Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
stosowałem przemoc fizyczną i psychiczną wobec żony....
Autor Wiadomość
oprawca
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-08-29, 00:29   stosowałem przemoc fizyczną i psychiczną wobec żony....

Jesteśmy małżeństwem od 4 lat, wcześniej znaliśmy się trzy lata, po ślubie zaczęły się poważne awantury, wyjeżdżałem na pól nocy by ochłonąć ale kiedyś szarpnąłem żonę- była w ciąży, później jak była już malutka córka, a dwa tygodnie przegiąłem, kilka piw za dużo- utrata filmu i.. rzucałem moją żoną jak zabawką... zabrała dziecko i dwa tygodnie jestem sam, dopiero jak jej nie ma zrozumiałem co zrobiłem przedtem kwiaty załatwiały sprawę, teraz każda sekunda bez niej to wieczność, wylałem morze łez, zrozumiałem jak bardzo ją kocham i jak bardzo błądziłem, pieniądze, brak szacunku do innych do pracy.. Ona jest moją siłą błagam proszę by wróciła, w mojej świadomości zaszły ogromne zmiany, jakbym wyszedł z siebie i oglądał film, teraz dopiero teraz dostrzegam błędy ... w ogóle jej nie słuchałem i żyłem gdzieś obok, bardzo ją kocham ale Ona chce odejść, jej rodzina jest zdecydowanie za rozwodem, błagam o pomoc, nadmienie że po kilkunastu latach pojednałem się z Bogiem,, jak trwoga to do Boga... ale mam silną wolę by wszystko zmienić to co było złe, co robić gdzie szukać pomocy argumentów????
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-29, 09:08   

Witam!
Obiecuję modlitwę
Postaw się na miejscu żony - ma prawo czuć się zagrożona, a sytuacji, którą opisujesz, trudno się dziwić że jej rodzina tak doradza...
Twoja silna wola nie wystarczy...

http://www.duchprawdy.com/modlitwa_o_cud.htm
 
     
oprawca
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-29, 09:31   

katblo napisał/a:
Witam!
Obiecuję modlitwę
Postaw się na miejscu żony - ma prawo czuć się zagrożona, a sytuacji, którą opisujesz, trudno się dziwić że jej rodzina tak doradza...
Twoja silna wola nie wystarczy...

http://www.duchprawdy.com/modlitwa_o_cud.htm


JA TO WSZYSTKO WIEM DOPIERO ROZŁĄKA I SZCZERA ORAZ GŁĘBOKA REFLEKSJA NA SOBĄ DOPROWADZIŁA MNIE DO SKRUCHY, DO ZROZUMIENIA KIM BYŁEM I JAK POSTĘPOWAŁEM, JESTEM NIKIM ALE PROSZĘ O OSTATNIĄ SZANSĘ DLA MOJEJ RODZINY DLA MOJEJ CÓRKI, DZIŚ ZAWIERZAM SWÓJ LOS BOGU I PROSZĘ GO BY MI WYBACZYŁ, BY WSKAZAŁ MI DROGĘ BY OBDARZYŁ MNIE SIŁĄ KTÓRA POZWOLI MI PRZEZWYCIĘŻYĆ MOJE SŁABOŚCI I DOPROWADZI DO POWROTU MOJEJ UKOCHANEJ RODZINY
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-29, 10:51   

Piękne świadectwo!

Skąd jesteś? Warto poszukać wsparcia w ognisku Sychar, inaczej jest być wspieranym wirtualnie, a inaczej przez żywego człowieka....

Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości w odzyskiwaniu serca żony

Polecam lekturę dla Ciebie "Dzikie serce"
a dla żony "Urzekająca"
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-29, 10:53   

oprawco,

a czy wiesz już co jest przyczyną Twojego wybuchu agresji? Czy już dotarłeś do sedna sprawy?

Żałujesz... - OK!
Chcesz się poprawić....-OK!

Ale co konkretnie chcesz poprawić?

Kilka piw nie tłumaczy agresji....alkohol ją dopiero ujawnił, a źródło tkwi gdzieś w Tobie...
Jeśli chcesz zapewnić żonie i dziecku bezpieczeństwo, proponuję wejść w siebie i dotrzeć do prawdziwego sedna sprawy...

Dobrze, że tu jesteś!

Już wchodząc tu zapewniasz sobie naszą modlitwę na drodze poznawania siebie samego, natomiast pisząc o sobie, dostaniesz zwrot od innych...może to pomoże Ci nabrać dystansu i spojrzeć na siebie samego z innej perspektywy....

z modlitwą
agnicha
 
     
oprawca
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-29, 11:05   

jestem z Włocławka, poszukam ich w okolicy, zrobię wszystko by ją odzyskać
 
     
Antony
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-29, 21:44   Ufaj.

