Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
dostaliśmy szansę, czy ją wykorzystamy?
Autor Wiadomość
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-26, 21:53   

Michaił napisał/a:
Panie Boże, ja już nie mogę ze sobą wytrzymać, nie mogę wytrzymać tego jaki byłem i jestem. Napraw proszę moje życie,


Michaił zamist łez wsłuchaj sie w słowa piosenki......

http://www.youtube.com/watch?v=3tOZvDO1iSk


facet jesteś!!!! ...zatem do przodu.....
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-27, 06:41   

Cytat:
Michaił, zaprzestań obwiniania siebie, bo zaraz tu pomyślę, że żyjesz z Aniołem, nie z człowiekiem...


Różo rozmawialiśmy w niedzielę z żoną prawie 6 godzin. ona mi tłumaczyła jak się czuła ze mną, mówiła że w pewnym momencie przyjęła moje zachowanie za normalne, przecież ją kocham prawda? myślała że to ona wszystko robi źle.
a ja się wtedy zastanawiałem i chciałem powiedzieć: żono ok robiłem tak ale z twojej strony brakowało mi... i właśnie, do dziś nie potrafię wymyśleć czego mi od niej brakowało? zaufania? a skąd! ona mi ufała bezgranicznie, chciała mi mówić o wszystkim i o wszystkim słuchać. a może miłości? tyle razy sama przychodziła i się do mnie przytulała, tyle razy słyszałem od niej że mnie kocha najbardziej na świecie i że jestem jej najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. ja nie potrafię znaleźć niczego na swoja obronę! ja ją krzywdziłem bez powodu... janse były często jakieś sprzeczki ale to zwykle ja je rozpoczynałem, ona się kuliła i często zaczynała płakać, co mnie jeszcze bardziej irytowało. owszem była często dla mnie niemiła, mówiła do mnie ostro ale przed tym ja ją zwykle prowokowałem.
zniszczyłem wrażliwośc mojej żony, teraz mam w domu robokopa...

zapytałem też żony czy nie zdradziła dlatego, że chciała zniszczyć nasze małżeństwo nieodwracalnie - nie zaprzeczyła. zapytałem czy moja reakcja na zdradę (płacz, niedowierzanie) jej nie zaskoczyła, czy nie liczyła że ją np. pobiję, czy wyrzucę z domu - nie zaprzeczyła. powiedziała że po prostu nie miała już nic do stracenia, nic już nie czuła, została wyprana z wszelkich uczuć.

ciężko żyć ze świadomością, że skrzywdziłem osobę którą kocham i która kochała mnie. najłatwiej byłoby nie żyć :cry:
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-27, 07:55   

Michaił na Boga nie masz robocopa...tylko wrazliwa kobietę ..jaka dokonała przekroczenia samej siebie z powodu........
i zamiast płakać ...pytaj...dlaczego.czemu,po co......

Michaił czyn żony nie jest niczym dobrym,zdrada nie jest objawem dorosłej postawy,to nie rozwiązywanie problemów.

Przeciez mogła wypłakać się w mankiet..mamy,rodzeństwa,koleżanki,księdza itd...

Lecz niektórzy sa stworzeni tylko i wyłącznie do asymilacji z płcia przeciwną-tylko tam potrafia przelac żale,opowiedzieć co boli,co doskwiera.
Nie mnie dane oceniać-ale to w głównej mierze jest rola faceta do jakiego przychodzi rozkołatana,zagubiona,zraniona w swym wnętrzu kobieta.
Jeden potrafi byc bratem,idealnym przyjacielem i wesprze- inny niestety wykorzysta moment słabości.

Michaił duzo wiesz,duzo słyszysz -ale decyzje sa twoje masz mozliwośc to naprawiać tylko przestan sie mazgaic,przestań sie czołagać....

Wiem że może to trudne -ale bądż wkoncu tym mocnym facetem, widzącym zło jakie sie dokonało,ale potrafiącym wyciągnąć z tego wnioski i budować ..każdego dnia,każdej chwili od nowa wrazliwośc żony na świat.

