Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Proszę o radę!!!
Autor Wiadomość
Myszka1984
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-30, 17:08   Proszę o radę!!!

Jestem tu nowa i mam nadzieję,że znajdę odpowiedzi na dręczące mnie pytanie.Zacznę od początku...jesteśmy z mężem już blisko osiem lat,mamy dzieci,wspaniełe dzieci lecz w naszej rodzinie jest coś jeszcze,tym czymś jest hazard.Szukam sposobu,który spowoduje,że się opamięta,bo tak dalej być nie może.Ciągłe kłamstwa,agresja a później cisza...chyba dzięki tej sytuacji bardziej poznałam Boga i zrozumiałam jak ważna jest dla mnie wiara.Wiem,że Jezus Chrystus doświadczył mnie po to żebym potrzebowała Go i przez to zaczęłam szukać.Bardzo pragnę pomóc mężowi wejść na drogę wiary,żeby uwolnił się od tego zniewolenia.Czy dobrym rozwiązaniem będzie separacja?Może wtedy,kiedy zostanie sam zacznie i on szukać tak jak było ze mną,kiedy długie wieczory i noce "biłam się" w głowę dlaczego znowu zostawił mnie i dzieci samą,dlaczego miłość nie jest silniejsza od nałogu?Patrząc i wzorując się na Chrysusie przebaczam mu i mimo wszystko kocham.Więc co będzie lepsze,trwanie przy nim czy separacja?Może ktoś miał podobne doświadczenie.Pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-30, 17:31   

Myszka.......hazard jest nałogiem.....czyli chorobą ,nałogowym regulowaniem uczuć.Karmi się zakłamaniem i iluzją.
I jak przy wszystkich uzaleznieniach.................. będzie grał do tego momentu ,gdy przyjemność jaką daje mu granie będzie mniejsza od konsekwencji negatywnych i bólu spowodowanego graniem.
TWARDA MIŁOŚĆ!!!!!!!!!!!!!!
Szanuj męża jako człowieka i pozwalaj mu na ponoszenie konsekwencji.
Czyli??? terapeutycznie wygląda to tak:
-nie ukrywaj że gra nałogowo
-nie spłacaj długów
-nie usprawiedliwiaj wobec rodziny i otoczenia
-zrób rozdzielność majątkową
-zabezpiecz swoją i dzieci przyszłość obowiązkiem alimentacyjnym

Teraz będzie wściekły i bedzie naciskał,szantażował,groził........jak ulegniesz...........on będzie grał nadal.
Jak nie ulegniesz................ podziękuje Ci za to za jakiś czas.
Skąd wiem???? z życia.............z realcji z hazardzistami.
Jak jesteś z okolic W-wy to słucha w soboty o 22.00 Poradni Uzależnień na 96.5 prowadzonych przez Jacka(znawca tematu)...można przez net tez słuchać na żywo
Mężowi daj adresy terapi i mityngów AH(Anomimowi Hazardziści)......i kochaj go wymagającą miłością.........bo miłość wymaga stanowczości
Aaaaa i nie zapomnij też kochać siebie.........wymagająco kochać siebie

I Pogody Ducha


ps.wkleję Ci wierszyk.infaltyny trochę.......ale można zamiast flaszki wstawić automat,ruletkę,pokera.........



Modlitwa Piotrusia

Dobry nasz Panie Jezu Chryste,
Bardzo gorąco proszę Ciebie
Nie chcę żyć dłużej na tym świecie
Zabierz mnie prędko stąd do Siebie.

Tatuś pijany wrócił do domu,
Rozbitą flaszkę trzymał w dłoni
Mój Anioł Stróż gdzieś sobie poszedł,
Bo mnie przed biciem nie obronił.

Mamy od wczoraj nie ma w domu.
Nic nie mieliśmy na śniadanie,
Więc zabierz Nas do Nieba Jezu
Mnie i siostrzyczkę moją Hanię.

Tam sie spotkamy z babcią Rózią,
Co zawsze piekła nam kołacze.
I była dobra lecz umarła ,
Hania do dzisiaj za nią płacze.

Będziemy grzeczni i posłuszni,
Starczy nam trochę mleka ,chleba.
Kredki dla Hani jeśli będą,
A dla mnie..........dla mnie, nic nie trzeba.

Ja sam potrafię wszystko zrobić,
Garnuszki umyć, chleb pokroić.
Niech tylko zawsze będzie jasno,
Bo się po ciemku Hania boi.

Tatuś dziś rozbił trzy żarówki,
I świece się skończyły właśnie.
Więc zapaliłem gaz w kuchence
Żeby nam było troszkę jaśniej.

Lecz tatuś zgasił płomyk łokciem.....
Tak się zatoczył ,trzasnął drzwiami,
I poszedł sobie, a tu ciemno,
I my w kąciku całkiem sami.

Wiem że zakręcić kurek można,
Zaraz to zrobię , chwilka mała......
Niech tylko Hania mocniej zaśnie,
Tyle się dzisiaj napłakała.

Tu nam wygodnie na podłodze,
Za taboretem i ławeczką.
Nawet poduszkę Hani dałem,
Lecz trudno uspać głodne dziecko.

