Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Alkowa małżeńska według różnych spojrzeń
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 07:18   

Diagoras.............. wieczorny seks zaczyna sie od porannej kawy(tylko jaka kawę zaparzyć?jak podać?).
W Twojej interpretacji sprowadzasz seks do fetyszu......
Czy facet to tylko popędy?instynkty?żądze? I tylko ich zaspokajanie się liczy?
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 07:56   diagoras

Szok
To co piszesz nijak się ma do trójkąta, jaki tworzy się w sytuacji zdrady. Zgoda na współżycie to zgoda na życie w nim.
Byłam, jestem zdradzana i narzucanie się mężowi w sytuacji, gdy unika bliskości, bo raju szuka poza domem, przerabiałam, nie tędy droga!!!
Ta droga prowadzi donikąd...
To nie jest takie proste jak piszesz, hop do łóżka i już znowu mój mąż jest tylko mój.

Ilonnia wspieram modlitwą :-)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 07:58   

Diagorasowi i innym polecam książkę

Oj. Ksawerego Knotza " Seks jakiego nie znacie "



http://www.poradnictwo.gd...id=34&Itemid=25

A to link do rekolekcji oj. Knotza :mrgreen:
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 08:24   

Oj diagoras .... :-P :-P dostało Ci sie po plecach.

Choc każdy ma prawo do własnego zdania...jak błądzi inni moga mu wskazać..
gadasz
od rzeczy......i wydaje mi się ze wszyscy tak starali sie to tu wyrazić.

Poczytalem sobie to wszystko..i napisze uczciwie ..życ w takiej KOMUNIE -jak w latach 70-tych(czas hipisów,wolnej miłości)..no ..no ???
Dajesz jakąś pełną wolności pełne wyzwolenie...dajesz diagorasie jakąś mega tolerancję,mega zrozumienie..ale nie wiem czy człowiek jest gotowy na TAKIE WIZJE ...by stawac w szeregu i konkurowac z kochankami,by dzielic uczucie ,by rywalizować.

Wiesz diagoras..to jest chyba najbardziej przykry moment w zyciu każdego człowieka...ZDRADA...INNY PARTNER...RYWAL/KA....bo pierwsze odczucia jakie za tym ida to

1.jestem do niczego
2.nikt mnie juz nie kocha
3.zamieniono mnie jak stary mebel


Diagoras to jest upadek człowieka...to są odczucia traumatyczne..depresyjne i mija iles czasu zanim człowiek znowu uwierzy w siebie.


pozdrawiam i masz plus za nowatorstwo...choc rozwiązania nowatorskie nie zawsze sa dobre :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: 2010-07-28, 08:47 ]
lena napisał/a:
Współżycie seksualne w małżeństwie jest ważne, ale nie najważniejsze, bo na pierwszym miejscu są duchowe więzy miłości


I pójde za ta myślą....bez tych duchowych więzów...sex może stać sie BRUDNY...nawet w malżeństwie....i taka jest prwda....
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 09:34   

diagoras napisał/a:
przedstawiam swoją wizję rozwiązania problemu oraz przejawiam w sercu troskę.
Dziś odwiedziłem swoich rodziców w mieście mego urodzenia oraz dawnego przyjaciela, znalazłem również czas na parę chwil Adoracji Najśw. Sakramentu i czuję się rewelacyjnie żegnając kolejny dzień dany mi od Pana.


Powyższy wstęp do ostatniej wypowiedzi Diagorasa to najbardziej ordynarna manipulacja, jaką widziałem na tym forum czytając je od blisko 2 lat.
Zapomniałeś jeszcze dodać, że przeprowadziłeś staruszkę przez jezdnię i dałeś jałmużnę. :lol: :lol: :lol:

Albo masz wrażliwość słonia, albo jesteś trollem który przylazł tu żeby się trochę zabawić...
Ja obstawiam to drugie.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 09:40   

Macius napisał/a:
Albo masz wrażliwość słonia, albo jesteś trollem który przylazł tu żeby się trochę zabawić...
Ja obstawiam to drugie.

