Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Alkowa małżeńska według różnych spojrzeń
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 13:00   

W tym temacie polecam nagrania wykładów Jacka Pulikowskiego

"Pragnij a nie pożądaj - o miłości i seksualności raz jeszcze "
"Kobieta + mężczyzna -obdarowani sobą czyli skazani na siebie czyli o sztuce budowania więzi "
i nagrania ks. Pawlukiewicza

http://www.rhetos.pl/inde...likowski&gdzie=

Super pomysł na prezent - np dla naszych nastolatków :mrgreen:
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 14:15   

róża napisał/a:
Jest troszkę prawdy w tym, co pisze Diagoras, bo wielu mężczyzn odchodzi do innej kobiety tylko z powodu seksu, którego brakuje im w małżeństwie.... Smutna prawda


A prawdy - jak uczył ksiądz Tischner - są trzy: cała prawda, święta prawda i g... prawda.
Trzeba by się zastanowić, gdzie się lokuje ta prawda o której piszesz... ani ona cała, ani chyba święta ;-)

Jeśli jest w małżeństwie dobra więź i komunikacja, to jakim cudem może być silny rozdźwięk w sprawach seksu?
To raczej o jakieś rozbudzone, niezbyt zdrowe fantazje może chodzić i szukanie dodatkowych podniet... Diagoras jest być może na dobrej, prostej drodze w tym kierunku, z seksualnymi akcesoriami i filmami porno.

Zresztą sama Ilonnia w swoim wątku napisała już, że to nie o to [tj sex] chodziło.
Ale widocznie on jest już na tym etapie, kiedy się wszystko z jednym kojarzy :mrgreen: (oczywiście po porannej adoracji, odwiedzinach u rodziców i przyjaciół i przeprowadzeniu staruszki przez jezdnię)
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 14:47   

Maciek..ales ty sie uparł na diagorasa..kurcze a miałeś ćwiczyć trzymanie emocji na lejcach i co???

Maciek....dopuszczajmy zdanie innych,szanujmy to zdanie nawet jak sie z nim nie zgadzamy.
Kurde wiesz ja przelazłem tak długą drogę od nieposzanowania zdania innych...bo ja wiem lepiej,bo ja widzę,bo ja wiem -do etapu zrozumienia.
I teraz zyje mi sie prościej,fajniej,przyjemniej-bo wysłucham innych .
Maciek polecam Dezyderata....(fragment )..prawdę swą głoś spokojnie i jasno,słuchając tez tego,co mówią inni;nawet głupcy i ignoranci,oni tez maja swoja opowieść.......
Co do spraw powodów zdrady??? niestety popieram wypowiedż róży...u facetów najczęściej jest to niepochamowany pociąg...w przeciwieństwie do kobiet sprawa sexu w naszym umysle stoi na pierwszym miejscu i jeżeli w naszym życiu nie ma Boga i z nim więzi
instynkt wygrywa....

pozdrawiam ;-) ;-)
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-07-28, 14:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ellfik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 14:49   

diagoras napisał/a:
Satine! Jeśli czegoś nie potrafimy zrozumieć czy nawet ogarnąć swoją wyobraźnią, to nie znaczy, ze coś jest ogólnie złe i nie do przyjęcia czy tym bardziej sprzeczne z tym co wyznajemy.
Cytat:
Zaopatrz się w jakieś akcesoria do WASZEJ sypialni. Magiczne kulki, kajdanki, odpowiednie żele, bawole oczka itp. !!!!!

Problem jest tutaj w podejściu, w pewnym uprzedzeniu, że z natury takie gadżety kojarzą się z branżą porno, z sex-shopami, z tym co jakby na wstępie już kojarzy nam się z grzechem czyli z odstępstwem od Bożych przykazań.


Diagorasie... Twoje wywody są błędne i nieprawdziwe.
Chcę wszystkim uczestnikom tej dyskusji i tego forum uświadomić, że Twój przykład jest sprzeczny z tym co uznaje KKK i jak najbardziej to, co propagujesz jest GRZECHEM!
I nie ma to nic wspólnego z nowatorstwem, a wręcz przeciwnie- świadczy o dużej ignorancji z Twojej strony.
To samo dotyczy oglądania w celach instruktażowych ( jak to nazwałeś) erotyków, które tak naprawdę nic nie mają wspólnego z prawdziwym wyrażaniem miłości, a jedynie z przedmiotowym traktowaniem drugiego człowieka i propagowaniem rozwiązłości i zdrad! Nie są to przecież sceny z alkowy małżeńskiej, a wręcz przeciwnie.
Grzechy seksualne należą do najpoważniejszej materii i wprowadzają wielki nieład w naszą moralność prowadząc w krótkim czasie do degeneracji.

Głównym celem małżeństwa sakramentalnego jest wzajemna miłość i pomoc oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa. Są to cele równorzędne.
Sam akt małżeński powinien zawsze być wyrazem wzajemnej miłości, pogłębiającym jedność i więź duchową pomiędzy małżonkami i ma być otwarty na życie.

