Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
dostaliśmy szansę, czy ją wykorzystamy?
Autor Wiadomość
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-03, 11:01   

Nirwanna napisał/a:
Michaił, irracja - z tą konfrontacją jest tak, że aby do niej dążyć, to trzeba być świadomym w pełni, że może się ona skończyć nie tak jak byśmy chcieli. Trzeba sobie zadać pytanie - czy jestem gotowa/y na to że współmałżonek na pytanie "ja czy on/ona - wybieraj", wybierze tamtą osobę. Czy jesteśmy na to na pewno gotowi?


ale ja ją tylko zapytałem: czy chcesz razem ze mną naprawić nasze małżeństwo?
dostałem odpowiedź: nie wiem, potrzebuję czasu.
nie powiedziała mi ile, więc mam prawo co jakiś czas zapytać czy już decyzję podjęła.

Nirwanna napisał/a:
A co jeśli żona jednak wybierze tamtego? Radykalnie się zdecyduje, wyprowadzi się, odetnie się od Ciebie? Czy jesteś na to gotów? Czy najgorsza świadomość będzie lepsza niż ta huśtawka emocjonalna, na której teraz jesteś?


wierzę że tak nie będzie, ale jeśli nawet ksiądz mi zasugerował że widzi możliwość unieważnienia małżeństwa.

Hanusia napisał/a:
Bo ja w tamtym okresie zamiast wziąć się najpierw za siebie, popracować nad swoim charakterem, zmieniać wady a przypomnieć o zaletach, to ja suszyłam i suszyłam ... no i wysuszyłam... tak że jestem teraz dla niego jedynie pomyłką. Teraz czasu już nie cofnę, ale być może gdybym tę pracę, którą teraz wykonuję mozolnie każdego dnia, rozpoczęła wcześniej, to teraz sytuacja wyglądałaby inaczej. No ale tego nie wiemy...


ależ ja już się wziąłem za siebie. wczoraj byłem pierwszy raz od 3 lat na rowerze, dziś odkurzam moją siłownię, po jakiś 5 ,6 latach. we wtorek idę do pani psycholog z poradni życia rodzinnego.
póki co nie naciskam też żony. pokazuję jej że ją kocham, mówię jej to. ja sam nie chcę nic na siłę, nawet jeśli mi powie że chce spróbować naprawiać małżeństwo to nie będzie automatycznie znaczyć że padnę przed jej oblicze i będę dziękować za łaskę. ja chcę siebie i nas leczyć. wiem że sam potrzebuje pomocy i my razem jej potrzebujemy. jeśli nie będzie chciała nigdzie iść i powie mi że sami damy radę to ja się na to nie zgodzę bo ta sytuacja wróci kiedyś, będzie musiała wrócić ze zdwojoną siła. a wtedy będzie ze mną kiepsko...

wczoraj gdy przyjechaliśmy z pracy sama do mnie przyszła i się przytuliła.
dziś rano sama mi się wtuliła w ramiona w łóżku, a przed chwilą zanim poszła się poopalać przyszła do mnie sama i pocałowała mnie w czoło :)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-03, 13:58   

Michał pokładaj ufność w Bogu . wtedy wszystko można odbudować nie na piasku, ale na skale - którą jest Chrystus . :mrgreen:

czytaj forum , słuchaj kazać , czytaj Pismo św , polecane lektury . odbuduj relacje z BOGIEM . I ZOBACZYSZ WIELKIE CUDA .

ja już ich doświadczam , A to dopiero 10 miesięcy od mojego nawrócenia .
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-03, 15:24   

Michaił napisał/a:
ale ja ją tylko zapytałem: czy chcesz razem ze mną naprawić nasze małżeństwo?
dostałem odpowiedź: nie wiem, potrzebuję czasu.
nie powiedziała mi ile, więc mam prawo co jakiś czas zapytać czy już decyzję podjęła.

