Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
"A teraz posłuchajcie mnie dobrze i nie zatykajcie swoich uszu. Gdy człowiek popełnia ciężki grzech, diabeł ma go w swym ręku i zmusza go niczym windykator do podpisania mu weksla, który natychmiast czyni go jego własnością. Najsmutniejsze jest to, co jest pierwszym poleceniem szatana skierowanym do nas: „Idź zatem teraz i przyprowadź mi wszystkich, którzy cię otaczają, i z którymi utrzymujesz stosunki!”
[...]
"Pan pozwolił mi zobaczyć, jak w dniu mojego ślubu, gdy mój mąż i ja przyjęliśmy Komunię świętą, nie byliśmy tylko my dwoje, lecz troje: my i Jezus. Bowiem w chwili, gdy przyjęliśmy Komunię św., Pan tak nas jednoczy, że jesteśmy jedno. Bierze nas do Serca i w Jego Sercu stajemy się jedno. Razem z Jezusem tworzymy świętą trójcę. Człowiek zatem niech nie rozdziela tego, co Bóg złączył. I teraz pytam się: kto jest w stanie rozdzielić coś takiego? Nikt! Nikt, moi Bracia i Siostry w Chrystusie Panu, nikt nie może rozbić tego przymierza. Naprawdę nikt, po tym jak Bóg go pobłogosławił. I kiedy te dwie dziewicze osoby zawierają związek małżeński, o jakie błogosławieństwo spoczywa na takiej parze!"
[...]
"Musicie wiedzieć, że gdy ktoś ma pozamałżeńskie stosunki płciowe, to wówczas te nieczyste duchy uczepiają się natychmiast tej osoby, oblepiają ją wszędzie, zaczynają od genitaliów, biorą w posiadanie ciało, hormony, osadzają się w mózgu, zajmują przysadkę mózgową, grasicę (glandula) i wszystkie neurologiczne miejsca organizmu ludzkiego oraz rozpoczynają produkcję mnóstwa hormonów, które pobudzają niskie instynkty. Przekształcają dziecko Boże w niewolnika swej żądzy, instynktów, pożądania seksualnego. Czynią z niego człowieka, o którym mawia się, że używa życia."
[...]
"Gdy para małżeńska jest dziewicza, Bóg jest szczególnie uwielbiony. Bóg zawiera z nimi święte przymierze i błogosławi ich seksualność. Seksualność bowiem nie jest grzechem. Bóg dał ją jako błogosławieństwo. Tam gdzie małżeństwo zawierane jest przed Bogiem, tam jest On obecny, także w łożu małżeńskim. W sakramentalnie zawartym małżeństwie osoby udzielają sobie łask Bożych w intymnym obcowaniu, w związku niepobłogosławionym brudzą się wzajemnie swoim grzechem."
[...]
" Przy ślubie moich rodziców najpiękniejsze było to, że Bóg przywrócił memu ojcu wszystkie łaski, które stracił z powodu swego rozpustnego życia. Bóg uczynił to z miłości do mojej matki, jego żony, która jako dziewica zawarła związek małżeństwa. Bóg uleczył przez to zbrukaną seksualność mojego ojca i cały związany z nią nieporządek hormonalny. "
[...]
"szybko go przekonali do powrotu do swego wcześniejszego trybu życia. Okazał się niewiernym swojej powierzonej żonie, mojej matce, już w 14 dni po swoim weselu i dał się zaciągnąć do domu publicznego, "
[...]
"I wszystkie te brudne złe duchy powróciły i przykleiły się do niego. Mój ojciec przeobraził się z pasterza swojej rodziny w wilka, który nie chronił już swej rodziny, a otworzył demonom drzwi na oścież i stał się postrachem całego domu."
[...]
