Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie ufam mężowi, kłamie, oszukuje, ukrywa się z piciem, trwo
Autor Wiadomość
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-23, 10:33   

Dziękuje Kochana Ewuniu,
dziekuje za meila oraz za modlitwę,
wczoraj przeżyłam wspaniały dzień z mężem dziećmi, pojechaliśmy do teściowej, i było miło, ciagle tak pragnę by tych dni było więcej, modle się w tej intencji,
teściowa powiedziała że pojedzie do Lichenia w przyszłą niedzielę i ofiaruje mszę w naszej intencji, jest to dla mnie ważne i mam nadzieje że skończą się te straszne dni, że bedzie lepiej,

Dziekuję, dziekuję, dziekuję Kochana, za to że jesteś ze mną. odezwę się jak tylko bedę mogła.
Pozdrawiam
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-23, 10:58   

dejzi napisał/a:
teściowa powiedziała że pojedzie do Lichenia w przyszłą niedzielę i ofiaruje mszę w naszej intencji, jest to dla mnie ważne i mam nadzieje że skończą się te straszne dni, że bedzie lepiej,

To wspaniały prezent duchowy, ale proszę zapoznaj się z tym:

Pobożność nie zastąpi terapii

W kościołach zwracamy w sierpniu uwagę na alkohol, bo tak się tradycyjnie przyjęło. Ale dobrą sprawę można popsuć złymi metodami. Trzeba mówić nie tylko o abstynencji, ale i o kulturze picia.

Z ks. Robertem Krzywickim, duszpasterzem Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, rozmawiają Maciej Müller i Tomasz Ponikło

cały tekst masz tu:
http://tygodnik.onet.pl/1,13501,druk.html

Tekst pochodzi z Tygodnika Powszechnego i dotyczy potrzeby terapii nie tylko u alkoholika, ale także i członków jego rodziny. A zatem potwierdza to do czego tak szczerze namawia Cię nałog. :-D
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-23, 13:48   

dejzi napisał/a:
było miło, ciagle tak pragnę by tych dni było więcej,

to nie wystarczy

pragnienie nie sprawi ze sie tak stanie!!!

tesknisz i mażysz do normalności, ale samo sie nie zrobi!!!


znam to wszystko co mowisz,i wszystkie te marzenia.
wierze ze dojrzejesz do decyzji pytanie, ile złego musi sie jeszcze wydarzyc.

czekanie do niczego nie prowadzi.

to co masz to chwila radosci w ogolnym bałaganie i krzywdzie która sie dzieje i Tobie i dzieciom, de facto także mężowi..

jak zacznie Ci ta sytuacja przeszkadzać to pójdziesz na miting, a to może sprawic ze sytuacja sie zmieni na lepszą.
TY to wszystko wiesz, ale teraz wiece j do powiedzenia nie zostało...
caluje
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 14:41   

Witajcie,
Wiem że pobożność nie rozwiąże moich problemów
Wiem że nic się nie zmieni jeśli sama nie zmienię się.
Próbuję zaufać meżowi ze nie popija, ale jakoś mi trudno wierzyć, nie potrafię, on zapewnia że nie pił np. wczoraj a ja widziałam że jest coś z nim nie tak, że albo coś wypił w niewielkiej ilości, albo.... zaczynam go podejrzewać że coś bierze, niekoniecznie narkotyki, raczej jakieś używki, nie wiem czy coś takiego istnieje, wczoraj znalazłam w samochodzie dwie puszki po piwie, wcześniej wzioł pieniądze na papierosy (tak przynajmniej powiedział), ja od razu pomyslałam sobie ze zamiast papierosów kupił sobie te piwa, on odparł że nie, że szukam dziury w całym, że to nie on kupił te piwa, że to ktoś inny ale on nie może mi powiedzieć kto to bo ja mam długi język i rozmawiam z jego szefową, powiedziałam mu żeby mi udowodnił że ma pieniądze które wziął na papierosy, ale on powiedział że ich mi nie pokarze, bo je ma a ja szukam dziury w całym i robie problem, którego nie ma.
Nie szukałam dalej wyjaśnien powiedziałam że nie chce mi udowodnić tego że nie pił bo pił.
Jeszcze kilka bzdurnych słów usłyszałam ale już nie wiem co to było, nie słuchałąm.


