Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje pomocy
Autor Wiadomość
ANGORA
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 14:01   

Witajcie!
Dziękuje za każdą reakcję, to pomaga.
Rózo, masz racje pytając mnie o moje małżeństwo.
Skupiam się nad tym czego nie chcę zamiast wszystkie myśli skoncentrować na tym co ważne.
Męża mam cudownego, wciąż po 17 latach zakochny jest we mnie,dzieci mam też cudowne i mądre, świadectwa co roku z paskami
To ja zdefektowałam, ale on o niczym nie wie.
Widzi co prawda moje roztargnienie, że snuje się po domu jak cień, że płacze po kątach, wścieka się o smsy jak przychodza.
Pracę mam taką że nie koniecznie muszę kończyc o 15.
Często wyjeźdzam Warszawa Kraków łódż.Częste szkolenia też dawały mi możliwość "legalnego" przebywania całą noc poza domem.
A mąż wciąż mi wierzy i to mnie najbardziej męczy. Bo wiem jak bardzo go oszukuje.
Kiedyś byłam tak blisko Boga, do kościoła chodziłam barzdo często, prawie dziennie, a te siedem lat sprawiło że już nie wiem czy będę umiała wrócić.
Każdy krok gdy się oddalamy przy powrocie staje sie milowym.
A to tak daleko
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 14:10   

Angora zobacz ile masz do stracenia.maż ciągle ufa aty wreszcie czujesz się żle z tym oszukiwaniem.To dobry objaw,brutalne co napisze ale zakochanie minie,uważam ,że jestes ciągle w fazie zakochania.

ANGORA napisał/a:
Męża mam cudoenego, wciąż po 17 latach zakochny jest we mnie,zieci mam też cudowne i mądre, świadectwa co roku z paskami



Oprzyj sie na tym,może to pomoże przejrzeć ci na oczy ,bi niektórzy z nas dużo by dali aby miec taką sytuacje,ja np.tak
chciałabym móc ze 100% pewnościa czuć,ze mąż jest we mnie ciągle zakochany.
Więc ratuj to co jeszcze możesz uratować!
 
     
ANGORA
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 14:17   

No tak, tylko ze mną jest cos nie tak.
Nie mówię że go nie kocham, bo kocham, JAK PRZYJACIELA.
Uwielbiam z nim przebywać , po prostu być .
Ale nie umiem się z nim kochać , to jest koszmar.
Nie chcę żeby czuł sie odtrącony, więc unikam jak mogę seksu.
Czasami jak juz wszystkie wykręty zawiodą to się kochamy, ale szybko i potem najcześciej płacze odwrócona.
Nie czuję pociągu fizycznego.
I nie wiem czy to się kiedyś zmieni.....
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 14:19   

Trudna sytuacja,może byś spróbowała kontaktu z psychologiem lub psychoterapeuta ,któremu udałoby sie nazwać problem?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 14:37   

ANGORA napisał/a:
Nie mówię że go nie kocham, bo kocham, JAK PRZYJACIELA.

to o czym piszesz to konsekwencja zniszczenia w sobie czystości. Kiedy ją odzyskasz będzie Ci łatwiej obdarzyć męża miłością i ją odczuć. Jak to zrobić czytaj tu:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784
a tu o tym co znaczy czystość w sobie i małżeństwie:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4586

Wysłuchaj tej audycji, którą podałam CI wcześniej tam p. Jacek Pulikowski nazywa wszystko po imieniu i podaje jak do tego podchodzić, aby naprawić. :-D

I jeszcze jedno. Dobrze ukształtowane sumienie, gdy rozum nie zna innego sposobu, poprzez wstrzemięźliwość w gestach, zbliżeniach i emocjach, samo uzdalnia ciało i ducha do odzyskania czystości. Być może tak jest u Ciebie.
Ten etap minie, ale abyś i Ty i Twoja rodzina poniosła jak najmniejsze koszty związane z tym okresem zapoznaj się z tekstami i audycjami jakie ci podałam.
Będzie dobrze jesli wytrwasz w postanowieniu naprawy małżeństwa. :-D
 