Michaił odkryj na nowo wartośc kobieca -w kobiecie i nie zbieraj winy zony na siebie ,bo nic jej w tym nie pomagasz.

I nie chodzi tu o potepienie jej -a jedynie wskazanie czynu jaki był nieodpowiedni.
I tu musisz ukazać zonie jej odpowiedzialność...

I skończ juz z tym umrę,koniec mój,rzucę sie ,czy pójde na tory-bo to nie twoja doroslośc i odpowiedzialność jedynie dziecinada.

A kogo może chce zona ???? może i poranionego przez nią faceta -ale dorosłego i odpowiedzialnego za waszą przyszłośc


pozdrawiam i sorry jak za ostro ;-) ;-)
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-27, 21:00   

Michaił napisał:


Cytat:
ja nie potrafię znaleźć niczego na swoja obronę!


To ja spróbuję - w ramach pierwszej pomocy... ;-)
Michaił, dajesz teraz żonie to, o czym ona pewnie skrycie marzyła - "kurcze tak ciężko z tym poczuciem winy, gdyby tak mój mąż wziął ją wreszcie na siebie!". Bez mała cały dzień spędzony na rozmowie (dużo czasu potrzebowała żona ) i jest - marzenie spełniło się! Michaił, człowiek o wrażliwym sumieniu - poniesie ciężar winy - sam. A żona? Żona nawet już nie musi iść do spowiedzi, bo niby z czego miałaby spowiadać się. Do spowiedzi pójdzie Michaił... wyspowiada się z grzechów żony, bo przecież bardzo kocha...
Och, Michaił - zmierzasz w złym kierunku... Ja wiem, że zdrada mąci umysł, ale żeby aż tak?
Jakaś wina Twoja pewnie jest, bo nie ma ludzi idealnych, ale to nie tak, że to Ty odpowiadasz za zdradę. Przeżyłam parę lat w małżeństwie i bywało naprawdę różnie, a jednak nie przyszło mi nigdy do głowy, żeby pójść do kolegi i wypłakać się mu w koszulę... Czyli można poradzić sobie inaczej - pójść z problemami do matki, siostry, brata...
Michaił, polecam umiarkowanie w ocenie zachowań własnych i żony. Takie szybkie, łatwe "rozgrzeszenie" - niekoniecznie musi dobrze rokować na przyszłość...
Wybaczyć zdradę jest bardzo trudno, ale wzięcie przez zdradzonego winy na siebie - moim zdaniem, nie rokuje dobrze. Ty masz przebaczyć żonie, skoro to nie ona jest winna - więc... Co masz jej przebaczać? Michaił, nie uciekaj przed trudem przebaczenia, bo odnoszę wrażenie, że właśnie tego próbujesz... Przed tym nie da się uciec...
Jesteś fajnym, bo wrażliwym chłopakiem... Postanowiłeś być z żoną - mimo zdrady... Gdybyś był takim, jak siebie opisujesz - wątpię, żeby to było możliwe...
Pozdrawiam. :-D
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-27, 21:31   

jutro wyjeżdżam do Gdyni na szkolenie. sam. żonę zawożę do rodziców. mam nadzieję wypocząć.
Różo Ty mnie zawsze starasz się prostować :-) dziękuję :-)
ale żona wie co zrobiła i myślę że niezbyt dobrze się z tym czuje, to widać po niej.

NORBERT, po mnie raczej nie widać jak się czuję, ja mam zawsze tą samą minę - raczej obojętną, jeśli trzeba to się śmieję, a to duże osiągnięcie biorąc pod uwagę że własne żarty już mnie nie śmieszą. brak okazywania emocji - to mi właśnie zarzuciła żona. ma to czasem dobre strony. w pracy są przekonani że już wszystko ze mną ok. dołuję się jak nikt nie widzi...

więcej napiszę za tydzień, teraz Gdynia do niedzieli, w poniedziałek jadę na szkolenie do Niemiec i wracam chyba w czwartek.

piszcie, piszcie! bardzo lubię Was czytać, stawiacie mnie do pionu kiedy tego potrzebuję.

