Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Już nie nowa, porzucona, z trójką dzieci
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-17, 23:43   

silije,
Na podbudowanie,że nic straconego:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4801
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 03:23   

piękny film

Z Bogiem nie ma nic niemożliwego
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 09:08   

Cytat:
Tylko u nas role się odwróciły, nie mam mężczyzny, który by o mnie walczył, przeciwnie.

Silije, wcześniej napisałas, że pokazałaś mężowi otwarte drzwi... I poszedł...To dla faceta wyzwanie do walki, ale raczej nie o Ciebie, a - z Tobą... I może jesteście na tym etapie. Trzeba troszkę cierpliwie poczekać i umiejętnie przekazywać mężowi , chociażby drobne komunikaty, że te drzwi są już lekko otwarte, w przypadku gdyby chciał powrócić. Dałaś mężowi taki komunikat? Jeśli nie - nie dziw się, że nie walczy o Ciebie, ale z Tobą. Nie wierzę, aby mąż i ojciec trójki dzieci dobrze czuł się poza domem, bez nich...
Myslałaś o zdradzie w ten sposób, że ona zadziała się np. z powodu seksu, z którym u Was było nie najlepiej? Przecież tak mogło być... I choć to nie usprawiedliwia niczego, to jednak zmienia spojrzenie, że nie musi być tak, że nie kocha... Męski świat jest nieco innym niż kobiecy, może mniej skomplikowany??
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 09:13   Re: Jestem tu nowa, porzucona miesiąc temu z trójką dzieci

Witam wszystkich. Moje konto zostało w końcu odblokowane (dziękuję) więc mam już możliwość uczestniczenia w dyskusji z czego bardzo się raduję. Obecnie opiekuję się roczną córeczką, a drugie dziecko w drodze (w sierpniu planowane rozwiązanie) więc czasu na przesiadywanie w sieci jest zdecydowanie mniej, jednak pragnę wciąż z Wami być i na bieżąco śledzić poruszane tutaj tematy. Ponieważ w obecnym temacie odbiegliście trochę od wątku głównego, chciałbym znowu skupić się na problemie autorki. Analizując to wszystko co spotkało silije obecnie pragnę się odnieść do problemu
silije napisał/a:
obwiniania
Napisałaś, że mąż stał się mściwy w stosunku do Ciebie, posądza Cię o złe opiekowanie się dziećmi, a nawet straszy że odbierze prawa do sprawowania opieki, ale napisz proszę jak układało się do czasu konfliktu Wasze życie seksualne (tak ogólnie oczywiście i jeśli możesz). Czy wszystko w Waszych kontaktach było w porządku, czy Twój mąż nie czuł się odtrącany przez Ciebie gdy chciał się zbliżyć, czy miałaś w sobie poczucie, że jesteście oboje zrealizowani w tym wymiarze. A może czułaś od samego początku, że coś jest nie tak, lecz oboje unikaliście rozmowy na te wstydliwe, krępujące tematy?
Przepraszam jeśli kogoś uraziłem zwróceniem na to uwagi, ale jak się coraz częściej przekonuję w takich sytuacjach, to początek wszelkiej zdrady i odejścia partnera rozpoczyna się od niezrealizowania seksualnego w małżeństwie. I takie sytuacje w większości dot.pewnie tych osób, które nie są blisko Boga i być może nawet już dawno go odrzuciły, wybierając hedonistyczny tryb życia. Jednak jak wiemy z opisu tematu, mąż silije jest obecnie niewierzący i nie widać u Niego konfliktu sumienia. W tej sytuacji jest mu wygodniej odrzucić BOGA i Jego przykazania, stając się "niewierzącym" by mógł sobie używać z tamtą kobietą do woli.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 15:57   

diagoras napisał/a:
ale jak się coraz częściej przekonuję w takich sytuacjach, to początek wszelkiej zdrady i odejścia partnera rozpoczyna się od niezrealizowania seksualnego w małżeństwie.