     
Ela1969
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 18:08   

Witaj ANGORA!
Niewiele tutaj piszę, raczej czytam, dzisiaj jednak napiszę.
Angoro, powiedz proszę (jeśli możesz i chcesz) dlaczego, jeśli tak się kochacie z tym drugim człowiekiem nie jesteście razem? Co będzie jak mąż się dowie i nie będzie chciał z Tobą byc. Czy jesteś pewna, że kochanek będzie z Tobą?
Angoro moja córka była świadkiem romansu swojego ojca od samego początku do końca, ukrywając to przede mną. Trzynastolatka w ten sposób broniła swojej rodziny. Uwierz mi, że konsekwencje w tym też zdrowotne odczuwamy do dzisiaj, szczególnie właśnie ona (dzisiaj ma 15 lat i jest cały czas pod opieką psychologa. Powiem Ci jeszcze jedno, że nie chciałabyś aby Twoje dzieci patrzyły na Ciebie w taki sposób jak moja córka patrzyła na sojego ojca, to straszne widziec w oczach dziecka wielki ból, żal i zawód, nie jest miło spojrzec dziecku w oczy. O swoim bólu nie chcę nawet mówic, wie tylko ten, kto to przeżył. Czy chcesz zgotowac swojej rodzinie taki koszmar, myślę, że nie. Dzisiaj mój mąż jest naprawdę bardzo świadomy tego co nam zrobił, sam nie umie wybaczyc sobie, jak on mógł coś takiego zafundowac swoim najbliższym. Skrzywdził nas ale skrzywdził również siebie. Jak na nas patrzy cierpi bardzo. Jest dla nas lepszy jak był, bardzi się stara.
Dlatego proszę Cię, zastanów się czy warto ryzykowac stratę RODZINY! My z mężem równiez jesteśmy 17 lat po ślubie, trwamy, walczymy, przechodzimy terapię rodzinną, uczestniczymy w warsztacie 12 Kroków i jest coraz lepiej. Wierzymy oboje z mężem, że damy radę. Ty też dasz radę, musisz tylko bardzo, bardzo tego chciec.
Pozdrawiam
 
     
ANGORA
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 20:55   

???
Ostatnio zmieniony przez ANGORA 2010-09-14, 07:56, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 21:31   

ANGORA

Wiesz, po czasie głównie odkrywa się, czym miłość nie jest.
Z wszelkich wyobrażeń, przekonań na ten temat - zostaje w sumie jeden wniosek, ze miłość to nie jest to, co wydawało się, ze nią jest.

Piszesz, ze "kochasz" tego człowieka, tymczasem to nie jest miłość.
Obyś jak najprędzej to zrozumiała.
 
     
Ela1969
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 21:37   

Angora, no widzisz sama nie chcesz tego dla swoich dzieci, a jednocześnie balansujesz na krawędzi przepaści... Ponawiam więc pytanie co będzie jak wszystko się wyda, jak spojrzysz mężowi i dzieciom w oczy? Jaką dasz jako matka i żona wizytówke swoim dzieciom wchodzącym w dorosłe życie? Powiesz im, że należy zawrzec sakrament (małżeństwo)ale nie trzeba byc wiernym? No przecież NIE.
Piszę do Ciebie dlatego, bo chcę Ci uświadomic kaliber strat, bólu, cierpienia. Ratuj to dziewczyno póki jeszcze czas, ratuj...
Piszesz, że ten człowiek byłby obcy dla Twoich dzieci, ten człowiek byłby obcy również dla Ciebie, bo męża już masz. Nie wiesz też tego czy w codziennym, szarym, nierzadko trudnym życiu sprawdziłby się. Mam nadzieję, że on nie jest żonaty i nie krzywdzi swojej żony i dzieci. W przeciwnym razie nie masz pewności, że nie zdradzałby również Ciebie. (powiedz jak byś się wtedy czuła)To co teraz was łączy to mżonki, nie życie.
Będzie dobrze, życzę Ci tego z całego serca.
 
