Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Przebaczyć ale jak
Autor Wiadomość
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 20:54   przebaczyć ale jak

jak przebaczyć i poczuć wewnętrzny spokój po zdradzie męża. jesteśmy małżeństwem od 16 lat mamy dzieci. moja podejżliwość doprowadziła do sprawdzenia bilingu i okazało się, że mój i tylko mój ukochany zdradza mnie z prostytutkami. kiedy zapytałam nie zaprzeczył ,wręcz przeciwnie przyznał się ,że robi to od kilku lat. jednocześnie powiedział,że mnie kocha i te wszystkie dziewczyny to jedna wielka pomyłka i nie chce mnie stracić. czy możecie sobie wyobrazić moją rozpacz? kochał mnie i jednocześnie zdradzał. nie mogę tego pojąć i pogodzić się z tym. to tak okrutnie boli- niewyobrażalnie.
przeprosił, wyraził skruchę a ja nie odtrąciłam go. dałam nam szansę. choć nie jadłam, płakałam, śniłam te zdrady i budziłam się w nocy przerażona.
pojechaliśmy na spotkania małżeńskie -weekendowe. to było niesamowite przeżycie.
ujżałam jak mnie kocha i zrozumiałam jak ja go kocham. mieliśmy tyle planów żeby coś zmienić : on obiecał że nigdy więcej tego nie zrobi, ja że postaram się wybaczyć .
po powrocie do szarej rzeczywistości wróciły do mnie wszystkie złe emocje. on zachowywał się tak jakby nic się nie wydażyło. i tu zaczął się mój koszmar: zaczęłam go sprawdzać, kontrolować , awanturować o spojżenia na inne. ciągle wracam do tego co się wydażyło i jak bardzo mnie skrzywdził. widzę ,że on też ma mnie dośc bo i ja sama mam siebie dość.nie chcę a wybucham gniewem i goryczą. jego milczenie jest dla mnie nie zrozumiałe. mijamy się w oczekiwaniach i doprowadzamy do "depresji" - ja czuję się jak bym była w obłędzie i nie wiem jak z niego wyjść. z naszych postanowień nici. mało tego mieliśmy jechać na wakacje na rekolekcje- ja w tym amoku rozpaczy zaniechałam zgłoszenia nas- powód? usłyszałam jego obawy ,że będą chcieli zrobić z niego świętego. prowadzę monolog, którego on tylko słucha i doprowadzam do przepaści między nami.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-08, 02:02   

Polecam książkę "Uzdrawiająca siła przebaczenia" A. Clendenen T. Martin
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-08, 09:22   