Będziesz w mojej modlitwie. Ufaj.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-29, 22:25   

oprawca napisał/a:
JA TO WSZYSTKO WIEM DOPIERO ROZŁĄKA I SZCZERA ORAZ GŁĘBOKA REFLEKSJA NA SOBĄ DOPROWADZIŁA MNIE DO SKRUCHY, DO ZROZUMIENIA KIM BYŁEM I JAK POSTĘPOWAŁEM, JESTEM NIKIM ALE PROSZĘ O OSTATNIĄ SZANSĘ DLA MOJEJ RODZINY DLA MOJEJ CÓRKI, DZIŚ ZAWIERZAM SWÓJ LOS BOGU I PROSZĘ GO BY MI WYBACZYŁ, BY WSKAZAŁ MI DROGĘ BY OBDARZYŁ MNIE SIŁĄ KTÓRA POZWOLI MI PRZEZWYCIĘŻYĆ MOJE SŁABOŚCI I DOPROWADZI DO POWROTU MOJEJ UKOCHANEJ RODZINY


Oprawco czy skrucha????.......czy ewidentne STOP zony dało jak łopata w łeb.....

fajnie że dziewczyny do Ciebie pisza z wielkim i otwartym sercem....ale juz tak maja :mrgreen: :mrgreen: ......

Oprawco przemoc to uzaleznienie.....przemoc....to dysfunkcja.....to zakodowane działania.....to bledne reakcje.....to problemy z emocjami.....to działania w oparciu o wskazanie siły

jest duzo tego by wsio wypisywać.....super ze juz wiesz.....ale sama chęc to mało.....własne próby zmiany tego to zbyt cienko i nie stabilne....

Co można???

Wsparcie Boga to raz,umocnienie wiary to dwa......terapie w zakresie przemocy to trzy.....
grupy mitingowe to cztery.

piszesz

Wlocławek -zatem szukaj w swoim mieście ośrodka przemocy w rodzinie.....jak problem to niebieska linia podpowie.....


I najprostrzym jezykiem to napisac
.....zachowania jakie znasz...jakie wykonujesz....trzeba nazwac...zamienic...i wdrożyc nowe........

I sorry ale tego nie da sie tak pstryk...i juz jestem inny.......

i nie gniewaj sie.....ale jeden twój tekst ukazuje mi wsio

oprawca napisał/a:
zrobię wszystko by ją odzyskać
.....


Żony-człowieka nie odzyskujemy

......odzyskac można przedmiot.....

czy widzisz???? róznicę...........

A na poczatek naucz sie tego tekstu

STOSOWANIE PRZEMOCY JEST OZNAKA SŁABOŚCI -A NIE SIŁY............

x.J.Popiełuszko


pozdrawiam
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 06:13   

Chociażem dziewczyna, to Norbert napisał wszystko to, co sama chciałam napisać ;-) Dlatego tylko napiszę - podpisuję się pod tym :-)
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 07:24   

Nirwanna napisał/a:
Chociażem dziewczyna



Hiiiiiiii nirwano....wiesz że kobiety mają zawsze złote serce....i to jest piękne i wspaniałe..... :mrgreen: :mrgreen:

Mi chodziło o prawdę....i to napisałem oprawcy....

Że przemoc to ZŁO....i mając wkoncu tego świadomość ,widząc że cos trzeba z tym robić.........
ROBIĘ TO

Bo przemoc jaka stosuję to nie jest pietno na całe zycie....to nie jest wyrok dozgonny....

I tego że wiem że jestem przemocowcem....i wie o tym swiat I BLISCY nie nalezy sie wstydzić(skrywac,wypierać-to trzeba pamiętać)....

a wstydzic nalezy sie tego że wiem kim jestm i nic z tym nie robię.....

Bo to jest wykroczeniem przeciw Bogu....wykroczeniem przeciw nauce boskiej miłosci....wykroczeniem przeciw tym wszystkim jakich miałem kochac,otoczyc opieką a przez moja osobe cierpia.........