Hm, a co zrobisz, jak żona powie, że nie masz prawa jej pytać? że ona Ci tego prawa nie dała? że co najwyżej sama powie? A co zrobisz, jak nie powie, że chce lub nie chce naprawiać?
Nie czepiam się Ciebie. Chcę Ci tylko powiedzieć, że działasz i myślisz jak typowy mężczyzna (to wcale nie jest złe!!!), i jakoś automatycznie zakładasz że druga strona wpisze się w ten schemat. Najczęściej się nie wpisuje, a my zostajemy z poczuciem krzywdy.... Warto sobie na bieżąco wyrabiać postawę, że może nie stać się tak jakbym chciał. I jak ja się w tym wtedy odnajdę.
Do poczytania i odnalezienia we własnym związku - jakie są różnice w funkcjonowaniu kobiet i mężczyzn ;-)
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-04, 11:44   

żona zdecydowanie dziwnie się zachowuje. sama się do mnie tuli, sama całuje, sama chwyta za rękę. wczoraj byliśmy w kinie, też się kazała objąć. hmmm...
teraz tylko nie wiem czy to ściema, żeby mnie jakoś zwieźć czy prawdziwe? chcę wierzyć że prawdziwe... moja panie: o co biega? w sumie zaczęła się tak zachowywać jak powiedziałem jej że skoro ona nie wie czy chce ze mną być to ja nie chcę dalej urządzać mieszkania czy choćby na wspólne wczasy jechać.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-04, 11:58   

Michła......a Ty jak pijany do płotu............ jak świstak w reklamie....siedzi i zawija...........i zawija...........i zawija.............. ÓŻna osobno,nie tuli sie żłe...........chce być razem....tez to podejrzliwe............ Wez Ty wsadż głowe pod zimną wodę i zacznij racjonalnie myśłeć.Nie chcej być reżyserem Waszego życia...........bądz aktorem tu i teraz.
I daj kobiecie triochę luzu,oddechu.Kota mo0żna na śmierć zagłaskać.Nawalałeś przez dłuższy czas TY.........ona to musiała znosić.......ale jak Ty sie ocknąłeś,przebudziłeś się to chcesz by żona na rękach Cie nosiła.
Ona może chcieć miec czas.............swój czas.A Ty ????bądż i trwaj.......... ale nie popędzaj,nie naciskaj.................... nie osaczaj....... bo ona będzie sie dusić i Ci da nogę naprawdę.................
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 14:21   

nałóg, widzę że Ci się zepsuł klawisz kropki ;]

powiedz, jaka jest Twoja historia (wybacz ale masz 58 stron postów, nie da rady się przez to przebić), zdradziłeś żonę? sama się puściła?

dokładnie 2 tygodnie temu się dowiedziałem że mi się żona puściła, to był dla mnie największy cios w życiu, a parę ich już dostałem mimo młodego wieku. taki nóż w serce, a w sumie dwa po kolei. żałuję troszkę że żona mi nie wbiła tego noża dosłownie przynajmniej nie musiałbym tyle wycierpieć a i ona miałaby ode mnie spokój.
nie oczekuję litości, ani współczucia, bardziej przelewam myśli przez klawiaturę, jak napiszę posta to się trochę uspokajam. potem jak to się skończy to sobie poczytam i zobaczę jak się zmieniałem z dnia na dzień.

i ja jej wcale nie dociskam, nie popędzam. postępuję racjonalnie. wczasy? ty nie wiesz czy chcesz ze mną być, to ja nie wiem po co mam z Tobą na wczasy jechać? ty nie wiesz czy chcesz ze mną być, to ja nie wiem po co mam z Tobą urządzać nasz dom? ona musi zobaczyć w moim zachowaniu że ja się jej nie boję, już nie.

a post do którego piłeś był pytaniem: czemu tak się zachowuje? nie wie czy chce ze mną być, chce czasu. ok, ale dlaczego okazuje mi czułości? nie dam sobie trzeci raz wbić noża w serce, bo to mnie prawdopodobnie może zabić dosłownie. sorki, muszę uważać na żonę, ufam ale sprawdzam.

a tak a propos: polecam wszystkim Statek Waldemara Łysiaka.
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 14:36   

Cytat:
nałóg [...] powiedz, jaka jest Twoja historia (wybacz ale masz 58 stron postów, nie da rady się przez to przebić), zdradziłeś żonę? sama się puściła?


Czy chodzi Ci o pomoc czy chcesz się z porównać z innymi?

Cytat:
sama się puściła? [...] mi się żona puściła


Bez komentarza....

Cytat:
nie oczekuję litości, ani współczucia, bardziej przelewam myśli przez klawiaturę, jak napiszę posta to się trochę uspokajam. potem jak to się skończy to sobie poczytam i zobaczę jak się zmieniałem z dnia na dzień.


