Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje rady oraz modlitwy........
Autor Wiadomość
Aleksandra1001
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 19:01   

Dziewczyno, nie możemy przecież radzić Twojemu mężowi, jak on ma pracować nad sobą, bo jego tu nie ma.
Nie rezygnuj z forum, tylko czytaj ze zrozumieniem: masz pracować nad sobą, aby nauczyć się podejmować decyzje - jak nalepiej reagować na agresję męża, jak się bronić, co robić, gdy nic nie pomaga.
Masz prawo do życia bez strachu i w bezpieczeństwie - i bez poniżania.
Ale to Ty musisz podjąć decyzję, co zrobić, aby tak było.
To forum stoi na straży wierności i nierozerwalności małżeństwa. Nie uznaje rozwodów.
Ale w jednym przypadku dopuszcza separację - gdy zagrożone jest bezpieczeństwo i w inny sposób nie można obronić się przed przemocą.
To nie znaczy, że namawiam Cię na to - Ty sama musisz się zastanowić, czy jest szansa na przerwanie przemocy w Twojej rodzinie
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 19:39   

Karolina , przeanalizowałam Twój wątek od początku i Tobie proponuję to samo ..
zobacz co 03.01. pisała Ci Kinga . Zobacz na odpowiedzi i zaangażowanie kasi1 i Norberta . Popatrz na posty nałoga . Zobacz proszę co napisałam Ci 03.05. To jest pól roku Karolina.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-21, 09:44   

Karolino................. nie było i nie jest moim zamiarem namawianie Ciebie byś siedziała cicho i dawał soba pomiatać czy pozwalać na bicie.
Wróc do moich postów wyżej.
W każdym jest napisane:STOP przemocy.
Nikomu nie wolno znęcać sie,bić ,dręczyć,stosowac przemocy tak fizycznej jak i emocjaonalnej wobec drugiego człowieka.
Wiesz............w Twoim życiu jest tak jak jest............. a Ty chcesz by było inaczej....... lepiej...by nie było bicia,poniżania........ do tej pory robiłaś tak jak robiłaś.Jaki efekt????raczej mizerny.
Jak chcesz aby było inaczej u Twoim/Waszym małżeństwie to zacznij robić to samo,ale inaczej
Nie jesteś pierwsza,nie jesteś jedyna co sie obraża,czuję sie pokrzywdzona,rozżalona na mnie za mój styl pisania.
Ale -może to szorstkie,może dosadne-masz wybór........tkiwić w tym co jest lub zabrać sie za siebie.Pokocha csiebie dojrzała miłością,twarda miłością.Ta twarda miłośc to jest szanowanie siebie,szanowanie drugiego człowieka tak jak sznujesz siebie.
To że kochasz zmęża,że masz z nim dzieci nie daje mu prawa do tego by Cie krzywdził.

Ale jak Ty mu nie postawisz tamy,jak mu nie wytyczysz granic to on (agresor) nawet nie zdaje sobie sprawy że wjeżdza człogiem do Twojego ogródka.
Kryzys małżeński zaczyna sie od wadliwej komunikacji,od zatkanych kanałow komunikacji międzymałżńskiej.
Jak jest dobrze,to nawet nie zwracasz uwagi na to ż ecos takeigo jak komunikacja istnieje.
To tak jak z kanalizacją w domu.......jak czynna to nawet nie myślimy że istnieje.Dopiero jak sie zatka.....to śmierdzi.............. tak,kryzys śmierdzi.
[quote="Karolina12"]A GDZIE JEST NAPISANE ŻE MĄŻ MOŻE ZNĘCAĆ SIĘ NAD ŻONĄ A ONA MA SIEDZIEĆ CICHO? DLACZEGO CIĄGLE PISZECIE ŻE TO JA MAM PRACOWAĆ NAD SOBĄ A CO Z MOIM MĘŻEM ? ...... NO CÓŻ JEST AGRESOREM WIĘC TO JA MAM SIĘ Z TYM POGODZIĆ PRZECIEŻ TO JA NIE UMIEM Z NIM ROZMAWIAĆ ......... JA CIĄGLE SIĘ UCZĘ JAK PRZETRWAĆ KOLEJNY DZIEŃ...... PRZECIEŻ ŚLUBOWAŁAM PRAWDA?
A CO JA MAM ZROBIĆ? A JAK MYŚLISZ CO JA PRZEZ CZTERY LATA ROBIĘ NIC INNEGO JAK UCZĘ SIĘ ŻYĆ I ROZMAWIAĆ Z MOIM MĘŻEM TYLKO JEST JEDEN PROBLEM ON NIE CHCE :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: NIGDY SIĘ NIE WSTYDZIŁAM TEGO ŻE CZEGOŚ NIE UMIEM LUB NIE ROZUMIEM...................... ............... CHCIAŁAM ZAPYTAĆ JAK MOŻNA USUNĄĆ POSTY I CHCIAŁABYM ZREZYGNOWAĆ Z TEGO FORUM

Twoja wola............ możesz uciec z tego forum............. wtedy pozostaje wszystko tak jak było...................
Możesz zostać...................i jkieć sznsę zacząć robić coś w rodzinei inaczej.
Wybór jest Twój!!!!!!!!!!!!!!