Tak to prawda,że wiele małżeństw jako początek swoich problemów postrzega właśnie kłopoty na tym polu. Problem w tym,że brak seksu, niesatysfakcjonujący seks czy seks odbiegający od naszych wyobrażeń pomimo zaangażowania obu stron nie jest tak naprawdę przyczyną zdrady, a tylko wymówką. U podstaw leży zawsze brak dojrzałośći emocjonalnej i poranienie tego małżonka, który zdradza lub porzuca.
Bardzo trafnie pokazuje to w swoich kazaniach ks. Piotr Pawlukiewicz oraz tacy duszpasterze jak.o. Leon Knabit czy o. Ksawery Knotz.
Ponadto należy przypomnieć,że miarą Miłości jest umiejętność czekania na seks raz to z uwagi na planowanie rodziny dwa z powodów zdrowotnych ( menstruacja, ciąża, poród, połóg inne schorzenia ) Nie ma żadnego wytłumaczenia dla zdrady lub porzucenia gdy w tej sferze pożycia pojawiają sie problemy, trzeba natomiast bez emocji o tym rozmawiać i szukać rozwiązań dogodnych dla obojga małżonków i godnych człowieka- np. terapie u seksuologów, rozmowy, rekolekcje małżeńskie inne....

Prawdą także jest,że osobie która ucieka z małżeństwa najłatwiej swoje upodlenie pokryć jest niewiarą w Boga i Jego przykazania. Niestety to zawsze źle się kończy. Choć nie jest to widoczne od razu to z perspektywy czasu te domniemane frukta zawsze stają się robaczywe, a często i trujące.
Wiele z tych osób zasila szeregi pacjentów gabinetów psychologicznych, popada w depresje lub inne schorzenia o podłożu psycho-duchowym, staje się podopiecznymi ks. egzorcystów.
Już gdzieś o tym pisałam,że nasz Bóg jest zazdrosny o swoje dzieci i pozwala im upaść, aby je odzyskać. Gdy nie chcą wstać ściga ich swoją Miłością, aż się ockną. Szkoda,że zatwardziałe serce woli cierpieć niż uznać grzech, ale tacy jesteśmy i Stwórca o tym wie. Dlatego obudzenie sumienia czasem trwa całe lata, ale ono zawsze się budzi, inna sprawa czy taki delikwent wtedy wie co go gryzie...
 
     
diagoras
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 16:48   

kinga2 napisał/a:
U podstaw leży zawsze brak dojrzałośći emocjonalnej
a także wcześniejsze życie kawalerskie, panieńskie, które gdy jest pełne swawoli i zbytnio zabawowe na tym gruncie, może prowadzić do uzależnień w dziedzinie seksu. I gdy taki kawaler czy panna w narzeczeństwie nie wypracowali w sobie odpowiedniej wstrzemięźliwości i poczucia odpowiedzialności, to i w małżeństwie nie stają się nagle od pstryknięcia palcem innymi - nowymi ludźmi, ale cały ten zły bagaż doświadczeń noszą ze sobą i przy pierwszej lepszej okazji skłonni są upaść i zdradzać. Tu jednak mówimy o pewnej poważnej już chorobie, z której w zasadzie nie wychodzi się nigdy, bo tak samo jak alkoholik zawsze już będzie alkoholikiem (ale co najwyżej alkoholikiem-abstynentem), tak samo i seksoholik do końca swoich dni nie będzie umiał spojrzeć z pełną miłością na człowieka, ale zawsze z podtekstem instrumentalnym. Wówczas nie może być mowy o naturalnym planowaniu rodziny, liczeniu cyklów, wyrozumiałości dla żony, gdy ta nie jest w pełni gotowa z różnych przyczyn itd. A wracając do tematu, to nie wiem jak jest z mężem silije. Ona sama pewnie wie, jak w ostatnim czasie się zachowywał, bo po pewnych zachowaniach można poznać człowieka uzależnionego w tej dziedzinie. A takim podstawowym objawem człowieka, który ma z tym problemy jest objaw smutnych oczu, o czym wspominał już sam ks. Pawlukiewicz w jednym ze swoich wykładów do młodzieży studenckiej KUL-u.
 
     
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-18, 20:54   

Tak, dałam mu krótko i delikatnie do zrozumienia, że poczekam aż sobie wszystko poukłada i może wróci i że mam zamiar nadal go kochać. Więc drzwi są uchylone, na razie nic nie odpowiedział, a ja nie zamierzam naciskać.
Nie umiem dojść do przyczyn zdrady. Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, to moim zdaniem w ostatnich latach układało się nam bardzo dobrze, lepiej niż w innych sferach życia. Ale może to moje zdanie, a on nie zasygnalizował odmiennego? To on mnie odtrącił, a nie ja jego. Rok temu przeniósł się na materac i przestał mną interesować.
Wiem tylko, że ostatnie lata przeżył w ogromnym napięciu, wzięliśmy duży kredyt, zbudowaliśmy wymarzony dom, zapracowywał się i nie potrafił od tego odpocząć. I całkowicie upadła komunikacja pomiędzy nami. Bo różnica charakterów (on pedant - ja bałaganiara, ja uczuciowa - on chłodny) przecież była od samego początku i nie jest żadnym wyjaśnieniem.
Jesteśmy ze sobą właściwie od 16 roku życia, więc nie mieliśmy "przeszłości" z innymi partnerami. Myślałam że będziemy dla siebie jedynymi do końca życia :-(

