Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ratować naszą rodzinę - jak wzbudzić miłośc żony?
Autor Wiadomość
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-06, 13:42   

Polecam:

DWANAŚCIE KŁAMSTW KTÓRE ŻONY MÓWIĄ MĘŻOM
Riter Tim i Sheila
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-06, 14:22   

rafcik napisał/a:
Potrafię ją w takich momentach kochać i ucze się miłości na nowo.



Rafcik....słowa Jana Pawła II..

NIE TO JEST MIŁOŚCIA CO CZUJESZ,A TO CO POSTANOWISZ


http://adonai.pl/malzenstwo/download.php?id=4248

skrót do opracowania 12 kłamstw
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 09:08   

barbórka napisał/a:
nowenna pompejska - to wspaniała modlitwa która bardzo pomaga i dużo zmienia poleam gorąco.


Nie wiem czy wytrwam i znajde tyle czasu, choć bardzo bym chciał odmówić ta modlitwę. Na pewno spróbuję. Wymaga ona dużo zaangażowania, czasu i siły...nie wiem czy je znajde w tym pędzącym i pełnym pracy świecie.

róża napisał/a:
Polecam:

DWANAŚCIE KŁAMSTW KTÓRE ŻONY MÓWIĄ MĘŻOM
Riter Tim i Sheila


już zamówiona :-D razem z "12 kłamstw które mężowie..."

[ Dodano: 2010-10-07, 11:20 ]
A ja w dalszym ciągu trwam w moich "24 godzinach" bo tak postanowiłem. Że nie będzie to tylko tydzień, lecz "następne 24h bez pytań, wymagań i kłótni".

Choć wczoraj wieczorem miała miejsce "dziwna" sytuacja. W radio leciała miła piosenka i tak jakoś zaczęliśmy niby przypadkiem z żona tańczyc przytulenia. ZNAK??
I w penym momencie żona spytała czy jestem z nią szczęsliwy....kiedyś spyytała o to samo i szybko bez namysłu odpowiedziałem że tak - a przeciez nie do końca tak jest :cry:
Wiec tym razem przemyślałem odpowiedz i powiedziałem, że to zależy od sytuacji, miejsca itp. Że gdy jesteśmy razem, gdy spędzamy czas.... Po czym zacząłem mówić coś co wydawało mi się że nie mówie ja. Że chodzi mi o to by ona był szczęśliwa. Że zmianiam się dla niej i ucze się ją kochac na nowo. Ze mimo odrzucenia, braku miłości z jej strony, smutnych słow - mocno kocham ją. Że nawet gdyby "coś" się wydarzyło lub już sie może liczyć na moją miłość, że nie poddam się w walce o nasze małżeństwo. --- Po czym razem się rozpłakaliśmy.
Było to dla mnie dziwne ale budujące. Bo wiem, że jeszcze tkwia w niej jakieś uczucia. Że jest jeszcze szansa. Tym bardziej że gdy spytałem czy chce ratować nasze małżeństw odpowiedziała, że nie wie, ale chce ratować naszą rodzinę.

