Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie ufam mężowi, kłamie, oszukuje, ukrywa się z piciem, trwo
Autor Wiadomość
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-07, 08:51   

obiema rękami podpisuje sie pod tym co napisal nalog.

przytulam mocno

ewa
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-07, 09:45   

Dzikuję bardzo Nałóg... Ewuniu...
mąż dzisiaj wziął adres na odwyk, mam nadzieję ze tam pójdzie, że się nie zawacha
rano wyglądał bardzo smutny, widać było że żałuje tego co się dzieje, pojechał tam autobusem, tak mówił, samochud zostawił w domu, powiedział że tak będzie bezpieczniej,
ucałowały go dzieci na dowidzenia ja też, bo go kocham, mam nadzieję że zda sobie sprawę z tego że ma jeszcze nas........ chociaż powiedizał że jest sam bo tak się czuje, napewno było to szczere, powiedziałam mu że "tak się czuje bo go do tego doprowadza alkohol, pytanie czy teraz wybierze picie czy nas",
czy te słowa do niego dotrą????????????? nie wiem, zobaczymy co będzie............

Dziekuję wam jeszcze raz Kochani.........
Pozdrawiam, i proszę o modlitwę
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-07, 18:25   

Dejzi???jak Twój alkoholik???? Jak TY?

Dejzi.............. zapamiętaj....nawet gdyby Twój mąż jeszcze sie ostatecznie nie poddał,gdyby jeszcze nawet popił kilka dni...........to on juz komfortu picia nie odzyska.
A to jest najistotniejsze w uzależnieniu.......brak komfortu w nałogowym regulowaniu uczuć i emocji

Nie oczekuj że jakieś Twoje słowa do niego dziś dotrą............ do niegu musi dotrzeć ból konsekwencji.
Ból konsekwencji picia zdecydowanie przewyższający przyjemniości jakie niesie picie.
Tak dział uzależnienie.......to jest zniewolenie,ubezwłasnowolnienie przez nałóg.

Ogrona większość alkoholików to ludzie nadwrażliwi.............dlatego uciekają ze swoj anawrażliwością w alkohol.....bo soebie nie radzą ze sobą,ze swoimi emocjami,lękami,frustracjami.
Człowiek nie warżliwy raczej nei zostaje alkoholikime.........najwyżej pijakiem

Ocenie i ewentualnemu napiętnowaniu podlegają czyny........nie człowiek.
Pamiętaj o tym...................

Pogody Ducha
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-09, 13:28   

Nałóg........... ja czuję sielepiej bo poszliśmy z męzem do psychologa wczoraj i zapisaliśmy się na terapię
on osobno i ja też
zastanawiam się czy on będzie tam chodził systematycznie czy raczej przerwie,
czy powinnam dalej stawiać granice i podpijać mu dno, czy teraz go wesprzeć i zrobić tak by tam chodził??????
sama już nie wiem, wacham sie......
Nałóg proszę cię o rade
Pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-09, 17:04   

Dejzi.......... masz rozterkę co z granicami...................
wiesz,w zdrowym zwiazku te granice są zwykle przestrzegane-choć i tak naruszane mimowolnie-,a jak nawet naruszane to jest refleksja i wycofanie sie z obcego terytorium z przeprosinami.
Wasza rodzina jest pod tym względem ułomna,więc przestrzeganie granic jest bardzo ważne.
Ale równie ważne jest abyś i Ty tych granic przestrzegała.Ocenie podlega czyn a nie człowiek.
Kompromis-czyli nowa droga w Waszej rodzine jest wytyczona.............terapia i mityngi AA dla męza a dla Ciebie terapia dla koalkoholików i mityngi Al-anon.
Wspieraj go ,pokazuj że to co robi jest dobre dla Was,ale i dla niego.
Ale ostrożnie z ocenami......daj luz..........po pierwszych zajęciach na terapi pewnie zachłyśnie się trzeżwością............w efekcie będzie chciał być męzem i ojcem,głową rodziny............to potencjalny obszar konfliktu pomiędzy Wami.

Twoje zastanawianie nic nie daje ...po za wkręcaniem sie w podwyższone stany emocjonalne.
Daj mu wybór........pozwól decydować,wybierać...... i poleć go opiece Stwórcy.

Dejzi..........w chwili gdy człowiek podejmuje decyzję o przyjęciu określonej postawy ,do akcji wkracza Opatrzność .I wtedy zaczynają się dziać różne rzeczy ,które bez tej gotowości do przyjęcia postawy nigdy by się nie wydarzyły.
Jak Twój maz jest gotowy,zaliczył swoje dno,to mimowolnie tak apostawę przyjmie.

