Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Slang młodziezowy
Autor Wiadomość
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 10:39   

Cytat:
13. Jezus na to: Każdego, kto pije tę wodę, znowu będzie suszyć.
14. Ale jak ktoś napije się wody, którą ja mu zapodam, tego już nie będzie nigdy suszyło, tylko ta woda będzie w nim pompować życie aż do wieczności.
15. Panna do niego: O, bez kitu, to zapodaj mi tę wodę, żeby mnie już nie suszyło i żebym nie musiała ciągle tu biegać!
16. On na to: Dobra, to leć po męża i wracajcie tutaj!
17. Panna przyczaiła: No, ale ja nie mam męża. Jezus do niej: Proste, że nie masz.
18. Miałaś pięciu, a ten klient, którego teraz masz, to nie twój mąż. Dobrze gadasz.

Co za bełkot, przecież to profanacja Pisma Św., wstyd, że coś takiego... tak wygląda posoborowa katechizacja młodzieży.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 11:37   

Przeniosłam Twój temat tutaj , może ktoś będzie chciał podyskutowac z Tobą . Tam zostawmy miejsce Kindze.

Ja chwalę Boga za sobór watykański II a kto nie chce żyć jego postanowieniami może zawsze przyłączyć do lefebrystów.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 12:18   

Jarosław napisał/a:
Co za bełkot, przecież to profanacja Pisma Św., wstyd, że coś takiego... tak wygląda posoborowa katechizacja młodzieży.


Witaj,
ten cytat przerobionego na slang młodzieżowy fragmentu Pisma Świętego dla nas, osób dorosłych brzmi dziwnie i czasem nie na miejscu. Ten fragment pochodzi ze strony katolickiej i to poważnej, nie są to niepoważne wypociny.
To fakt, że można tę "przeróbkę" dziwnie odebrać. Kłopot w tym, że każda formacja ludzka formalna czy nie rządzi się nie tylko własną mentalnością, ale i językiem.
Dziś nawet księża, którzy chcą zainteresować pewne kręgi młodzieżowe decydują się mówić całe kazania ich językiem. np. ks. Marek Bałwas (ksiądz na wózku-duszpasterstwo młodzieży i osób niepełnosprawnych). Ich nie razi taki sposób wykładania Pisma Świętego ponieważ nie język czyli slang jest tu ważny, a zainteresowanie tematem. Być może dla niektórych, co może nie miścić się czasem w głowie, tylko taki język jest zrozumiały.
(Bóg chadza czasem dziwnymi scieżkami, ale dochodzi celu.- Pisze prosto po krzywych piecioliniach naszego życia.)
Rozumiem,że ta " przeróbka" Cię bulwersuje, ale to nie jest sposób na profanacje tylko specyficzny sposób na zbliżenie Boga do młodzieży. Tej specyficznej części młodzieży, którzy brak miłości chowają za gangami, slangiem, agresją....
Dla tych, którzy w ten przedziwny dla wielu sposób poznają choć fragment Pisma, otwiera się droga poprawnego zapisu, który przecież wszyscy doskonale znamy. Chodzi zatem o przełamanie lodów, aby zainteresować.

Na dowód tego zacytuję tu fragment Bibli Brzeskiej z 1563 roku zobacz jak bardzo różni się od dzisiejszego języka i jak trudno ją zrozumieć:

