Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator
Irek , luzik !! Znam troche lepiej Norberta, to facet- dusza !! tak to może ostro zabrzmiało , ale to dobry wspieracz i dużo wie, bo dużo przeszedł ! Potrafi pomóc !
Norbi....luzik, bo Kolegę sobą straszysz !!
Wiesz Giaur.....czytaj słuchaj i kłóć sie z nami ! Dobrze, że jesteś !! Każdy dialog, kaŻda tu rozmowa cos wniesie....a Ty czerp, korzystaj, wykorzystaj.
Każdy z nas ma tu swoje racje, bo swoje własne przezycia i doświadczenia. jedni wiedzą więcej ( Norbi),inni jeszcze mało .....mówię o takiej wiedzy dotyczącej przemiany nas jako ludzi .
My też mamy rekolekcje i Ciebie zapraszam !! Otwock 16-18 kwiecień. Rekolekcje Sychar - Trudnych Małżeństw. Ja jadę, a TY ?? EL.
Giaur73 [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:10
EL., Norbert absolutnie nie ma rozeznania w mojej sytuacji. Dlatego dziwie się, że wydaje osądy. Rozumiem, że w takim poczuciu misji do spełnienia odzywa sie pewnego rodzaju zapał. Kłócic się tu z nikim nie będę, chociaz znalazłoby sie kilka kontrowersyjnych tematów. Cenię, każdą konstruktywna uwagę. Dziękuje za życzliwość.
Irek
NORBERT [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:19
EL. napisał/a:
Norbi....luzik, bo Kolegę sobą straszysz !!
El nie ugryzę Irka...
Irek uczepiłem się,zabolało -ale przyjacielu jak mam szansę wspomóc,wylać swoje błędy by oczyścic ci drogę to zrobie to nawet mimo ostrości komentarzy.........
Co zrobię że tak akurat mam ............ zbyt wiele lat widziałem tylko siebie i swoja krzywdę.....
pozdrawiam
p.s Irek spróbuj jeszcze raz -napisz na priv co lezy ci na duszy,napisz mi swoją stronę odczuć ,swoje widzenie-wsłucham się i odpisze ewentualnie moje odczucia.
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-03-16, 12:25, w całości zmieniany 1 raz
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:21
Irek........... super że jesteś...że podejmujesz dyskusję............ostra momentami.....z elementami "szufladkowania"........ale jak widać ZABOLAŁO.A jak zabolało ,tzn że to czuły punkt,że Norbert(może dość brutalnie) nacisnął Ci na miejsce bolące.
Irek................za kryzys w małżeństwie odpowiadają oboje małżnkowie.............ale za zdradę w małżeństwie odpowiada tylko i wyłącznie zdradzający
Za toksyczny przekaz międzypokoleniowy odpowiadają rodzice............oboje rodzice......ale za przekaz odejścia od matki własnych dzieci odpowiada ten co odszedł.
Jesteś tym co odszedł????
PAS ,syndrom odrzucenia przez rodzica............. wzorzec......... to przekazują rodzice dzieciom.
I żadne górnolotne gadki o zapewnianiu dzieciom przez rozwiedzionych rodziców podobnych warunków jak w pełnej rodzinia do mnie nie przemawiają.
Irek..........ale ciesze sie że jesteś tu............... i mam ndzieję ,ż eza kilka miesięcy będziecie znowu szczęśliwą rodziną ..............z bagażem ,lekko "popapraną" ale świadomą swoich wad i zalet.
Irek.....zostań na forum.............. spieraj sie z innymi,wykłucaj............ to konstruktywne............ dobre.......sam możesz tylko nowe wyrko wymysleć("kusy" Ci będzie usilnie pomagał)
[ Dodano: 2010-03-16, 12:31 ]
I jeszcze jedno...........nie obrażaj sie na Norberta......... on reagował podobnie jak TY.....jak nie wierzysz,to poczytaj jego stare posty.
Norbert kładzie nacisk na zchowania,a Ty odbierasz to -pewnie- jako atak na Twoją osobę i masz potrzebę obrony.
