Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
co mam robić?
Autor Wiadomość
dd1
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-03-21, 21:24   co mam robić?

witam.
jestem tu nowa, ale czytam was od dawna- narazie sporadycznie, ale od wczoraj nie odchodzę praktycznie od komputera.
wczoraj strasznie pokłóciłam się z mężem. on wyszedł, a dziś od rana tylko rozwód i rozwód. oczywiście tylko sms-em, bo nie chce ze mną rozmawiać. kłótnia była po80% z mojej winy i w zasadzie może i by przeszło ale ja wpadłam w jakiś szał. chciałam go na siłę zatrzymać, a im bardziej byłam nachalna (rozhisteryzowana) to on bardziej chciał uciec. i uciekł. od jakiegoś czasu mamy totalne dno. kłóciliśmy się o wszystko, a z każdej kłótni robiła się awantura na całego. od jakiegoś czasu on mówił że ma dość i że chyba najlepiej będzie jak się rozejdziemy, wspomniał że nie wie czy mnie kocha.
całą noc siedziałam i czytałam to forum, przeanalizowałam siebie- i wyszło że robię wszystko nie tak. to co nazywałam troską on odebrał (chyba) jako próbę kontrolowania.
napisałam mu rano że wiem co zrobiłam i że przepraszam i żeby dał mi szanse, ale to nic nie dało. powiedział że nie da ni pieniędzy (ja nie pracuję- 2 dzieci) imam sobie radzić sama.

na początku była histeria, głupiałam. teraz jest żal że tak mnie potraktował. już do niego nie pisze i nie dzwonie. mam nadzieje że zrozumie, ale nie wiem czy mam na co czekać i żyć złudzeniami. jest tak zawzięty, że nawet obraził sie na swoją mamę że ze mną rozmawiała i próbowała go przekonać.
co mam robić? narazie myślę o tym jak przeżyć. po wielkich proźbach mamy pozwolił dopiero mi dać 50zł, ale na jak długo nie wiem. jutro mam zawieś mu do mamy jakieś ubrania. pierwsza myśl to "GUZIK", ale teraz myślę że mu zawiozę. czy słusznie? czy w ten sposób nie zachecę go do odejścia? jak mam postępować żeby nie zgłupieć, ale i też żeby nie być "sierotką" która tylko czeka? milością do niego i czekaniem nie dam jedzenia dzieciom i sobie, nie zapłacę rachunków.
co robić?

[ Dodano: 2010-03-22, 06:24 ]
przespałam się trochę i teraz mam etap żalu.
jak on tak mógł... ok, ostatnio byłam niemożliwa, wybuchałam i wpadałam w histerie. ale nasze małżeństwo trwa więcej niż pare tygodni czy miesięcy. ile ray to ja byłam poniżona, ile mu wybaczyłam. trwałam przy nim jak było dobrze i jak było źle. w czym on jest lepszy że jemu wybaczałam a on mi nie może. poszedł sobie bo tak mu wygodniej a ze mną nie liczy się wcale. najgorsze w tym wszystkim jest to że uważa ża najbardziej pokrzywdzony jest on, taki biedny co to w domu nie miał spokoju....
oświadczył swojej mamie że dziś szuka mieszkania- więc to koniec.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 09:51   

Witaj, myślę, że rzeczy nie należy zawozić, jeśli chce niech sam po nie przyjdzie i spakuje się. Myślę, że mogłabyś przygotować spokojny list dla niego bez obwiniania, z uznaniem swojej winy za kryzys, z propozycją, żeby zacząć od nowa, napomknąć o dzieciach, jakie to dla nich ważne, żebyście potrafili sie kochać i tworzyli stabilną rodzinę, może propozycję terapii małżeńskiej (zobacz stronę o spotkaniach małżeńskich), psycholog, poradnia. Tu nie chodzi przecież tylko o pieniądze. Jeżeli widzisz swoje błędy w malżeństwie, to zacznij ciężką pracę nad sobą. Oglądnij film "Ognioodporny" tam pokazana jest walka o małżeństwo taka jaką wg mnie powinnaś podjąć. jeżeli byłaś niemożliwa jak piszesz, to postaw się na miejscu męża, czy on mógł to wytrzymać. Teraz modlitwa i czas na zmiany.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 10:10   

hello!

