Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak zachęcić męża ?
Autor Wiadomość
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-13, 21:58   Jak zachęcić męża ?

Do wiekszego zaangazowania w życie małżeńskie i rodzinne???

Mój mąż niewiele robi jesli chodzi o zabieganie o nasz związek. Po przyjściu z pracy najchętniej rzuciłby sie do komputera. Tak bylo przez pierwsze lata naszego malzenstwa, teraz az sie dziwie, ze to przetrzymalam. Po przyjsciu z pracy, zjadal obiad i siedal do komputera, gral w gry, albo cos tam czytal. Zero zaangazowania, propozycji, abysmy cos zrobili razem. Jak juz cos robilismy to ja to wymyslalam. W wekendy spal do pozna, czasmi zajezdzalismy na silownie w sobote na pol godziny przed jej zamknieciem, bo maz musial sie wypac do 13-14. Jak pojawilo sie dziecko sytuacja sie zaostrzyla.Maz uwaza, ze to ja powinnam wszystko robic przy dziecku. O niego nie dbam, bo jak uslyszalam wczoraj nie prasuje mu koszul. A ja tych koszul nie prasuje, bo oprocz tego, ze sprzatam, gotuje, zajmuje sie dzieckiem to jeszcze pracuje. O drobne naprawy w domu prosilam pol roku, az w koncu wynajelam "zlota raczke", ktora przyszla i za oplata wykonala to czego moj maz nie mogl przez pol roku. Powoli nie chhce mi sie zyc z kims kto nic z sioebie nie daje. To znaczy przeparzsam On pracuje, jak ciagle podkrtesla, ale na zycie mi pieniadze wydziela, za opiekunke place z wlasnej kieszeni. Na jego wsparcie i czulosc nie moge liczyc, bo jak twierdzi - milosc to nie uczucie i jak chche to mam sie przyjsc i sama przytulic. Caly czas tez mnie krytykuje, ze to robie zle, ze tamto. Od tego wszytkiego chche mi sie tylko plakac, czuje sie stlamszona i zdeptana.

Mam juz dosc zebrania o uczucie, o przytulenie. Chce mi sie juz od tego wymiotowac. Co robic?

[ Dodano: 2010-06-13, 22:06 ]
Nie jadamy ze soba sniadan w weekendy, nie jadamy kolacji, bo moj maz zawsze ma cos "waznego" do zrobienia, kiedy przygotuje kolacje jem ja sama, bo on "juz" konczy gre w szachy z komputerem, to juz trwa zazwyczaj pol godziny.
 
     
Winny
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-13, 23:08   

Witam Cię basilicum.
Znam takie zachowanie jak Twojego mężą, bo sam jeszcze dwa lata temu podobnie zachowywałem się w stosunku do mojej żony.
Obecnie jestem w trakcie rozwodu, bo żona znalazła sobie kogoś innego.
Nie radzę Ci abyś postąpiła jak moja żona, bo sam fakt, że piszesz tutaj świadczy o tym, że chcesz naprawić Wasze małżeństwo.
To dobrze.
To znaczy, że dużo przed Wami pracy, ale napewno warto.
Zachowanie męża może wynikać z tego jak postępował jego ojciec w stosunku do swojej żony.
Dla Twojego męża jego zachowanie może być zupełnie normalne - bo innego nie zna.

Widzę, że dołączyłaś do tego forum już dawno, więc już trochę wiesz co warto przeczytać, ale ja jako ten, który zachowywał się sam jak Twój mąż, poleciłbym Ci aby Twój mąż przeczytał:
"Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus".

Oto link do książki: http://chomikuj.pl/artioom229?fid=252498297

Wiem, że męża trudno może być namówić do przeczytania tej książki, ale gdyby udało ci się, to naprawdę mogłoby to pomóc mężowi w zrozumieniu, że małżeństwo polega na czymś innym niż siedzenie na komputerze i spaniu.
Jeżeli sama nie czytałaś tej książki, to koniecznie też przeczytaj - bo nikt nie jest bez wad.