[ Dodano: 2010-03-20, 23:43 ]
Nie pisałam wam, że jak mój tata wyszedł ze szpitala, to moja mama tam trafiła. Strasznie mi się rozchorowali rodzice, a stres miał na pewno w tym bardzo duży udział :-( Teraz dochodzą do siebie.
Bardzo boję się tej sprawy w sądzie o zabezpieczenie kosztów utrzymania rodziny. Nie wiem jak to wygląda, czy będziemy musieli coś mówić? Czy on będzie chciał odwetu za ten mój pozew o dużą sumę? Proszę Boga, żeby już wcześniej zdziałał coś w jego sercu. Prawdopodobnie na samym początku kwietnia mamy jechać razem z dziećmi do nowego psychologa dziecięcego, z męża inicjatywy. Chciałabym żeby to była jakaś szansa na szczerość.

[ Dodano: 2010-03-23, 23:09 ]
Dzisiaj było tak kiepsko, że miałam ochotę się poddać i rzucić te wszystkie modlitwy i raczej wrócić do tych serwisów randkowych :oops: Mąż opowiadał jak to mu się wygodnie i przyjemnie żyje beze mnie. Synek znowu po wyjściu taty widział moje łzy. Ale już godzinę później klęczałam z litanią do św. Józefa i nadal o wsparcie modlitewne proszę. Dzień w sumie zakończył się nieźle, przy pysznej kolacji z dziećmi, mimo chwilowego podłamania. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś zagląda do mojego wątku.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-24, 18:35   

kochana nie dawaj sie złym myślom, przyjezdzaj na rekolekcje :-) Pozdrawiam
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-29, 08:03   

cześć SILIJE - witam też i pozdrawiam pozostałych.
Kobietko - jak ja Cie świetnie rozumiem. jestem pod wrazeniem jak logicznie myslisz i jestes w sumie świetnie opanowana - mi dojście do takiego stanu zajęło trochę czasu.
Chciałam zabrać głos apropos "czasnej serii" która czasem nas dotyka.
Kiedy u mnie była kumulacja kryzysu małzeńskiego to najpierw trafił do szpitala a wkróce później zmarł po wielkich bólach mój Tata, potem jeszcze dostałam "na klatę" kilkanascie innych strzałów. Czułam sie jak worek treningowy - nie było własciwie tygodnia zeby nie przychodziły coraz to nowe koszmarniejsze newsy. Bywało, ze siedziałam na podłodze w łazience w kucki i nie chciałam wychodzić bo bałam sie co jeszcze się wydarzy. No i sie wydarzyło.
Mój mąż stawierdził, że zycie ze mna jest jakies takie smutne - tak jakoś we mnie mało radości ostatnio - CIEKAWE DLACZEGO, NO NIE? :lol: :lol: :lol: - powiedział, że jest młody, chce się bawić, szaleć a ja tylko płaczę i przestałam cieszyc się zyciem ze tylko dziećmi sie zajmuję .
Nie chcę upraszczać i pisać, że odszedł tylko dlatego, mze byłam smutna - mieliśmy też inne kłopoty - ale jest faktem że często ludzie ( nie tylko mężowie) tak własnie reagują na kumulacje kłopotów, stresów, oczekiwań wobec nich.
Tak było u mnie, tak jest u Ciebie ( kredyt, budowa domu, duzo pracy), tak jest u dd1 na które wątku troche się produkowałam ( kłopoty finansowe).
Generalnie czasem ludzie których przerosna kłopoty wolą wziąć nogi za pas i wyrzuć z głowy te ciągłe obciążenia, przestać oglądać współmałozonka z którym te kłopoty sie wiążą - wskoczyć w kolorowe wdzianko i znów mieć 17 lat...
I nic tu nie poradzisz - nie przyspieszysz, nie przetłumaczysz takiemu delikwentowi. Dopóki sodówa będzie mu szumiała w głowie i będzie odreagowywał swoje traumy - Ty mozesz jedynie zająć sie dziećmi - i co bardzo popieram i gratuluję Ci odwagi - zabezpieczyć siebie finansowo. BRAWO, BRAWO, BRAWO.
Takie hasanie Twojego czy mojego męża trochę moze potrwać - to zależy od zasobności jego portfela i odporności na głosy rodziny czy własnego sumienia. czasem jest to pół roku - czasem 5 lat - jednE KOBIETKI wytrwaja w czekaniu, inne sie poddadzą - ale od tego masz własnie to forum zeby poczekać bo bedziemy Cie mobilizować do modlitwy która Cie umocni.
Przed nami Wielki Tydzień, rocznica Śmierci JPII - no Kochana - nie ma lepszego momentu w roku na żarliwą modlitwę niz najbliższe dni...
Ściskam mocno.
 
