Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomóżcie podjąć dobrą decyzję
Autor Wiadomość
annamaria64
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-18, 14:47   

Kochana Lauro, dziękuję. Ja również za kilka minut będę odmawiała Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Zapraszam Wszystkich do tej modlitwy .Bo powtarzam -Wszyscy- tutaj piszący i wspierający mnie jesteście mi baaardzo potrzebni . :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-18, 17:37   

Spokojnie .............ludki miłe............. jedno zwrócenie uwagi nie jest awanturą.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-24, 20:58   

Cytat:
Do niedzieli ma uporządkować "swoje sprawy"

Annomario, czy mąż dotrzymał słowa? Czy już powrócił?
 
     
agawa75
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-24, 23:28   

Annomario przeczytałam Twoje posty i wiedz że bardzo mocno będę trzymać kciuki za Ciebie, bo Jesteś bardzo silną, ale przede wszystkim mądrą kobietą. Mimo tylu cierpień, które zdarzyły Ci się od męża, potrafiłaś tak mądrze, z takim ciepłem i miłością do niego się zwrócić. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co przeszłaś przez ten rok i Twoje córki również, mam tylko nadzieję, że ta cała sytuacja z rozmową z mężem otworzyła mu oczy, jak wiele może stracić, gdzie naprawdę ma swój dom, czułą kochającą żonę i wspaniałe córki.Wierzę, że wszystko się jeszcze ułoży, że dziewczynki w końcu zaznają spokoju, że w domu jest już bezpiecznie i że Ty będziesz czuła się kochana. Co do tych spekulacji odnośnie nałogów i niedopasowania seksualnego to wydaje mi się, że to była tylko wymówka, jakiś powód który pierwszy przyszedł mężowi do głowy, a mail z informacją o rozwodzie myślę, że był albo pisany w złych emocjach albo pod dyktando tej kobiety.
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży , a ja mogę się tylko od Ciebie uczyć jak podchodzić do męża i problemów.
 
     
annamaria64
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 10:50   

Pewnie piszę tu po raz ostatni, nie ma już szansy na to by coś się zmieniło.Oczywiście będę się modliła nadal, będę czekała, ale sądzę, że Bóg ma inny plan w stosunku do mnie, do Nas ...do mojego męża. Jestem tylko człowiekiem, a Bóg wie lepiej co dla mnie najlepsze...Brak mi sił, ale wiem, żyć trzeba Bóg tak chce ...
Dziękuję wszystkim za pomoc .
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 14:24   

annamaria64,
Nie uciekaj z forum, bo zostaniesz sama z problemami, to wspólnota jest nam dana od Pana, aby w niej i przez nia działał to czego chce.
Nie wiesz jak będzie dalej, więc się nie załauj. Są na forum tacy, którzy juz dawno porzucili nadzieję, a potem zaświeciło słońce. Nie wolno się poddawać, we wspólnocie łatwiej i trwać i dowiedzieć się jaką drogą podążać, gdy serce zbyt cierpi by usłyszeć Boga, który do niego szepcze.
Dopóki żyjecie wszystko u Boga jest mozliwe, potrzeba tylko wiary w Jego mądrość i moc. :-D
 
     
agawa75
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 15:27   

Annomario nie znikaj nam z forum, wszyscy bardzo mocno Cię wspieramy i modlimy się razem z Tobą, tylko nie zostawaj z tym całym bagażem sama. Oddzywaj się.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-27, 17:09   

annamaria64,
O to dlaczego powinnaś zostac i walczyć wraz z nami o małżeństwa:

(21) Kobieta przyjmuje każdego mężczyznę, ale jedne dziewczęta są lepsze od drugich. (22) Piękna kobieta rozwesela oblicze i staje się największym pożądaniem mężczyzny. (23) A jeśli na jej ustach jest dobroć i słodycz, jej małżonek jest najszczęśliwszy spośród wszystkich ludzi. (24) Ten, kto posiadł niewiastę, ma już początek szczęścia, jest to pomoc jemu podobna i kolumna oparcia. (25) Nie ogrodzoną posiadłość łatwo jest rozgrabić mężczyzna bez kobiety narzeka i tuła się po bezdrożach. (26) Kto zaufa bandycie, wchodzi od miasta do miasta? (27) Nikt nie ufa mężowi, który nie ma gniazda i tam się zatrzymuje, gdzie noc go zastanie.

