Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
wirtualna zdrada:(
Autor Wiadomość
Asia.P
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-06, 15:40   wirtualna zdrada:(

Witam. Trafiłam na Wasze forum, ponieważ bardzo potrzebuję pomocy, a szukam jej już od 3 lat. Ja mam lat 28, jestem mężatką od dwóch. Mój mąż jest cudownym, ciepłym człowiekiem, poznaliśmy się we wspólnocie ewangelizacyjnej. Tydzień po zaręczynach znalazłam w komputerze mojego ukochanego strony pornograficzne. Okazało się, że zdarzało mu się je odwiedzać zanim mnie poznał, a w trakcie naszego związku zrobił to podobno raz. Był to dla mnie niesamowity szok i wielki cios. Zastanawiałam sie nad zerwaniem zaręczyn, czułam się bardzo upokorzona, mój narzeczony był ostatnią osobą, po której spodziewałam się takich zachowań. Po wielu rozmowach, przeprosinach i ciężkich chwilach zdecydowaliśmy jednak być razem. Próbowałam wybaczyć...Wzięliśmy ślub, mamy ślicznego synka. Nigdy więcej problem pornografii się nie powtórzył, dużo o tym rozmawiamy, mój mąż bardzo żałuje tego co zrobił i tego jak to nas zraniło. Jednak, mimo że minęły już 3 lata, ja nie umiem zapomnieć. Wciąż czasami śni mi się tamten moment, wciąż to do mnie wraca, czasem uderza mnie znienacka jakieś wspomnienie i poczucie żalu, krzywdy. Często czuję się gorsza, mimo że wiem jakie to absurdalne- od pań z tych stron internetowych. Nie umiem nawet patrzeć spokojnie na billboardy z reklamami bielizny, wpadam w histerię gdy razem oglądamy w telewizji najniewinniejszą scenę erotyczną, czy widzę w tv rozebraną kobietę. Wypominam to mężowi przy każdej okazji, mimo że on okazuje mi tak wiele miłosci i jest tak cierpliwy i kochany. Nie wiem jak wybaczyć. Nie wiem jak zapomnieć. Wiem że każdy ma prawo do błędu, ale nie potrafię inaczej. Czas mija, a to ciągle boli i wraca. Mam wrażenie że z tamtą chwilą coś we mnie umarło. Proszę, pomóżcie.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-06, 16:10   

Asia.P napisał/a:
Wypominam to mężowi przy każdej okazji, mimo że on okazuje mi tak wiele miłosci i jest tak cierpliwy i kochany. Nie wiem jak wybaczyć.


to uważaj,bo jak tak pociągniesz jeszcze kilka lat to możesz nie mieć kumu wybaczać.......bo poprostu facet nie wytrzyma ciśnienia
 
     
Asia.P
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-06, 17:55   

no cóż...nie ja mu kazałam wchodzić na te strony.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-06, 18:01   

Wiesz Asiu tak mi się przypomniało: " Kto jest bez winy...
Nie ważne, że w tej materii jesteś czysta, ale naprawdę taki z Ciebie ideał?
Poza tym Pan Bóg mężowi wybaczył to dlaczego stawiasz się wyżej, wybaczyć , potrzeba wybaczenia jest wielka, nie modlisz się słowami Modlitwy Pańskiej, moja propozycja może przemyślisz to przy dzisiejszym wieczornym pacierzu.
Pozdrawiam
Jarek
 
     
Asia.P
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-06, 18:21   

właśnie tego się bałam, prosząc o pomoc-męskiej solidarności...nie stawiam się wyżej. Po prostu sobie nie radzę. To wszystko.
 
