmuję się tylko dziećmi, że są one dla mnie najważniejsze, że nie zauważam jego...
Uważam, że trudno żeby było inaczej, gdy to właśnie ja borykam się z ich problemami na co dzień. nawet jak mąż jest w domu, to ja zajmuję się dziećmi, on ogranicza się do zabawy z nimi, karmienie, ubieranie itp zostawia dla mnie i tak było zawsze. O sprzątaniu nie wspomnę, bo mąż zajmuje się wszelkimi naprawami w domu, chociaż nie ukrywam, ze pościelenie łóżka w czasie gdy ja robię dla wszystkich śniadanie byłoby mile widziane.
Wiem, ze duży wpływ na nasz związek ma to, Że praktycznie nie mieszkamy razem, ale mój mąż twierdzi, że to nie ma znaczenia.
Myślałam o terapii małżeńskiej, ale jest ona raczej niewykonalna, bo w weekendy nikt przecież nie będzie się z nami spotykał.
Naprawdę nie wiem już co robić, powoli tracę zapał do walki...
 
     
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-27, 10:27   Re: Jak mam ratować swoje małżeństwo

kornelia napisał/a:
Nie wiem od czego zacząć...

Wiem, ze duży wpływ na nasz związek ma to, Że praktycznie nie mieszkamy razem, ale mój mąż twierdzi, że to nie ma znaczenia.
Myślałam o terapii małżeńskiej, ale jest ona raczej niewykonalna, bo w weekendy nikt przecież nie będzie się z nami spotykał.
Naprawdę nie wiem już co robić, powoli tracę zapał do walki...


To ma ogromne znaczenie! Pan Bóg przecież nie zaplanował małżeństwa, po to aby było oddzielnie. Czy naprawdę nie da się nic zrobić w kwestii tego osobnego życia? Możecie za to zapłacić rozwodem :-(
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-27, 11:15   

Cytat:
Podczas ostatniej kłótni (najgorszej w naszym związku) mąż zarzucił mi, że zajmuję się tylko dziećmi, że są one dla mnie najważniejsze, że nie zauważam jego...

Mąż nie czuje się kochany...
To niekoniecznie tak, że chciałby, żebyś pozostawiła dzieci same sobie, a wpatrywała się w niego...
Jakieś małe gesty w jego stronę, że cieszysz się z jego przyjazdu, że tęsknisz, kiedy go nie ma, uśmiech pomiędzy praniem, a zmywaniem ;-) . To tak niewiele, na pewno stać Cię na to...
Dostałaś ważny sygnał, nie zignoruj go.
Kornelio, te kilka chwil spędzane razem - warto zatroszczyć się o ich jakość, tak aby naprawdę służyły wzmacnianiu więzi między Wam i jeszcze długo po rozstaniu - pozostawały w pamięci...
Rutyna i nuda w małżeństwie - są niebezpieczne.
 
     
kornelia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-27, 16:55   Re: Jak mam ratować swoje małżeństwo

Jedna napisał/a:

To ma ogromne znaczenie! Pan Bóg przecież nie zaplanował małżeństwa, po to aby było oddzielnie. Czy naprawdę nie da się nic zrobić w kwestii tego osobnego życia? Możecie za to zapłacić rozwodem :-(


Teraz nic z tym nie zrobimy: córka chodzi do szkoły, ja pracuje tutaj, poza tym za granicą nie mamy możliwości zamieszkania. Musimy ten rok-dwa jeszcze wytrzymać.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-27, 17:10   

A jak nie wytrzymacie?????
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-27, 18:17   

Kochana Kornelio witaj na forum!
Mąż powiedział Ci co jego zdaniem trzeba zrobić żeby Wasze małżeństwo było lepsze...
Mąż po Bogu powinien być pierwszy, dopiero potem dzieci - najważniejszą rzeczą którą możecie i powinniście dać Waszym dzieciom - jest Wasza miłość, Wasze udane małżeństwo.
Te trudności są po to, by Wasze małżeństwo odrodziło się...
Pozdrawiam!
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-28, 00:00   

są weekendowe spotkania malżeńskie.
warto sprobowac.
http://www.spotkaniamalzenskie.pl/
trudno Ci jak borykasz sie ze wszystkim, ale jemu daleko od Was tez nie jest latwo. Ty masz dom i dzieci na codzien i teskniosz do odpoczynku, a On daleko teskni za Wami.
niech Was Jezus blogosławi.
 
     
kornelia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 17:25   

W piątek przyjeżdża mąż. Będziemy rozmawiać... Mam nadzieję, ż e się dogadamyale tak naprawdę nie wiem, jak mam mu pokazać ze też jest dla mnie ważny...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 17:57   

Bądż sobą............. taką jak dawniej........przed ostrym kryzysem.........jest to możliwe????? zaproś męża na spotkania małżeńskie...............
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 20:03   

kornelia,

MODLITWA O ZGODĘ W RODZINIE


Leśniowska Patronko Rodzin,

jesteś Matką jedności,

Drogą prowadzącą do zgody.