     
ANGORA
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 06:46   

Witajcie!
Wiem, że macie racje, wciąż się bronie nazywając to wszystko inaczej.
Ale tak chyba jest na prawdę.
Najgorsze że nie wiem jak sobie z tym poradzić, nie wiem jak z tego wyjść.
Po tych wszystkich rzeczach, które tu usłyszałam mam świadomość że unikałam prawdy.
Jestem wyprana z uczuć i emocji ; zniszczyłam siebie i niszczę przez to moich bliskich.
Może czasem trzeba osiągnąć dna żeby zacząć myśleć.
Pozdrawiam i dziękuje
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 07:15   

ANGORA napisał/a:
Po tych wszystkich rzeczach, które tu usłyszałam mam świadomość że unikałam prawdy.
Jestem wyprana z uczuć i emocji ; zniszczyłam siebie i niszczę przez to moich bliskich

ANGORA wszystko zależy od Twojej decyzji...
Prawdę Ci pokazujemy... od Ciebie zależy czy ją przyjmiesz, czy nie...
Od Ciebie zależy czy chcesz przestać niszczyć siebie i swoich bliskich...

ANGORA napisał/a:
Kiedyś byłam tak blisko Boga, do kościoła chodziłam barzdo często, prawie dziennie, a te siedem lat sprawiło że już nie wiem czy będę umiała wrócić.

myślę, że tu jest klucz do Twojej przemiany...
Droga powrotu do męża, wiedzie przez Boga...
Jeśli całym sercem wrócisz do Pana Boga, wrócisz też do męża :-)
Tylko się nie wykręcaj, nie zastanawiaj się, czy będziesz umiała... zrób to...
Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz...
Podejmij decyzję... "Boże chcę do Ciebie wrócić, pomóż mi"
Idź dzisiaj na Eucharystię i powiedz Mu to...
Idź jutro na Eucharystię i powiedz to samo...
Idź pojutrze na Eucharystię... i też Mu to powiedz :-)
Bóg jest Miłosierny... i bardzo Cię kocha... i bardzo czeka na takie Twoje słowa :-D

Pamiętam w modlitwie :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 07:25   

Angora............ zanieś ciało a duch przyjdzie za ciałem........tak rozumowo to ciało zanieś do kościoła.
Kiedyś ,ktos na forum zamieścił Hymn o miłości z Listu do Koryntian.
Dla Ciebie ,do lektury wklejam.........do pomedytowania nad sobą przy jego pomocy:

Zamiast słowa MIŁOŚĆ wstaw swoje imię……………
Taki świetny pomysł, że pomyślałem, że warto się w ten sposób wspomagać na co dzień.



MIŁOŚĆ cierpliwa jest,
MIŁOŚĆ łaskawa jest.
MIŁOŚĆ nie zazdrości,
MIŁOŚĆ nie szuka poklasku,
MIŁOŚĆ nie unosi się pychą;
MIŁOŚĆ nie dopuszcza się bezwstydu,
MIŁOŚĆ nie szuka swego,
MIŁOŚĆ nie unosi się gniewem,
MIŁOŚĆ nie pamięta złego;
MIŁOŚĆ nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
MIŁOŚĆ wszystko znosi,
MIŁOŚĆ wszystkiemu wierzy,
MIŁOŚĆ we wszystkim pokłada nadzieję,
MIŁOŚĆ wszystko przetrzyma.


Może to pomoże Ci stanąć w prawdzie,a prawda pomoże Ci odzyskać Pogodę Ducha
 
     
ANGORA
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 07:52   

Spotkałam sie dzisiaj z Chrystusem.
Może macie rację, to nie działa jak tabletka z dnia na dzień.
Zaczęłam od nowa.
Robię mężowi i dzieciom kanapki i układam w serduszka, piszę rano smsy że kocham ,
zaproponowałam ostatnio remont i czynnie w nim teraz z mężem uczestnicze.
Czuję się jakbyśmy remontowali moje wnętrze.
A przeszłość zastępuje planami o przyszłości z moją rodziną.
I to chyba jest najważniesze.
I poraz pierwszy wierzę że dam radę.
Może i jestem na dnie, może to jeszcze trochę potrwa,ale kiedyś przecież minie.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-14, 08:25   

ANGORA napisała:
Cytat:
Męża mam cudownego, wciąż po 17 latach zakochny jest we mnie,dzieci mam też cudowne i mądre, świadectwa co roku z paskami

Cytat:
Robię mężowi i dzieciom kanapki i układam w serduszka, piszę rano smsy że kocham ,
zaproponowałam ostatnio remont i czynnie w nim teraz z mężem uczestnicze.
Czuję się jakbyśmy remontowali moje wnętrze.

Piękne! :-D Dasz radę ANGORO, z PANEM wszystko możliwe :-D


http://www.youtube.com/watch?v=1RwI_dNox0w
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8