     
Aleksandra1001
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-06, 19:51   

Ale dziewczyno, to nie solidarność męska, to po prostu troska.
Chcesz wytrwać w małżeństwie? Czy chcesz rozbitej rodziny dla Twojego dziecka?
Możesz czuć się zraniona i poniżona, ale jeżeli będziesz ciagle wypominać, to stracisz rodzinę. Przecież, nim zawarliście małżeństwo, już wiedziałaś... Wtedy wierzyłaś, że sobie z tym poradzisz? A teraz? Co sie stało nowego? A może to tylko pretekst? Może macie jakieś inne problemy a ty nie umiesz ich nazwać, więc wyciągasz stare przewinienia?
Wybaczenie jest trudne, ale można się go nauczyć. A przede wszystkim powierz swój problem Bogu. Tu na tym forum szczególnie dużo dobrych rad, jak to zrobić, daje Kinga2. Poszukaj jej postów i tematów. Czytaj też tematy kobiet, które doznały nie wirtualnej ale realnej zdrady, a jednak wybaczyły i znów tworzą szczęśliwe małżeństwa (np. wątek Róży :-) ).
Asiu, nie złośc się na mężczyzn z tego forum. Oni naprawdę udzielają dobrych rad.
Dobrze jest poznać czasem męski punkt widzenia i to szczęście dla nas- kobiet, które mają problemy z komunikacją w małżeństwie, że możemy z nimi rozmawiać.
 
     
Asia.P
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 10:04   

Nie nazwałabym troską obarczania winą mnie. właściwie to chyba nie wierzyłam że sobie z tym poradzę. I...czasem wolałabym chyba żeby to była realna zdrada, bo wtedy łatwiej byłoby mi pewne rzeczy zrozumieć-zauroczenie inną osobą, ok, to się zdarza. A tu - była po prostu chęć popatrzenia na gołe baby, bo ja nie wystarczyłam. Ktoś tu wcześniej pisał czy ja jestem taka idealna - i w sumie to chyba za bardzo idealna chciałam być, właśnie dla mojego narzeczonego-wytrwać w czystości, dać mu całą swoją miłość. A on tak to właśnie docenił...podeptał to w najgorszy sposób. Zrobił to, po czym spokojnie przez kolejne dni się ze mną spotykał i zapewniał o swojej miłości. A co do wypominania-ja mu tego nie wypominam ot tak z nudów. Robię to, bo ciagle to we mnie siedzi i nie radzę sobie z tym. Nie uważam zebym miała problem z komunikacją w małżeństwie-rozmawiamy bardzo dużo, bardzo długo też się tej komunikacji uczyliśmy i nie tu jest pies pogrzebany. A męski punkt widzenia zwykle jest taki że facet jako wzrokowiec sobie lubi popatrzeć na porno strony i to wszystko tłumaczy. Wybaczania można się nauczyć-ok, tylko JAK?
 
     
Aleksandra1001
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 10:48   

Asia.P napisał/a:
właściwie to chyba nie wierzyłam że sobie z tym poradzę. I...czasem wolałabym chyba żeby to była realna zdrada, bo wtedy łatwiej byłoby mi pewne rzeczy zrozumieć-zauroczenie inną osobą, ok, to się zdarza.

To po co się pchałaś w to małżeństwo?????
Gdyby Twój mąż o tym wiedział, to nie wiem, czy czasem na tej podstawie nie uzyskałby unieważnienia sakramentu...
Mam nadzieję, że się mylę :-(
A o tym, czy łatwiej wybaczyć realną zdradę, lepiej nie mów, bo na szczęście Ciebie to nie dotyczy.
a zauroczenie pornografią - ok, też się zdarza niestety
A ja wybaczenia nauczyłam się (ciągle się uczę...) od Jezusa - czytając Pismo święte, modląc się, czytajac świadectwa na tym forum
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 11:21   