(Mądrość Syracha (w) 36:21-27, Biblia Warszawsko-Praska)

Te lepsze dziewczęta to te świadome i pomocne, gdy mężczyzna upada.
 
     
annamaria64
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-28, 17:11   

Kingo, ja wierzę w moc Boga, ale jeśli chodzi o "moją sprawę" nie widzę już spójności w tym co dla mnie ważne, a co jest wolą Pana.Wydaje mi się, że powrot i nawrocenie mojego męża to już tylko cud. Tak, wiem, że Bóg te cuda jest w stanie uczynić, ale myslę, że nie dla mnie .Nie myslę tak z żalem, po prostu staram się zrozumieć, że to "moje chcenie" nie znaczy, że taka jest też wola Pana.
Godzę się z tym .
Poza tym, aktualnie nie jestem w stanie uważać się za cyt. "dziewczęta lepsze", gdyż to wszystko co się dzieje obok mnie utwierdza mnie w przekonaniu, że to nie ja jestem tą osobą z ktorą mój mąż chce być...Jak więc mogę być lepsza?
Mój mąż woli by ktoś inny był Mu teraz pomocny i by Go wspierał.

Moje modlitwy zanoszę cicho do Boga i nie wiem jak to tłumaczyć, że im bardziej jestem blisko Boga i więcej tych modlitw, tym bardziej mąż "ucieka"
chowa się , milczy, jakby bał się, że coś Mu grozi, a przecież On nawet nie wie, że ja się za Niego modlę...
Stosuję często Kingo taką "Twoją metodę", że zapraszam Anioła Stróża mojego męża i nawet czasem też kochanki męża do wspólnej modlitwy, a wieczorem modlę się słowami tej pięknej modlitwy na dobranoc do Anioła Stróża mojego i męża...
Cóż jeszcze, w ostatnią środę i piątek post, no i byłam na wspaniałej mszy o uwolnienie.
Mąż zniknał , nie odpowiadał na żadną formę nawiązania kontaktu.Najsmutniejsze, że również ignoruje tak córki :(
Domyślam się ,że może coś dzieje się w Jego sercu( mam taką nadzieję)ale ogólnie jest gorzej niż było.Nawet pomyslałam , że pewnie nie umiem się modlić...
Bo "wychodzi "wszystko odwrotnie :(
 
     
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-28, 18:03   

Annomario tak z zewnątrz to mi sie wydaje, że jednej malutkiej rzeczy Ci zabrakło ostatnio. Zaufania. Takiego zaufania do Boga, że nie kombinujesz juz po ludzku czy coś się da czy sie nie da i zostawiasz swoją rozpacz, bo ufasz że Bóg prowadzi Cię przez ciemną dolinę, bo tam dalej ma dla Ciebie światło.
Ma dla Ciebie światło, ale niezależnie od tego, czy Twój mąż wróci do ciebie w pełni i odmieniony!
Ja właśnie walczę o takie zaufanie w moim sercu, bo w moim życiu już 5 miesięcy też wszystko "odwrotnie". Im ja jestem spokojniejsza z Jezusem za rękę, tym bardziej mój mąż zionie ogniem złości i lekceważenia.
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-28, 20:57   

U mnie jest to samo.Ja z Jezusem, a u mojego męża złośc ,kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo,
Opieraj swe życie na tym, czemu ufasz, a nie na tym czego się lękasz .
 
     
annamaria64
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-28, 22:46   

Jedna - postaram się bardziej ufać Bogu, choc wydawało mi się, że to robię .Może to właśnie jest problem mój :(

