Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Kryzys małżeński może być szansą
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-13, 17:23   Kryzys małżeński może być szansą

Kryzys małżeński może być szansą

Kryzys jest dla małżeństwa szansą ale pod warunkiem, że zostanie w porę rozpoznany – podkreślano podczas zorganizowanej w sobotę w Warszawie konferencji Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich.

Najczęstszą przyczyną kryzysu i rozpadu małżeństw są uzależnienia – od alkoholu, narkotyków, hazardu i seksu oraz brak umiejętności prowadzenia dialogu.

Podczas warszawskiej konferencji pt. „Kryzys w małżeństwie – szansą?”, wśród przyczyn małżeńskich napięć wymieniano też „nadopiekuńczą” rolę matki któregoś z małżonków.

Eksperci – duszpasterze narzeczonych, małżeństw, świeccy prowadzący specjalne rekolekcje małżeńskie oraz duszpasterze związków niesakramentalnych – starali się opisać przyczyny kryzysów dzisiejszych par.

Ks. Adam Schulz SJ, odpowiedzialny za formację Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich powiedział, że Kościół w Polsce zdecydowanie za mało robi na rzecz związków niesakramentalnych. „Sposób w jaki traktuje się tych ludzi woła o pomstę do nieba” – ocenił jezuita.

Zauważył też, że im większa samotność staje się udziałem dzisiejszych społeczeństw, tym większe jest pragnienie prawdziwej, dozgonnej miłości. Jego zdaniem kryzys bywa darem od Boga, bowiem pozwala wyjść człowiekowi poza schematy i naprowadza na drogę nawrócenia.

„To nie kryzys jest problemem, ale to, że kiedy się pojawia nie jest rozpoznawany i rozwiązywany” – ocenił o. Schulz.

Irena i Jerzy Grzybowscy, współzałożyciele ruchu „Spotkania małżeńskie” zwróci uwagę na systematycznie rosnącą w Polsce liczbę rozwodów. Najczęstsze przyczyny to tzw. niezgodność charakterów, zdrada, alkoholizm i problemy finansowe.

reszta tu:
http://ekai.pl/wspolnoty/...oze-byc-szansa/
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 01:16   

Co zrobić gdy miłości nie widać

Redakcja LISTU rozmawia z o. Mirosławem Pilśniakiem OP, duszpasterzem Spotkań Małżeńskich
Ojcze, na czym polega dobre małżeństwo?


Na tym, że człowiekowi udaje się stworzyć coś trwałego, czego nikt mu nie zabierze. W małżeństwie najważniejsza jest jedność. Najważniejsza jest ta chwila, kiedy mężczyzna staje się mężem, teraz jego nowe imię to „mąż swojej żony”, a kobieta — żoną, „żoną swojego męża”.

Czy to znaczy, że człowiek jako małżonek przestaje być sobą?

Nie, on ciągle jest sobą, tyle że związanym z drugim. To jest jego nowa tożsamość. Dlatego nie powinno się mówić: „mam żonę”, ale „jestem żonaty”. Lepiej powiedzieć, kim jestem, a nie co mam, bo to brzmi tak, jakbym posiadał jakąś rzecz, w tym przypadku żonę lub męża. Moja tożsamość jest określona przez to, że jestem z kimś w związku. Ja, jako Mirosław Pilśniak OP, nie „mam kapłaństwo”, tylko „jestem kapłanem”. Kapłaństwo to nie jakieś narzędzie, którym mogę się posługiwać, ale moja nowa tożsamość; stałem się kimś nowym.

Podobnie jest z małżonkami.

To nieodwracalna zmiana?

Na szczęście — tak.

A co wtedy, gdy Kościół orzeknie nieważność czyjegoś sakramentu małżeństwa?

Jeśli tak się stanie, to znaczy, że tego małżeństwa — w sensie sakramentu — nigdy nie było.