Asiu, rozumiem Cię; Ty wcale nie chcesz powracać w myślach do tego zdarzenia - incydentu, ale to jest silniejsze od Ciebie...
Może jakimś pocieszeniem będzie dla Ciebie, że tak naprawdę nic wielkiego nie stało się, może Twój mąż ogladając kiedyś te strony - myślał o Tobie, Ciebie pożądał i to chyba zrozumiałe... Dlaczego zaraz myślisz o tym w karegoriach zdrady? Kochana, gdyby tak było - nie wiem, czy spośród setki mężczyzn byłby taki, który nie zdradził... Mógł przecież spojrzeć pożądliwie na kobietę idąca na ulicy, mógł spojrzeć pożądliwie na aktorkę reklamującą w telewizji płyn do kąpieli... I pewnie wielu to zdarzyło się... Grzeszni jesteśmy...
Asiu - wiesz , że są takie zdrady ciałem i duchem, dosłownie - w cudzym łożu... Ciebie to nie spotkało, śmiem twierdzić, że żadna zdrada Ciebie nie spotkała - ot, taka chwila słabości mężczyzny... i na szczęście możesz mówić o niej w czasie przeszłym, a może ... najlepiej w ogóle nie mówić, nie wspominać, bo to incydent nie wart zachodu i zmartwień...
Asiu , ciesz się swoim mężem, dzieckiem; staraj się nie doszukiwać przysłowiowej dziury w całym, nie pozwól, aby ta błahostka zatruwała Ci życie i miała wpływ na Was tu i teraz...
Wczoraj usłyszałam w konfesjonale, że zdrady mężów (nawet te prawdziwe) są bardzo płytkie, mężczyźni czują inaczej... A co dopiero taki incydent, o którym piszesz...
Pozdrawiam i życzę wiele radości z bycia żoną i matką.
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 13:09   

Asiu P., szukasz pomocy, bo nie radzisz sobie z problemem braku przebaczenia. Szukanie i czekanie na pomoc z zewnątrz, to nie wszystko, co można zrobić. Po pierwsze, trzeba chcieć zmienić to, co nie jest właściwe w nas samych. Myślę, że w każdym z nas - we mnie, w Twoim mężu, ale także i w Tobie jest wiele "uchybień". Chcę Ci zwrócić uwagę, że problem, o którym piszesz raczej niewiele ma wspólnego z Twoim mężem (przynajmniej tak wynika z Twoich postów), on dotyczy przede wszystkim Ciebie - brak przebaczenia, użalanie się nad sobą i nad swoim losem, niedocenianie tego, że msz wspaniała rodzinę i - co najgorsze - kuszenie losu !!!! Piszesz, że może łatwiej byłoby Ci wybaczyć rzeczywistą zdradę (przepraszam, może niedosłownie tak napisałaś,ale tak to zrozumiałam)?! Asiu P., pamiętaj słowa mają swoją moc, obyś nie musiała sprawdzić poprzez własne doświadczenie, czy miałaś rację!!!
A teraz trochę przewrotnie, Asiu P., czy Twój mąż (wówczas jeszcze narzeczony) wybaczył Ci, że szperałaś w jego komputerze i oglądałaś, to co on? Czy pomyślałaś o tym, że Twoje postępowanie, było równie niewłaściwe, jak jego? Pomyśl proszę, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy postępowanie innych ciągle oceniali, gdybyśmy innych potępiali za każde przewinienie, gdybyśmy ciągle nosili w sobie żal za wszystko zło, które kiedykolwiek nas dotknęło?
Myślę, że pzrydałaby Ci się terapia - rozmowa z psychologiem. Pozdrawiam serdecznie.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 13:41   

Cytat:
Piszesz, że może łatwiej byłoby Ci wybaczyć rzeczywistą zdradę (przepraszam, może niedosłownie tak napisałaś,ale tak to zrozumiałam)?! Asiu P., pamiętaj słowa mają swoją moc, obyś nie musiała sprawdzić poprzez własne doświadczenie, czy miałaś rację!!!

Tak, Asiu - to prawda, co napisał Teor. Obyś nigdy nie musiała... To nie tak, że "ok, rozumiem, zdarza się"... :-?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 14:16   

Asia.P,
Witaj,
widzę ,że masz pęczniejący problem, który zaowocuje katastrofą jeśli tego nie zmienisz.
Aby rozwiązać taki węzeł gordyjski trzeba przede wszystkim powiedzieć sobie, że to co się stało juz się nie cofnie i z tego punktu szukac sposobu na rozwiązanie.
Ale żeby je znaleźć potrzeba uświadomić sobie całość postępowania po odkryciu problemu.
1. wydarzył się przykry " incydent"
2. rozmawialiście o wydarzeniu
3. "winowajca " przeprosił
4. co sie stało dalej? Skoro brak wybaczenia i zamiast sprawa zanikać to narasta to znaczy że nie dokończyliście dzieła. Zakleiliście ropiejącą ranę, więc boli..
5. co zrobiliście , aby odzyskać czystość w Waszych relacjach? Co Twój obecny mąż zrobił, aby nie popaść w nałóg pornografii? Co zrobiliście, aby czystość wróciła do Twoich myśli?
Jeśli tylko zatrzymaliście się na Sakramencie Pokuty i pojednania, a następnie Eucharystii to jak widać za mało.
Poczytaj tu na forum jest sporo o czystości przed i małżeńskiej oraz o tym jak ją odzyskać, gdy sie uszkodzi.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4586