Mat 13:22 bb (17)Abowiem zaprawdę wam powiedam, iż wiele proroków i sprawiedliwych ludzi, żądali widzieć rzeczy, które widzicie, a nie widzieli i słyszeć rzeczy, które słyszycie, a nie słyszeli.(18)Wy tedy słuchajcie podobieństwa onego rozsiewce.(19)Kiedykolwiek kto słyszy słowo o onym królestwie, a nie rozumie, przychodzi on zły i gwałtem bierze to co jest wsiano w sercu jego, a tenci jest, który przy drodze nasienie przyjął.(20)A ten, który na opoczystych miejscach nasienie przyjął, tenci jest który słucha słowa i zarazem je z radością przyjmnie.(21)Ale nie ma korzenia w sobie, owszem docześny jest. A gdy przyjdzie utrapienie abo prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy. (22) A on, który w cierniu nasienie przyjął jestci ten, który słucha słowa, ale frasunek wieku tego i zawodzenie bogactw zaduszą słowo i stawa się niepożyteczne. (23)On zasię, który na dobrej ziemi przyjął nasienie tenci jest, który słucha słowa i rozumie, a tenci owoc przynosi i czyni jeden tyle stokroć, drugi zaś tyle sześćdziesiątkroć, a drugi tyle trzydzieścikroć. (24)Drugie podobieństwo powiedział im mówiąc: Przypodobane jest Królestwo niebieskie człowiekowi, który siał dobre nasienie na roli swojej. (25)A gdy ludzie spali, przyszedł nieprzyjaciel jego i nasiał kąkolu między pszenicą i poszedł precz. (26)A gdy wschodziła trawa i owoc czyniła, tedy się pokazał i kąkol. (27)I przystąpiwszy słudzy gospodarscy rzekli mu: Panie, izaś ty nie siał dobrego nasienia na roli twojej? Zkąd tedy kąkol ma?
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 12:31   

kinga2 napisał/a:
Rozumiem,że to Cię bulwersuje, ale to nie jest sposób na profanacje tylko specyficzny sposób na zbliżenie Boga do młodzieży. Tej specyficznej części młodzieży, którzy brak miłości chowają za gangami, slangiem, agresją.

Chcesz mi powiedzieć, że ta młodzież nie jest w stanie zrozumieć tekstu Biblii Tysiąclecia? Dla poparcia swojej tezy wklejasz tekst sprzed 450-u lat, bez przesady to jednak przedział kilkudziesięciu pokoleń.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 12:42   

Jarosław,

ludzie, o których myślę, to tacy, którzy nie dogadaliby się ani z Tobą, ani ze mną. Nie funkcjonują tak jak sobie to wyobrażamy w potocznym rozumieniu w zwykłym społeczeństwie.
Wzrastali w środowiskach różnych i czasem to odstepstwo to ich wybór, a czasem środowisko, które dla wiekszości ludzi wydaje się być abstrakcją.
I odpowiadając wprost na Twoje pytanie to tak, część z nich nie jest w stanie zrozumieć tekstu Biblii Tysiąclecia. Jakie są tego przyczyny? Różne. Czasem zaniedbania, czasem działanie :evil: , czasem inne...
Dla osoby wierzącej czasem trudno jest zrozumieć ,że osoba dorosła, w pełni (pozornie) władz umysłowych nie potrafii zrozumieć Biblii. To wyjatkowy tekst i aby go pojąć potrzeba Łaski, bez niej to tylko zapis różnych dziwnych historii.
I nie pisze tego z sufitu. Piszę z własnego doświadczenia przed nawróceniem. Dziś Ewangelia mnie nie dziwi i nie przeraża, parę lat temu było inaczej. A przecież nie jestem, ani analfabetką, ani nie stwierdzono u mnie niedorozwoju :mrgreen:
Nie zrozumiesz paralityka, gdy jesteś zdrów, no chyba że jakaś kończyna zdrowo Ci zdrętwieje, aż do niedowładu chwilowego....
Z Biblia jest tak samo. To księga Życia, ludzie martwi nie są dopuszczni do Jej Tajemnicy.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 13:08   

Wiesz Kingo warto się zastanowić gdzie jest kres modernizmu, moment w którym Pan Jezus powie sprawdzam. Najpierw wprowadzono języki narodowe do liturgii, teraz Pismo Św. w takowym nie wystarcza, trochę poczekamy i co bardziej cooltowy kapłan mszał sobie przetłumaczy.
To droga donikąd, dzieci z różnymi trudnościami rozwojowymi są w stanie przygotować się do I Komunii św. a Ty mi tu opowiadasz takie historie, no ale to się wpisuje w "nową ewangelizację".
Pasterz ma obowiązek chodzić i ratować owce owszem, ale niekoniecznie beczeć jak one. Serce i miłość do bliźniego to ryngraf kapłana, a nie slangowe Pismo św.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 13:27   

Jarosław napisał/a:
Najpierw wprowadzono języki narodowe do liturgii, teraz Pismo Św. w takowym nie wystarcza, trochę poczekamy i co bardziej cooltowy kapłan mszał sobie przetłumaczy.