Ale jednocześnie wszystko, co zdarzyło się do momentu stwierdzenia nieważności, jest prawdziwe. Dzieci z takiego związku nie są z nieprawego łoża, a małżonkowie nie muszą się nagle wyspowiadać z szesnastu lat cudzołożenia, gdyż w swoim sumieniu byli przeświadczeni, że są małżeństwem.

reszta tu:
http://www.opoka.org.pl/b..._nie_widac.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 01:18   

Modlitwa w kryzysie małżeństwa

Ojcze nasz, zwracam się z pokorą i żarliwą prośbą do Ciebie. Tyś nas połączył nierozerwalnie w sakramencie małżeństwa i chcesz, abyśmy temu związkowi zostali wierni aż do śmierci.
Nie sądziłem, że osoby, które się miłują, tak mogą się wzajemnie ranić. Boże, pośpiesz na pomoc sercu memu, uczyń je przez to właśnie cierpienie mniej samolubnym. Poznaję coraz lepiej, jak trudny jest stan małżeński i jak niedoskonały jeszcze jestem.
Uczyń mnie wielkodusznym, bym umiał przebaczać. Daj mi cierpliwość podobną do tej, którą Ty mi okazujesz. Spraw, by w codziennych trudnościach i doświadczeniach moja miłość się wzmacniała i dojrzewała, aż minie zły czas.
Panie, chcę zostać wiernym do końca. Amen.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 01:20   

Modlitwa w kryzysie małżeńskim


Boże Ojcze, przed Twoim ołtarzem ślubowaliśmy sobie trwałą miłość i wierność. Daj nam siłę przebaczenia. Daj zapomnieć urazy i spraw, aby w naszym domu znów zajaśniało szczęście, radość i pokój. Amen.

http://www.swrodzina.eu/pl/48/modlitwy-rodzinne
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 01:42   

O miłosiernej żonie (mężu)

W oparciu o Przypowieść „O miłosiernym Samarytaninie”

25 „A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? 26 Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? 27 On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. 28 Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. 29 Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim?
30 Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. 31 Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. 32 Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. 33 Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: 34 podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. 35 Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. 36 Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? 37 On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie!”( Łk 10, 25-37).

Dla potrzeb naszej refleksji niezbędnym staje się dołączenie do treści przypowieści rozmowy Jezusa z uczonymi, w trakcie której wypływa zasada etyczna najważniejsza dla wyznawców Boga. Niezależnie od intencji pytającego, zwraca się on do Jezusa z problemem: „Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Nauczyciel odpowiada pytaniem, po którym pojawia się odpowiedź, zawierająca czytelną i zrozumiałą regułę, w której mogą wystąpić trudności w realizacji, ale nie w rozumieniu.

Teraz następuje ponowne wyrażenie wątpliwości przez uczonego w Prawie, a odpowiedź Jezusa staje się punktem wyjścia do uświadomienia, kto jest owym bliźnim, będącym celem miłości i płaszczyzną realizacji najwznioślejszych zasad ewangelicznych. Wierność Ewangelii jest sposobem miłowania Boga, dlatego potraktowanie bliźniego jako najważniejszej osoby prowadzi do realizacji obu przykazań.

„A kto jest moim bliźnim?”
W odpowiedzi na pytanie o bliźniego Jezus opowiada znaną przypowieść. W odniesieniu do życia małżeńskiego możemy odnaleźć w niej bardzo wyraźne przesłanie. Wcześniej wypowiedziane Przykazanie Miłości Boga i bliźniego dla osób żyjących w małżeństwie, musi się urzeczywistniać przede wszystkim w odniesieniu do współmałżonka. W przypowieści przedstawiony jest przykład człowieka pokrzywdzonego z powodu agresji złych ludzi.


O potrzebie podjęcia czynu miłosiernego w pokonaniu kryzysu małżeńskiego dalej tu:
http://www.npr.pl/forum/v...508b098d2e2b644
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-03, 18:49   

Jak przezwyciężyć kryzys małżeński

Ks. Marek Dziewiecki

To, że cię kocham, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził, a mnie nie daje prawa do tego, bym złamał przysięgę małżeńską