Macius...spoko......mniej agresji więcej zrozumienia...o,ki :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 09:56   

NORBERT napisał/a:

Macius...spoko......mniej agresji więcej zrozumienia...o,ki :mrgreen: :mrgreen:

OK, masz rację..... i tak posta sobie ocenzurowałem i wywaliłem połowę.

Ale proponować zdradzonej osobie seksualne współzawodnictwo z kochanką jako remedium na kryzys??? :shock:
Facet zrzuca 100% winy na zdradzoną, wydaje się kompletnym ignorantem w sprawach więzi małżeńskiej, a jego rady mogą ją wepchnąć w jeszcze gorszy kanał.

A może sam ma jakiś poważniejszy problem z seksem? Może zrobił z tego punkt centralny swojego życia???
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 10:38   

Posty diagorasa pachną prowokacją na odległość. Nieźle się musi bawić (na swój sposób) wypisując takie bzdury.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 11:13   

katblo napisał/a:
Szukanie doznań bez oparcia o małżeńską jedność to ślepy zaułek
A "dostarczanie doznań" mężowi, który zdradził to jakaś rosyjska ruletka.
To stawia kobietę na równi z zimnym piwem z lodówki, po które zawsze można sięgnąć!

Wybaczcie
____________


Nie ma co wybaczać, bo jest dokładnie tak, jak piszesz. :D

Jeśli ktoś opiera znajomość psychiki kobiecej i kobiecej natury na jakichś pisemkach dla mężczyzn - to potem tak jest. Z tego, co pisze Diagoras, wynika jedno. Żony mają zaspokajać mężów, po to są. Jak nie zaspokajają, to nic dziwnego, że są zdradzane. Poza niskim zdaniem o kobietach (niech się poniżą, byle mąż na inną nie chciał spojrzeć), ma także niskie zdanie o mężczyznach. W jego wizji mężczyzna jawi mi się jako bezmyślny samiec, którym rządzą chucie i popęd płciowy, który nie potrafi rozróżnić dobra od zła, nie szanuje kobiet, nie szanuje siebie, a uratować go od cudzołóstwa może trochę bardziej wyluzowana i chętna do łóżkowych zabaw i innowacji - żonka. Jakim cudem ta żonka ma mieć szczerą ochotę na współżycie z kimś takim - kiedy akt seksualny u kobiety zaczyna się najpierw w jej psychice, w jej poczuciu własnej atrakcyjności, w poczuciu wyjątkowości w oczach własnego męża - tego już ten samiec nie rozumie. Ale po co ma rozumieć, za rogiem tyle pokus, a on jest tylko biednym misiem, który ma taką naturę po prostu i do tego pruderyjną żonę.

Jak można odrzeć do takiej pustki akt zbliżenia się kobiety i mężczyzny? Jak można skupiać się na takiej powierzchownej warstwie związku - bez względu na duszę jednej i drugiej strony?

Też sądzę, że to prowokacja, a na pewno trolling. Zwłaszcza, że Diagoras sam napisał, że wycofuje się z dyskusji, a kiedy temat przycichł, celowo go rozgrzebał, prowokując do dalszych ripost. W zasadzie odpisując mu - karmię trolla, czego na forach robić nie wolno. Tyle, że to forum jest specyficzne, trafiają tu ludzie w naprawdę ciężkich stanach psychicznych, więc trolling tego typu jest po stokroć bardziej szkodliwy - no i pewnych wypowiedzi nie można zostawić bez odzewu...

Swoją drogą - czy Diagoras nie miał już raz zakazu pisania na forum, dobrze pamiętam? Tak coś kojarzę, że też były prowokacje.... Widocznie niczego się nie nauczył przez ten czas... Szkoda.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 11:16   

Diagoras napisał:

Cytat:
Czasem trzeba po prostu dosłownie zawalczyć o faceta by go mieć, zwłaszcza o faceta , dla którego takie wartości jak BOG , wiara są mało znaczące.


Myślę, że Diagoras chciał tylko zwrócić uwagę na fakt, że dla ludzi żyjących z dala od Boga - wszystkie przyjemności tego świata, w tym seks wraz z wypaczeniami w tej sferze - mogą stać się z czasem celem ich dążeń... Bo przecież człowiek musi w Kogoś lub coś wierzyć... Skoro nie wierzy w Boga, nie kocha Go - łatwo uwierzy w bożka i też go pokocha... Czy takich ludzi nie ma wokół nas, czy nie ma takich mężów/ żon, którzy pomylili drogi, bądź na dobrej nigdy nie byli i właśnie mają tego bożka... Pomijam fakt, że warto było już dawno temu - przed ślubem, przyjrzeć się mocniej kandydatowi na męża/żonę...