Przede wszystkim daj sobie czas, dużo czasu... Daj czas mężowi, dużo czasu...
To zbyt wielkie rany, aby zagoiły się szybko, ostatnią rzeczą, jakiej powinnaś wymagać od siebie, jest - zapomnienie, niepowracanie... Na to przyjdzie poczekać... Muszą być łzy, a nawet wiele łez i dobrze, bo one oczyszczają, przynoszą ulgę. Więc płacz ile tylko możesz, bez tego nie sposób przebaczyć...
Pamiętaj, że Twój mąż też cierpi, może nie mniej od Ciebie; nie rozmawia, bo co też może mieć na swoją obronę on, który zadawał sie z prostytutkami - milczenie jest zrozumiałe. Ty pewnie chciałabyś wyjaśnień, ale przecież już wszysko jasne... Czasu nie cofnie...
I powiem Ci tak - kiedy doświadczyłam zdrady na sobie, myślałam, że może lepiej byłoby, gdyby właśnie to zadziało się z prostytutką, niż z moją koleżanką, tak wydawalo mi się , że mniej by bolało... Nie wiem, może mylę się...
Rozumiem Cię doskonale, wiem, co czujesz; wiem, jak mocno boli... Jeśli możesz, napisz, ile czasu minęło od tych zdarzeń. Właśnie ten czas - to ważne... On działa na korzyść, choć nigdy nie uleczy do końca... Zdrada - to już taki krzyżyk do niesienia - chyba do końca życia...
Przebaczenie nie przychodzi łatwo; przebaczyć zdradę jest bardzo trudno, to ogromny wysiłek, kto tego nie przerabiał - po prostu nie wie i nawet nie spodziewaj się po nim - zrozumienia... Dlatego tak często zdradzony czuje się i skrzywdzonym i samotnym - nawet posród najbliższych, właśnie z powodu tego niezrozumienia...
Można jednak wyprowadzić małżeństwo po zdradzie na prostą - u mnie to dzieje się.... To zajście wiele zmieniło między nami - na lepsze i wcale nie tęsknię za tym, co było kiedyś - te ciche dni, życie - często obok siebie; teraz jesteśmy naprawdę razem, a mąż zmienia się na lepsze; może potrzeba było takiego upadku, aby poczuć dno i podjąć się wysiłku podnoszenia w górę... Szkoda, że tak mocno okupione cierpieniem...
To tyle od strony serca, a tak bardziej przyziemnie - czy Twój mąż już przebadał się w kierunku wiadomych chorób?
Przestrzegam przed ciągłym obwinianiem, bo może tego nie wytrzymać... Bardzo łatwo o to... Opracuj sobie jakiś sposób na natrętnie powracające myśli o tym, co stało się. Mi pomagał w tym czasie trudnym ( i dziś też) - różaniec i dużo modlitwy. Teraz na wagę złota cnota cierpliwości, łagodności, a jak te cnoty zdobywać, jak nie poprzez modlitwę... To bardzo trudny czas dla Was, zależnie od tego, jak go wykorzystacie, ile będziecie od siebie wymagać - takim będzie Wasze małżeństwo... Może być mocno poranionym, ale z pięknie zabliźnionymi ranami, a może być takim, gdzie rany będą otwierać się i nie zabiźnią się nigdy. Oby stało się to pierwsze. :lol: :lol:

http://www.youtube.com/wa...feature=related

[ Dodano: 2010-05-08, 10:40 ]
Cytat:
prowadzę monolog, którego on tylko słucha

U mnie było identycznie i to było tym, co dosłownie wyprowadzało mnie z równowagi - ten stoicki spokój, milczenie... Później stwierdziłam, że dobrze, że milczał, bo gdyby zechciał w tych momentach :evil: ze mną dyskutować - byłoby jeszcze gorzej... To milczenie oznacza, że czuje się winnym i nie ma nic na swoje usprawiedliwienie, jest jakąś formą pokory - zwłaszcza, że nie protestuje na Twoje, na pewno niezbyt delikatne uwagi... Więc pociesz się tym, że nie tylko Twój mąż tak ma, że nie tylko Ty tak masz...
Jednak jeszcze raz apeluję - ostrożnie, bo może nie wytrzymać!
Proponuję nie zadawać sobie, ani mężowi pytania " jak mógł to zrobić? ", a raczej pytanie " jak mógł zgrzeszyć? ", łatwiej będzie znaleźć odpowiedź, a nawet trochę usprawiedliwić... Grzeszni jesteśmy - każdy z nas... I póki co żyjemy na ziemi, nie w niebie...

Aby wybaczyć zdradę małżeńską - potrzeba wiele pokory.

http://www.youtube.com/watch?v=uFnDEGZA9yg
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-08, 13:32   

Airam....ZDRADA JEST NAŁOGIEM !!!

Masz w domu osobe chorą, nałogowca....

Jak się wyleczyć ?....tylko przy pomocy fachowaców i specjalistów ! Nie rozdrabniac sie na znajomych psychologów, lekarzy, terapetów...tu nie ma do rzeczy nikt znajomy, tu musi być fachowiec !!

Dwa....widzisz....lepiej nie wiedzieć ! Lepiej o tym było nie wiedziec ! Mąz by sobie zył, spadał w otchłań, a Ty byś sie modliła o Niego ....i w końcu pewnie wymodliła Jego zbawienie.