     
Jola90
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-29, 20:35   

Popieram Was kobietki. Ja sama często jestem w dołku, ale to forum daje mi zawsze dużą siłę i wolę dalszej walki o mego zabłąkanego męża. Zawierzyłam swe małżeństwo Bogu, mąż deklaruje, że wybrał rodzinę, ale wciąż spotyka się z tą dziewczyną, brakuje mi też już sił.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-29, 20:47   

silije napisał/a:
Mąż opowiadał jak to mu się wygodnie i przyjemnie żyje beze mnie

Nie daj się na to nabrać, jakby mu było tak super i fajnie - to po co by ci o tym mówił??? Cieszył by się swoim nowym szczęściem i nawet by o tobie nie myślał, już byś go nie obchodziła prawdopodobnie.
Ma z tobą trójkę dzieci i kawał życia spędzonego razem, nie da rady tego ot tak przekreślić.

Pewnie jest tak jak piszesz - ogromne napięcia, brak komunikacji i stąd jego ucieczka w jakąś nową znajomość... fatalny wybór, ale to on tak wybrał, a nie ty.
Ty zadbaj o dzieci i o siebie, to dobrze jeśli zostawiasz mu drzwi otwarte, chociaż to strasznie raniąca sytuacja... ja bym zdrady chyba nie umiał wybaczyć, nie wiem i mam nadzieję że nigdy się nie dowiem.

silije napisał/a:
Bardzo boję się tej sprawy w sądzie o zabezpieczenie kosztów utrzymania rodziny. Nie wiem jak to wygląda, czy będziemy musieli coś mówić? Czy on będzie chciał odwetu za ten mój pozew o dużą sumę?

Mówić coś będzie trzeba, ale jak masz prawnika to prawnik to zrobi za ciebie. Ja bym radził, żebyś podkreślała że to chodzi przede wszystkim o zabezpieczenie dla dzieci (ale i dla ciebie - bo masz ich trójkę 'na głowie' a to jak niezły etat albo i 1,5 etatu), bo dla twojego męża będzie to i łatwiejsze do przyjęcia i może jakaś ambicja się w nim poruszy? Dobrze żebyś jakieś kwitki pozbierała - paragony, rachunki etc, żeby mieć 'podkładkę' bo to dla sądu ułatwienie.

A to że chcesz dużo - to dobrze, widocznie dzieci dużo potrzebują i ty chcesz o to zadbać, jak to dobra mama... A co - masz go zostawić z tamtą kobietą bez zobowiązań choćby finansowych wobec własnej rodziny?
Ja znam przypadek, gdzie sama groźba alimentów zatrzymała męża i ojca, bo jak to określił 'nie byłoby mnie przecież na to stać'.
Możesz mu te z przy okazji powiedzieć, że to jest nadal jego dom i rodzina, może lepiej to usłyszy... nie wiem, spytaj prawnika czy to dobra okazja...

diagoras napisał/a:
jak się coraz częściej przekonuję w takich sytuacjach, to początek wszelkiej zdrady i odejścia partnera rozpoczyna się od niezrealizowania seksualnego w małżeństwie

pewnie zgrane małżeństwo ma tez satysfakcjonujące życie seksualne... ale są też związki gdzie małżonkowie maja różne potrzeby i temperamenty i niekoniecznie musi to być jakimś wielkim problemem, jeśli się druga osobę kocha i umie szczerze również o tych sprawach porozmawiać i wyjaśnić. W końcu - jak ze wszystkim innym - trzeba się tu też umieć dopasować i z czegoś może trochę zrezygnować. Poza tym z upływem lat potrzeby seksualne się zmieniają, więc nie ma tu jakiejś trwałej stabilności.