To może lepiej pisać bloga?
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 14:42   

Sory kolego - ale czytanie Ciebie jest udreką! ŻONA MI SIĘ PUŚCIŁA !!!! Co to wogóle za rynsztokowy jezyk? Ona jest Twoja własnoscią? Pusciła się! Nie mogę...
To jest forum "od pomagania" - a Ty i tak wiesz wszysko lepiej. Ludzie zyczliwi tłumaczą Ci zebys przestał zone popedzać, dał czas jej chwilę pomysleć, wyciszyć sie, zastanowić - ale Ty nie - no jak to! PUŚCIŁA SIĘ to jej teraz zrobisz jesień sredniowiecza no nie?
Kobieta wysyła Ci mnóstwo poztywnych sygnałów, niejedna osoba na tym forum byłaby przeszczęliwa gdyby współmałzonek tak ją traktował jak zona Ciebie - ale nie Ty! pewnie brawo - nie jestem jasnowidzem ale popedzaj ją dalej a wkrótce zrozumiesz co Dobson miał na mysli...
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 14:46   

Cytat:
żona zdecydowanie dziwnie się zachowuje. sama się do mnie tuli, sama całuje, sama chwyta za rękę. wczoraj byliśmy w kinie, też się kazała objąć. hmmm...

Moim zdaniem, to jest takie nieśmiałe, troszkę zalęknione "chcenie" :-)
Myślę, że teraz żona bacznie Ciebie obserwuje...., a Ty - Ją.
Dajcie sobie czas.... Poobserwujcie się nawzajem....
Zdradzacza, który powrócił do zdradzonej żony/męża może przytłaczać tak wielkie poczucie winy, że nie ma odwagi wypowiedzieć pewnych słów.... Czy słowa w takiej sytuacji nie straciły nieco na znaczeniu? Czy nie lepiej zwracać już teraz większą uwagę - na czyny??
Michaił, świetnie sobie radzisz, jak na tak krótki czas po zdradzie. :-)
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 14:46   

Jarek321 napisał/a:
Bez komentarza....


a niby czemu? przepłakałem prawie dwa tygodnie, już się z tym pogodziłem, chce z tym żyć.
mam płakać za każdym razem gdy usłyszę w mojej obecności kawał o rogaczach?
ok, może za ostro napisałem, może mogłem dać emotkę, ale fakt pozostaje faktem: moja żona mnie zdradziła. jakoś będę musiał z tym żyć :-)

Jarek321 napisał/a:
Czy chodzi Ci o pomoc czy chcesz się z porównać z innymi?


o pomoc, ale co można przez internet? wybieram się jutro do psychologa.
kolega nałóg daje mi rady jakby sam przeszedł przez to bez zadraśnięcia. poza tym chyba nie przeczytał moich poprzednich postów i wyciągnął z ostatniego posta do którego pił złe wnioski.

Jarek321 napisał/a:
To może lepiej pisać bloga?


nie potrafię, za ciemny jestem :)

[ Dodano: 2010-07-05, 14:48 ]
malta napisał/a:
nie jestem jasnowidzem ale popedzaj ją dalej a wkrótce zrozumiesz co Dobson miał na mysli...


nie no następna... przecież nie pisałem że ją poganiam a tylko się dziwię że sama mi zaczęła okazywać uczucia.

[ Dodano: 2010-07-05, 14:53 ]
róża napisał/a:
Zdradzacza, który powrócił do zdradzonej żony/męża może przytłaczać tak wielkie poczucie winy, że nie ma odwagi wypowiedzieć pewnych słów.... Czy słowa w takiej sytuacji nie straciły nieco na znaczeniu? Czy nie lepiej zwracać już teraz większą uwagę - na czyny??


wiesz, nie daj Boże jeśli ja bym ją kiedyś zdradził, chciałbym żeby ona mnie tak potraktowała jak ja ją. wiem że każdy ma prawo do błędu, jesteśmy tylko ludźmi.
tłumaczę sobie to tak, że gdybym się teraz nie dowiedział o jej zdradzie to później nic i nikt by nam nie pomógł/stało by się coś gorszego. zresztą żona mi powiedziała że myślała o ... wolę nie pisać nawet.

róża napisał/a:
Michaił, świetnie sobie radzisz, jak na tak krótki czas po zdradzie. :-)


sam się dziwię. poprzednią "wielką miłość" która dała mi kosza przeżywałem 2 tygodnie, tu się uporałem szybciej, widocznie dopiero teraz wiem co to miłość...