Podejrzewam, że komunikacja małżeńska też międzu Wami szwankuje. Na forum jest mowa o wielu książkach na ten temat, które napewno warto przeczytać.

Myślę, że inne osoby na forum doradzą Ci jeszcze coś więcej i lepiej, ale gdybym ja przeczytał tę książkę wcześniej, to napewno zmieniłbym swoje zachowanie i nie byłbym w tym miejscu mego życia którym jestem.

Pomodlę się za Was.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-15, 15:21   

basilicum,
Witaj,
myslę,że łatwiej Ci będzie rozwiązać ten problem po lekturze na temat komunikacji małżeńskiej-są tu na forum takie pozycje, a także dobre będą warsztaty czy rekolekcje małżeńskie. Samej może być trudno przełamać stereotypy wyniesione z domu rodzinnego męża lub utrwalone w Waszym domu. Uwagi osób trzecich życzliwie nastawionych do Was obojga moga być tym kluczem do sukcesu. :-D
Przejdź się do poradni rodzinnej w Twojej diecezji.
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-16, 12:10   

basilicum napisał/a:
Co robic?
Jeśli ciężko będzie Ci namówić męża byście się wybrali razem gdzieś do poradni, to może warto by zakupić mu odpowiednią książkę w prezencie (np. z okazji imienin)? Twój mąż grywa w szachy, pewnie niegłupi z niego mężczyzna i chętnie skłoni się do przeczytania jakiejś pomocnej wartościowej pozycji książkowej.
Na pewno jednak nie możesz tego zbytnio zasygnalizować by się nie zorientował co do Twoich intencji (bo może oponować), ale gdy dyskretnie wręczysz mu lekturę (albo ktoś z jego znajomych), to wówczas kto wie, czy nie przeczyta i nie zastanowi się nad swoją postawą.
Pozdrawiam
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-11, 15:32   

Chodzimy razem do spowiedzi, do komunii co tydzien. Do poradni mąż namowc sie nie chhce, a ksiazek mam juz sporo i w zasadzie żandej przeczytac nie chcial.

Osttanio obejrzelismy film polecany tu na stronie: Ogniodporny/Fireproof, po kotorym moj maz tylko jeden dzien zachowywal sie cudownie, a potem stwierdzil, po jakiejs utarczce slownej, ze wlasnie zarzucil realizacje planu 40 dni.

Wczoraj poszlismy raczem ja jego impreze firmowa, kolo 18 zle sie poczulam, wiec poprosilam, abysmy wrocili do domu. Stwierdzil, ze moza mnie odwiezc, ale sam wroci. Smutno mi bylo, bo wrocil na impreze, a w domu byl dopiero o 4 nad ranem. ja od rana zajmowalam sie dzieckiem, a on odsypial. I tak wygladaja nasze weekendy, ja od raza z dzieckiem, a on sobie spi do 12-13.

Dzis poprosilam, aby polozyl po poludniu na drzemke dziecko, to powiedzial, ze nie zrobi tego, bo on to umie, a ja nie i mam sie nauczyc. Zdenerwowlaam sie tym, to podszedl do szafy , wyjal torbe podrozna i powiedzial, ze jedzie na urlop do mamy i z jedza go nie spedzi. Jakos tego nie wiedzi, ze ciagle karze w ten sposob dziecko.

Ciagle mnie krytykuje, ja nic nie umiem, wiec dlatego jest zle w naszym malenstwie. Na moje stweirdzenie, ze moze powinien wyciaglac wiecej wnioskow z Ognioodpornego, stweirdzil, ze on wie co jest nie tak i to jest tylko film.