Jasny gwint....znam takie osoby, które dokładnie wypytywały współmałżonków o szczególy zdrad ....jak to było, ile razy itp.....teraz nie moga spoać po nocach.....i długo nie będą !
Mam nadzieję, ze tego sobie nie zafundowałas ?

Jak się wyleczyć.....hm.....długa droga przed Tobą, ciężka i pełnia bólu i cierpienia.
Mnie się udało.l...Pan Bóg uleczył moje serce, pamięć, emocje i ciągle leczy, naprawia.
Zapomniec sie nie da.....ale tez czas leczy rany.....nie bola już tak bardzo !

Zaufanie....a czy mozna ufac człowiekowi ?? Juz wiem, że nie !!

Przebaczyć ??
Przebaczenie jest postawą.....czy masz taką postawę w sobie, czy chcesz przebaczyć ?
Powiedz to głośno, patrząc się sobie w oczy.....i proś Boga, żeby pomógł Ci w tym.

W codziennej modlitwie o odrodzenie małżeństwa proś o przeprowadzenie Was przez tę sytuację i błogosławienie Waszemu małżeństwu !

Z Bogiem jest to mozliwe !
Dzisiaj jesteśmy dobrym małżeństwem ! Pozdrawiam !! EL.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-08, 13:54   

airam napisał/a:
jak przebaczyć i poczuć wewnętrzny spokój po zdradzie męża.


airam,
mozna to zrobić tylko oddając się całkowicie uzdrawiającej mocy Miłości Jezusa. Powierz swoje wątpliwości Maryi, a Ona chętnie wszystko Ci pokaże, gdzie i jak szukać pomocy. Podeśle odpowiednich ludzi, uprosi u Ducha Świętego natchnienia ku dobremu, poprowadzi bezpiecznie.
Może włącz się do naszej wspólnoty modlitewnej na forum-np. Róże różańcowe:
http://www.kryzys.org/vie...ighlight=#91958
zapraszam do III róży, którą właśnie tworzymy. :-)

Poczytaj nasze forum jest tu dużo porad na temat wybaczania. Na pewno będą Ci pomocne wszystkie sugestie.

Jeśli masz z tym kłopot to idź np. tą ścieżką:
-Sakrament Pokuty i Pojednania,
-Sakrament Eucharystii ,
- a jak to będzie mało, bo będzie to poczytaj tu na forum jest sporo o czystości przed i małżeńskiej oraz o tym jak ją odzyskać, gdy sie uszkodzi.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4586

Zdrada powoduje ogromną ranę, którą trzeba oddać Bogu, ale umiejetnie.

Gdybyś miała jakieś pytania lub wątpliwości to pisz, bo droga która jest przed Toba nie jest łatwa, ale wygrasz gdy podejdziesz uczciwie do problemów i pierwsze miejsce przyznasz Bogu , nie lękom i obawom.

W dalszej przyszłości, gdy się ustabilizujesz psychicznie proponuję rekolekcje małżeńskie i dobrego przewodnika duchowego.
Na cały okres uzdrawiania polecam Ci także Msze Św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie dla obojga.

Poza tym bądź z nami wesprzemy, sama zresztą wiesz ile serca i dobrej woli płynie z Sycharu do tych, którzy chcą kochać według najlepszych wzorców. :-D

Gdybyś potrzebowała terapii czysto ludzkiej to proszę zajrzyj tu:
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=16
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=75
Mamy już całkiem niezłą bazę danych, a może masz jakieś własne adresy lub godnych polecenia terapeutów?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-08, 15:57   

Przebaczenie jest postawą,ale to trzeba by chciało się chcieć.
Dopiro ppstawa przebaczenie jest wyjściem ,blokiem startowym do pojednania.
Twój maz zrobił ten 1 krok.........wyznał,żaluje i prosi o przebaczenie i pojednanie.
Teraz to po Twojej stronie jest wola.....wolna wola............