[ Dodano: 2010-07-05, 15:14 ]
malta napisał/a:
Sory kolego - ale czytanie Ciebie jest udreką! ŻONA MI SIĘ PUŚCIŁA !!!! Co to wogóle za rynsztokowy jezyk? Ona jest Twoja własnoscią? Pusciła się! Nie mogę...


szanowna koleżanko,
sam akt zdrady jest sam w sobie obrzydliwy, rynsztokowy wobec współmałżonka. czy jest moją własnością? teoretycznie nie, ale jej ciało miało być widziane i dotykane tylko przeze mnie, to miała być miłość wyłączna.
co miałem napisać? uprawiała seks pozamałżeński? albo odbyła stosunek z mężczyzną mi nieznajomym? sama się tak potraktowała zdradzając mnie. ja wierzę że seks może być tylko w małżeństwie, tylko w małżeństwie można się "kochać". poza można się (wybaczcie określenie, osoby wrażliwe proszone o nie czytanie) rżnąć, pieprzyć itp.

nie chce żeby ktoś myślał że ja teraz nie szanuję swojej żony, to "puścić się" to w sumie miało być z emotką, gniew już mi przeszedł. ale tak właśnie o samym akcie zdrady myślę.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 16:02   

Michaił napisał/a:
nałóg, widzę że Ci się zepsuł klawisz kropki ;]

powiedz, jaka jest Twoja historia (wybacz ale masz 58 stron postów, nie da rady się przez to przebić), zdradziłeś żonę? sama się puściła?

Michaił.............. 58 stron???nie wiedziałem ............. ale są jeszcze archiwalne fora.Nazbierało sie tego sporo.............. przez 5 czy 6 lat.
A jak chcesz poznać moją historię to wysil się i przeczytaj.

Za zdradę odpowiada "zdradzacz",ale za kryzys odpowiadają oboje małżonkowie.
Michaił........... wiesz???postawie kontrowersyjną tezę......za zdradę żony w znacznym stopniu odpowiada mąż
I co Ty na to???
A wiesz dlaczego????ciekawy jestem .Odpowiesz?
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 17:29   

nałóg napisał/a:
Za zdradę odpowiada "zdradzacz",ale za kryzys odpowiadają oboje małżonkowie.


ad.1. prawda
ad.2. prawda, tylko ja bardziej,

nałóg napisał/a:
postawie kontrowersyjną tezę......za zdradę żony w znacznym stopniu odpowiada mąż
I co Ty na to???


nieprawda. kobieta zdradza bo chce, to kobieta ma klucz do zdrady = znowu brutalnie: rozkłada nogi. jeśli kobieta nie chce, zostaje zmuszona, to jest to gwałt.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 17:44   

Michaił............ to za wulgarne
Michaił napisał/a:
kobieta zdradza bo chce, to kobieta ma klucz do zdrady = znowu brutalnie: rozkłada nogi.

Tak sie zwracałeś do żony?
Michaił..............kobiecie do myślenia w serze uczuciowej,emocjonalnej bardzo potrzebne są uszy,a facetowi najbardziej oczy.
Wiesz dlaczego zdradzają kobiety? Bo ten z którym zdradza(poza nielicznymi wyjątkami) wysłuchał jej,skupił się na tym co ona mówiła,potwierdził jej uczucia,bo znalażł czas by z nią porozmawiać,bo docenił jej piękno,jej problemy.I czasami tę z premedytacją zastosowaną manipulację stosują faceci.Słuchająą,poświęcają uwagę by zaprowadzić do łóżka.

A facetowi potrzebne są oczy.Oczami potrafi uruchomić instynkty i żądze.Rozebrać kobietę i wyobrazić sobie film z nią i z nim w rolach głównych...czyli w łóżku.