Giaur73 [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:32
nałóg, O jakim wyrku piszesz? Bardzo niesmaczne. Co sugerujesz przez to? A elementy "szufladkowania" kontynuujesz"?
[ Dodano: 2010-03-16, 12:35 ]
Nie obrażam sie tutaj na nikogo. Dziwie trochę... Nie ma dwóch takich samych przypadków, osób, zdarzeń
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:36
Irek..........o takim poza małżeńskim "wyrku"
Giaur73 [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:39
to wg Ciebie jak dzisiaj wygląda moje zycie? wiesz cos więcej na ten temat? skąd, przeciez sie nie znamy. :)
[ Dodano: 2010-03-16, 12:44 ]
mam wrażenie, że wyczuliście "zwierzynę" i teraz trzeba urządzic nagonkę. No pięknie. Właściwie to się tego spodziewałem... :)
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:52
Nooooo Irek....Ty słyszysz to, co chcesz usłyszeć ?? Słowo wyrko - od razy zapala Ci się lmapka...kontrolujesz słowa...stoisz tu z dzidą i chcesz bronic siebie zawzięcie....ale czego bronic ??
Wyrko w tym zdaniu- patrz - jak sobie pościelisz, tak się wyspisz ! Szykowanie wyrka - zycia !!
Noooo Chłopie.....powoli, działasz juz histerycznie....
Widzę, że czujesz sie tu atakowany.....ale przeciez nikomu o to nie chcodzi !
Chodzi o czas ! Mozna Ci tu tłumaczyć, pokazywac, powoli nazywac....ale ja widzę, ze Ty inteligentny gośc jesteś....więc mówimy do Ciebie szybko, ogólnikami i ostro...bo kurcze, paniekną nie jesteś !!!
Popatrz co Cię boli, na co jesteś nadwrażliwy - i na to własnie reagujesz !
Na slowo wyrko.....i odkrywasz sie niepotrzebnie ! Kontroluj sie Chlopie !!
Boli, tzn ważne dla Ciebie , tzn dla Ciebie czuły punkt !!
Boisz się, ze ktos Cie posadzi o zdradę, sypianie z kimś....ależ nas to najmniej obchodzi !!!
Boli....czyli czuły punkt....to dla Ciebie - dlaczego czuły ?? Co takiego Ci to robi ? Co chciałbyś tu zmienić ? Rozumiesz ??
Norbi i Nałóg, to faceci, Oni chcą z Toba po męsku.....ale ja widze, ze Ty delikatna materia jesteś ! A ja tez lubie ostro....ale ok !
Przeciez Irek, to widać, że jesteś poraniony, widac Twoje poranienia.....ale , moim zdaniem, zamiast okopywac się i zbroić przeciwko nam i Gośce, to trzeba raczej te okopy burzyć i wyjść do nas....i mówić, wyjaśniać, prostować, pokazywać.....a nie chowac się w dziurze zranień, bólu !
Rozumiesz o czym teraz mówimy ??
Bądź spokojny, pod pozorem ostrości sa wyciągnięte do Ciebie nasze dłonie !!! Chodx z nami !!
Uwierz, że gdyby Chłopakom chodziło o dowalenie Tobie, to raczej by sobie Toba głowy nie zawracali !!
Ty się dla Nich liczysz i okazałes ciekawy, godny zainteresowania i ich pomocy Tobie !
Wyciągaja do Ciebie swoje ostre łapy, Ty wyciągnij swoją.....i będzie super ! Pójdziesz jak burza !!
Nooooo Irek....odwagi, rzucaj sie na głębię ! Nie lekaj się ...nie jesteś tu sam !!! Cmooooooooooook !!! EL.
Giaur73 [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:52
nałóg napisał/a:
sam możesz tylko nowe wyrko wymysleć
nie pomyślałeś, że pisząc o nowym wyrku przyklejasz mi etykietę? Co Wy macie w głowach? tylko sex? Błąd, że zacząłem tutaj pisać. To jest forum dla tych "lepszych".
idę między świnie, tam jest moje miejsce...