Wiesz..??? w małżeństwie nie jest najważniejsze by oboje patrzyli sobie w oczy...........ale by patrzyli w jedną stronę
A Ty patrzysz raczej przez pryzmat poczucia skrzwdzenia.....zresztą autentycznego.
Tu działa urażone Twoje "MNIE".........tak jest?????
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-12, 12:34   

Bardzo dziękuję za wszystkie słowa - tyle wyciszenia, wszystko dzięki temu ,że mogłam podzielić się moim problemem z osobami , które mnie rozumieją.
W tych trudnych chwilach wiem ,że nie jestem sama- naprawdę DZIĘKUJĘ.

Różo dowiedziałam się o wszystkim ok pół roku temu. nie chcę znać szczegółów- to by było ponad moje siły. Zapytałam tylko dlaczego i jak często i ile kobiet było. Dla mnie to i tak było druzgocące ,że innych informacji nie chcę. Chcę jeszcze poczuć ,że żyję a nie na własną prośbę się katować. Tak chcę poczuć życie - piękne , ale w tej chwili mam taką huśtawkę emocji,że raz nienawidzę innym razem tęsknię itd.
Masz rację, muszę znależć patent na moją wybuchową agresję- narazie nie mogę skupić się na niczym- RÓŻANIEC- wiele słyszałam, że to bardzo pomaga, ale na tę chwilę każda próba kończy sie obłędem myśli- skrzywdzenia, rozdarcia uczuć. Niejest łatwo i każde spojrzenie na inną przez mojego męża doprowadza mnie do goryczy- " bumerang".
czy kiedyś się z tego uwolnię?
Kingo i El - nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego ile dla mnie znaczy to co mi napisaliście.
Nałóg- tak masz rację , patrzę przez pryzmat skrzywdzenia- a jak inaczej mam patrzeć?
Chciałabym inaczej ale czy to jest możliwe?
Nie wiem jak można - kochać i szukać innych kobiet- czy to z miłości?- raczej nie!
A jednak zapewnia mnie mąż ,że mu na mnie zależy. Jak trudno mi w to uwierzyć!
On zrobił krok- przeprosił, a jak mam to wybaczyć, kiedy przed oczami mam inne kobiety?
Raczej lęk, że to sie powtórzy.
Mam patrzeć w jedną stonę razem z nim -czyli jak? czy iść obok siebie i udawać ,że nic się nie stało. A jak on ma patrzeć ? przepraszam za moje ostre słowa- łatwo jest napisać ale trudno to wprowadzić w życie.
dziękując- pozdrawiam
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-12, 14:21   

Wreszcie odezwałaś się, bo ta cisza była niepokojąca...
Airam, rozumiem doskonale, co czujesz... Te zmienne uczucia od miłości po nienawiść - to normalne, skoro kochasz... Gdybyś nie kochała - byłabyś pewnie obojętna na to, co stało się; jest bunt i to w pełni uzasadniony... Rzecz dotyczy przecież nie niespełnionych obiecanek, ale przysięgi...
Można kochać i nienawidzieć... Jest to jednak inna "nienawiść", to nie ta, która pragnie zła dla drugiego człowieka, to raczej ogromny żal...
Masz rację, że najgorsza ta huśtawka nastrojów (trudno wytrzymać ze sobą samym, rozdarcie w sercu, że oto ten, który zapewniał o miłości mógł tak postąpić. Człowiek sam nie wie, czego tak naprawdę chce, co byłoby dla niego dobre - raz tęsknisz, a już za chwilę chciałabyś, aby zniknął jak najdalej, jak najdalej - w nadziei, że może mniej by bolało... Znam to, te stany nieporównywalne z żadnymi innymi...
To bardzo trudny czas i nie sposób nic przyśpieszyć, trzeba powolutku, małymi kroczkami, nie patrząc na razie zbyt daleko, mówić sobie już od rana - "dziś przebaczam" i tak każdego dnia, aż poczujesz, że coś zmienia się, że troszkę lżej na sercu. A może być tak, że poczujesz, że jest już całkiem nieźle i nagle wszystko powróci. Moja rada - nie oczekiwac efektów zbyt szybko, bo jeśli takowe pojawią się , za chwilę może byc nawrót do tego, co było, albo jeszcze gorzej...
Trudno, bardzo trudno wybaczyć, nie będę Cię oszukiwać, ale można tak małymi kroczkami - posuwać się w kierunku -> "boli mniej" .