Myślę, że jest bardzo zagubiona. Że nie wie co robić. Z jednej strony, zmiana męża, który już nie wypytuje, nie zakazuje, nie stawia ultimatum, a z drugiej strony szef-przyjaciel, który mimo, że ma rodzinę i też mu sie nie układa ito jednak ma z niż wspólne tematy, dobrze sie rozmawia, spędza czas, znajduje pocieszenie.
Mam taką nadzieję i o to się modlę, by żona odnalazła się w tym wszystkim.
Fakt , że on ma nademną przewagę. Spędza z moją żona więcej czasu. Wiecej rozmawiają, pisza wciąż smsy, przyjeżdza po nią przed pracą, często wczesnie rano z innego miasta.
To, że przyjeżdza po nią to, że odwozi przestało byc dla mnie tematem do awantur, wymówek, gniewu. Wyjazdy?? No cóż sa częscią jej pracy. A chyba każda kobieta chciała by mieć mężą który po przyjeżdzie z delegacji zrobi pyszna kolację, herbatke gorącą......To ona musi zrozumiec co jest dobre a co złe, gdzie są granice. To,że dorosłem do bycia [b]mężem.[/b]Bo, że mnie rani to wie. Wiele razy mnie za to przepraszała. Ale tez wiele razy potrafiłe podejśc i sama od siebie, pogłaskac, przytulić. Takie rzeczy utrwalają mnie w przekonaniu, że jeszcze uczucie nie wygasło do końca. I to które się tli musze pielegnować. Dziś jakoś optymistycznie na wszystko patrzę (mimo, że zona w delegacji 2 dniowej). Nie wydzwaniam do niej (to ona zadzwoniła dziś sama :-D ), nie śle dziesiątek smsów. Mam swoją pracę, swoje zajęcia.

Wczoraj gdy mówiłem jej o mojej miłości i oddaniu, gdy płynęły łzy pierwszy raz od dawna umocniłem sie w przekonaniu, że nie jestem na straconej pozycji, Że to małżeństwo jest do uratowania.Czeba tylko starać się z całego serca, znosić cieprpienie i oddac się Bogu.

Męczy mnie jeszcze temat nienoszonej od kilku dni obrączki, tym bardziej, że powiedziała wczoraj (bo też o tym rozmawialiśmy), że jest jej łatwiej jak nie musi na nią patrzeć, przypominac sobie naszej sytuacji..........
Ostatnio zmieniony przez rafcik 2010-10-07, 14:04, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-07, 12:17   

Cytat:
--- Po czym razem się rozpłakaliśmy.


:-D

http://www.youtube.com/watch?v=8lamuJGlxEE
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 12:04   

róża napisał/a:

:-D

http://www.youtube.com/watch?v=8lamuJGlxEE


... to miłe i budujące. I mam nadzieję że nie jest zapóźno i uda się wszytsko naprawić. Choć myśl, że jest ten 3, który ma nademną przewagę troche przytłacza i podsuwa złe myśli - prowokuje.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 12:14   

rafcik napisał/a:
I mam nadzieję że nie jest zapóźno i uda się wszytsko naprawić.


Rafcik nigdy nie jest za pózno...ważne tylko byś dał działać Bogu...i nieraz nie mącił...w jego planach i działaniach....chocby tym

rafcik napisał/a:
Choć myśl, że jest ten 3, który ma nademną przewagę troche przytłacza i podsuwa złe myśli - prowokuje.


Rafcik twój wybór.....którego Pana chcesz słuchać????....

wiesz na służbie dwóch..to tak naprawde nikomu nie służysz....


pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 18:45   

Własnie przed chwilą dowiedziałem się ciekawych rzeczy o żonie i jej szefie.
No cóż, kłamstwo goni kłamstwo. Romans kwitnie i zakończyć się raczej nie zakończy. spólne wyjazdy, spotkania, randki. I nie tylko to + wiele innych mniejszych i większych numerów i oszustw w ciągu naszego małżeństwa.

Wszystko stało się teraz dla mnie prostsze. I wreszcie znam powód tego odkochania się żony.
Dziś wieczorem wraca z delegacji. Co zrobić ?? Poradzcie. Pytać wogóle o to? Rozmawiać. Dać jakiż wybór, stawiać żadanie.
Chcę zrobić cos co ją obudzi z tej bajki. Cała jej rodzina jest za mną i radzą różne nawet ostre rzeczy. Może postawić jakiś warunek, dać szanse na dalsze wspólne życie, ale bez szefa.....
Dopóki nie będzie jej reakcji i decyzji że chce ratować nasze małżeństwo. To po prostu nie ma sensu. Chcę by spróbowała skończyć tą znajomość, ten romans. Bo tylko wtedy praca którą wkładam ma sens.