A potem pyta dlaczego placze. ja mu mowie, ze dlatego, ze sie nie mozemy dogadac, ze partnera sie nie zostawia, a on to chche zrobic. A slubowal, ze mnie nie zostawi. Placze, bo nie czuje jego wsparcia, tego, ze jest za mna murem, Nie mam przekonania, ze jak zostawie mu dzieko to sie nim dobrzez zajmie, ze wstanie i ja nakarmi rano, a nie przekreci klamki tak wysoko, aby nie mogla otworzyc...

Czamai mam ochote sie wyprowadzic i wjesc w stan separacji... Jak zyc z kims kto nie ma ochoty dbac o wlasne malzenstwo, kto sprawie wrazenie, ze mu nie zalezy, kto o cokolowiek poproszony, musi byc proszony dziesiatki razy???
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-11, 18:17   

Cytat:
Nie mam przekonania, ze jak zostawie mu dzieko to sie nim dobrzez zajmie, ze wstanie i ja nakarmi rano, a nie przekreci klamki tak wysoko, aby nie mogla otworzyc...



A dalej:
Cytat:
Maz uwaza, ze to ja powinnam wszystko robic przy dziecku.


Skoro masz tyle obaw, czy mąż potrafi zrobić cokolwiek przy dziecku poprawnie, to nie dziw się, że on uważa, że to Ty powinnaś robić wszystko... Bo "skoro robisz to najlepiej na świecie , to przecież w imię dobra dziecka - zrób ", może tak myśli młody tata... Kochana, rozumiem Cię - serce matki tak bardzo troskliwe, że nie pozwoli, aby dzieckiem zajmował się człowiek nieumiejętny... Ale powiedz, jak mąż ma nauczyć się tej nowej roli?
Nie martw się, nie zrobi krzywdy swojemu dziecku, a jeśli nie interesuje się zbytnio, to tylko dlatego, że nie musi... Nie wiem, ile m-cy ma Wasze dziecko, ale warto może już częściej zostawiać je z tatą, a samej ... mały odpoczynek poza domem - basen, spotkanie z koleżanką. Odpoczynek w pełni zasłużony i baardzo Ci potrzebny.
Cytat:
Ciagle mnie krytykuje, ja nic nie umiem, wiec dlatego jest zle w naszym malenstwie.

Coś jest na rzeczy z tą krytyką... :-? To może być tylko odpowiedź na Twoje krytyczne uwagi... A tu krytyka nie pomoże, już widzisz, że najchętniej uciekłby do mamy...
Krytykujesz męża, mąż krytykuje Ciebie, nie lubi być dłużnikiem :-P
Młoda mamo, odważ się w końcu - zostaw dziecko z jego ojcem, a kiedy wrócisz nieco zrelaksowana, radosna, powiedz (mimo widoku, jaki zastaniesz :roll: ), że całkiem nieźle sobie radzi! To najlepsza zachęta... A potem, z czasem - naprawdę może radzić sobie już nieźle. :-D
Cytat:
O niego nie dbam, bo jak uslyszalam wczoraj nie prasuje mu koszul.

Eh, chyba nie o koszule tu chodzi............. To raczej wołanie "zobacz we mnie swojego męża", "przypomianam Ci, że istnieję - również jako mąż". Tak łatwo, w nadmiarze obowiązków, w poszukiwaniach "taty doskonałego" - zgubić "męża"...
Wiele radości z dzieciątka Wam życzę! :lol: :lol:
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 12:10   

róża, to troche inaczej. Mój mąż ma bardzo krytyczny stosunek do świata, krytykuje wszytko i wszytkich, a mnie to juz sobie wrecz upodobal. Twierdzi, ze ja robie wszytko źle. Dziecko juz nie jest takie małe, skonczylo 2 lata. Ale to ja od poczatku glownie sie nim zajmowalam. Ja karmię, ja zabawiam, ja kąpię. Mój mąż sam zsiebie nie wyreczy mnie. Dla niego cos zrobic to jak najbardziej, jak byl chory to go obiegalam do 4 nad ranem mimo, ze nastepnego dnia mialam wazna rozmowe w sprawie pracy, ale jak ja zachorowalam to nie raczyl wstac rano, aby nakarmic dziecko i ja musialam to zrobic, chociaz mialam 40 stopni.