Pogody Ducha
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-21, 12:49   

Karolino, moim zdaniem, jeśli Twój mąż nie zastosuje się do zaleceń lekarskich, czyli dalej będzie wzbraniał się przed zażywaniem stosownych leków (bo praca, bo prowadzenie auta...) - chyba nikłe szanse na poprawę sytuacji... Ta przemoc ma swoje źródło w chorobie.
A chronić siebie musisz. Takich zachowań nic nie usprawiedliwia, nawet choroba... Może masz wokół siebie jakieś życzliwe osoby (teściowa, czy ktoś inny z rodziny męża, z kim on utrzymuje kontakty, kogo lubi) które uświadomią Twojemu mężowi potrzebę leczenia - porozmawiaj z nimi (Tobie tego nie radzę).
Człowiek po wylewie funkcjonujący bez leków? To dziwne, ale przede wszystkim niebezpieczne dla niego samego :!:
Ostatnio zmieniony przez róża 2010-09-21, 12:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-21, 12:51   

Karolino...ehhhh na wstępie napisze to....spójrz dokładnie

wielkie litery ,pisane ciągiem...olbrzymie wykrzykniki-czy ??to jest twój stan emocjonalny.

Co może byc żródłem????....złośc,strach,bezsilność....W takim stanie Karolino nic nie zdziałasz...masz do niego prawo-ale on Cie niszczy....

Chcesz uciekać----z forum -dokąd??? czy ucieczka cos zmieni,poprawi....

Karolino ale możesz..i to dużo....na początek zatrzymać się,rozeznać położenie,uspokojić..i do przodu..w pozytywie mysli,z jakims sensem

A tym przodem jest...albo może być???

-jako pierwsze niebieska linia....wizyta Panów w mundurach w domu...
to jest pierwszy znak dla twego agresora STOP....jaki oznacza -nie wytrzymam więcej, dalej szukam wsparcia innych.

-po drugie twoja terapia dla osób będących oduzaleznionych od przemocy.

Karolina te terapie nauczą cię jak żyć,jakie sa wartości,co można zrobić,jak sobie pomóc.
Okreslic w jakim jestes położeniu i co dalej zrobić.

Potem znowu twoja działka WYBÓR..

-albo korzystam z przesłań terapi ,odzysku swej wartości i poznania swego sensu-wybieram ucieczke i wolnośc.(co jest najprostrze)
-albo w nowej mądrości problemu nadal kochając człowieka(bo to przecież nadal człowiek)-wiedząc i znając jego chorobę- mądrze pomagam mu wyjśc z tego.

To moze byc trudne ale musisz sobie zadac te pytania

-co dalej z małżenstwem???
-czy mam siłe i dam szanse temu człowiekowi????

Karolino co w tym wszystkim jest ważne??? ano to ....

wielkie poczucie skrzywdzenie jakie można odkryc w sobie będąc ofiara -ono jest tak wielkie że potrafi przesłonić oczy,a przesłona ta nieraz pozwala sie skupic tylko na sobie....będąc nieraz tego nieświadoma -stajesz się bardzo szybko egoistyczna i egocentryczna.

To nie krytyka Ciebie-tylko tak jest faktycznie.
Bo w normalnych warunkach,w normalnym zyciu zachodzi pytanie.
Jak człowiek kochający -moze zrobic cos takiego okrutnego drugiej osobie jezeli ja kocha.
Ano własnie kocha i krzywdzi
-czemu??? najprosciej napisać nie potrafi inaczej.

A o co chodzi w tym wszystkim Karolino??..jeżeli swymi czynami,swą postawą spowodujesz to ...że twój agresor podda sie terapiom.....a Ty nauczysz sie głośno mówić STOP,okreslać granice,wyrazać właściwie swe uczucia,żyć koło takiego człowieka w trakcie terapi.


Nie zapominaj nigdy że podjełas decyzję zawalczyć o wasz związek...mimo zwątpień,utraty nadzieji,braku poczucia wiary.