Jej pasuje takie życie jak ma teraz. Bez obowiązków, bez dzieci, bez domu. Tylko ona i szef.
A gdzieś tam jest dom, dzieci, gary, bałagan..mąż, który przecież się stara, usługuje, trwa i nie zamierza nic zmieniać. Taki jej pewnie pasuje.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 18:59   

rafcik napisał/a:
Co zrobić ?? Poradzcie

Zanim cokolwiek zrobisz porozmawiaj z głębi serca z Waszymi Aniołami Stróżami i uważnie słuchaj jakie natchnienie obudzi się w sercu. Ludzkie porady są niczym w porównaniu z tym co podpowie Ci Bóg.

A po ludzku.
Z pewnością wszystko trzeba czynić ze spokojem , bo ono wyzwala uwagę osoby do której działania są kierowane. Nie wolno także naruszać godności własnej i osoby z którą rozmawiamy czy której obwieszczamy jakąś swoją decyzję.
Jeśli nie będziesz czegoś pewien to najlepiej nie rób nic,aż nabierzesz pewności,że podjęta decyzja nie tylko jest najlepsza dla Was obojga i wyraża miłość, ale i czy jesteś w stanie w konsekwencji konkretnego działąnia ponieść konsekwencje najczarniejszego scenariusza, jakie to działanie może uruchomić.
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 19:14   

kinga2 napisał/a:

A po ludzku.
Z pewnością wszystko trzeba czynić ze spokojem , bo ono wyzwala uwagę osoby do której działania są kierowane. Nie wolno także naruszać godności własnej i osoby z którą rozmawiamy czy której obwieszczamy jakąś swoją decyzję.
Jeśli nie będziesz czegoś pewien to najlepiej nie rób nic,aż nabierzesz pewności,że podjęta decyzja nie tylko jest najlepsza dla Was obojga i wyraża miłość, ale i czy jesteś w stanie w konsekwencji konkretnego działąnia ponieść konsekwencje najczarniejszego scenariusza, jakie to działanie może uruchomić.


Myślę, ze jestem przygotowany na konsekwencje w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie przyłapałem żony osobiście na zdradzie. Tylko na kłamstwach. Spotyka i spotykała się z szefem. Wciąga w to rodzine, która w razie czego nie poda jej ręki. Zostawi samą z tym wszytskim. Ona to wie, ale dalej prowadzi swoje "szczesliwe" życie.
Może właśnie musze zrobić coś co jej pokaże, ze życie nie jest takie kolorowe jak sobie to wyobraziła??. Że z szefem jest miło i ekscytująco poza domami i obowiązkami. Chcę się postawić i dać wybór , ale wiem też że znów doprowadzi to do kłótni i awantury. Że znów zrobi się piekło. Wiem, że muszę być CIERPLIWY, ale.... co to da. Dalej ją bedę utrwalał w tym błogim życiu. Z dala od domu, rodziny, dzieci, męża. Blisko szefa.

Jej szef też olewa swoją rodzinę (zresztą parę miesięcy temu został ojcem), a ponoć jest bardzo wierzący, co niedziele w kościele.

Ochłonąłem trochę. Wysłuchałem paru słów ks. Pawlukiewicza (bardzo pomagają). Niewiem co bedzie dalej. Jestem przygotowany na dalszą walkę o nasze małeństwo, ale też na powiedzenie dość. Dość życia w trójkącie miłosnym.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 21:23   

rafcik

Klasyka gatunku, niestety.
Wg mojej teorii za 99% kryzysów małżeńskich stoi osoba trzecia.