spokojnie

teraz wszystko wybucha, napisze się, że to moja wina - na opak może to zostać wykorzystane - no tak, pewnie, że Twoja, bo jesteś jędza, zamęczałaś mnie i w takiej sytuacji nic innego nie mogłem zrobić, tylko uciec gdzie pieprz rośnie. Tak przekornie irracjonalnie, takie wyznanie może posłużyć do usprawiedliwienia złego czynu. Poczucie winy zamienia się w poczucie skrzywdzenia.

Dlatego, spokojnie. Mężu, ja nie mam nerwów ze stali, w moich żyłach płynie krew a nie olej napędowy - człowiekiem ułomnym jestem i też są sprawy, problemy, które mnie bolą! Jakie to wydaje się niesprawiedliwe, że w takich sytuacjach patrzy się na potknięcia drugiego, czy na prawdę nie zauważalne były moje dobre czyny, dobre chęci, DOBRO wkładane na rzecz naszej Rodziny? Nie mam wpływu na to co robisz ale twoje dobre serducho, dobra wola, moja praca nad sobą pomogą nam być radosnymi w coraz sprawniejszym małżeństwie.

A teraz praca nad sobą, niech dziś choć ten jeden członek Waszego ciała -Ty- szlifuje się, usprawnia. Ku pełnemu zdrowiu i sprawności pełnej WAS.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 10:17   

dd............. zachowaj spokój.....choć spokojne przeprosiny sa chyba wskazane.........ale pakowanie?wywózka rzeczy? to absolutnie nie........... to jest jego decyzja.......choć -jak piszesz- dopiekłaś mu.
Karanie odcinaniem środków finansowych ......... no.........delikatnie rzecz ujmując jest nie na miejscu............. a dzieci??? one te zmającierpieć głód bo tatuś z mamusią mają jazdy????

Jasny komunikat z Twojej strony o "przejrzeniu" na oczy i chęci pracy nad sobą......ale też i pracy wspólnej nad rodziną...obojga

Pogody Ducha....mimo wszystko..bez wrzasków,bez agresji,bez obwiniania,spokój
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 12:17   

Cytat:
wspomniał że nie wie czy mnie kocha.

dd1, trudno kochać rozshisteryzowaną, wrzeszczącą kobietę, więc w tamtej chwili miał wątpliwości.
Moim zdaniem, absolutnie nie odwozić rzeczy - wyglądałoby na to, że chcesz jego odejścia, a przecież tak nie jest. Mąż teraz jest wściekły, stąd te zagrywki z kasą, żebyś to wiedziała... ale dalej, dalej, gdyby chciał naprawdę, żebyś te rzeczy mu odwiozła, rzuciłby chyba więcej niż zł 50, bo wziąłby pod uwagę, że możesz nie mieć na paliwo. :-D
Dajcie sobie trochę czasu na ochłonięcie, a potem - szczera rozmowa, co Boli Ciebie, co boli męża. Bo Ciebie też boli - na pewno, te negatywne emocje skądś wzięły się, coś jest ich powodem, trzeba to wyjawić w rozmowie.
I nie bierz sobie do serca, że nie kocha, bo to może być powodem głupich, nieprzemyślanych słów, decyzji. Kocha na pewno, tylko być może - coraz trudniej mu to przychodzi. Warto zapytać dlaczego i coś z tym robić, coś zmieniać w sobie, w Was.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 13:57   

dd1 napisał/a:
wczoraj strasznie pokłóciłam się z mężem. on wyszedł, a dziś od rana tylko rozwód i rozwód.