Mój mąż nie jest agresywny, nie krzyczy teraz (kiedyś w trakcie malżeństwa bywało, że krzyczał i to nawet często)
To własnie jest dziwne, nie atakuje, nie prowokuje tylko....... ucieka, jakby coś strasznego Mu groziło z mojej strony. Co gorsza, w taki sposób zaczął traktować swoje córki. Nie odbiera telefonu, unika rozmów, kontaktów wszelkich...To jest tak jakby chcial w ten sposób "wymazać" nasze istnienie ?Jakbysmy Mu o czymś przypominały o czym On chce zapomnieć ? Albo sprowokowac mnie do jakichś działań przez swoje milczenie i ignorowanie ?
Podczas ostatniej rozmowy, przytulał, całowal, przepraszał i mowił, że to nie moja wina...Powiedział też coś takiego, że jest pod moim ogromnym wpływem i dlatego nie wie co ma robić...
Powtarzał ciągle- nie wiem, nie wiem , nie wiem, potrzebuję psychiatry...Było mi Go żal.
Nigdy nie powiedział do tej pory, że mnie nie kocha .Usłyszałam, że jest dumny z mądrej żony i córek ...Dlaczego nas zostawił ? Co dzieje się w Nim i z Nim, jakich ludzi teraz słucha i co Mu oni radzą ? Ten nagły zwrot nastąpił własnie jak zaczęłam Was czytać, jak zaczęłam modlic się, jak zaczełam rozumiec...Wczesniej mąż własnie skłonny był do tego, żeby oszukiwać. Gdy powtórzyłam swoje NIE dla trójkąta -zniknął .Twierdził, że ta izolacja dlatego, bo nie miał ochoty z nikim rozmawiać.
Gdy powiedzialam, że brakuje mi Go, ale takiego jak kiedyś przed tym romansem(zdradą) chwycił mnie za rękę i milczał, pocieszał głaskając ... Jak to wszystko ogarnąć? Proszę Ducha Św. o dar mądrości i rozeznania.

Teraz codziennie z biciem serca zaglądam do skrzynki pocztowej, czy tam czasem przekaz na mnie nie czeka z sądu . Nie wiem czego mogę się spodziewać :( Nie staram się już dzwonić do męża . Kilka dni temu napisałam tylko jak się czuje i że pozdrawiamy . Nie odpisał...
Czy dobrze robię?
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-29, 12:44   

Cytat:
Powtarzał ciągle- nie wiem, nie wiem , nie wiem, potrzebuję psychiatry...Było mi Go żal.
Nigdy nie powiedział do tej pory, że mnie nie kocha

Może to kryzys wieku średniego, depresja... Leczenie nie takie, jakiego potrzebuje ... Ktoś wykorzystał jego ducha słabego, żeby zaszkodzić - jakie to smutne... :evil: znalazł bez trudu drogę do Twojego męża. Nic dziwnego, że źle czuje się w Twojej obecności, ucieka...
Annomario, może tak potraktuj męża - jako człowieka chorego, który na dziś sam nie wie, co byłoby dla niego dobre, zagubił się na drodze...
Nie trać nadziei, bo czasem Pan Bóg dopuszcza zejście na samo dno, całkowite zagubienie, żeby do Niego powrócić...
Może tak wygląda rozpaczliwe poszukiwanie tej jednej owieczki, która odłączyła sie od stada - cała reszta czeka.......... To ten czas, kiedy od Ciebie zależy niewiele, może po prostu masz czekać cierpliwie, a Pan poszukuje... Nie możesz wątpić, że znajdzie.
Wspieram Cię modlitwą.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-30, 14:02   

Kochani, na prośbę jednego z sycharków, z którego sugestią się zgadzam, wydzielam z tego wątku zapisy dotyczące postu o chlebie i wodzie, aby były łatwe do znalezienia w każdej sytuacji przez potrzebujących.
Zamieszczam link do miejsca, gdzie już widnieje nowy wydzielony wątek:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=97433#97433
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4