Teraz ma 2 tygodnie wolnego, ale dziecko zawiozlam rano do opiekunki, bo sama musze pracowac, a on nie wastnie wczesniej, aby sie zajac mala. za to uslyszalam, ze zamiast wychowywac dziecko wyreczam sie opiekunka. Ano wyreczam sie, bo nie chche byc uzalezniona finansowo.

Jechac nad jezioro to tez problem, chociaz taka piekna pogoda. lepiej najpierw samemu isc sobie pobiegac do lasu, apotem zasiasc przed komputerem.

Co w takiej sytuacji zrobic. Karac brakiem milosci za brak milosci to nie rozwiaznie? Da sie takie podejscie do zycia zmienic? Myslenie tylko o sobie? Takie sobkostwo?

[ Dodano: 2010-07-12, 12:26 ]
Moj maz twierdzi, ze nie pojedzie po poludniu nad jezioro, "bo trzeba". Niby, mze ja go zmuszam. Najchetniej siedziabby w domu i nic nie robil z wyjatkiem patrzenia w komputer. Caly czas slysze, ze on juz na wakacjach byl, w czerwcu bylismy w Grecji na tydzien. Tym pobytem tak sie zmeczyl, ze juz mu sie nie chche i wysyla mnie na tydzien do rodziny, aby mogl od nas odpoczac. Tak sie zachowuje maz i ojciec? rece mi opadaja. Nawet nie chche odebrac z emna dzis od opiekunki malej.

[ Dodano: 2010-07-12, 12:28 ]
To wieczne zachecanie i proszenie go o cokolwiek mnie meczy.

Robic mamy tylko wtedy kiedy on chce. Liczy sie to co on wymysli, a ze ma bardzo malo pomyslow, totez nie robimy prawie nic. Nikt u nas nie bywa. A jak ja zaproponuje, abysmy jechali do moich rodzicow czy znajomych to slysze: jedz sama. A czy ja jestem osoba samotna?

[ Dodano: 2010-07-12, 12:38 ]
Tyle razy juz mnie zranil, anigdy nie uslyszalam od niego slowa "przepraszam". trudne to wszytko. Zachowuje sie skrajnie. Kilka dni temu powiedzial mi, ze moze bysmy sie zrecydowali na 2 dziecko. Wczoraj zas usuyszalam, ze celowo unika ze mna wspolzycia, aby nie miec 2 dziecka. Czuje sie tym wszytkim zmeczona. Odwiedzam czesto spowiednika, ale zaczynam watpic czy te spowiedzi cos daja. trace wiare, ze to malzenstwo moze przejsc cud uzdrowienia. Ciagle sie modle, chodze do Pana Pulikowskiego oraz do katolickiej poradni psychologicznej, czytam ksiazki, bylismy w Czesctochowie, Lesniowie. Nie mam pojecia co moge jeszcze zrobic.
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 13:04   

basilicum napisał/a:
Nie mam pojecia co moge jeszcze zrobic.
Jeśli już przeczytałaś wiele różnych książek, to przeczytaj jeszcze TĘ POZYCJĘ bo na pewno nie zaszkodzi, a kto wie...
basilicum napisał/a:
a on nie wastnie wczesniej, aby sie zajac mala. za to uslyszalam, ze zamiast wychowywac dziecko wyreczam sie opiekunka.
Czyli Twój mąż nie uczestniczy w najmniejszym stopniu w wychowywaniu dzieci? Nie czuje w sobie satysfakcji, zadowolenia z bycia ojcem i dzieci są mu raczej zawadą u nogi niż błogosławieństwem, gdyż
basilicum napisał/a:
celowo unika ze mna wspolzycia, aby nie miec 2 dziecka


Z drugiej jednak strony zastanawia ta skrajność, gdzie
basilicum napisał/a:
Kilka dni temu powiedzial mi, ze moze bysmy sie zrecydowali na 2 dziecko.