"Pokutowanie za popełnione grzechy i zadośćuczynienie to jedna z tych rzeczy, o których tak łatwo zapominamy. Właściwie to bardzo mało o tym myślimy. I jest też tak, że my sami z siebie bardzo mało możemy zadośćuczynić. Ale Jezus w Najświętszym Sakramencie może nam udzielić łaski, abyśmy mogli pokutować. Gdy Go odwiedzamy w Najświętszym Sakramencie i uwielbiamy Go, otrzymujemy często ten dar pokuty, zadośćuczynienia za skutki naszych grzechów."
[...]
"Eucharystia i adoracja Najświętszego Sakramentu to jedyna droga, która nas bezpośrednio prowadzi do Nieba. Zapamiętajcie to sobie! To bardzo ważne dla nas wszystkich."
[...]
"Cudzołóstwo zabija w wieloraki sposób. Potem mamy jeszcze czelność skarżyć się na Boga, atakować Jego własną bronią i zrzucać na Niego winę, gdy rzeczy nie mają się tak, jak tego byśmy chcieli, gdy mamy problemy, nawiedzają nas choroby. To my fundujemy sobie nieszczęście i ściągamy je na siebie naszymi grzechami. Za grzechem stoi zawsze przeciwnik, szatan. Otwieramy mu drzwi, gdy ciężko grzeszymy. I gdy spotyka nas jakieś nieszczęście, wtedy Boga obarczamy odpowiedzialnością za to. Biada temu, który próbuje zniszczyć małżeństwo. Gdy ktoś rujnuje małżeństwo, uderza w skałę, którą jest Jezus. Bóg chroni małżeństwo, nigdy w to nie wątpcie!"
Ludzie, którzy utracą czystośc i w takim stanie żyją, poczynaja dzieci, stają się łatwym łupem dla Złego i przyczyniają się do problemów i kłopotów we własnych rodzinach. Nie jest im także łatwo pokonać kryzys , gdy nadejdzie. Dlatego starajmy sie odzyskać czystość, gdy sie pobrudzimy.
Sakrament Pokuty i Pojednania, szczery żal za grzechy, zadośćuczynienie Bogu i ludziom wg. pouczenia kapłana czy natchnienia duszy,Eucharystia, Adoracja i modlitwa oraz wszelkie inne formy życia duchowego to droga do odzyskania pożuconego skarbu i rozwiązania naszych problemów na kolanach przed Bogiem i z Bogiem.
Ze wszystkich sił starajmy sie odzyskać szansę na błogosławieństwo, które spływa na sakramentalnych małżonków, gdy trwają w Sercu Jezusa i nie ranią Go.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-07-20, 21:05
Błogosławieni czystego serca
autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Jednym z największych zagrożeń dla życia duchowego jest zanik wrażliwości sumienia oraz utrata poczucia grzechu. Wszechobecna reklama i zachęta do grzechów nieczystości w środkach masowego przekazu sprawia, że niektórzy zaczynają wierzyć, iż samogwałt, współżycie przed ślubem, pornografia i inne tego rodzaju zjawiska tak naprawdę nie są czymś złym, gdyż dostarczają przyjemności, a są nazywane grzechami tylko dlatego, że zakazuje ich Kościół. Jest to jedno z najbardziej podstępnie spreparowanych kłamstw szatana. Święty Paweł zdecydowanie je demaskuje i nie pozostawia żadnych wątpliwości, ostrzegając: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6, 9-10). Grzechy nieczystości popełniane świadomie i dobrowolnie dokonują tak wielkich zniszczeń w życiu wewnętrznym człowieka, że wprowadzają go na drogę wiodącą do utraty życia wiecznego. Jedynym ekspertem w tej dziedzinie jest Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, który ostrzega słowami św. Pawła: „Strzeżcie się rozpusty; (…) kto (…) grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy” (1 Kor 6, 18).