Do Ciebie przychodzę z obolałym sercem,

by oddać w niewolę Twej miłości

moje małżeństwo rozdarte brakiem:

przebaczenia, otwartości i dialogu.

Maryjo, otwórz moje serce, by pozbywszy się lęków,

obdarzyło mego Męża/moją Żonę przebaczeniem,

naucz mnie patrzeć na Niego/ Nią

oblubieńczym wzrokiem.

Oddaję Ci moją rodzinę osłabioną:

brakiem życzliwości, wyrozumiałości i pojednania.

Stań się, Leśniowska Matko, naszą Królową,

scal nas swą miłością,

napraw to, co oddala nas od Boga,

obdarz nas pokojem swego Syna.

Amen.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 20:23   

Cytat:
Mam nadzieję, ż e się dogadamyale tak naprawdę nie wiem, jak mam mu pokazać ze też jest dla mnie ważny...


Tęsknię, kocham, czekam, dziękuję, przepraszam, proszę... i koniecznie - pochwały :-D Kornelio, a jak okazywałaś uczucia swojemu mężowi kiedyś, kiedy jeszcze był Twoim chłopakiem? Przecież potrafiłaś, przypomnij sobie.... Teraz masz jeszcze więcej środków w zasięgu ręki :-D


Praktyczny przepis na dobrą rozmowę:

Nie rozmawiamy w gniewie. To zawsze przynosi złe owoce.

Rozmawiamy tylko wtedy, gdy obie strony są do tego gotowe i zgadzają się na rozmowę.

Aranżujemy „miejsce akcji”: siadamy przy stole, naprzeciw siebie, wyłączamy telewizor, radio, telefon, można przygasić światło, zapalić świece.

Zapewniamy intymność (bez świadków czy obawy, że ktoś podsłuchuje).

Mamy dla siebie czas. bez pośpiechu, limitu czasowego.

Mówimy o sobie, swoich odczuciach, uczuciach, unikając wydawania sądów o drugim („bo ty zawsze”, „znowu”, „jak zwykle”, Bo ty w ogóle” itp.).

Unikamy ranienia emocjonalnego, nie „czepiamy się” spraw, na które rozmówca nie ma wpływu (np. wydarzenia z przeszłości, rodzina, a w szczególności rodzice-teściowie, ułomności czy cechy fizyczne).

Stosujemy przekaz wielostronny, to znaczy mówimy nie tylko o rzeczach złych – do naprawy, lecz pokazujemy je w kontekście podziękowań za wszystko, co jest dobre.

Kończąc rozmowę czynimy postanowienia – zobowiązania na najbliższą przyszłość; czego szczególnie będzie pilnować mąż ze względu na żonę (a więc z miłości do niej), a czego żona ze względu na męża.


http://www.lesniow.pl/rod...a/ewa_czuje.htm
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 20:24   

Przed rozmową poproś Ducha św

_ Duchu św stan miedzy nami ,


więcej słuchaj niż mów , gdy usłyszysz coś z czym się nie zgadzasz - stosuj pauzy

i polecam przesłuchać nagranie rekolekcji w Rychwałdzie

" zatrzymać zło na sobie "
http://www.archive.org/de...zymacZloNaSobie
 
     
kornelia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-30, 20:48   

Dziękuję za wszystkie porady. Jutro próba przede mną ;-)
Po weekendzie dam znać jak nam poszło.
 
     
m.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-30, 22:17   

Witaj Kornelio!!

Wiesz jak przeczytałam początek to trochę się zdziwiłam, chcesz naprawić swoje WASZE małżeństwo to może zacznij widzieć męża w trochę innym świetle, a nie tylko "ON OGRANICZA SIĘ TYLKO DO ZABAWY Z NIMI" lub "NIE SPRZĄTA BO NAPRAWIA RZECZY W DOMU". Mam nadzieję że mnie zrozumiesz jak mąż przyjeżdża na weekend to jak ma uczestniczyć w WASZYM życiu skoro Jego w nim nie ma, zastanawiam się jak można się widzieć raz na dwa tygodnie na weekend i się kłócić, powinnaś nie schodzić mu z kolan, całować i przytulać a nie kazać łóżko składać, raczej do łóżka śniadanie przynosić. Dobrze że jeszcze coś robi, że naprawia ci coś w domu, mój mąż nie lubi takich rzeczy i jak słyszy malowanie to mina mu nieco :-( ale ja biorę wałek i maluje, i wiesz co ci powiem że Kocham Swojego męża, kocham Go takim jakim jest a nie takim jakim chciałabym by był. Kocham Go bo Pan mi Go dał, i nigdy przenigdy nie mów proszę że mąż nie robi tego czy tamtego gdy masz go tylko na weekend. Ale zauważam to już u któregoś małżeństwa z rzędu że często zapomina się co jest ważniejsze, nie wiem co spowodowało o tym że żyjecie tak jakby osobno ale to nie jest dobre dla żadnego małżeństwa.

mam nadzieje że mnie zrozumiałaś, bo nie chciałam Cię w niczym urazić.

m.z.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8