Hm.... może Twój mąż cierpi na syndrom Piotrusia Pana lub inną pochodną dolegliwość(?)
Jego zachowanie może również być przeniesieniem wzorca jaki wyniósł ze swego domu rodzinnego, gdzie matka miała wszystko na głowie i wypruwała ze siebie kobiecina flaki, a tatuś-głowa rodziny jedynie chodził do pracy i tyle go interesowało.
Nie wiem.. napisz coś więcej jeśli możesz np jak wyglądają Wasze relacje z teściami.Odwiedzacie się, można z nimi porozmawiać, masz wsparcie w razie potrzeby itd.

Pozdrawiam
diagoras
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 13:22   

Basilicum

pozycja polecana przez diagorasa - warta jest przeczytania ,

ja polecam "12 kłamstw , którym dają się uwieść chrześcijanie " T. Riter :mrgreen:
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 13:26   

Cytat:
pozycja polecana przez diagorasa - warta jest przeczytania ,
Skoro tak to polecam jeszcze TO
Pozdrawiam
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 14:08   

basilicum napisał/a:
Tyle razy juz mnie zranil, anigdy nie uslyszalam od niego slowa "przepraszam". trudne to wszytko. Zachowuje sie skrajnie.

basilicum napisał/a:
Ciagle sie modle, chodze do Pana Pulikowskiego oraz do katolickiej poradni psychologicznej, czytam ksiazki, bylismy w Czesctochowie, Lesniowie. Nie mam pojecia co moge jeszcze zrobic.


Pan Bóg pragnie obfitości dla Twojego małżeństwa:

Tekst modlitwy- Błogosławieństwo łamiące przekleństwo:

W imieniu Pana Jezusa Chrystusa,
mocą Jego świętego Imienia,
mocą Najdroższej Krwi Przymierza, którą przelał za Nas na krzyżu,
mocą Ducha Świętego,
udzielonego nam w świętym Sakramencie Małżeństwa,
obmywam Cię i uwalniam od zła, które sprzeciwia się naszej miłości.
Z serca Ci przebaczam każde złe słowo,
każdy gest, każde zaniedbanie, poniżenie czy pogardę, które mnie dotknęły.
Otwieram się przed Tobą i ponownie z miłością powierzam Ci moje serce,
wyznaję przed Panem,że jesteś moim jedynym błogosławionym i ukochanym mężem/żoną.
Błogosławię Ci w imieniu Najwyższego Boga i Pana Jezusa Chrystusa.
Duch Święty Pocieszyciel niech Cię napełni swym światłem.
Niech Pan przeniknie Cię miłością i uzdrowi Twoja duszę,
niech uzdrowi Twoje wspomnienia i uczucia,
niech w miejsce ran wleje ciepło kojącej miłości,
zanurzam Cię w Jego miłości i błogosławię.
Błogosławię naszą relację, relację z naszymi dziećmi.
Błogosławię Twoich rodziców, Twoich znajomych.
Błogosławię Cię miłością całkowitą, bezwarunkową, wybaczającą i czułą.
Co Pan Ci przebaczył i ja Ci dziś przebaczam.
Niech Pan dotknie z miłością Twego ciała,
które jest dla mnie znakiem Jego Miłości.
Niech napełni CIe Duchem Świętym.
Błogosławię Twój dotyk i spojrzenie.
Błogosławię naszą bliskość i mieszkanie.
Niech Pan da Ci pokój i radość, nadzieję i wolność we wszelkich przejawach życia.
Błogosławię Twoje starania o pracę, trud pracy.
Błogosławię Twego pracodawcę i współpracowników.
Błogosławię Twoje hobby i rozrywkę.
Błogosławię to co Ty będziesz błogosławić.
Błogosławię wszelkie Twoje zamiary, by były pełne radości, prawdy i Boga.
W imieniu Pana Jezusa błogosławię wszystkim wrogom ,
którzy świadomie czy nie świadomie utrudniają nam wspólne życie.
Niech im Pan da dobro i miłosierdzie, światło i pokój.
Niech poznają Pana, a On niech będzie dla nich wyzwoleniem.
Mężu/ żono, oto ukryję Cię teraz w Niepokalanym Sercu Maryi Panny
i błogosławię : W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. AMEN