O jeszcze wzdycha, ciszej, ciszej....
A mnie tak słabo... Matko Święta.
Wszystko sie wokoł mnie kołysze,
Coś miałem zrobić? Nie pamiętam.

Gdzie jestem?.... Tak mi w uszach szumi,
Noc za oknami ciemna głucha.......
Jezu modliłem się do Ciebie,
Wiem, że wkrótce mnie wysłuchasz

Jezus usłyszał prośby Twoje,
Zaraz Wam wyjdzie na spotkanie,
Weźmie do Nieba Was Oboje---------
Ciebie i Twą siostrzyczkę Hanię.
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-30, 17:39   Witaj!

Witaj na forum!

Zaglądaj tutaj, na pewno znajdziesz tu słowa otuchy i radę, a czasem po prostu będziesz mogła się wyżalić...
Nie mam doświadczenia z hazardem, wiem co to agresja i uzależnienie od komputera...

Trwać przy mężu - TAK, ale to wcale nie znaczy godzić się na zło...

Warto znaleźć kapłana, który wesprze duchowo, może masz blisko siebie ognisko sycharowskie...

W sytuacji, gdy rodzina jest zagrożona długami małżonka, są możliwości by tego uniknąć (rozdzielność majątkowa) ale nie jestem specem w dziedzinie prawa
zajrzyj tutaj
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-30, 17:40   

Myszka1984,
Witaj,
borykasz się z wielkim problemem. Zerknij tu:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4565
Czy jesteś pod opieką jakiegoś specjalisty? Czy dla siebie masz grupę wsparcia?
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-30, 19:14   

List hazardzisty
Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie. Ja już wystarczająco nienawidzę siebie.
Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić. Jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona. Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic nawet tych, o których mówię z początku serio. Nie groź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję trzymaj się jej. Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczanie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby. Co więcej, najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać.
Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagi, nie daj się wykorzystywać przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru sprawiedliwości. Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od konsekwencji mojego hazardu.
Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków i długów. Takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy. Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji, będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem z hazardem. Ponad wszystko, ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o uzaleznieniu od hazardu i Twojej roli w stosunku do mnie.
Przychodź na otwarte zebrania Anonimowych Hazardzistów. Uczęszczaj regularnie na spotkania Gam- Anon lub Al-Anon. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami tych wspólnot. To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą Twoją sytuację.

Kocham Cię
Twój hazardzista....(odnalezione w necie)

witaj Myszka 1984.......znajdziesz tu wsparcie i zyczliwych ludzi oraz wszelka pomoc jaka po ludzku-mozna Ci dac


pozdrawiam ;-) ;-)
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-30, 20:07   

Moja koleżanka zrobiła rozdzielność majątkową,zeby nie spłacać jego długów ;-)
 
     
Myszka1984
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-31, 13:46   

widzę,że stawiacie sprawę jasno...muszę go zostawić,żeby odczuł konsekwencje swoich czynów i tak się czasami zastanawiam czy to nie jest mój egoizm,że wolę trwać w tym co jest ale mieć jakąś tam kontrolę nad tym,widzieć co on robi...może inaczej ...boję się,żeby nie popełnił samobójstwa.Teraz tyle ludzi postanawia odebrać sobie życie :-(
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-31, 15:12   

Myszka1984 napisał/a:
muszę go zostawić,


To zostawienie nie musi polegać na tym , że pozbędziesz sie męża z domu .
Chodzi o takie zostawienie - By nie podkładać mu poduszki pod p .... ę , niech zacznie doświadczać wszystkich skutków własnych wyborów . To się nazywa podwyższanie dna.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-31, 15:20   

Myszka1984 napisał/a:
muszę go zostawić,


To zostawienie nie musi polegać na tym , że pozbędziesz sie męża z domu .
Chodzi o takie zostawienie - By nie podkładać mu poduszki pod p .... ę , niech zacznie doświadczać wszystkich skutków własnych wyborów . To się nazywa podwyższanie dna.

Nie możesz tego zrobić sama , przecież już tak długo to robiłaś ,robiłaś wszystko co tylko przyszło ci do głowy - i co ????
Potrzebujesz fachowców od tego , grupy wsparcia .

Wiem , sama to przechodziłam - jak trudno jest pójść po pomoc , jak bardzo musiałam czuć się bezsilna by poszukać ratunku , by pokonać wstyd i powiedzieć nie radzę sobie.

Myszko wierz Mi, to jedyna droga .

pamiętam w modlitwie
 
     
Myszka1984
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-31, 21:43   

Zacznę od ultimatum,albo pójdziemy na terapię,albo będę zmuszona zrobić rozdzielność majątkową...może to skłoni go do myślenia...choć już wiele razy tak mu mówiłam lecz teraz ostatecznie już postanowiłam i będę konsekwentna...ufam,że dobry Bóg pokazał mi te forum i Was wszystkich,którzy borykacie się z podobnymi problemami,że w tym wszystkim nie jestem sama...bardzo ciężko jest mi zaufać drugiemu człowiekowi,kiedy przez tyle lat żyłam tym co zgotował mi mój własny mąż...czasami mam żal do losu,bo przecież mąż powinien opiekować się swoją żoną i dziećmi,najbliższymi osobami,ale jest inaczej i to jest bardzo smutne
 
     
Annaa
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-31, 22:32   

Myszko, tak to jest smutne ale Ty masz teraz się skupić jak zrobić, żeby przestało być smutne. Zobacz co oni Ci napisali, między innymi to;

Cytat:
Nie groź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby.