Bo dzien w jakim twój agresor zapragnie zmiany,zawalczenia o siebie,zmiany tego złego co w nim było.......

najbardziej zapragnie jednego-wiedzieć że nadal jest kochany ze ktos na niego liczy.

Widzisz Karolino??? skaładamy słowa przysięgi na dobre i na złe...w zdrowiu i chorobie...
łatwo te słowa nam się wypowiada..w dniu tak pięknym,tak radosnym-kiedy wszystko wkoło kwitnie.........

A kiedy zaczyna sie mrok,schody,trud-tak łatwo przychodzi nam dac drapaka.

Sztuka jest ZAPRZEĆ SIĘ...i nie dać sie złu........

Nikt nie mówi że to jest łatwe...to jest wielki trud,a i pamięc złego nieraz przytłacza.
Ale Karolino jest wiele zon jakie podejmuja ten trud.......i na koniec trudu w podziece od Boga otrzymuja normalnego wyleczonego chłopa.....

podejmiesz to wyzwanie????

Pogody Ducha
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 20:53   

Być może to są emocje.......... być może frustracja,złość ................ a może nienawiść............. a może bezradność......... bo jak mogę pomóc sobie i mężowi jeżeli on tego nie chce........... ślubowałam mu na dobre i na złe nie opuściłam go w chorobie............ panowie w mundurach bardzo się tego boję że będzie jeszcze gorzej........... przecież to uderzy w jego dumę i honor............. bicie poniżanie znęcanie psychiczne NIE bo dłużej tego nie wytrzymam............. pozostaje uciekać.......... czy mam siłę dalej walczyć o to małżeństwo? raczej nie....... głową muru nie przebiję.......... czy się go boję TAK! i to bardzo..... czy wiem na 100% co robić NIE.............

Wiem że nie powinnam tak pisać a nawet pomyśleć ale czasami żałuję że go ratowałam......... pragnę tylko jednego SPOKOJU ale w tym życiu raczej nie jest mi to dane............... czy ja go kocham nie wiem czy bardziej kocham czy nienawidzę

w jednym dniu mnie bije a na drugi dzień jak gdyby nic chce się kochać żadnego przepraszam nic po prostu uważa że przecież nic się nie stało.................... twierdzi że to ja wszystko zmyśliłam to ja jestem psychicznie chora i twierdzi że gdyby tylko chciał to mógłby pozbawić mnie praw rodzicielskich i zabrać mi dzieci..............................

ostatnio zauważył że wchodzę na to forum (na szczęście nie wie jaki mam nik) usłyszałam że powinnam częściej czytać bo dzięki temu forum bardziej głupieję a to jest na jego korzyść..............

sam nigdy nie zacznie się leczyć zmusić go nikt nie może.............. prośby nie pomagają
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-22, 21:18   

Karolina12 napisał/a:
sam nigdy nie zacznie się leczyć zmusić go nikt nie może.............. prośby nie pomagają

Witaj,
każdy chory, który zagraża sobie lub otoczeniu podlega przymusowemu leczeniu. Jeśli masz obiekcje co do tego to wystarczy,że podczas szarpaniny np. zniecierpliwiony sąsiad zadzwoni na policję i ten fakt może spowodować, że mąż zostanie skierowany na takie leczenie z urzędu ( są takie procedury wdrażane na skutek wniosku z policji lub pogotowia do sądu )
Jesli agresja zostanie stwierdzona przez funkcjonariuszy służby publicznej ( i będą przesłanki,że ma podłoże chorobowe-zaburzenia psychiczne na skutek przedawkowania leków lub ich braku )Ty nie bedziesz musiała niczego zgłaszać. Wszystko zależy od stanu zdrowia męża, gdy zostanie zaordyowana interwencja.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-23, 07:37   

Karolina12 napisał/a:
panowie w mundurach bardzo się tego boję że będzie jeszcze gorzej........... przecież to uderzy w jego dumę i honor.............


Karolino.............. przeczytaj uważnie to co piszesz................ to są same zaprzeczenia.Honor??duma??? jaki honor?jaka duma???to wunaturzenie tak honoru jak i dumy.
To jest chore.
Przemoc wobec żony,wobec kobiety,wobec człowieka.................. to jest wynaturzenie.
A Ty obawiasz się panów w mundurach........... to daj się bić,daj sie poniżać,gnębić.........
Karolina12 napisał/a:
sam nigdy nie zacznie się leczyć zmusić go nikt nie może.............. prośby nie pomagają


Karolino............ czy sądzisz że którykolwiek z ludzi uzależnionych sam z siebie zaczyna się leczyć z dysfunkcji?????
Może ułamek promila...................... tkwi w nałogu/dysfunkcji do czasu aż poziom bólu ,poziom negatywnych odczuć związanych z konsekwencjami trwania w dysfunkcji (biciu żony)nie przekroczy poziomu przyjemności z dysfunkcji( z bicia żony)
Kumasz??????
Wybór należy do Ciebie.Ty możesz mu podwyższyć mu dno wzywając policję,robiąc obdukcję,idą po pomoć i radę na niebieską linię
Tylko żeby Ci się chciało chcieć............