Nie wiem co mam robić mąż chce bym mu ufała, mam wrażenie że chce mnie do tego zmusić, nie raz zresztą mu mówiłam że nie można komuś wierzyć na siłę.
On na to że to wtedy mój problem a nie jego, i to ja mam się leczyć.

To jest dla mnie chore, ja nie rozumiem tych kłamstw, tych oszustw, jak tu żyć, jak iśc do przodu kiedy ja mam wrażenie że stoimy w miejscu, ba że się cofamy!!!!!!!!!!
Zaczęliśmy się wspólnie modlić z dziećmi, myślałam że coś do niego dotrze, że ma dla kogo żyć, ma dla kogo być odpowiedzialnym. a tu zOOOOnk.

Kilka dni było dobrze, a wczoraj znowu coś nie tak, wkurza mnie to że nie chce się przyznać do błędu, że tak potrafi mną zamanipulować (nie raz mu się to udaje).

Może ja za bardzo liczę się z każdym groszem i to Nas, mnie gubi???????? Muszę przyznać że jestem takim swoistym skompcem, na byle co szkoda mi kasy, i ciągle to gadam mężowi, bo ja nie wydaje na byle co, a on..... to papierosy, to piwko lub ćwiartka, a może i jeszcze co..........
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 17:40   

Oj Dejzi................. postawa typowa dla koalkoholiczki.
Kontrolujesz,śledzisz,wypytujesz a tym samym zmuszasz męża do kłamania,do manipulowania sobą.No bo jak tu-jego możliwy tok rozumowania-z taką "zołzą" wytrzymać.......ona się czepia...ona poprostu jest ta osobą przez która ja musze pić......... no bo jak tu inaczej wytrzymać z taką "babą".
Dejzi??? czy byłas na mityngu Al-anonu? czy byłaś w poradni dla ludzi uzależnionych? czy pamiętasz "List alkoholika"? który Ci wklejałem???

Czynnego alkoholika nie pyta się czy pił..............
Czynnego alkoholika zostawia się jemu samemu........... po co??? by sie dopił,by zaliczył swoje dno............
Czynnemu alkoholikowi daje sie adres poradni,odwyku,detoksu,najbliższego czy kilku adresów mityngów.............
Czynnemu alkoholikowi mówi sie wprost: jesteś chory,zniewolony,ubezwłasnowolniony przez alkohol.
Pomogę Ci jak Ty sam zdecydujesz sie o te pomoc poprosić............

Alkoholizm to choroba iluzji,zakłamania i zaprzeczeń.
Czy zniewolony człowiek jest wolny????
Ty nie znasz stany przymusu napicia się................... to straszny stan

Jeszcze raz List alkoholika


....List alkoholika
Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy.
Nie rób mi wymówek, nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi. Nie byłabyś zła na mnie, gdybym był chory na gruźlicę lub cukrzycę.
Alkoholizm to też choroba. Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie dalszej porcji alkoholu.
Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie.
Ja już wystarczająco nienawidzę siebie. Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić.
Jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona.
Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic nawet tych, o których mówię z początku serio.
Nie gróź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję trzymaj się jej.
Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczenie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby. Co więcej najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać.
Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagę, nie daj się wykorzystywać przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru sprawiedliwości.
Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od konsekwencji mojego picia.
Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków. Takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy.
Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji, będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem alkoholowy.
Ponad wszystko, ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o alkoholizmie i Twojej roli w stosunku do mnie.
Przychodź na otwarte zebrania AA.
Uczęszczaj na spotkania Al-Anon regularnie. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami Al-Anon.
To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą Twoją sytuację.
Kocham Cię
Twój alkoholik"....
 