Zrób sobie tę rozdzielność majątkową, zrób. Niech mąż zobaczy, że przestałaś grozić bez pokrycia, że się coś z Twojej str zmieniło. Serio.

Pozdrawiam cieplutko.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-01, 12:24   

Cytat:
widzę,że stawiacie sprawę jasno...muszę go zostawić,żeby odczuł konsekwencje swoich czynów

Myszko, to jest Twoje życie i na pewno nikt nie powie Ci tak, jak napisałaś, że masz zostawić swojego męża. Owszem - zrobić wszystko, aby w przyszłości nie ponosić konsekwencji jego czynów...
Pytaj w swoim sercu - co byłoby dobre dla Was....
Proponuję zastanowić się nad odpowiedzią na pytanie "dlaczego mąż ucieka w hazard, co może być tego przyczyną??"
 
     
Myszka1984
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-01, 14:03   

Wiem,że jest to moje życie ale też i życie moich dzieci,za które jestem odpowiedzialna.Muszę patrzeć głównie na nich...Róża...tysiące razy zadawałam sobie pytanie "dlaczego mój mąż ucieka w hazard",co robię nie tak...teraz widzę,kiedy odnalazłam te forum,że podstawowym błędem jaki robię to jest brak konsekwencji...lecz wciąż miałam nadzieję ze moja miłość do niego i troska przezwyciężą ten nałóg ale chyba po ośmiu latach muszę stwierdzić,że potrzebna jest twarda miłość.Te doświadczenie bardzo zbliżyło mnie do Boga,więc może to wszystko było potrzebne dla mnie.Dużo nauczyłam się przez nałóg męża i teraz muszę trochę zrezygnować z mojej miłości żeby zadziałał Bóg... :roll:
 
     
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-03, 17:35   

Myszka1984 napisał/a:
.tysiące razy zadawałam sobie pytanie "dlaczego mój mąż ucieka w hazard",co robię nie tak...teraz widzę,kiedy odnalazłam te forum,że podstawowym błędem jaki robię to jest brak konsekwencji...lecz wciąż miałam nadzieję ze moja miłość do niego i troska przezwyciężą ten nałóg ale



Kochana moja, to nie Ty jestes winna tej całej sytuacji!!!!
Nie możesz tak mysleć!!!!

Nie zetknęłas się z hazardem i nie wiesz jak to jest.
Wiesz od czego sie zaczyna?Ot po prostu , albo kolega namówił ile to można wygrać, albo przez przypadek trafił w takie miejsce.... i spróbował , na ogół niektórzy maja tak ,żę wygrywaja pierwszy raz.......

A potem to juz z górki........kłamstwa, kłamstwa i kłamstwa po to by ukryć,że brak gotówki, że w głowie tylko jedno :"jakby to zagrać", i wierz mi zrobia wszystko aby grać a powodem jest bardzo często jak nie zawsze pretekst,że "muszę sie odegrac", i przegrywają, zawsze, ale żadna siła nie jest w stanie ich od tego odciągnąć.

Z całym przekonaniem stwierdzam,że hazard to dzieło :evil: !Człowiek tak bardzo sie zmienia,że jest nie do poznania; w czasie kiedy gra jest jakby w transie, nic do niego nie dociera, a kiedy przegrywa znaczna kasę, robi sie agresywnyi mysl ma jedną aby odebrac swoje pieniądze.

To jest wielkie błędne koło!

Koniecznie musisz namówic męża na leczenie.Rozdzielnośc majątkowa też byłaby wskazana, będzie to z korzyścią i dla Ciebie , dzieci ,i dla męża, im mniej straci w salonach gier ,tym więcej zyskacie wszyscy.

Ta choroba jest straszna!Rodziny zostaja bez dachu nad głową, właśnie przez hazard.

Więc reakcja musi być u Ciebie szybka.

Możę nie wyrzucaj męża z domu, tylko spróbuj na spokojnie może uda Ci sie go namowic
na terapie. Ale maz musi tego chciec!

Powiem tylko, ze 3,5 roku pracowalam w sklepie gdzie byly 3 automaty!!!!

Wierzcie mi to bylo straszne jak ludzie niszczyli sami siebie!

Przepraszam za bledy klawiatura chyba pada.

[ Dodano: 2010-08-03, 17:40 ]
Prosba mury przebija, a Bog moze wszystko.

Obecny tydzien to Nowenna do Przemienienia Panskiego, a w piatek -pierwszy piatek miesiaca-swieto Przemienienia Panskiego i poswiecenie kopru.
Warto skorzystac.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9