Niesamowitą rolę do odegrania ma teraz Twój mąż - od niego naprawdę zależy bardzo wiele i on pewnie bardzo chce Ci pomóc, ale tu znowu - trzeba mu na to pozwolić, a tu chciałoby się inaczej, wyrzucać w nieskończoność ten niecny postępek... Pozwolić przytulić się - bez słów, popłakać razem - mi to akurat bardzo pomagało. Cierpicie obydwoje, jeśli w to watpisz - popatrz głębiej w oczy mężowi... Co tam kryje się... Może to samo, co w Twoich...
Ależ mi tu romantycznie wychodzi,... a tu kiiipi. :-D
Pisz, Airam, co tam dzieje się w Twoim serduchu; w miarę możliwości - pomożemy.
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-12, 15:16   

Różo gdybym mogła- uściskałabym cię za te wszystkie słowa.!!!!!!

milczałam, bo walczyłam ze sobą, walczyłam z mężem o zrozumienie siebie nawzajem i powiem ci ,że często czytałam to co mi wszyscy napisali. POMAGAŁO.
Nie mogliśmy rozmawiać, bo zaraz dochodziło do kłótni. Znależliśmy sposób- pisalismy do siebie na gg z dala od siebie. Dziś wiem , że warto było. Zapewnia mnie o swoich uczuciach i o swojej wierności, że z tym skończył . Jednak boję się uwierzyć- taka prawda, choć bardzo chcę i potrzebuje tego.
spróbuję każdego dnia na nowo- przebaczać. nie wiem jak to będzie ale spróbuję.
Różo pisz , dawaj mi rady- bo czytam i czuję się lepiej.
Najgorsze dla mnie są chwile , kiedy wiem ,że on musi jechać w delegacje. To wszystko tam się działo. Ale ma taką pracę i nie umiem w tych chwilach zachować spokoju.
Dręczą mnie podejżenia mimo ,że mnie zapewnia ,że nie mam czym sie martwić.
to takie trudne. Co zrobić aby nie widzieć w innych kobietach na które on zwraca uwagę - rywalkę , zagrożenie.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-12, 15:47   

Airam - też tak miałam... Sygnał sms - już drżenie serca, wyjście w kierunku (tylko w kierunku!), gdzie ona mieszka - to samo... Ale przecież ile tak można - w końcu trzeba uwierzyć, że ludzie chcą poprawiać się i te zapewnienia o pracy nad sobą, o uświadomieniu sobie własnego błędu, czy głupoty - potraktować poważnie, uwierzyć...
Owszem, to już jest takie zaufanie nadwerężone, ale w końcu nie ufać ani trochę - tak nie można...
Nie ma ludzi tak do końca złych, zepsutych do szpiku kości, ani też takich zupełnie bez wad... Nasi mężowie nie są póki co świętymi... Tylko że - Ty, ja - już o tym wiemy :-D , tymczasem niejedna zdradzona po prostu nie wie...
Trzeba zaufać na nowo, bo tylko wtedy zrodzi się w "zdradzaczu"potrzeba , żeby tego ponownego zaufania nie zawieść. Dać szansę, kochać mimo wszystko - to będzie dla niego wielkim zobowiązaniem. Czynić dobro, aby pokonać zło.
Airam, po długich rozmowach z moim mężem uwierzyłam, że można kochać i zdradzić. Nam kobietom - trudno to pojąć, ale świat mężczyzn jest nieco innym, czyli mniej skomplikowanym...
Więcej patrzenia do przodu, mniej oglądania się za siebie - to przyjdzie z czasem, cierpliwości...
Obiecuje pomodlić się za Ciebie - jutro Dzień Fatimski...
Nie daj się opanować beznadziei... Katolik, to człowiek, który żyje wiarą, nadzieją i miłością... Nie możemy przekreślać nikogo z powodu jego słabości, każdemu należy się nowa szansa, bo i my tę szansę otrzymujemy - w nieskończoność...
Pan Jezus nie pozostaje obojętnym na modlitwy o łaskę przebaczenia... Zawsze przychodzi z pomocą, choć my chcielibyśmy, żeby tak szybciutko..., a tu powoli - trzeba dorosnąć, dojrzeć, aby tej łaski nie zmarnować, należycie - z wdzięcznością ją przyjąć.
Airam - uśmiech leczy także i choć rozumiem, że teraz o niego trudno - to może chociaż... czasami. :-D
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 14:50   