Witaj,
tak jak poprzednicy doradzam spokój i wyciszenie. Nie nagabuj męża tylko poczekaj, aż sam się zjawi. Rzeczy mu nigdzie nie woź, bo mentalnie i duchowo go wypchniesz z domu.
Do ślubu trzeba dwojga, do kłotni trzeba dwojga, do poczęcia dwojga, do podejmowania decyzji o przyszłości rodziny dwojga....
Uświadom mężowi gdy przyjdzie, że dorosłość to odpowiedzialność, a miłość to nie uczucia, a rodzina to nie emocje tylko codzienne zmaganie się małżonków o siebie na wzajem, zapewnienie bytu i wychowanie.
Wycisz emocje i rozmawiaj spokojnie inaczej może zdarzyć się kolejna bezproduktywna awantura.
 
     
dd1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 15:36   

witajcie.
no i klops. rzeczy mu zawiozłam do mamy, przyjechał po nie kiedy jeszcze ja byłam i ani słowa. ja też nie chce na razie z nim rozmawiac. mam taki wielki żal.
mam zal że ja stałam za nim kiedy było dobrze i żle. a kiedy ja potrzebowałam pomocy on wybrał najłatwiejsze rozwiązanie- zwiał.
na chłodno wiem co jest nie tak. od9 lat siedze w domu i zajmuje sie dziećmi bo nie mam ich zkim zostawić. ijuz od kilku lat nie wytrzymuje. kiedyś szukałam pracy, ale usłyszałam od męża że jestem do niczego, zero,dno i nikt mnie nie przyjmie. więc rzuciłam to po 2 tygodniach z żalem ale przynajmniej już przestał tak mówić. teraz planowałam że jednak muszę to zrobic dla siebie. ciagle słyszałam że jestem leń bo w domu nic nie robione. i szczerze mówiąc mało robiłam bo nic mi się nie chciało. siedziałam bez celu cały ranek, jedna kawa potem druga. łóżka ścieliłam na 5 min przed przyjściem starszej córki ze szkoły. obiad nie zawsze miałam siłę gotować (dzieci jedzą poza domem a mąż czasami wyjeżdżał),jak był to czasami gotowałam, gotowałam i płakałam że jedyne co w zyciu osiągnełam to gary i ściera. on przyjeżdżał a ja tak potrzebowałam jakiegoś towarzystwa ze byłam nachalna. więc on wychodził, zaczął zabierać dzieci na wekendy do mamy. czasami pisałam mu sms-y żeby wrócił bo było mi tak żle że nie umiałam znaleść miejsca leżałam w łóżku po dwa dni nic nie czułam. wszystko wybaczałam bo jak mówił- to tylko słowa w złości.
od stycznia coś we mnie pękło wpadałam wstany emocjonalne których nie potrafię wytłumaczyć histeria i złość, wykrzykiwałam ze to jego wina, za dużo powiedziałam..... on zaczął mówic że ma mnie dość a ja fiksowałam. prosiłam żeby nie mówił mi nic zlego, żeby dał czas na wyciszenie. że potrzebuje jego wsparcia bo mam zrujnowaną psychikę i jedyne co chcę to poczucie bezpieczeństwa. on sie śmiał że jestem nienormalna i jak tak dalej pójdzie to mnie zamkną w zakładzie. ostatnie tygodnie było ze mną naprawde źle. potrzebowałam go jak nigdy. byłam na skraju załamania. a on powiedział że ma nienormalną żonę i poszedł. zostawił mnie wtedy kiedy najbardziej go potrzebowałam. więc zawiozłam mu rzeczy i tyle. żałuję tylko że powiedziałam o wszystkim teściowej bo mu wszystko powiedziała (mimo mojej prośby by tego nie robiła) i boję się że on to wykorzysta przeciw mnie. że będzie chciał zabrać mi dzieci - jestem bez pracy do tego niezrównoważona psychicznie. ja już nie myślę w kategorii co to za mąż tylko co to za człowiek.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 15:50   

dd1........klasyczne objawy depresyjne.
Wklejam Ci tekst:

Fizyczne objawy depresji

Depresja jest chorobą, która może powodować trudności diagnostyczne. Potrafi przyjmować „maski” dolegliwości fizycznych, odwracając uwagę od psychicznych źródeł problemu. Często szukamy pomocy u lekarzy specjalistów z różnych dziedzin medycyny pomijając wizytę u psychologa. Oto pięć najczęściej występujących „masek”, pod którymi może ukrywać się depresja.