Kup mężowi -ale i sobie- Anonimowych Alkoholików w prezencie na poczetek drogi ku trzeżwości.To prawie jak Biblia -tylko że dla alkoholików

Pogody Ducha
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-09, 18:12   

nałóg napisał/a:
Kup mężowi -ale i sobie- Anonimowych Alkoholików w prezencie na poczetek drogi ku trzeżwości.To prawie jak Biblia -tylko że dla alkoholików


kupilam tą ksiązkę, jest swietna i bardzo rozjasnia w głowie.
(kupilam przez internet:)

pozdrawiam serdecznie.
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-12, 15:39   

Książkę juz zamówiłam, mąż zaczyna terapie od wtorku, a ja od środy
Wiecie mój mąż nie pił od środy, od dnia kiedy zapisaliśmy się na terapie, i raczej nastawia się na dzieś tam wierze że to się uda.......... ale ta wiara jest mała..........
Prosze Was Kochani powiedzcie jak mam uwierzyć tak bezgranicznie Jezusowi, modlę się o to ale się boję, czasami nie wiem czego....... różne myśli mi do głowy przychodzą, rozterki........
bedzie chodził??, nie będzie pił??, jak mu pomóc i co robić by nie miał powodu do picia??, dawać mu zajęcia by nie myślał o piciu???
Czasami myślę że nie powinnam się tym martwić, i robić swoje, z drugiej strony chiałabym zrobić wszystko by było dobrze, by nasze relacje się odbudowały, lub zmieniły na lepsze.
Ach tak bardzo chcę mieć normalną rodzinę, dobrego mężą, zatroskanego o nas, żeby w naszej rodzinie biło takim ciepłem domowym, zgodą, miłością, szacunkiem,
narazie nam tego brakuje, choć odstatnio się nieco polepszyło, bo nie przychodzi pijany.
Pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-13, 09:51   

dejzi napisał/a:
Czasami myślę że nie powinnam się tym martwić, i robić swoje, z drugiej strony chiałabym zrobić wszystko by było dobrze, by nasze relacje się odbudowały, lub zmieniły na lepsze

Jedyne co możesz zrobić -bo na to masz wpływ- to rób swoje,zaimuj sie sobą ,a męża możesz z miłością wspierać w jego pracy nad sobą.
Ale aby ten zwrot u niego był trwały,to on musi dość do przekonania ,że to jego decyzja,że to on tego chce,że to jest na dziś jedyna i słuszna droga
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-21, 12:25   

Witam..........
Pozmieniało się trochę u mnie..........
mąż zaczął terapie i narazie chodzi......... od 2 tygodni nie pił, przynajmniej tak to wyglądało, nie zauważyłam żeby miał wypite....
Ja również zaczęłam trapię......jest narazie dobrze
teraz mam dylemat bo dostałam propozycję pracy i nie wiem co mam zrobić....
nie bardzo mi się ta praca podoba.....bo uważam że jestem zbyt nerwowa do takiej pracy, jest to praca ekspedjętki......... Szefem jest mój wujek i on potrzebuje kumatych pracowników....tak powiedział.....a ja jestem nerwowa i nie wiem czy bym sobie poradzila.... boje siew takiej naszej sytuacji zostawiać dzieci pod opieką męża. bo nie miałabym wyjścia gdybym podjęła prace... wydaje mi się że jest to zbyt wcześnie bym mogła na niego liczyć.............
wiem że w domu też nie byłoby nic zrobione, a trzeba napalić w piecu ugotować obiad, posprzątać itd.
Nie czuję się dobrze w tej pracy.... jak myślicie czy powinnam się zmuszać do pracy takiej ???
czy powinnam poczekać aż bede mogła liczyć trochę wiecej na męża, i poszukać sobie pracy mniej stresowej....??
Pracowałam już jako sprzedawca i mnie to stresowało wszystko, może to przez to że nie miałam spokoju w domu i cały czas myślałam co tam się dzieje......

[ Dodano: 2010-09-21, 12:26 ]
Proszę doradzicie mi, bo nawet w takich sprawach mam problem
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-21, 22:42   

powiem wszystko co mi przyszlo do głowy:

1. fajnie miec cos o czym sie mysli zamiast zastanawiac sie czy pije czy nie pije, wiec moze praca to dobry pomysł

2.
dejzi napisał/a:
wiem że w domu też nie byłoby nic zrobione, a trzeba napalić w piecu ugotować obiad, posprzątać itd.

skąd wiesz? moze za dużo bierzesz na głowe. moze mozna trochę oddac- chocby nie był wykonane tak perfekcyjnie, jakbys tego chciała.

3. z mojego doswiaddzenia wiem, ze swojemu mężowi nie mogę zostawic dziecka. i zeby wrocic do pracy znalazłam opiekunkę

wiec moze praca to dobry pomysł, a opieka nad dziecmi dziedkom sie dostanie :-P
pozdrawiam gorąco i ciesze sie ze chodzicie na terapię:D
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 00:43   

dejzi,
skoro to wujek jest potencjalnym pracodawcą to zagadaj z nim o 1/2 etatu.
Będziesz miała odskocznię, własną kasę na którą możesz liczyć, a i czas dla rodziny i domu. Wszystko można rozwiązać przy dobrej woli, a stres? Nie myśl o nim z góry, bo cię napadnie i opanuje. Najlepiej przeganiać go gdy sie pojawi, ale nie mysleć o nim na zapas. Na stresik mały i duży zawsze pomaga mi 10-tka różańca i czasem melisa. :-D Sprubój.
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 20:10   

Ja nie umiem żyć z alkoholikiem!!!!!!!!!!!!!
dzisiaj sobie wypił............tak na to wygląda......... i jak tu podjąć pracę i nie myśleć o tym co dzieje się w domu..........
ja już nie mam siły............
najlepiej by było gdyby go tu nie było kiedy ma wypite..............
bo mnie szla... bierze!!!!!!!!!!! oj jak ja jestem zła............ i chce mi się płakać i krzyczeć............
Proszę Was kochani o modlitwę....
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 23:41   

Dejzi kochana masz moją modlitwę.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-23, 00:06   

Deizi masz moja modlitwe
Przyjedź w niedziele , to pogadamy . :mrgreen:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8