Jezyk ojczysty w liturgii sprawił,że wierni lepiej rozumiejąc co się dzieje mogli bardziej angażować się w życie Kościoła. Jeszcze nie tak dawno, jakieś 250-300 lat temu uważano,że Zbawionym może być tylko człowiek w mnisim habicie , a dziś Kościól naucza,że Święci to Ci którzy żyja w Łasce Uświęcającej, a zatem świeccy także. Czy Wiara się zmieniła? Czy nauczają o innym Bogu?
Tak jest i z tym tekstem. Napisano kawałek nieco innym językiem. Nikt nie tłumaczy tak całej Biblii, bo to zbędne.
Jesli dobrze wcztasz się w Ewangelię to dla Jemu współczesnych Jezus był wywrotowcem. Za to Go zabito. Bo mówił i czynił inaczej niż przywykli wszyscy, ale czy kłamał albo bluźnił?
Sprawa Zbawienia to sprawa Pana Boga, jakimi drogami poprowadzi poszczególne osoby ku sobie nie nam oceniać.
Masz prawo do własnego zdania, szanuję Twój punkt widzenia. Postaraj się jednak dojrzeć inny niż własny. W tym tekście nikt nikogo nie obraża, nie szkaluje, nie zmienia sensu treści, którą zawiera, nie jest obsceniczny, jest inny. Poprostu zapisany jest w "suachili", którego nie rozumiemy i kwita. Ot następny język, nie wulgarny, nie ojczysty tylko dziwny-takie narzecze polskopodobne. Ale jeśli komuś pomoże zbliżyć się do Boga, poznać Go?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 13:35   

Duch wieje kędy chce :mrgreen: :lol:

nie ma o co kruszyć kopii :mrgreen:
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 17:00   

Cytat:
Jezyk ojczysty w liturgii sprawił,że wierni lepiej rozumiejąc co się dzieje mogli bardziej angażować się w życie Kościoła.

Tak, to dlaczego te kościoły opustoszały?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 19:20   

Jarosław napisał/a:
Tak, to dlaczego te kościoły opustoszały?


No to nie jest wina języka, tylko ogólnego trendu materialistycznego i pogoni za erzatzem.
Są jednak kraje, gdzie kościoły nie pustoszeją :-D , nawet sie budują , bo wciąż mało miejsca dla wiernych. :mrgreen: To również zasługa języka liturgii. :-D
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-15, 19:29   

Cytat:
Co za bełkot ...


Zgadzam się z Tobą Jarosławie. Mnie takie teksty nie przekonują. Podobnie jak słowa Pisma Świętego śpiewane w rytm muzyki heavy metal. Kiedyś czytałem książkę D.Wilkersona, gdzie opisywał on swoje wizje podczas słuchania muzyki tzw. chrześcijańskiej w wydaniu ciężkiego rocka i to co widział nie świadczyło zbyt dobrze o takiej muzyce, choć wiadomo Wilkerson to jakaś skrajność.

Z drugiej strony znam świadectwa ludzi, którzy dogadują się z młodzieżą ich językiem ponieważ w inny sposób nie potrafią do niej dotrzeć i dopiero gdy rzucą "mięsem" to cokolwiek do niej dociera.

Takie tłumaczenie moim zdaniem trochę podważa natchnienie Pisma Świętego. Można iść dalej i przetłumaczyć słowa Pisma na gryps więzienny, jednak moim zdaniem, w którymś momencie można zatracić Ducha Pisma Świętego.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9