Niewytłumaczone zmęczenie


Długo trwający smutek, ciągłe przygnębienie, utrata zainteresowania otoczeniem, brak ochoty na jakąkolwiek aktywność, wszechogarniający lęk - to typowe objawy choroby depresyjnej. Nie wszystkie przypadki depresji mają tak szablonowy charakter. Chory może skarżyć się na ogólne osłabienie organizmu, brak sił do wykonywania codziennych obowiązków. Nie zauważa, że objawom towarzyszy zniechęcenie i apatia, a w konsekwencji nie informuje o tym lekarza. Prowadzi to do niewłaściwej diagnozy i nieskutecznej terapii. „Odczuwane przez dłuższy czas zmęczenie, któremu towarzyszą przygnębienie i poczucie bezsensu, może sygnalizować depresję. Zmęczenie depresyjne jest objawem długotrwałym, prowadzącym do ograniczenia aktywności oraz do społecznej izolacji. Z drugiej strony, każdy człowiek ma prawo być zmęczonym, bo żyjemy w czasach pośpiechu i ciągłego niedosytu. Nie można zatem zbyt pochopnie nazywać każdego stanu wyczerpania - depresją" - podkreśla prof. Bartosz Łoza, ekspert programu „Odnaleźć siebie”.


Bezsenność lub nadmierna senność


Problemy ze snem mogą być następstwem stresu, rodzinnych konfliktów, zbyt dużej dawki życiowych wrażeń, itp. Senność natomiast może wynikać z problemów z ciśnieniem, z osłabienia odporności organizmu lub po prostu zbyt małej dawki snu
w porównaniu do potrzeb. Problemy te, rzadko jako jedyne, mogą też sugerować stan depresyjny. Zazwyczaj towarzyszą im te bardziej typowe objawy, jak smutek, zniechęcenie, brak energii. Warto więc, po wykluczeniu innych przyczyn, przeanalizować zaburzenia snu pod kątem depresyjnym. Choroba potrafi się bowiem doskonale „maskować”, a długotrwałe stosowanie nasennych leków objawowych może prowadzić do uzależnienia.


Bóle głowy


Bóle głowy to jedna z najczęściej dotykających nas dolegliwości. Mogą mieć wiele przyczyn. Dopiero po wykonaniu specjalistycznych badań udaje ustalić się tę właściwą. Rozmowa z psychiatrą często jest jednym z ostatnich etapów dochodzenia do właściwej diagnozy, ujawniającym, że kluczem do rozwiązania zagadki jest stan emocjonalny pacjenta. Depresja jest jednym z tych właśnie stanów. Głęboko tkwiący problem psychiczny może przejawiać się w odczuwalnych bólach fizycznych różnych okolic ciała.


Bóle w okolicy serca, dolegliwości przewodu pokarmowego, żołądka


Podobnie jak w przypadku bólu głowy, także i w przypadku problemów z sercem czy przewodem pokarmowym na początku wykonuje się badania specjalistyczne. Po odrzuceniu przyczyn fizycznych, bierze się pod uwagę psychikę. U większości pacjentów właściwe rozpoznanie maskowanej depresji trwa latami. Konsekwencją złej diagnostyki jest niewłaściwa terapia. „W przypadku depresji maskowanych najważniejsza jest trafna diagnoza i szybkie włączenie leczenia przeciwdepresyjnego. Boleć może „wszystko". Zastosowanie terapii powinno stopniowo prowadzić do zlikwidowania objawów somatycznych" - dodaje prof. Bartosz Łoza.


Utrata apetytu, chudnięcie


Przyczyna tej dolegliwości ma często charakter organiczny, np. niedobór kwasów żołądkowych, infekcje. Ponadto stres, złe nawyki w sposobie odżywiania w połączeniu z nadużywaniem nikotyny i alkoholu osłabiają apetyt. W przypadku tego typu problemów, lekarze często zwracają uwagę na stan psychiczny pacjenta. Mimo, iż nie zawsze jest to objaw towarzyszący depresji, po wykluczeniu innych czynników, zlecają wizytę w poradni zdrowia psychicznego. Na podstawie dokładnego wywiadu specjalista jest w stanie wykryć właściwe źródło problemu i zastosować odpowiedni sposób leczenia. Depresja jest chorobą interdyscyplinarną, dlatego w jej diagnostyce trzeba brać pod uwagę także somatyczne objawy.