Coraz częściej porady poszukują małżonkowie, którzy znajdują się w skrajnej sytuacji. W kontekście małżeństwa i rodziny sytuacja skrajna ma miejsce wtedy, gdy przychodzi kochać współmałżonka, który przeżywa poważny kryzys, a w konsekwencji nie kocha innych ludzi, lecz przeciwnie – wyrządza bolesne krzywdy swoim bliskim. W polskich realiach najczęściej w takiej sytuacji znajduje się żona, którą mąż krzywdzi, nadużywając alkoholu, dopuszczając się zdrady małżeńskiej i stosując przemoc.
Rolą każdego doradcy katolickiego jest w takiej sytuacji uświadomienie cierpiącej żonie tego, że małżonek nie ma prawa jej krzywdzić. Również w małżeństwie jedynie miłość jest nieodwołalna. Wszystko inne można odwołać. Wspólne mieszkanie, wspólne wychowywanie dzieci, współżycie seksualne, wspólnota majątkowa – to wszystko ma miejsce pod warunkiem, że także współmałżonek kocha i że nie krzywdzi członków rodziny. Jeśli jednak ktoś wyrządza okrutne krzywdy swoim bliskim i nie zmienia swego postępowania mimo ich roztropnych i stanowczych interwencji, wówczas ostatecznym rozwiązaniem jest separacja małżeńska, czyli miłość na odległość. Separacja trwa dopóty, dopóki błądzący nie uzna swego błędu i dopóki nie przestanie krzywdzić.

reszta tu:
http://www.niedziela.pl/a...=nd200716&nr=24
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-03, 18:50   

MAŁGORZATA MAZUR

Kryzysy w małżeństwie


Małżeńskie kryzysy są nieuniknioną konsekwencją decyzji o byciu razem. Nie oznaczają jednak klęski związku, nie przekreślają jego sensu. Są częścią historii małżeństwa, tak jak jego sukcesy i radości. Jeśli umiemy je zaakceptować i konstruktywnie przeżyć, stają się swoistą szczepionką na dalsze życie.

Pierwszy kryzys każdego małżeństwa zaczyna się w dniu ślubu. Słowo „kryzys” w tym wypadku nie oznacza zmiany na gorsze, ale zmianę w ogóle, polegającą na przejściu z odświętności narzeczeństwa w stan zwyczajnej stabilności i codzienności.

reszta tu:
http://mateusz.pl/wdrodze/nr315/315-04-mazur.htm
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-05, 23:22   

Małżeństwo na nowe czasy
Antonio Vázquez

http://www.e-serafin.pl/M...azquez-224.html

Korzenie wielu niepowodzeń tkwią w tym, że wyrusza się w drogę małżeńskiego życia nie wiedząc, dokąd ona prowadzi. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, iż życie osób, któe w wielu dziedzinach osiągnęły wysoki stopień dojrzałości, w tej akurat uschło przed wiosennym rozkwitem? Wydawałoby się, że zarówno w tym, jak i w innych podstawowych aspektach naszej egzystencji ten, kto wie dlaczego żyje, powinien też wiedzieć - jak.

Dlatego koniecznie trzeba mówić o nowych czasach: o epoce, w której wszyscy przestaniemy narzekać na to, że sprawy mają się źle i zabierzemy się do budowania własnej rodziny. Nie ma innego sposobu na to, by skończyć ze źle kochanymi, jak zacząć zwiększać liczbę kochających dobrze.

Książka ta, pełna życiowej mądrości, w sposób nie pozbawiony humoru, pomoże narzeczonym czy małżeńsatwom z każdym stażem odnaleźć tę właściwą dla siebie drogę.


fragment książki:
http://glosojcapio.pl/ind...=528&Itemid=100

Miłość jest jak ogień – jeśli się go nie podtrzymuje, wygasa
Co trzeba robić, by rozmowa była prosta, spokojna i owocna? Myślę, że pierwszą podstawową sprawą jest szczerość. Pokazywanie się takim, jakim się jest. Chodzi o odważne stawienie czoła rzeczywistości. Jeśli mąż zbyt często znika z przyjaciółmi, a żona staje się smutna i wymyśla preteksty, mniemające realnych podstaw, może wpaść w rozpacz, która do niczego nie doprowadzi. Trzeba przestać się bać pokazywania siebie takimi, jakimi jesteśmy. Myślę, że mnie rozumiesz. Nie chodzi o robienie z siebie dzikusa i mówienie wszystkiego, co się myśli, nie myśląc nigdy, co się mówi. To byłaby spontaniczność, nie szczerość. Roztropność będzie tą przeciwwagą, która sprawi, że postaramy się mówić z delikatnością i we właściwy sposób. W chwili i miejscu najbardziej stosownym i w sposób najbardziej czuły. To problem wrażliwości, a wrażliwość też można ukształtować.

reszta tu:
http://glosojcapio.pl/ind...=528&Itemid=100
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-12, 22:25   

Ratowanie małżeństwa po zdradzie
dr Jacek Pulikowski

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22828
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11