Dlatego -jak bardzo wulgarnie to określiłeś - kobiety ....................
Słuchałeś co mówiła do Ciebie żona?poświęciłeś jej ze 2 godziny dziennie? 30 min pełną uwagę?(po za spaniem i oglądaniem TV)
Czy to nie Ty tym:
Michaił napisał/a:
ad.2. prawda, tylko ja bardziej,
nie popchnąłeś jej w szpony "kusego"??? Bo chciała być wysłuchana? I znalazł sie taki co posłuchał............... a Ty masz teraz żal.
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-05, 21:40   

nałóg napisał/a:
Wiesz dlaczego zdradzają kobiety? Bo ten z którym zdradza(poza nielicznymi wyjątkami) wysłuchał jej,skupił się na tym co ona mówiła,potwierdził jej uczucia,bo znalażł czas by z nią porozmawiać,bo docenił jej piękno,jej problemy.I czasami tę z premedytacją zastosowaną manipulację stosują faceci.Słuchająą,poświęcają uwagę by zaprowadzić do łóżka.


zgadza się, przestałem jej słuchać. ale nigdy nie zapomniałem jej mówić i okazywać że jest najpiękniejsza na świecie. nie dlatego że tak trzeba, dlatego że tak było. moja żona do najszczuplejszych nie należy, ale dla mnie jest najpiękniejsza na świecie. kocham ją ze wszystkimi jej wadami urody, charakteru, bo kto ich nie ma?
ale ona nigdy mi nie wierzyła, zawsze dawała mi do zrozumienia że ją kłamię, że mówię to tylko żeby mówić, zawsze mnie to raniło. i nie raz jej to mówiłem.

więc zastanawia mnie dlaczego uwierzyła obcemu, który jej nie kochał, chciał ją tylko i wyłącznie przelecieć???

ja ideałem nie byłem, co jej zrobiłem już napisałem, ale ona mi nigdy nie wierzyła że ją naprawdę kocham i jestem w nią zapatrzony jak w obrazek... zawsze wolała puste komplementy od obcych facetów. to mnie zraniło najbardziej, nie sam fakt zdrady, sam fakt że zaprzeczyła temu że ją kocham, że dałbym sobie za nią obie ręce uciąć i cytując klasyka już bym k...a rąk nie miał.

ale wiem że nie piszesz o tym, tylko o całokształcie.

nałóg napisał/a:
Słuchałeś co mówiła do Ciebie żona?poświęciłeś jej ze 2 godziny dziennie? 30 min pełną uwagę?(po za spaniem i oglądaniem TV)


początkowo tak, później już nie.

nałóg napisał/a:
nie popchnąłeś jej w szpony "kusego"??? Bo chciała być wysłuchana? I znalazł sie taki co posłuchał............... a Ty masz teraz żal.


nie, nie dam sobie wmówić że to moja wina. to była jej wolna wola, owszem, gość jej nawciskał jaka to jest superhiper (bo jest, zawsze jej to mówiłem) tylko że jemu uwierzyła... więc tak, mam żal i to wielki.
patrz wyżej. polecam Statek Łysiaka.

nałóg napisał/a:
Dlatego -jak bardzo wulgarnie to określiłeś - kobiety ....................


no proszę cię... 'rozkłada nogi' to wulgarne? to taka przenośnia... nie rozbijaj mnie już na czynniki pierwsze i nie rób ze mnie kobietożercy.

[ Dodano: 2010-07-05, 21:43 ]
trochę przesadziłem z mocnym słownictwem, chciałem troszkę dosadniej to wyrazić i pomyślałem że takie słowa będą najlepsze.

przepraszam wszystkich!

trochę po frajersku dałem się wciągnąć w dyskusję z Tobą. stary ja wybaczyłem żonie, nie mam żalu, pogodziłem się z tym, chcę się z tym nauczyć żyć a nie wypominać w kłótniach, nie chcę już do tego wracać. każdy ma prawo do błędu, i ona i ja i Ty i każdy człowiek.
kocham moją żonę najbardziej na świecie. ale muszę być jednocześnie rozsądny żeby nie dać się trzeci raz zabić. miłość bezwarunkowa tak, ale rozsądek też tak. to nie jest tak że ona mi da buzi to ja ją już zaczynam podejrzewać o najgorsze, po prostu mnie to zdziwiło i tyle. chciałem zapytać forumowe "baby :mrgreen: " o zdanie na ten temat a ty się wyrwałeś jak Filip z konopi.
tak więc jak to mawiają angole: no offens
i jak mawiam to ja: przepraszam jak cię uraziłem!!!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4