Dlaczego ciężkim grzechem jest świadoma i dobrowolna masturbacja, współżycie przed ślubem, korzystanie z pornografii itd.? Otóż dlatego, że według zamysłu Pana Boga współżycie seksualne mężczyzny i kobiety ma być duchową ucztą i ekstazą miłości. W tej cielesno-duchowej jedności męża i żony jest obecny Jezus ze swoją niezniszczalną miłością i stwórczą mocą. To, co według Bożych planów jest najważniejsze we współżyciu seksualnym, to całkowite oddanie siebie drugiej osobie i przyjęcie daru jej (jego) osoby w Jezusie Chrystusie. W trakcie współżycia poprzez „mowę” ciała ma się dokonać ofiarowanie żonie (mężowi) i przyjęcie od niej (od niego) całego bogactwa duchowo-cielesnego, którym jest osoba żony (męża), i równocześnie wzięcie odpowiedzialności za nią (niego) „w dobrej i złej doli”, aż do śmierci, oraz za dzieci, które w tym związku Bóg powoła do istnienia. Pan Bóg pragnie, aby współżycie seksualne było zawsze znakiem sakramentu małżeństwa, czyli widzialnym znakiem niewidzialnej Jego obecności, i dlatego tylko w sakramentalnym związku małżeńskim współżycie to staje się prawdziwym wyrazem wzajemnej miłości. Natomiast stosunek płciowy poza małżeństwem będzie zawsze kłamstwem i znakiem wzajemnego egoizmu, gdyż nie spełnia on wówczas warunków przyjęcia i trwania w tej miłości, którą daje Bóg. Dokonuje za to strasznego duchowego spustoszenia, po prostu zabija miłość.
Tak samo przez samogwałt człowiek degeneruje swoje życie duchowe, gdyż zamyka się w sobie, pogłębia swój egoizm i niszczy zdolność do bezinteresownego daru z siebie. Dlatego świadomie i dobrowolnie popełniany samogwałt zawsze jest grzechem, z którego trzeba się spowiadać.
Trzeba pamiętać, że we współżyciu seksualnym najważniejsza jest duchowa uczta miłości, która wyraża się także w sferze ciała, w doświadczeniu zmysłowej przyjemności. To doświadczenie w wymiarze cielesnym staje się o tyle piękniejsze i radośniejsze, o ile czystszy, dojrzalszy do miłości jest człowiek. A on jest takim tylko w stanie łaski uświęcającej, gdy podejmuje codzienny trud samodyscypliny i pracy nad sobą, aby żyć według wymagań wiary, gdy nieustannie powstaje z grzechów, walczy z egoizmem i nawiązuje osobisty kontakt z Bogiem przez codzienną modlitwę oraz regularne przystępowanie do sakramentów pokuty i Eucharystii. Wtedy serce takiego człowieka otwiera się na źródło jedynej miłości, przyjmuje dar Ducha Świętego, czyli miłość Trójjedynego Boga. Tylko dla małżonków o głębokim życiu duchowym współżycie seksualne będzie radosnym świętem, duchowo-cielesną ucztą miłości, źródłem autentycznej radości, wzajemnego obdarowania się miłością, która pochodzi od Boga.
Ponieważ osoba ludzka całkowicie należy do Boga i jest Jego „własnością”, wobec tego prawo do współżycia seksualnego, do ciała kobiety i mężczyzny, może dać tylko Bóg – i daje je w sakramencie małżeństwa. Tak więc przed ślubem żaden chłopak nie ma prawa do ciała dziewczyny, a ona nie ma prawa do ciała swego chłopaka: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (1 Kor 6, 19). Dopiero w sakramencie małżeństwa Jezus daje im prawo do współżycia płciowego i wtedy, jako mąż i żona, stają się dwoje w jednym ciele. Przez przyjęcie sakramentu małżeństwa oboje zobowiązują się dochować sobie wierności aż do śmierci, w dobrej i złej doli, oraz do przyjęcia i wychowania potomstwa, którym ich Bóg obdarzy. To sam Bóg jednoczy ich swoją miłością i dlatego jest to związek nierozerwalny. „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” – mówi Jezus (Mt 19, 6).