Ariam............ przebacznie to droga........długa droga.Przebaczyć to wcale nie znaczy zapomnieć.....nawet odwrotnie......nalęzy pamiętać -choć nie należy tym żyć.
To trudne..... dlatego piszę że to proces,długa droga.
Do postawy przebaczenia potrzebna jest jedna strona,strona skrzywdzona.
Do pojednania potrzeba dwóch stron........... skrzywdzonego i krzywdzieciela.
Ze strony skrzywdzonego potrzebna jest postawa gotowości do wybaczenia,a dopiero potem wybaczenia.
Pojednanie to jest proces dwutorowy.............
Jeden tor to Ty-skrzywdzona ,a drugi tor to mąż-krzywdziciel.
Z jego strony musi być świadomość wyrządzonych krzywd............ świadomośc zła...świadomość przyznania sie do winy.............. prośby o wybaczenie i pojednanie....zadośćuczynianie,takie codzienne,życiowe.
Jak to zrobić??? poprostu krzywdzieciel musi być transparętny,przejrzysty,spójny, pokorny(nie myl ze swoim prawem do upokarzania go....bo go nie masz) .

Ale te zmusisz mieć świadomość ,że poczucie krzywdy pielęgnowane długo często zamienia się w chęć odwetu,a skrzywdzony-ofiara staje się krzywdzicielem-katem .

Ten fakt,ta zdrada nie powinna być "zakopana" ,zapomniana..........potrzeba rozeznania po co do niej doszło,lub albo i dlaczego maż uciekał się w zdradę.
Rozważ podjęcie terapi..........swojej ,meza czy potem wspólnej.................
Wybór należy do Ciebie.......tak jak i konsekwencje wyborów
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-13, 22:53   

Ariam a ja tak trochę inaczej ,moim zdaniem powinnaś poprosic męża by się przebadał i Ty też to zrób by potem nie okazało się że jest za póżno.On spotykał się z paniami lekkich obyczajów i takie badanie powinniście zrobic na samym początku ,bo nie ma pewności czy coś Wam nie grozi pod względem madycznym. Mam nadzieje że będzie wszystko ok. To prawda że jeśli mąż żałuje to łatwiej będzie Ci wybaczyc ,że jego postawa jest teraz bardzo ważna i wiem że Wam się uda bo oboje się kochacie.Wejdż sobie w świadectwa i przeczytaj moje,mi też udalo sie pozbierac dzięki postawie i wytrwalości męza. Teraz nawet jak oglądamy jakiś serial wspólnie i na nim się zdradzają to mąż wyzywa że głupotę robią i niszczą swoje rodziny.Zaraz się przytula i ze łzami w oczach przeprasza za to co kiedyś nam zrobil i dziekuje że mu wybaczyłam ,a przecież ja też tak bez winy nie byłam bo byłam zołzą tymbardziej że w ciąży moje hormony szalały.Teraz zostało mijeszcze tylko porównywanie się do niej gdy jesteśmy wszyscy razem, że jest młodsza ,ładniejsza,(walcze z tym nieustannie) ale mąż na karzdym kroku pokazuje mi że to ja jestem najładniejsza dla niego i za to go kocham.Życzę Ci spokoju,i oby Twój mąz pozostał w postanowieniu naprawy tego co popsół.
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-14, 09:24   