Bóg...wiara....mój upór w zmiane tego.....POTRAFIA STWORZYC NOWEGO CZŁOWIEKA
I tego zycze Ci oprawco.......zmieniaj sie dla Boga....żony...dzieci.....Siebie -dla wszystkich


pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
oprawca
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-21, 08:16   

chodzę na terapię, nadmiar negatywnych wyładowuję w sali treningowej, nim cokolwieg powiem i zrobię pytam siebie jak zwykle na to reaguję a jak powinienem, jest ciężko, póki co musiałem wyprowadzić się z domu.... do czasu aż zrobię porządek z alkoholem - środki farmologiczne, choć i bez tego od 1,5 miesiąca nie mam potrzeby picia- ponadto neurolog i terapia w poradni rodzinnej. Walcze sam z sobą ze swoimi emocjami i utrwalonymi zachowaniami agresywnymi i jest ciężko, ponadto dochodzi do mnie że byćmoże jest już za późno , boję się że skończy się pomimo moich prób, dochodzi do tego świadomość jak bardzo brakuje mi życia w moim domu, jej rodzinka nie daje mi szans- jedyna opcja sprzedać wszystko i rozwód - że niby to byłoby najlepsze dla córki i żony... sam zastanawiam się nad zachowaniem psychopaty dręczyciela i zastanawiam się nad wyjazdem ...

[ Dodano: 2010-09-21, 09:34 ]
... mija 1.5 miecha a żona nie wie czy mnie jeszcze kocha nie wie czy chce być ze mną, czy to o czymś nie świadczy, nie widzi nic pozytywnego w tych 7 latach spędzonych razem? wszystko co uważałem za święte za podstawowe neguje albo stwierdza że mnie okłamywała, po prostu nie wiem czy te 7 lat to nie było jedno wielkie aktorstwo z obu stron i czy jest jeszcze sens to ciągnąć, bardzo ją kocham i moją Niunię ale daje się odczuć totalny chłód i obojętność co z ciągłym atakiem na każde moje starania nie wróżą nic dobrego :-( ... z pozytywów poznałem obsługę pralki i ugotowałem nawet smaczny obiad ... i w nicości trwam..
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-21, 11:50   

oprawca napisał/a:
i w nicości trwam..


Proponuje trwać w Bogu

wtedy , niezależnie co sie dalej wydarzy , Ty będziesz uratowany , jako osoba , jako ojciec ( którego córka potrzebuje ) i mąż ( którego potrzebuje żona )

Z Bogiem
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 08:01   

oprawca napisał/a:
do czasu aż zrobię porządek z alkoholem

Wiesz jak to zrobić?
Znalazłeś grupę AA? chodzisz na spotkania?
Proponuję Ci przeczytać posty nałoga, będziesz miał wiedzę na ten temat w pigułce ;-)
oprawca napisał/a:
mija 1.5 miecha a żona nie wie czy mnie jeszcze kocha nie wie czy chce być ze mną

oprawca napisał/a:
Jesteśmy małżeństwem od 4 lat, wcześniej znaliśmy się trzy lata, po ślubie zaczęły się poważne awantury, wyjeżdżałem na pól nocy by ochłonąć ale kiedyś szarpnąłem żonę- była w ciąży, później jak była już malutka córka, a dwa tygodnie przegiąłem, kilka piw za dużo- utrata filmu i.. rzucałem moją żoną jak zabawką...

Zobacz... 4 lata krzywdziłeś żonę... myślisz, że 1,5 miesiąca to dużo czasu?
Ktoś tu kiedyś pisał, że tyle czasu ile się psuło, tyle czasu będzie trwała naprawa... więc przygotuj się raczej na długi dystans…

oprawco najpierw musisz naprawić w sobie wszystko to, co doprowadziło Cię to stanu, jaki jest dzisiaj... a dopiero potem pytaj żonę, czy chce z Tobą być...
A przemoc i alkohol to nie są stany, z których wychodzi się ot tak, jak pstryknięcie palcami... to długa, ciężka praca...
A najważniejsze w tym wszystkim jest chyba to, żebyś Ty chciał wychodzić ze swoich dysfunkcji dla samego siebie... nie dla żony, nie po to, żeby Ona wróciła... ale po to, żebyś Ty żył godnie... żebyś miała wpływ na własne zachowania...
Chodzi mi o to, żebyś naprawiał siebie, nie oglądając się na żonę, na to, czy Ona widzi Twoje zmiany, czy już je dostrzegła...
Może tak być, że za jakiś czas żona stwierdzi, że fajny jest ten mąż ;-) że może warto Mu dać szansę... ale ewentualne uznanie żony, ni może być jedynym motorem Twoich zmian...
Zmieniać musisz się dla siebie :-)
Powodzenia i wytrwałości Ci życzę :-)
 
     
oprawca
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 09:10   

dziękuje za odpowiedzi, czytając opinie różnych ludzi zaczynam nieco inaczej postrzegać siebie i świat, przed kataklizmem który nastąpił w moim życiu byłem totalnym egocentrykiem, teraz dostrzegam racje innych choć jest to niezmiernie ciężka walka z samym sobą, a stosunki z żoną... :-? marzę o tym by znów móc wziąć ją w ramiona otoczyć opieką i by czerpać z jej miłości siłę, czasami marzenia się spełniają...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9