Bożą prawdę o pięknie współżycia seksualnego w małżeństwie szatan stara się zafałszować wszelkimi dostępnymi sposobami. Nieustannie wmawia ludziom, że najważniejsza jest przyjemność seksualna, i dlatego podsuwa pornografię, zachęca do stosunków płciowych przed ślubem, masturbacji, do homoseksualizmu i innych jeszcze podobnie dewiacyjnych zachowań. Wszystko po to, żeby ludzie uzależnili się od doznań seksualnych i stali się jego niewolnikami.
Aby wyrwać się z niewoli grzechu nieczystości, aby móc przeżywać współżycie seksualne w małżeństwie tak, jak tego pragnie Chrystus, trzeba podjąć codzienny trud dojrzewania do miłości. Dlatego Pan Jezus zaprasza wszystkich do Ruchu Czystych Serc i prosi nas jednocześnie, abyśmy pozwalali Mu leczyć rany naszych serc, podnosić nas z każdego upadku, uwalniać ze wszelkich zniewoleń i uzależnień. RCS to najskuteczniejsza w świecie klinika – trzeba tylko całkowicie ufać Jezusowi i powierzać Mu siebie w codziennej modlitwie oraz w sakramentach pokuty i Eucharystii. Dar czystego serca trzeba zdobywać w codziennej walce ze swoimi słabościami i siłami zła. Bardzo ważne jest, aby zdyscyplinować swoje życie i realizować codzienny program pracy nad sobą. Dlatego trzeba ułożyć sobie plan dnia, w którym musi być czas przeznaczony na modlitwę, pracę (naukę) i odpoczynek (najlepiej jakiś rodzaj sportu), i z żelazną konsekwencją go realizować.
Nigdy się nie zniechęcajcie i nie poddawajcie w walce z pokusami do grzeszenia nieczystością. W okresie dojrzewania Franciszka, późniejszego św. Ojca Pio, dręczyły nieczyste pokusy, zwłaszcza w nocy. Walczył z nimi, modląc się dopóty, dopóki trwały, i narzucając sobie różnego rodzaju umartwienia. Tak ćwiczył się w przezwyciężaniu pokus. Warto wziąć sobie do serca radę o. Pio, którą dawał penitentom w konfesjonale: „Demon jest niczym pies na łańcuchu; poza zasięgiem łańcucha nie jest w stanie nikogo ugryźć. Dlatego lepiej zachować odległość. Jeśli zbytnio się zbliżysz, dosięgnie cię. Pamiętaj, demon zna do twej duszy tylko jedne drzwi: twą wolę. Nie ma innego ukrytego, sekretnego wejścia”. Nigdy więc nie wystawiaj się na bezpośrednie działanie szatana przez pornografię.
RCS rośnie w siłę, coraz więcej ludzi decyduje się na przyłączenie się do Ruchu. Świadczą o tym listy, których fragmenty cytujemy poniżej:
„Kiedy po raz pierwszy przeczytałam o Ruchu Czystych Serc – pisze nasza czytelniczka – zainteresowała mnie szczególnie kwestia pracy nad sobą i dobrego organizowania sobie zajęć, tak aby każdego dnia mieć czas na modlitwę, pracę i odpoczynek. Ja miałam z tym spore kłopoty. Zawsze wieczorem miałam świadomość, że umyka mi kolejny dzień, a ja znowu go zmarnowałam. Głównie dlatego postanowiłam przystąpić do RCS. Oczywiście, pojawiły się natychmiast wątpliwości, czy dam radę, ale jednocześnie czułam, że tylko tak mogę odzyskać radość i pozbyć się tego uczucia beznadziejności, które ciągle nie dawało mi spokoju. Przyznaję, że jest ciężko, że nie każdy dzień udaje mi się przeżyć najlepiej, jak tylko potrafię. Ale zniknęło poczucie beznadziejności. A wszystko dzięki Jezusowi!
Czystość do ślubu chciałam zachować od zawsze. W przyszłości chciałabym mieć męża i to właśnie jemu ofiarować dar czystego serca”.