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4789
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4685
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 17:21   

hej basilicum, zobaczylam Cie i poznalam nick
pisalas juz tutaj kiedys...cos bylo o radzeniu sobie z przemocą..
dobrze pamiętam?
Twoj watek jest jeszcze na forum , problem juz sie przewijł dosc dlugo, polecm Ci wrocic do niego i poczytac co Ci ludzie radzili
podsumowac sobie co zrealizowalas
widze duzo Puikowski, poradnia....
zauwazylam ze ludzie wracaja tutaj po jakims czasie, to jakby poprawilo sie na troche ale problem nie do konca rozwiazany wraca...
tak jak i u mnie... pozdrawiam serdecznie..Pan Bog prowadzi Cie
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 17:56   

Danka 9, tak, powraca temat niestety powraca. Ja tu ciagle coś nawijam na tym forum od ponad roku juz :) Ano mam nadzieję, że spojrze na wszytko z innej perspektywy, że dobrzy ludzie, a przez nich Pan Bóg pokieruje mna, nami.

Odszukałam stare moje watki i mam wrazenie, ze jednak w miejscu nie stoimy, że jest jakby lepiej. No, ale ciagle problemy sa, bo jest ich wiele.

Pozycje polecane - tych nie znam- juz zamowione.diagoras, co do domu rodzinnego mojego meża to byl on w zasadzie w rozsypce. Tesc odszedl od Tesciowej, gdy moj maz mial 10 lat, od tamtego czasu zyli we wzajemnej wrogosci, nie utrzymuja kontaktu, tesc nie byl na weselu, nawet o nim nie wiedzial. Maz jako student walczyl z nim w sadzie o alimenty, od ktorych ten sie migal.

Tesciowa sama wszytsko probowala prowadzic, po 1990 roku stracila prace,wiec w domu sie nie przelewalo, ale jakos obaj synowie studia skonczyli.

Obowiazki w domu z tego co wiem byly dzielone na zasadzie dyzurow - tak twierdzi tesciowa. Ale prawda jest taka, ze ani moj maz, ani brat jego w domu swoim robia niewiele. Tak jakby po tamtym zmuszaniu mieli dosc na zawsze. relacje z tesciowa sa niezbyt dobre. W zasadzie nie utrzymujemy kontaktow. Tesciowa jest osoba uwielbiajaca narzucac swoje zdanie. Kazde swieta po slubie, prawie 6 lat zjezdzala informujac o tym mojego meza. Ja na to sie wkurzylam w kazde swieta i od tej pory swieta to znienawidzony czas dla kazdej ze stron.
Moj maz dla rownowagi nie lubi mojej siostry i szwagra, ktorych ja kocham calym sercem i spedzalam u nich za granica kazde wakacje przed slubem. Jest to dla mnie bardzo wazane, ale maz stwierdzil, ze do Siostry moge sobie jechac sama, bo on nie pojedzie.

Generealnie nie wiem juz jak przemowic do jego serca, jak sprawic, aby Mu sie chcialo, tak, jak mu sie nie chce.
 
     
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-07-12, 20:19   

Chodzisz do Pulikowskiego, to może jesteś z Poznania lub okolic? Czy dojeżdżasz. Przychodzisz na nasze spotkania sycharowe? Chętnie cię poznam :-D A jeśli nie przychodzisz to zapraszamy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5