Ogólnopolski Program Zmiany Postaw wobec Psychiatrii „Odnaleźć siebie” ma charakter edukacyjny. Jego celem jest przełamanie barier społecznych związanych z leczeniem zaburzeń psychicznych oraz wyeliminowanie lęku przed wizytą u lekarza psychiatry
-odpowiednio wczesna diagnoza i wczesne leczenie dają większe szanse na normalne życie. Naczelnym założeniem jest zbudowanie pozytywnego wizerunku psychiatrii wśród innych nauk medycznych.

Patronat merytoryczny nad akcją „Odnaleźć siebie” objął Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Przez wiele lat koordynatorem programu z ramienia PTP była prof. dr hab. n. med. Joanna Meder. Obecnie ekspertem programu jest prof. dr hab. Bartosz Łoza. Honorowy patronat nad programem objęło biuro oficera łącznikowego WHO w Polsce. Partnerem programu jest polska firma farmaceutyczna Adamed.

Więcej informacji na stronie: http://www.odnalezcsiebie.com.pl

materiał ze strony:
http://www.biomedical.pl/...presji-540.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 16:27   

dd1,

Potrzebujesz koniecznie pomocy w leczeniu stanów depresyjnych, czy jest to postać lekka czy przewlekła to orzeknie lekarz, ale nie lekceważ potrzeby rozmowy z fachowcem. Nie leczona depresja sprawia,że człowiek staje się niebezpieczny dla siebie i innych już choćby z racji permanentnego rozkojarzenia.
Na temat zachowania męża nic nie powiem.... :-|

Na temat depresji masz tu: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=87935#87935
To nasza mini baza informacyjna.

Wielu z nas przeżywa stany depresyjne, ale u ciebie podejrzewam przetrwałą depresję poporodową, pogłębioną metodycznym zaniżaniem Twojego poczucia wartości przez męża.
Parę rzeczy, które napisałaś świadczą o braku zainteresowania Twoim stanem wśród bliskich, ale musisz kogoś zmobilizować aby Ci pomógł. Nie możesz zostać z tym sama -porozmawiaj o tym z kimś z rodziny lub znajomych- to bardzo ważne....
Albo sama im zwrócisz na to uwagę, albo pogłębisz problem i wtedy nie wiadomo jak zareaguje organizm. :-/
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 16:30   

dd1,
Jeszcze jedno gdzie mieszkasz? Masz w pobliżu klinikę psychologiczną, najlepiej chrześcijańską?
Nie chodzi mi o dokładny adres tylko miasto, bo nie wiem jak znaleźć Ci poradnię rodzinną.
Możesz też poszukać sama. Mamy bazę danych.
 
     
dd1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 16:57   

nałóg napisał/a:
dd1........klasyczne objawy depresyjne.


czytam to po raz n-ty. coś jest na rzeczy. zmęczenie-ciągle, bóle głowy -2-3 razy w tygodniu,fizyczne objawy depresji - po każdej akcji objawy grypopodobne tzn. bóle stawów, problemy z kręgosłupem. reszta nie pasuje. Były myśli samobójcze (na to jednak jestem za dużym tchórzem) i prośby do Boga żeby zabrał mnie do siebie we śnie tak żeby już nie bolało. on o tym wiedział ale pukał się tylko w czoło więc utwierdził mnie w przekonaniu że ze mną jest coś nie tak..
Już dla mnie nie ma znaczenia czy to depresja czy nie - chcę coś zrobić dla siebie, dla dzieci. Nawet posprzątałam bo boję się że przyjedzie z kontrolą, powie że nie nadaję się do opieki nad dziećmi i je zabierze.
Jestem na etapie że nie chcę Go widzieć. Od wczoraj rana nie piszę i nie dzwonię, nie mam po co. On rano napisał mi o date ur. młodszej córki- nie odpisałam, zadzwonił-zapytałam co zniego za ojciec ze nie zna daty ur córki i podałam. Potem teściowa powieziała że do pozwu mu było potrzebne, więc o czym mam z nim rozmawiać?