Z Bogiem
Irek
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:54
Chłopie.... nie jesteś zwierzyną. My nie robimy nagonki. Możesz zniknąć i nikt Cię ścigać nie będzie. Mamy za to jakiś obraz po tym co pisała Twoja żona. Jeśli to błędny obraz - sprostuj. Bo słusznie mówisz, że Cię nie znamy i nie wiemy jak wygląda Twoje życie dziś. Bo niby skąd mamy wiedzieć? Pytanie zasadnicze - czy stać Cię na otwartość?
No, a teraz możesz mi powiedzieć, "żeś nie chłop, jeno ślachcic... choć ubogi"
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 12:56
Kurcze Irek....a jakby tak zwyczajnie powiedzieć....nie radzą sobie z ta babą- moja żoną ! Nawaliłem coś, zepsułem pogubiłem się....ale Ona tez ....co mam robić ?? Nie byloby prosto i zwyczajnie ?? A takie ma byc nasze życie....proste i zwyczajnie....bo kurcze....sami je sobie gmatwamy ....niepotrzebnie !! Prostuj swoje ściezki !! Pozdro !! EL.
[ Dodano: 2010-03-16, 14:01 ]
No co TY Irek....my jesteśmy tacy sami jak Ty, a TY taki sam jak my !! Zwyczajni, prości ludzie o pogmatwanych losach i pokręconych drogach !!
O seksie.....przeciez wiesz, że to najmniej ważne !! Gdzies tam.......
Nikt Cie nie posądza...przeciez sam pokazujesz, że Tobie tez nie o to chodzi....to widzimy !!
Irek, pultasz się, walczysz......ale tak naprawde sam ze sobą . Luzik.....
Zatrzymaj na chwilę poczytaj 0od nowa, powoli......
Żadne polowanie.....ale coraz więcej wyciągniętych rąk do Ciebie.....ale zły Cie jeszcze mocno trzyma i podszeptyje bzdury do ucha !
Dawaj łape i mów prosto !!
Mów od nowa o swoim zyciu !
Mów czego chcesz od życia !
Wyrzuć swoje żale, ból....krzycz.
Jesteśmy tu naokoło Ciebie i z Tobą ! Tu nie utoniesz ! Wyciągniemy się !!! Przytulam !! EL.
Giaur73 [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 13:01
EL., jednak sie nie rozumiemy. Zrozum,że nic o mnie nie wiesz... nic... patrzysz przez pryzmat postów Malka, ale to jej oczy... a świat ma 2 strony. Nie podpuszczaj mnie tekstami - nie znam waszego slangu - dla mnie wyrko to wyrko. Rozumiesz?
wasz problem polega na tym, że zranieni leczą rannych, a to bardzo zawęża optykę. Ja tez patrze jednostronnie, mam tego świadomość. Na nikogo sie nie gniewam, tak jak zaznaczyłem dokładnie takich Waszych reakcji się spodziewałem.
z modlitwą
Irek
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 13:03
No dobra, nic o Tobie nie wiemy. A dowiemy się? Bo jak na razie to nas zaszufladkowałeś - że reakcje takie jak się spodziewałeś.... I co? To już?
To co dla Ciebie znaczy w końcu wyrko? No chciałabym wiedzieć....Plis.
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2010-03-16, 13:12
Irek, pewnie, że Ciebie nie znam i pewnie, że medal ma dwie strony !!
Ale wróć jeszcze do strony Malka (Malek) i poczytaj co Jej tam piszę....co Nałóg, chyba Go tam widziałam !
To nie jest tak,że Ona została tu przez nas pogłaskana !
Ale i Ty nie zostaniesz pogłaskany...chociaż wiem, że są dwie strony medalu.
Bo przecież obydwie strony sa odpowiedzialne za małżeństwo....każdy ma tu swój wklad. Może warto zobaczyć to co sie spaprało i w miare możliwości najszybciej naprawić, niż szukac winnego ....bo po co ? Co to da ??
Zabrac się za siebie i tyle. EL.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.