Ale - na seks to najłatwiej zrzucić... bo przecież jak uważa wielu panów (to zwykle w tę stronę chyba idzie?) jak ona już wróciła z pracy, obrobiła się z dziećmi, dom sprzątnęła i mężulkowi obiad czy kolację podała, to ma wyglądać jak top-modelka i mieć nieustająca ochotę... i wtedy co - żyli długo i szczęśliwie???
Takie baju baj jak dla mnie...
Ostatnio zmieniony przez Macius 2010-03-30, 09:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-30, 08:53   

diagoras napisał/a:
a także wcześniejsze życie kawalerskie, panieńskie, które gdy jest pełne swawoli i zbytnio zabawowe na tym gruncie, może prowadzić do uzależnień w dziedzinie seksu. I gdy taki kawaler czy panna w narzeczeństwie nie wypracowali w sobie odpowiedniej wstrzemięźliwości i poczucia odpowiedzialności, to i w małżeństwie nie stają się nagle od pstryknięcia palcem innymi - nowymi ludźmi, ale cały ten zły bagaż doświadczeń noszą ze sobą i przy pierwszej lepszej okazji skłonni są upaść i zdradzać.

Teza może i dobra ..ale ja znam inną ""jak sie za młodu wyszaleje -to w małżeństwie stabilnieje"".
I zatem jakie odniesienie do tego???

bo ja słyszałem........

pierwsza miłość,pierwszy parner,nikogo nie znałem /znałam wczesniej i nagle czegos mi brakowało odszedłem ,porzuciłem....a inni mówią normalka.
Małżeństwo,obowiązki przygiotły-nie wyszumiał/wyszumiała się...

zatem przychylam sie do tego co napisłał

Macius napisał/a:
Takie baju baj jak dla mnie...

Bo tak naprawde w ręce niedorosłości emocjonalnej,nie radzenia sobie z wyzwaniami w związku i problemami jakie sie pojawiają------można wpychać wszystko.

A przecież mozna to zdiagnozować wprost NIEDOROSŁOŚĆ

pozdrawiam ;-) ;-)

[ Dodano: 2010-03-30, 09:05 ]
no i chyba silije właśnie cos o tym sama napisała...
silije napisał/a:
Jesteśmy ze sobą właściwie od 16 roku życia, więc nie mieliśmy "przeszłości" z innymi partnerami. Myślałam że będziemy dla siebie jedynymi do końca życia


zatem tezy szaleństw kawalerskich...smutnych oczu -odstawmy na bok.
Szanuję x.Pawlukiewicza i jego kazania-wiem tylko że całe kazanie trzeba przytoczyć,by znać pełen sens słów księdza...a nie jeden, jedyny wyciągnięty fragment.

Bo nie sadze że x.Pawlukiewicz chciał powiedziec że każdy kto ma smutne oczy jest zboczeńcem :-P :-P
 
     
Jedna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-31, 12:35   

Nie ma jeszcze terminu mojej sprawy alimentacyjnej i nie wiem, czy to nie dlatego, że on złożył pozew o rozwód, bo takie czynił drobne aluzje, że się z zapałem za to zabiera.

[ Dodano: 2010-03-31, 17:03 ]
A jeszcze dodam, że mieszkam w domu z ogrodem, gdzie dzieci czują się bardzo dobrze i bardzo ten dom i ogród kochają i postanowiłam, że utrzymam ten dom dla nich tak długo jak tylko będę mogła. Dopiero w ewentualnej sytuacji kiedy nie będę miała już co im do garnka włożyć i dać jeść, to rozważę sprzedaż na pół z mężem i przeprowadzkę do mniejszego miasta do mieszkania po moich rodzicach (na razie oni tam mieszkają). Może Pan Bóg pomoże :-D już i tak pomógł, wyciągnął mnie z głębokiej studni nienawiści i daje taką miłość, której nie potrafi zaszkodzić żadne złe słowo ani czyn z zewnątrz.
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-31, 19:06   

Kochana ja zabezpieczenie alimentacyjne, na czas rozprawy miałam zaocznie, i otrzymałam taka kwotę o którą się, zwróciłam.Zrób na wszelki wypadek koszt utrzymania dziecka ,czyli ile wydajesz na jedzenie.środki czystości,szkoła lekarz ,utrzymanie domu światło ,woda gaz ,wakacje ,kieszonkowe dzieci telefon,odzież.Jeżeli na utrzymanie domu wydajesz m-cznie 500 to podziel to przez osoby które z Tobą mieszkają .tak samo zrób z wakacjami ,jeżeli wydałas 2000 zł do podziel je na 12 m=cy .Zyczę SPOKOJNYCH ŚWIĄT I JAK NAJWIĘCEJ ŁASK BOŻYCH
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4