[ Dodano: 2010-03-22, 17:06 ]
jakiś czas temu szukałam jakiejs poradni ale na internecie znalazłam tylko prywatne. 70zl sesja więc musiałabym prosić męża o kase (to wiązało się z jego dogadywaniem) wiec dałam spokój, dziś to mnie już wogóle nie stać. dopiero dziś pierwszy raz o tym komuś powiedziałam -teściowej- kobiecie z którą przez 9 lat nie miałam żadnej więzi, nawet mówię do niej na "pani". I o ironio ona otworzyła szeroko oczy i mnie zrozumiała-paradoks.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 17:11   

dd1........ Ty wal jak najszybciej do psychiatry............... klasyka.......myśli samobójcze......spiełaś się dziś i posprzątałaś........... bo zagrożenie bezpośrednie sobie wymysliłaś kontrolą męża...............
Szkoda ,że ani Ty,ani mąż,ani nikt z Waszego otoczenia nie podpowiedział Wam ,że masz objawy deprechy.....................
A tego sms-a zachowaj w archiwum............. przydać Ci się może w sądzie....a i opinia lekarska o depresji też może być Ci przydatna................. pokaż mężowi ,że to nie było Twoje lenistwo,agresja a poprostu choroba.............i z niej wypływające zachowania............. a tej się nie wybiera
Pogody Ducha
 
     
dd1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-22, 17:15   

nałóg napisał/a:
A tego sms-a zachowaj w archiwum............. przydać Ci się może w sądzie....
-m tego sie boje najbardziej.

[ Dodano: 2010-03-22, 19:50 ]
chyba trochę oko mi się przymkneło. wstałam dziwnie spokojna z mocny postanowieniem naprawy siebie.
krok1- znalazłam na internecie coś takiego; Skala Becka - sprawdź, czy masz depresję.
zrobiłam i

Wynik to : 35 punktów.
Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Konieczne jest rozpoczęcie farmakoterapii. Twój stan jest dla Ciebie istotnym zagrożeniem.

i jz nie mam siły na więcej koków. ręce mi opadły że doprowadziłam się do takie stanu.

poza tym znów zaczęłam myśleć o mężu i co chwile patrzę na telefon.

[ Dodano: 2010-03-22, 21:34 ]
dno,dno,dno......totalne dno.
leżę i wyję z bólu.... czy to kiedyś się skończy. wszystko mnie boli choc nie wiem co.
córka co chwile przychodzi sprawdzać czy płaczę, staram się być silna i pokazać że daję radę, ale tak naprawdę to już nie mam siły udawać.
on nawet nie zadzwonił, nawet do dzieci a im jest tak ciężko. młodsza wyje non stop bo tatuś powiedział jej wczoraj że już nigdy nie wróci i mamy juz nie kocha. starsza buntuje się że ona go nie chce ale wiem że jest inaczej bo cały czas o niego pyta. a ja nie wiem co jej powiedzieć.
pozew pewnie złożyl bo skoro powiedział to musi mi teraz udowodnić. kocham go i nienawidze. nienawidze za to jak mnie potraktował. ciążylam mu więc wyżucił balast za burtę. chciałabym móc krzyczeć i wykrzyczeć całą tą złość, caly żal. chciałabym i nie mogę.... jakie to życie jest porąbane!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
     
Anais
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-23, 10:28   

dd1 !!! Koniecznie zmuś się do tego wysiłku i DZISIAJ idź do lekarza. Od tego musisz zacząć, nawet internista może doraźnie Ci pomóc. Potem oczywiście będzie czas na dalsze kroki, ale taraz do lekarza. Musisz się uspokoić, żeby podjąc jakiekolwiek działanie. Dd1, kochana, nie odkładaj wizyty na jutro! Potrzebujesz pomocy! Natychmiast!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 6