     
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 17:41   

Dejzi mój mąż nie nadużywa alkoholu dzięki Bogu, ale jego ojciec tak. Teściowa szarpała się z nim, wytykała, prosila, rozmawiała, pilnowała, wynosila alkohol z domu...słowem robila wszystko na ludzki rozum żeby tylko teść nie pił, trwało to kupe lat, wkońcu opuscila ręce i oddała go Maryji, codziennie podczas różańca modlila się za swojego męża, rozmawiala z Bogiem, mówiąc "Boże zrób coś bo ja już dalej nie mam siły". Potem teść wyjechał, przez miesiac nie było go w domu. Teściowa słyszała że ktoś go widział, leżącego w rowie zapitego, już każdy myślał że jest po chłopie, ale potem wrócil i powiedzial że on przestanie pic i bardzo przeprasza, teściowa tylko powiedziala - to przestań pić a nie obiecuj. I przestał. Z dnia na dzień przestał pić. Mało tego. Znalazł pracę i zaczął pracować, a od okolo 10 lat nigdzie nie pracował tylko opijał teściowej pensje. I dziś mimo że jest schorowany i już w wieku 60 lat to pracuje i nie narzeka, stał się miły, uczynny.
Teściowa mi to opowiadajac mowila i jak tu nie wierzyć w Boga, ona mi też dużo pomogla w trudnych chwilach gdy dowiedziałam sie że mój mąż mnie zdradza. Mimo że to jest jej syn to nie bronila go.
Moze Tobie to świadectwo pomoże...
z Panem Bogiem
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 20:13   

Oj............ jakie to jest trudne, już nie mam sił, jestem wsciekła, nie wiem czy mogę to napisać ..... ale chyba zaczynam go nienawidzieć, Ojjjjjjjjjj ile we mnie złość............. co się ze mną dzieje!!!!!!! przecież kiedyś bym tego nie powiedziała........ przeraża mnie to.
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 21:44   

dejzi.
to co napisałas w ostatni poście, to kolejne uczucia, ktore ja też przechodziłam.

cykliczne!!!!!!!!!!

jak było swietnie, to milosc kwitla- naogól 2 dni( max tydzien)

jak bylo strasznie, nienawidziłam z całego serca.

tak obiawia sie ta choroba.


natomiast na Twój przedostatni post odpiszę tak!

DEJZI, MĄDA I DOBRA KOBIETO!
idz na miting!!
wyjdz z domu od swojego alkoholika i pooddychaj innym powietrzem


nalog pyta czy bylas na mitingu
ja zapytam, czy poczytalłas jakąs lekturę , ktora pokaże Ci schematy w jakich żyjesz.

kochana Dejzi, nie chce poganiac Cię i nie chce naciskac, ale biernosc bedzie powodowac coraz wieksze straty.

ja teraz jak mojego męza ze mną nie ma, bardzo za nim tesknie. i gdybym za niego mogła podjac leczenie i to by cos dało, to bym to zrobila, ale nie mogę i dlatego zostaje mi sie modli i czekac, ale mój mąz odczuwa juz skutki picia i za tą decyzje jestem wdzieczna Bogu. wierząc jednoczesnie, ze BOG zwroci mi meża

podobnie jest z TOBĄ
nie mogę za CIebie pojsc na terapię, miting, nie mogę też przelac do Twojej głowy tego co wiem, i co przeżyłam i przepracowalam.
rzeknę wiec- do pracy.
zawsze mozesz do mnie zadzwonic:)


ja mogę sie pochwalic, ze bylam na m. Al- Anon i to byl strzał w dziesiatkę. Dzieki Nalóg , ze mi to uswiadomileś
jak mi sie uda to w swoim wątku cos o mnie napiszę
Przytulam do serducha Dejzi
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 21:51   

wiem że powinnam iść na miting, zamierzam jutro zadzwonić i umówić się na takie spotkanie, nie wiem co mi tam powiedzą, ale pójdę, tak teraz czuję, oby Bóg dał mi ta no siły

Dzieki Ewuniu, dzięki Nałóg, Dzięki wszystkim którzy staracie się mi otworzyć oczy.
 