„Cały czas miałam obawy – pisze Ania – że nie wytrwam i nie sprostam wymaganiom RCS. Dlatego wydłużałam czas podjęcia decyzji o przystąpieniu do Ruchu. Teraz wiem, że to nie ja, ale Jezus – to On mnie poprowadzi i tylko Jego łaską zostanę umocniona. Chcę wreszcie uwolnić się od egoizmu, zaufać Jezusowi i Matce Najświętszej – niech Oni działają. Jestem świadoma, że ja sama tak naprawdę nic nie potrafię, ale wiem również, że ilekroć zaufałam Jezusowi, On nigdy mnie nie zawiódł, nigdy nie opuścił. Zawsze był ze mną. (…) Pragnę swoje zobowiązanie podjęcia życia w RCS ofiarować jako dziękczynienie za wszelkie otrzymane łaski, za to, że otrzymałam tak wiele, o tak mało prosząc.
Przebywając w środowisku akademickim, dostrzegam, że dar czystości jest coraz trudniej zachować i że coraz bardziej trzeba o ten dar walczyć. Pragnę podjąć tę walkę wspólnie z Wami – członkami RCS. Zrozumiałam, że sama nie potrafię. Tylko w oparciu o łaskę Jezusa i Jego krzyż będę mogła się umacniać i wytrwać. Dziękuję Ci, Maryjo – Matko, że ochroniłaś mnie płaszczem swej opieki, i proszę Cię, wspomagaj mnie i wszystkich członków RCS”.
„Mija druga rocznica mojego przystąpienia do RCS. Każda taka rocznica skłania do refleksji, jak zmieniło się moje życie w sferze czystości. Gdy wstępowałem do RCS, byłem pełen nadziei, że zachowanie czystości nie będzie trudne. Z jednej strony miałem rację, gdyż przynależność do tego ruchu pomaga i zobowiązuje do życia w przyjaźni z Jezusem, z drugiej jednak strony szatan nie śpi i widząc nasze zaangażowanie w sferę czystości, atakuje jeszcze silniej różnymi pokusami. Myślę poważnie o kapłaństwie. Mam nadzieję, że Ruch Czystych Serc to znak od Chrystusa, niejako pierwszy etap mej drogi za Nim, za Jego powołaniem. W dniu mej rocznicy proszę o modlitwę; ja sam będę dziękował Panu za dar RCS-u, modląc się o liczne powołania do niego, byśmy wszyscy zrozumieli, że czystość – nie tylko w kapłaństwie, ale i w małżeństwie, i w samotności – jest zawsze miła Bogu”. Piotrek
„To nie była superłatwa decyzja. Ale podjęłam ją. Uznałam, że jeżeli chcę walczyć ze swoją nieufnością wobec Jezusa, muszę dać Mu szansę, by mi pomógł zaufać. Chcę się zmienić, naprawdę w Niego uwierzyć”. Mocno początkująca chrześcijanka
„Dziękuję za Ruch Czystych Serc. Przystąpiłem do niego w Wielki Czwartek w Kalwarii Zebrzydowskiej. To była piękna chwila. Moja dziewczyna była w tym czasie w USA i tam złożyła przyrzeczenie. Proszę o modlitwę, abyśmy wytrwali i żebyśmy w przyszłości założyli rodzinę na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu”. Krzysiek
„Przystąpiliśmy do RCS. Prosimy naszą przewodniczkę – bł. Karolinę Kózkównę – o wytrwanie w postanowieniach. W narzeczeństwie jesteśmy ponad trzy lata i już niedługo chcemy się pobrać. Pragniemy kochać siebie nawzajem i nasze dzieci, którymi Bóg nas obdarzy, miłością prawdziwą, miłością caritas”. Iwona i Grzegorz
Tym wszystkim, którzy chcieliby wstąpić do RCS, którzy pragną płynąć pod prąd, do źródeł czystej miłości, i zdecydowanie przeciwstawić się fali demoralizacji, odpowiadamy na najczęściej pojawiające się pytania:
• Kto może przystąpić do Ruchu Czystych Serc? Każdy, kto chce iść przez życie z Jezusem i uczyć się od Niego kochać czystym sercem.