I radzę unikać wszystkiego co ma choćby pozór zła, a nie szukać dobra w złym :shock:

Cytat z książki br.Ksawerego Knotza "Seks jakiego nie znacie"

"Granicą wspólnego szukania i używania przyjemności jest wykorzystanie naturalnych właściwości ludzkiego ciała – to, co ja przez moje ciało mogę zaoferować małżonkowi i to co on swoim ciałem może mi ofiarować. Tego typu poszukiwania, gdy będą wyrazem wzajemnej miłości i szacunku nigdy nie będą w sprzeczności z osobowym się traktowaniem. Problem pojawia się, gdy małżonkowie zaczynają stosować różnego typu stymulatory:  pierścienie wydłużające erekcję, kuleczki dopochwowe, środki chemiczne wzmacniające podniecenie, itp. Tego typu narzędzia i środki mają na celu sztucznie wywołać i spotęgować przyjemność, jakby do końca „wycisnąć” ją ze swoich ciał. Gdy małżonkowie wejdą na taką drogę zaczną staczać się po równi pochyłej. Ciągle niezaspokojeni będą niebezpiecznie instrumentalizować i banalizować akt małżeński, kosztem zanikania prawdziwej, głębokiej więzi. Troska o przyjemność nie będzie już darem jednej osoby dla drugiej, a tylko techniką wzajemnego rozbudzania się. Prawdziwą więź buduje się, gdy obdarza się drugą osobę przyjemnością, ale w granicach wyznaczonych przez naturę, ludzką biologię."


Reszta tutaj http://www.szansaspotkani...php?pageid=5644
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 15:12   

Dziękuję za ważny wkład w tę dyskusję
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 15:45   

NORBERT napisał/a:
Maciek..ales ty sie uparł na diagorasa..kurcze a miałeś ćwiczyć trzymanie emocji na lejcach i co???

Nie uparłem się jakoś strasznie, ja "przejawiam w sercu troskę" o Diagorasa i chcę nim trochę potrząsnąć.
Przecież nie odmawiam mu prawa do wyrażania poglądów, ale się z nimi po prostu nie zgadzam. Zdumiewa mnie, jak bardzo instrumentalne ma podejście do małżonki i jakoś mi się to nie godzi z podejściem katolickim, które dostrzegając ważność seksu nie stawia go jednak na pierwszym miejscu.

A wstęp który zrobił przed swoim długim postem - to po co to było?
Jaki miał cel i jaki był związek z tematem wątku?
Ja w tym widzę jedną z technik manipulacji, podobnie jak w schlebianiu wybranym użytkownikom: "Niesamowite jak przez te 2 lata się pozytywnie rozwinąłeś" ... no i teraz się użytkownik poczuł ... ;-)
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 16:34   

Milczenie jest złotem. diagoras milcz
Ostatnio zmieniony przez diagoras 2010-07-30, 17:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 16:35   

Macius napisał/a:
róża napisał/a:
Jest troszkę prawdy w tym, co pisze Diagoras, bo wielu mężczyzn odchodzi do innej kobiety tylko z powodu seksu, którego brakuje im w małżeństwie.... Smutna prawda


A prawdy - jak uczył ksiądz Tischner - są trzy: cała prawda, święta prawda i g... prawda.
Trzeba by się zastanowić, gdzie się lokuje ta prawda o której piszesz... ani ona cała, ani chyba święta ;-)


Maciuś, spokojnie.
Napisałam - "wielu", nie - "wszyscy".
Sprawa dotyczy przede wszystkim mężów żon prawdziwie (nie na 1/2, czy 3/4) katolickich ;-) , czyli takich, które również w temacie seksu - starają się żyć zgodnie z nauczaniem Kościoła, mówiąc krótko - nie stosują antykoncepcji. A wtedy, jak wiesz - konieczna wstrzemięźliwość, czasem nawet dłuższa... Nie każdy mąż - zwłaszcza ten, żyjący może troszkę z dala od Boga, jest w stanie tę abstynencję znieść... I nie można powiedzieć, że on (ten żyjący z dala), który idzie tam, gdzie te zasady nie obowiązują - nie kocha już swojej żony. Kocha, ale normalnie nie radzi sobie z popędem, nie chce popracować nad uporządkowaniem tej sfery życia, może nawet nie widzi takiej potrzeby. Zresztą jak mógłby ją uporządkować bez Boga, bez modlitwy? Przecież wszystko jest na swoim miejscu, kiedy na pierwszym miejscu jest Bóg. A trudno o przyznanie Bogu tego miejsca - bywa, że latami do tego dochodzi się...
Maciuś, niejedna zdrada małżeńska wynikła - tylko z problemów z seksualnością. Niestety... Promowanie życia szybkiego, łatwego, przyjemnego, bez wyrzeczeń (no chyba, że rzecz dotyczy nadwagi, też ku temu przychylam się) - zmora naszych czasów ... i wielu jej ulega. To nie tak, że każdy zdradzający nie otrzymywał w domu miłości, czasem po prostu - miał większe (nieujarzmione) potrzeby w dziedzinie pokrewnej...
Pewien pan, który zdradził, przyznał szczerze , że zdrada to pójście na łatwiznę. Myślę, że jest w tym wiele prawdy, a może nawet - cała? :-D
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 16:56   

diagoras napisał/a:
Czy wszystko zawsze jak coś robisz (zwłaszcza spontanicznie) musi mieć głębszy powód?? Dla mnie nie, ale widać jestem "inny"