Lepiej uświadomić sobie od razu, że:

- jesteś okłamywany
- romans rozwija się coraz intensywniej
- nie licz na gwałtowne "przebudzenie się" żony
- niewiele wskórasz postawą męża gotującego obiadki i wywijającego odkurzaczem

Moje propozycje:
- wykorzystaj przychylnośc ku Tobie jej rodziny
- zażądaj od teściów rozmowy w ich obecności z córką i z Tobą
- domagaj się zmiany pracy zony
- rozmawiaj non stop z teściami, zaprowadzaj tam częściej dziecko
- spędź kilka nocy z dzieckiem u teściów
- odstaw gotowanie - wcinaj na mieście
- gromadź dowody !! (ważne)

Bezczelność żony będzie rosła proporcjonalnie do Twej uległości. Zdradzacz jest gotów posunąć sie do rzeczy niewyobrażalnych.

Przygotuj sobie też plan vabank - wyprowadzasz się z domu z dzieckiem do teściów, dopóki ona nie zaprzestanie tego, co czyni teraz.
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 21:33   

ketram napisał/a:
rafcik

Lepiej uświadomić sobie od razu, że:

- jesteś okłamywany
- romans rozwija się coraz intensywniej
- nie licz na gwałtowne "przebudzenie się" żony
- niewiele wskórasz postawą męża gotującego obiadki i wywijającego odkurzaczem

Moje propozycje:
- wykorzystaj przychylnośc ku Tobie jej rodziny
- zażądaj od teściów rozmowy w ich obecności z córką i z Tobą
- domagaj się zmiany pracy zony
- rozmawiaj non stop z teściami, zaprowadzaj tam częściej dziecko
- spędź kilka nocy z dzieckiem u teściów
- odstaw gotowanie - wcinaj na mieście
- gromadź dowody !! (ważne)

Bezczelność żony będzie rosła proporcjonalnie do Twej uległości. Zdradzacz jest gotów posunąć sie do rzeczy niewyobrażalnych.

Przygotuj sobie też plan vabank - wyprowadzasz się z domu z dzieckiem do teściów, dopóki ona nie zaprzestanie tego, co czyni teraz.


Teściowa i teść są wtajemniczeni. Domyślali się już jakiś czas temu że cos nie gra, bo raz szef przyjechał ze swoim dzieckiem niedawno narodzonym do mojej żony gdy była u teściów. Żona nie szanuje matki ale za to ma bardzo duży szacunek u ojca i on ma jutro z nią rozmawiać ostro. Może nią wstrząsnie.

Co do wyprowadzki to dlaczego ja sie mam wyprowadzać z dziecmi? Ja żyje w moim domu z dziecmi, ona żyje poza domem, wiec może szef ją przygarnie. Tylko gdzie?? Do swojego domu, gdzie mieszka jego żona z małym dzieckiem.

Jam jestem w stanie wybaczyć, kochać dalej. Zmieniać się dalej. Ale nie chce być służącym i pomagierem w ich fantastycznym życiu.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 21:46   

rafcik

O to chodzi - nie możesz być pomagierem w tej farsie.

Pisząc o planie vabank - mam na myśli wyprowadzkę do teściów, aby zmusic w ten sposób do konfrontacji żony z rodzicami i Tobą. Bo ona bedzie tego unikać, zobaczysz.
 
     
rafcik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 22:15   

ketram napisał/a:
rafcik

O to chodzi - nie możesz być pomagierem w tej farsie.

Pisząc o planie vabank - mam na myśli wyprowadzkę do teściów, aby zmusic w ten sposób do konfrontacji żony z rodzicami i Tobą. Bo ona bedzie tego unikać, zobaczysz.


Myślę, ze nie uniknie. Jeśli jutro po rozmowie z teściem nic się nie wydarzy, nic do niej nie dotrze to i tak bedziemy się widziec wieczorem u nich.

Myślę cały czas co zrobić dziś. Jak wróci. Czy rozmawiać czy czekac na jutro
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-08, 22:23   

Rafcik poczekaj cierpliwie do jutra, po co Ci dziś kłótnia? Jutro i tak będzie Ci ciężko, więc dziś paciorek i spać ,nawet nie czekać na żonę. Będę pamiętać w modlitwie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9