• Jakie są wymagania? Trzeba starać się wypełniać wszystkie zobowiązania zawarte w Modlitwie zawierzenia.
• A jeśli coś mi się nie uda i upadnę? Jesteśmy tylko grzesznikami, ale musimy dokonywać wyborów na poważnie, bez pobłażania sobie. Nie wolno robić niczego na próbę czy jedynie do pojawienia się pierwszych trudności. Decydując się bowiem na wstąpienie do RCS, zobowiązujesz się do natychmiastowego powstawania z każdego upadku. Jeśli więc popełnisz grzech ciężki, powinieneś (powinnaś) natychmiast pójść do sakramentu pokuty i pojednać się z Chrystusem. Nigdy nie poddawaj się w walce! Do Ruchu nie wstępują ludzie bezproblemowi, tylko ci, którzy są zdecydowani na walkę – a w jedności z Chrystusem zawsze odniosą zwycięstwo.
• Kiedy można przystąpić do Ruchu Czystych Serc? W każdej chwili! Trzeba tylko: • pójść do spowiedzi • przyjąć Komunię św. • odmówić następującą Modlitwę zawierzenia:
„Panie Jezu, dziękuję Ci, że ukochałeś mnie miłością, która chroni od zła, podnosi z największych upadków i leczy najboleśniejsze rany. Oddaję Ci, Panie, swoją pamięć, rozum, wolę, duszę i ciało wraz ze swoją płciowością. Przyrzekam nie podejmować współżycia seksualnego do czasu przyjęcia sakramentu małżeństwa. Postanawiam nie kupować, nie czytać i nie oglądać czasopism, programów ani filmów o treściach pornograficznych. Przyrzekam codziennie spotykać się z Tobą na modlitwie, w lekturze Pisma św., w częstym przyjmowaniu Komunii św. i adoracji Najświętszego Sakramentu. Postanawiam regularnie przystępować do sakramentu pojednania, nie ulegać zniechęceniu i natychmiast podnosić się z każdego grzechu. Panie Jezu, ucz mnie systematycznej pracy nad sobą, umiejętności kontrolowania moich pobudzeń seksualnych i emocji. Proszę Cię o odwagę w codziennym pójściu pod prąd, abym nigdy nie brał(a) narkotyków i unikał(a) wszystkiego, co uzależnienia, a przede wszystkim alkoholu i nikotyny. Ucz mnie tak postępować, aby w moim życiu najważniejsza była miłość. Maryjo, Matko moja, prowadź mnie drogami wiary do samego źródła Miłości, do Jezusa. Za sługą Bożym Janem Pawłem II pragnę całkowicie zawierzyć się Tobie: »Totus Tuus, Maryjo!«. Błogosławiona Karolino, wypraszaj nam dar czystego serca. Amen!”.
Prosimy o przesłanie do naszej redakcji informacji o tym wielkim wydarzeniu, jakim było Twoje przystąpienie do RCS. Będziemy mogli wtedy wysłać Ci specjalne błogosławieństwo i wpisać Cię do Księgi czystych serc. Pan Jezus prosi, abyście pisali i przysyłali nam swoje świadectwa o tym, jak dojrzewaliście do decyzji wstąpienia do RCS. Dzielcie się również swoją wiarą i doświadczeniem duchowych zmagań z pokusami, grzechami nieczystości, nałogami i z mocami zła. Przez Wasze świadectwa Pan Jezus pragnie docierać swoją miłością do wielu ludzi, aby mogli się oni na nowo zafascynować drogą wiary i darem czystego serca. Wszystkich członków RCS prosimy o codzienną modlitwę za siebie nawzajem. W naszej redakcji otaczamy Was każdego dnia naszą modlitwą.
Z serdecznymi pozdrowieniami i Bożym błogosławieństwem
ks. Mieczysław Piotrowski z zespołem redakcyjnym
http://milujciesie.org.pl...tego_serca.html
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.