pozdrawiam
Michał

[ Dodano: 2010-07-27, 21:45 ]
różo, każdy człowiek jest inny, każdy inaczej reaguje na odrzucenie przez małżonka (ja braniem winy na siebie). moja żona nie miała do kogo się zwrócić, rodzina daleko stąd, mało znajomych, mieszkamy razem 3 lata ale dalej się tu czuje obco. taka jest, zamknięta w sobie. powiedziała że wtedy kiedy ja ją odrzuciłem chciała z kimś pogadać, ale do kogo się nie zwróciła ten jej odmówił, zupełnie jak mi teraz, ja znalazłem forum, ona niewłaściwą osobę, której nie potrafiła powiedzieć 'nie'. zdrada nadal kąsa, ale nie tak bardzo. bardziej kąsa poczucie winy za to że opuściłem żonę...
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 08:41   

Cytat:
więcej napiszę za tydzień, teraz Gdynia do niedzieli, w poniedziałek jadę na szkolenie do Niemiec i wracam chyba w czwartek.


Michaił, wracaj zdrów i z sercem już bardziej radosnym :-D

Mój Mistrzu, przede mną droga, którą muszę przebyć tak, jak Ty.... nawet wtedy, kiedy zakręty na niej - ostre :!:


http://www.youtube.com/wa...feature=related

:lol: :lol:
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-28, 08:53   

Michaił napisał/a:
NORBERT, po mnie raczej nie widać jak się czuję, ja mam zawsze tą samą minę - raczej obojętną, jeśli trzeba to się śmieję, a to duże osiągnięcie biorąc pod uwagę że własne żarty już mnie nie śmieszą. brak okazywania emocji - to mi właśnie zarzuciła żona. ma to czasem dobre strony. w pracy są przekonani że już wszystko ze mną ok. dołuję się jak nikt nie widzi...


Michaił rozumiem że tak teraz chcesz???...ale jak moge- poradze jedno
...nie duśmy i nie skrywajmy swoich emocji,nie zatrzymujmy ich w sobie....bo jak wzrosna jak balonik to wkoncu znajda upust ,wypłyna ...i może temu nie byc końca.....

Na programie 12k....uczono -emocje przezywać adekwatnie do chwili....

pozdrawiam i miłego pobytu...wypoczynku...i zbierania energi :mrgreen: :mrgreen:
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-01, 19:38   

moi mili, co to znaczy zaufać Bogu? jak to zrobić? jak go słuchać? ja nie wiem :-/

jak żyć bez miłości?

niestety ale Bóg mnie nie przytuli fizycznie, kiedy tego potrzebuję. po to dał mi żonę, którą teraz na własne życzenie straciłem (tracę).

samotność mnie zawsze przerażała, potem poznałem K i przestałem się jej bać. teraz znowu wraca stare.

zawsze miałem w życiu farta, zawsze spadałem na 4 łapy. potem zwykle pycha mnie gubiła i znowu upadałem, ale znowu się podnosiłem. teraz czuję że limit mi się skończył :cry:

niestety urlop nic nie dał. jutro jadę znowu na szkolenie. ale to pewnie też nic nie da.

parę tygodni temu było już nieźle. potem się wyspowiadałem i znowu się zaczęło zamiast skończyć.

świetnie sobie zdaję sprawę że jestem na najlepszej drodze do zatracenia, ale tak mi dobrze... jeśli mam być sam to już wolę to... cokolwiek to będzie oznaczać...
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-01, 20:49   

Witaj :-D
Cytat:
moi mili, co to znaczy zaufać Bogu? jak to zrobić? jak go słuchać? ja nie wiem



Zaufać to znaczy uwierzyć w sercu, że ON może wyprowadzić nawet z największego zła, jakie zadziało się - jeszcze większe DOBRO. A trudne to jest - na pewno...

Cytat:
jak żyć bez miłości?

Nie da się żyć bez miłości... Popatrz, ilu ludzi wokół Ciebie czekających na Twoją miłość, żona - jako pierwsza... Popatrz przez ilu ludzi jesteś kochany...
Żyjesz - znaczy kochasz... Kochasz - znaczy żyjesz...