     
Balbina
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-26, 22:26   

Tak Dejzi, bierz się do pracy, nie czekaj tyle co ja, ratuj to, co da się ratować. Powodzenia:)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-27, 00:44   

dejzi napisał/a:
wiem że powinnam iść na miting,


w słowie "powinnam" - jest ukryte poczucie winy . To hamuje , osłabia , znam to z autopsji

dejzi napisał/a:
zamierzam jutro zadzwonić
- mierzysz się z tym ,

to już lepiej :mrgreen:

Deizi podejmij DECYZJĘ -

np : zdecydowałam , że pójdę na miting i zadzwonię

- ja czuję w tym zdaniu siłę, moc i zdecydowanie . :mrgreen:

ODWAGI DO DZIEŁA

Pamiętam w modlitwie
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-27, 08:12   

Dejzi......na mityng nie "zadzwonisz",bo tam nie ma telefonów raczej.Na mityng trzeba odszukać adres,godzinę i poprostu pójść.
Nic więcej.............tylko zanieść swój "zezwłok" zmaltretowany.
A na mityngu ???................... zobaczysz różnice w noc po,lub zaraz po mityngu..............

Lektury............... Anonimowi Alkoholicy............obowiązkowe

Ale wybór nalęzy do Ciebie
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 14:34   

A co to znaczy jutro zadzwonię?????Kochana nie jutro tylko dziś!!! ,bo jutro mąż będzie miły i powiesz że może nie warto. Kobieto ratuj się i dzieci!!! Bo od alkoholu do przemocy jest bardzo blisko. Nie można tego odkładać w nieskończoność, albo szukasz pomocy ,albo chcesz sobie tu tylko ponażekać. Przepraszam że tak ostro ,ale jestem DDA i wiele bym dała by moja mama w odpowiednim czasie zgłosiła się do AA, ale niestety tata był silniejszy i wciągnoł ją w ten nałóg. Teraz są już starsi i zchorowani i dzieki Bogu nie piją tyle.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 15:11   

TYLKO DZISIAJ


Tylko dzisiaj to zbiór przydatnych prawd do stosowania na codzień. W większości pochodzą one od AA i biorą się z pomysłu, aby swoje życie starać się przeżywać tylko w ciągu najbliższych 24 godzin.


--------------------------------------------------------------------------------

-Tylko dzisiaj postaram się przeżyć ten jeden dzień i nie będę próbował rozwiązać od razu wszystkich moich życiowych problemów.

-Mogę w ciągu tych 12 godzin robić coś, co przeraziłoby mnie, gdybym musiał zajmować się tym przez resztę życia.

-Tylko dzisiaj będę szczęśliwy. Wygląda na to, że Abraham Lincoln miał rację mówiąc: "Większość ludzi jest o tyle szczęśliwa, o ile tak sobie postanowi"

-Tylko dzisiaj dostosuję się do okoliczności zamiast próbować dostosować je do moich potrzeb. Przyjmę to, co mi da los.

-Tylko dzisiaj będę zgodny, będę wyglądał tak dobrze, jak tylko potrafię.

-Tylko dzisiaj będę mówił niskim głosem, będę zachowywał się uprzejmie.

-Tylko dzisiaj nie będę krytykował, nikogo oskarżał, nikogo ustawiał.

-Tylko dzisiaj będę miał program. Być może nie będę się stosował do wszystkich jego zasad, ale będę go miał.

-Tylko dzisiaj ochronię siebie przed dwiema chorobami: pośpiechem i niezdecydowaniem.

-Tylko dzisiaj znajdę dla siebie spokojne pół godziny, aby się zrelaksować. W tym czasie spróbuję się przyjrzeć mojemu życiu z lepszej perspektywy.

-Tylko dzisiaj nie będę się bał. Będę cieszył się tym, co jest piękne, wierząc, że jeśli dam coś od siebie światu, to to samo od niego dostanę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4