Wydarzenie, które opisujesz spowodowało ogromną ranę, którą niestety nieumiejetnie oddaliście Bogu do leczenia, bo konsekwencje , mimo że wesszły w świat doczesny, korzeniami tkwią w duchowości.

Sycharki napisały Ci swoje spostrzeżenia i nie traktuj ich jako atak, ale jako spojrzenie z boku. Zwłaszcza męskie oko, pamiętaj że mężczyźni są innej konstrukcji i inaczej odbieraja świat. Dzięki tym uwagom możesz wyrobić sobie zdanie o tym ,jak całość wydarzeń odbiera Twój ślubny. I jaką droga potoczy się historia jeśli nie weżmiesz sie ostro za siebie i małżeństwo.

Gdybyś miała jakieś pytania lub wątpliwości to pisz, bo droga która jest przed Toba nie jest łatwa, ale wygrasz gdy podejdziesz uczciwie do problemów i pierwsze miejsce przyznasz Bogu , nie lękom.

Potrzebujecie także rekolekcji małżeńskich i dobrego przewodnika duchowego.
Na cały okres uzdrawiania polecam Ci także Msze Św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie dla obojga.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 16:07   

Asia.P napisał/a:
Wypominam to mężowi przy każdej okazji, mimo że on okazuje mi tak wiele miłosci i jest tak cierpliwy i kochany. Nie wiem jak wybaczyć. Nie wiem jak zapomnieć. Wiem że każdy ma prawo do błędu, ale nie potrafię inaczej.


Asia............... ten problem chyba najbardzeij dotyczy Twojego egocentryzmu(jak on mógł ogladać inne kobiety nago??)
Uważaj............. jak pociągniesz tak dalej ,to albo stłamisisz faceta,albo siebie tak zdołujesz,że złapiesz deprechę.


Asia.P napisał/a:
Ktoś tu wcześniej pisał czy ja jestem taka idealna - i w sumie to chyba za bardzo idealna chciałam być, właśnie dla mojego narzeczonego-wytrwać w czystości, dać mu całą swoją miłość. A on tak to właśnie docenił...podeptał to w najgorszy sposób


Uuuuuu .....mam wrażenie że z tego chciestwa(bycia idelaną) zrobiłaś sobie bożka.
Wiesz????? czy Ty pijesz czasami alkohol????
Jak tak to ..........ktos może soebie pomyśleć że dążysz do nałogu............depczesz siebie i rodzine w najgorszy sposób.Prawda???czy fałsz???

Piszesz ,że macie dobrą komunikację.....................śmiem twierdzić ,że nie macie.......... bo małżeństwo ,a nawet życie na ziemi to jedno pasmo wybaczania i proszenia o wybaczenie.............a Ty nie możesz wybaczyć .....Jarek zapytał Cie czy jesteś bez skazy?grzechu???? jak się spowiadasz to dostajesz przebaczenie??? czy zawsze spowiadasz się z tych samych grzechów???mimo przebaczenia i rozgrzeszenia????

Włącz zdrowy rosądek........... bo wydajesz sie być bardzo nastawiona egocentrycznie na włsne urażone "MNIE"(jak on mógł)

Oby nie było za pózno.............
 
     
Jola90
[Usunięty]

Wysłany: 2010-05-07, 17:13   

Asiu przebacz i zapomnij, nie takie ludzie rzeczy przebaczają, wszyscy dobrze Ci radzą.
Mój mąż ciągle ogląda gołe panie w internecie i filmy erotyczne, wielu facetów to robi. Panowie chyba już tak mają, niech się wypowiedzą może dlaczego to robią, myślę, ze dlatego, że szukają idealnych kształtów i modelek i na tym koniec.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9