Cytat:
parę tygodni temu było już nieźle. potem się wyspowiadałem i znowu się zaczęło zamiast skończyć.



Przestrzegałam , że będzie huśtawka, że nie zatrzyma się tak szybko, jak byś tego chciał... To zbyt wcześnie, abyś posiedział na niej spokojnie, więc cierpliwości, Michaił!
Naprawdę bardzo Ci współczuję, bo wiem co teraz przechodzisz. Jeszcze trochę (kilka miesięcy ;-) ) i będzie lepiej, zobaczysz :-D

http://www.youtube.com/watch?v=lmHI11dBCy4
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-05, 14:53   

róża napisał/a:
Zaufać to znaczy uwierzyć w sercu, że ON może wyprowadzić nawet z największego zła, jakie zadziało się - jeszcze większe DOBRO. A trudne to jest - na pewno...


wiesz, może zaufać nie jest trudno, trudno jest coś później robić, bo przecież nie mogę siedzieć z założonymi rękoma i czekać na cud prawda? coś robić muszę i tu właśnie pies jest pogrzebany: nie wiem już sam co robić :-?

róża napisał/a:
Nie da się żyć bez miłości... Popatrz, ilu ludzi wokół Ciebie czekających na Twoją miłość, żona - jako pierwsza...


tu bym polemizował czy czeka na moją miłość... myślę że gdyby mieszkała bliżej domu rodzinnego to już by jej nie było ze mną. a tak parę zobowiązań: praca zawodowa, praca mgr, bo obie są powiązane ze sobą, nie może się zwolnić z pracy bo na podstawie materiałów stamtąd pisze magisterkę...
jeśli mam strzelać to gdy obroni pracę mgr to mnie zostawi bo nic już tu jej nie będzie trzymać, takie mam przeczucie po prostu. ale staram się myśleć inaczej, zaufać Bogu że nie pozwoli na to żeby ona mnie w taki sposób skrzywdziła.

urlopik szybko się skończył, na parę dni częściowo zapomniałem o kłopotach, choć diabeł starał się jak mógł i chwilami mu wychodziło. ale akumulatory podładowałem lekko, na parę dni pewnie starczy...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-05, 15:02   

Michaił........jak chcesz by coś się zmieniło w Twoim życiu,to................ zrób coś w kierunku zmiany
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-05, 15:27   

Cytat:
wiesz, może zaufać nie jest trudno, trudno jest coś później robić, bo przecież nie mogę siedzieć z założonymi rękoma i czekać na cud prawda? coś robić muszę i tu właśnie pies jest pogrzebany: nie wiem już sam co robić

Siedzieć z założonymi rękoma zdecydowanie nie możesz, Michaił. A wiesz dlaczego? Dlatego, że od tego siedzenia wszystko zaczyna boleć, a przede wszystkim głowa, bo ona wtedy mocno pracuje, za mocno...
Wydaje mi się, że za dużo w Tobie niecierpliwości, chciałbyś, żeby już szybko było fajnie, miło, jak dawniej... A tu trzeba poczekać i pocierpieć (wybaczenie to taka droga przez mękę), a i nie będzie tak, jak dawniej... Będzie troszkę inaczej, nie znaczy - gorzej.