Dziękuję za posty

Nałóg- ja wiem ,że to jest trudne choćbym chciała inaczej.
Ja chcę wybaczyć i czasem w chwilach kiedy nic mi nie zagraża, nie mam obaw i mąż jest dla mnie czuły - to wydaje się ,że to się dokonało. Jednak są powroty do myśli- czarnych, kiedy mam rozterki nie umiem sobie z tym poradzić. wiem, że te dziewczyny były młodsze i mogę się dmyślać że może i ładniejsze i kedy widzę zainteresowanie męża innymi to ten lęk ,że to moze powrócić ( choć zapewnia mnie ,że z tym skończył) jest tak silny, że nie do zniesienia.
Jesteśmy w tej chwili na etapie dobrych relacji, oboje sie staramy i widzę jak mu zależy.
Myślałam o terapi ale w małym miasteczku to jest niemożliwe- zalezy mi na dyskrecji a ja znam osoby z poradni.
Terapia: spotkania małzeńskie- czy nam to wystarczy? czy powinnam próbować jeszcze gdieś indziej szukać pomocy?
Czy po kilkuletnich zdradach mogę wierzyć mężowi w to o czym mnie zapewnia?


mam dobrą wiadomość: jedziemy na wakacje całą rodziną na rekolekcje. (spotkania małzenskie) Tak się złozyło ,że bardzo na tym zależy mojemu mężowi, mnie również ale znowu miałam obawy co do wyjazdu, poniewaz sądziłam że on chce zrobić wszystko czego ja oczekuję. A ja chciałam ,żeby jemu na tym też zależało. I widzę ,że zależy.
Widzę też , że nie chce do tej przeszłości już wracać. Ja też choć sama w myślach wraca.
za radą Rózy próbuje wyrobić sobie coś w rodzaju - uspokajacza, z trudem ale coś mi wychodzi. Tak jest teraz, bo się nie kłócimy a co będzie w chwilach kiedy dojdzie do klótni?
boję się otym myśleć.

[ Dodano: 2010-05-14, 09:59 ]
Muszę poruszyć ten temat bo to dla mnie jest hipokryzja, zachęcanie do dalszej grzesznej drogi. Może sie mylę?

Mój mąż od kilku lat zdradzał mnie . Powód?- "fantazje erotyczne". Uczucia?- "zawsze kachał i kocha mnie". Bywał żadko u spowiedzi, ale kiedy usłyszałam od niego ,że ksiądz doradził mu " że jak mnie kocha to lepiej nic mi nie mówic o tym" to zwątpiłam o co tu chodzi.?????
Czy takimi słowami nie zachęca się do dalszego kłamstwa? do dalszych zdrad?

Kiedy wyszło wszystko na jaw- jego zdrady, mąż oznajmił mi, że poczuł ulgę ,że wszystko w końcu wiem i teraz będzie mu łatwiej skończyć z tym wszyskim- bo to było wielką pomyłką i kocha mnie - tak bardzo się pogubił.
Moja historia jest po krótce opisana na innym poście.

Na myśl przyszła mi myśl, że gdyby ksiądz w konfensjonale miał inne podejście do tego grzechu to być moze po pierwszej zdradzie nie byłoby następnych.?

Próbuję znależć odpowiedż dlaczego mimo spowiedzi , wiedząc ,że mnie krzywdzi - dalej to robił i dopiero moje odkrycie prawdy dało mu - cytuję:" poczucie ulgi, coś w rodzaju swoistej spowiedzi"
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-14, 11:14   

w programie 12 kroków ,w kroku 9 jest taki przekaz:"zadośćuczyniliśmy wszystkim wobec których było to możliwe,z wyjątkiem tych przypadków gdy skrzywdziłoby ich lub innych"

Gdyby Twój maz zatrzymał się po spowiedzi,podjął działania by zaprzestać zdradzać ,zerwał z tym na trwałe ,to wg mnie ksiądz miał rację.
"Prawda" służąca samoczyszczeniu rani jak miecz obosieczny.
Na tym forum był wątek poruszający te sprawe.poszukaj.....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8