Zwłaszcza jak coś robisz spontanicznie, to ma to jakiś głębszy powód i warto się nad tym czasami zastanowić.
Nie jesteś pod tym względem inny, dlatego o tym napisałem.

diagoras napisał/a:
A co?? Może to nieprawda co napisałem? Każdy kto obserwuje wypowiedzi naszego Kolegi na przestrzeni jakiegoś czasu (i tu nie chodzi nawet o te 2 lata), to zauważy że chłopak nam się bardzo posunął w pozytywnym słowa znaczeniu i że ja pierwszy być może odważyłem się to publicznie wyznać, to znaczy, że chcę takim działaniem Go zmanipulować?

Jak najbardziej, klasyka manipulacji.
Przecież umieściłeś swoją wypowiedź w wątku konkretnej dyskusji na zupełnie inny temat - nie o przemianie Norberta, tylko o 'Alkowie małżeńskiej' - po to żeby wzmocnić swoją argumentację i zyskać sojusznika. Chyba proste?
Nie masz się czego wstydzić, to się jakoś nawet fachowo nazywa w teorii komunikacji.
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 17:12   

Milczenie jest złotem. diagoras milcz.
Ostatnio zmieniony przez diagoras 2010-07-30, 17:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 17:18   Ups

Macius i Diagoras sio od komputera!
Bo już żaden z Was chyba nie pamięta czego dotyczy niniejszy wątek

Dialog polega na prostej zasadzie: jedno mówi, drugie słucha
inaczej wychodzą dwa monologi
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 17:34   

diagoras napisał/a:
a Ty -mówiąc brzydko- zasrywasz to wszystko zbędnymi, nic nie wnoszącymi treściami.

Biegunki słownej raczej ty dostałeś - zobacz na długość swoich wypowiedzi. :roll:
Twoja kolejna manipulacja, okraszona wulgarnością... nie potrafisz inaczej?
A wydawałeś się inteligentnym facetem...

diagoras napisał/a:
Macius i Diagoras sio od komputera!

OK, pardon, już sobie biorę na wstrzymanie :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 18:10   

diagoras napisał/a:
No to jeszcze tylko kilkadziesiąt i wszystkich Was okiełznam i będziecie zmanipulowani.

Diagoras........kiełznać to Ty możesz konia.........jak masz.
NORBERT napisał/a:
polecam Dezyderata....(fragment )..prawdę swą głoś spokojnie i jasno,słuchając tez tego,co mówią inni;nawet głupcy i ignoranci,oni tez maja swoja opowieść.......

co wcale nie znaczy że mają być wyznacznikami etycznymi(głupcy) oraz dobrego smaku.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 18:28   

Macius napisał/a:
Jak najbardziej, klasyka manipulacji.
Przecież umieściłeś swoją wypowiedź w wątku konkretnej dyskusji na zupełnie inny temat - nie o przemianie Norberta, tylko o 'Alkowie małżeńskiej' - po to żeby wzmocnić swoją argumentację i zyskać sojusznika. Chyba proste?


Oj Maćku...Maćku.....a czy to Norbert to jakiś bezmózg....by dawał sie wykorzytywac manipulacjom???

Maćku....i mnie i pewnie Tobie znane są sposoby manipulacji....dlatego wyczulenie na ten temat co????

Maciek.... diagoras powiedział głośnoł cos co Ja znam -----to jakim sie stałem i dalej staje i nie ukrywam że cieszy mnie jak kolejna osoba to widzi i mówi mi.....bo wiem że było warto to zrobić....i to na tyle o mnie..... :mrgreen: :mrgreen:

Maciek pisałem wczesniej na czym polega zależnośc osób impulsywno-agresywnych ale przypomnę.......
że nie potrafia sie zatrzymać.....ida jak w dym....od słowa...do słowa....i leci.

Wiem bo sam kiedys tak miałem....

Jest takie powiedzenie na 12 k


impuls..........STOP......reakcja.....

bądz jeszcze mądrzej ..co o tym sądzisz??? emocje tobą-czy ty emocjami rzadzisz....
..
Odnies sie do tego ..i zobazc w jaka pyskówke wszedłes z kolega diagoras.....

i co????
Maciek ćwicz aby te STOP...było stopem


pozdrawiam ;-) ;-)

p.s katblo zostawiam ten temat bo w sprawach "intima" jestem zbyt klasyczny.....i ta nowoczesność ehhhhhhhhh to chyba predzej dla moich synów :lol: :lol:

[ Dodano: 2010-07-28, 18:31 ]
nałóg napisał/a:
co wcale nie znaczy że mają być wyznacznikami etycznymi(głupcy) oraz dobrego smaku.

Nałogu :shock: :shock: a gdzie o tym napisałem????

czy tu nie chodzi jedynie o to ze winnismy posłuchac kazdego.....bo ja tak to widzę... :-P :-P
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9