Myślisz, że żona jest z Tobą tylko dlatego, że na dziś jej tak wygodnie, a potem to raczej odejdzie... Hmm, skoro tak, to niby co miałbyś robić :-? Po co robić cokolwiek? Tu chyba, w tym bezsensie siedzi sam :evil: .
Więc jak jest z Wami?? Chcecie być ze sobą nadal? Może to jest raczej pytanie właśnie do Ciebie, bo to nie żona, ale Ty masz wątpliwości - czy chcesz ponieść dalej ten ciężar, potrudzić się nad przebaczeniem... Jeśli chcesz, to wyrzuć z głowy takie myśli, jak wyżej...
Co robić? Coś, co uspokoi, wyciszy... Tego Ci teraz potrzeba; wiem, co mówię i wiem jak o to trudno... Ja już starsza jestem ;-) , ale to nic - serce mam ciagle bardzo młode, więc chyba czuję podobnie, jak Ty, czy każdy inny młody człowiek... ;-)
Jesteś tak krótko po zdradzie, że naprawdę byłoby głupotą oczekiwać na dziś więcej niż to dzieje się... U mnie przez kilka m-cy "po" była tak napięta, nerwowa atmosfera, że ja ci wręcz zazdrzoszczę, że u Was jakoś tak gładko to idzie...
Trzeba zacząć normalnie żyć, starać się nie roztrząsać, nie dąsać, nie dopatrywać się w żonie zakłamania... I rozmawiać ze sobą, rozmawiać jak najwięcej, bo najgorsze są te godziny ze sobą samym - wtedy przychodzą różne, przeróżne dziwaczne pomysły i beznadzieja...
Jeśli masz jeszcze urlop, może wyjedźdźcie gdzieś razem - daleko, daleko........ Na pewno dobrze Wam to zrobi!
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-05, 17:01   

Michaił napisał/a:
coś robić muszę i tu właśnie pies jest pogrzebany: nie wiem już sam co robić :-?


masz czytać , słuchać , modlić się , szukać ,

" szukajcie a znajdziecie , proście a będzie wam dane ...."

Michaił
CO JEST NAJWIĘKSZYM PRAGNIENIEM TWOJEGO SERCA ????

http://video.google.pl/vi...95494538154798#


Piszesz , że zaufać nie jest trudno - dla mnie zaufać Jezusowi to znaczy pójść za Nim - czyli coś zrobić - ruszyć z miejsca , zrobić wszystko cokolwiek On powie .

Zaufać Bogu to dać sie prowadzić , zdecydowanie nakierować ciało wole i ducha na poszukiwanie :mrgreen: na zmiany - w sobie
 
     
Michaił
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-05, 18:20   

róża napisał/a:
Trzeba zacząć normalnie żyć, starać się nie roztrząsać, nie dąsać, nie dopatrywać się w żonie zakłamania... I rozmawiać ze sobą, rozmawiać jak najwięcej, bo najgorsze są te godziny ze sobą samym - wtedy przychodzą różne, przeróżne dziwaczne pomysły i beznadzieja...


staram się, naprawdę, nie zawsze wychodzi ale staram się. ale ona zwykle nie chce rozmawiać.
mama mi dziś powiedziała że moja żona ją i ojca zwyczajnie ustawia po domu, z jednej strony nie wie czy chce ze mną być, dąsa się, jest dla nich niemiła ale bierze od nich pełną garścią. moi rodzice (mieszkamy z moimi rodzicami) nie bardzo wiedzą jak się zachować... a oni ją zawsze uwielbiali! a teraz nawet dla nich jest taka jak dla mnie. no ale na razie milczą...

róża napisał/a:
Jeśli masz jeszcze urlop, może wyjedźdźcie gdzieś razem - daleko, daleko........ Na pewno dobrze Wam to zrobi!


nie da rady. ja mam jeszcze 25 dni, ale żona chce teraz wybrać 2 tygodnie żeby pracę mgr pisać. zresztą nie jestem do tego przekonany, jechać z kimś kogo sama moja obecność irytuje? to by nie był wypoczynek tylko męka.
teraz wypocząłem, teraz jak byłem sam przez tydzień. owszem łatwo nie było ale bez niej było lżej, nawet było mi lepiej bez żony. nie wiem czy to nie znak że lepiej będzie bez niej? tak mi się nieśmiało pomyślało, no ale teraz mam tyle myśli w głowie że wolę tyle nie myśleć.

dziś rano próbowałem się przytulić do żony, przytulić się dała. pogłaskałem ją po brzuszku - tu już gorzej, potem pojechałem wyżej w stronę piersi i dostałem po łapkach. jest strasznie spięta jak ją dotykam. seksu to już chyba 2 miesiące nie było.
zresztą powiedziała mi że sama myśl o seksie ze mną napawa ją obrzydzeniem, tak jakbym to ja ją zdradził... wiem wiem, dużo pretensji jeszcze we mnie...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8