Jest troszkę prawdy w tym, co pisze Diagoras, bo wielu mężczyzn odchodzi do innej kobiety tylko z powodu seksu, którego brakuje im w małżeństwie.... Smutna prawda.
Nie dalej, jak wczoraj słuchałam audycji, gdzie dzwonił sfrustrowany pan, że on - wysportowany, sprawny, potrzebowałby seksu chociaż dwa razy w tygodniu, a żona - raz na kilka miesięcy. I nie podobało mi się to, co mówił, bo nie mówił nic o miłości... Ku mojemu zdziwieniu - zabierał głos w audycji prowadzonej przez Ojca. Myślę, że seks był w jego przypadku - tą pierwsza, niezaspokojoną potrzebą, bez czego nie był w stanie ogarnąć całej piękniejszej reszty... Więc tak też jest w życiu - nie wszyscy potrafią połączyć do końca sferę seksu z miłością. Smutne to...
Dziwię się jednak troszkę reakcji panów :-? . Gdyby wszyscy mężczyźni byli idealni - "zawód" prostytutki zaginąłby dawno.
Przepraszam za offtop.
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 11:37   

Milczenie jest złotem. diagoras milcz.
Ostatnio zmieniony przez diagoras 2010-07-30, 17:31, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 11:47   

diagoras napisał/a:
Nie rozumiem dlaczego od samego początku moich wypowiedzi w zasadzie wszyscy z WAS chcą mi wmówić, że proponuję jedynie seks czysto instrumentalny mający na celu czerpanie przyjemności seksualnych.


Jak nie rozumiesz, to może poczytaj, co sam pisałeś:

Cytuję Twoje słowa:

1. to zajmij się NIM jak kobieta mężczyzną i daj Mu coś, czego nie dostanie od tamtej. A przecież TY pierwsza masż do tego prawo, z racji tego, że jesteś Jego sakramentalną. Zapytaj się samej siebie jak wyglądało Wasze życie seksualne i weź się do roboty, bo skoro chłopu odbija w tym względzie, to często jest to powodowane jego frustracjami, że chciałby pewne rzeczy mieć w małżeństwie ale nie ma

2. Wiem, że może to być dla Ciebie jakoś upokarzające, ale myślę, że warto po prostu spróbować. Daj jeszcze więcej z siebie i obserwuj co się dzieje.

3. Zajmij się odpowiednio chłopiną by nie musiał tęsknić za tym czego widać od dawna nie ma w domu i posuwał się do zdradzania CIEBIE. Bo z chłopami jest tak, że jeden wytrzyma, będzie to w sobie znosił, ale żadnych głupot nie zrobi. Drugi natomiast jeśli nie dostanie tego w domu, to poleci z ogonem tam, gdzie dostanie.


Zaopatrz się w jakieś akcesoria do WASZEJ sypialni. Magiczne kulki, kajdanki, odpowiednie żele, bawole oczka itp.

!!!!!

4. I wierz mi, że jak chłopa wymęczysz, to nawet nie będzie myślał o innej, bo po prostu będzie mu brakowało na to sił. Problem tylko w tym, byś się odpowiednio nim zajęła.



Więcej nie chce mi się kopiować...
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 11:59   

Milczenie jest złotem. diagoras milcz.
Ostatnio zmieniony przez diagoras 2010-07-30, 17:31, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 12:53   

Przenoszę dyskusję o "figlach" w alkowie małżeńskiej z wątku ilonii, ponieważ zaburza ewidentnie jej temat. Kochani skoro temat budzi tyle emocji zasługuje na własny wątek.
Wydzielone z tematu:
http://www.kryzys.org/vie...p=100512#100512

Podaję dla nowych, którzy zechcą sobie rozjaśnić pewne niedociągnięcia z racji pozostawienia niektórych postów w orginalnym temacie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9