Wstyd????? przed czym????
Lęk???przed czym?????
Jak Cię pobije tak ż epowybija zeby,popodbija oczy,połamie ręce czy żebra............. wtedy nie będziesz sie już wstydzić i lękać????

Karolino................... Pogody Ducha w odwadze,Lęk ma wielkie oczy i tworzysz go samw swojej głowie.
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-23, 22:24   

Zaczęłam szukać stałej pracy mam nadzieję że niedługo mi się to uda a wtedy będę mogła się wyprowadzić może kiedy odejdę to mój mąż cokolwiek zrozumie........... a może powinnam wnieść o separację? sama nie wiem......wiem tylko jedno do puki nie znajdę stałej pracy i nie będę w stanie utrzymać dzieci nie mogę się wyprowadzić

W moim przypadku Stop to wyprowadzenie się ( tak mi się wydaje).............

Mój mąż jest bardzo lubiany i szanowany więc na pomoc najbliższych sąsiadów nie mam co liczyć ......... zostałam z tym wszystkim sama

Jak to możliwe że człowiek który twierdzi że kochał i nadal kocha potrafi tak ranić? a może to ja sama dla siebie stworzyłam mityczny obraz mojego męża? tyle w mojej głowie pytań bez odpowiedzi czasami patrząc na męża zastanawiam się czy ja go w ogóle znam? mam wrażenie że nie

Córcia była 3 dni na wycieczce wróciła dzisiaj pierwsze jej pytanie było czy wszystko jest w porządku wiem o co jej chodziło...... co ja mam jej odpowiadać na takie pytania? nie chcę jej wciągać we wszystko ale z drugiej strony ona przecież widzi co się dzieje nie wiem czy z córcią powinnam o tym rozmawiać? synek nie pyta chociaż na pewno też przeżywa
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-24, 07:27   

Karolina12 napisał/a:
W moim przypadku Stop to wyprowadzenie się ( tak mi się wydaje).............

Nie podejmuje się ważnych decyzji w amoku,w stanie silnego wzburzenia-chyba że jest zagrożenie życia.

Dostałaś wyżej wiele sugesti,nawet rad............... z którejś skorzystałaś?założyłas karte mężowi na niebieskiej lini??byłaś na policji? byłaś w poradni rodzinnej?u psychologa? przeczytałas jakaś książke z zakresu przemocy domowej?

Temty zastępcze............ praca na stałe(a jak jej nie znajdziesz to dasz sie zabić?)
wyprowadzka..................... dobra opinia męża wśród sasiadów
Karolina12 napisał/a:
Mój mąż jest bardzo lubiany i szanowany więc na pomoc najbliższych sąsiadów nie mam co liczyć ......... zostałam z tym wszystkim sama
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-24, 10:12   

Karolino .....Dzisiaj przeczytałąm twój post....
chciałam ci powiedzieć, że powinnaś zadziałać.... czyli jak tylko mąż spróbuje cię uderzyć czy szarpać powinnaś zgłościć to na policje, zadzwonić zaraz po, tylko tak żeby on o tm nie wiedzał bo może w tm momencie zrobić ci większą krzwde,
Ja ze swojego doświadczenia wiem że nie wolno dać się poniżać i krzwdzić. mój mąż jest alkoholikiem i też mnie uderzył nie raz, obraził, (ja również go obrażałam za co dostało mi się) ale wezwałam policje, pierwszy raz nie przyjechali bo powiedziałam że śpi i już nie awanturuje się, następnym razem wezwałam i już nie mówiłam że śpi tylko powiedziałam że mi groził "że zrobi mi ała" wtedy policja interweniowała, założyl mu niebieską kartę, i oddali go do Komisji na przmusowe leczenie, dostał wezwanie w tej sprawie.

On sam podjął się leczenia po 2 razach kiedy go nie wpóściłam do domu po pijaku, (oczwiście byłam z nim i podjełam również leczenie jako współuzależniona) kiedy wiedział że mam go zgłoszone na policje, już się od tej pory nie awanturował, bo stara się nie pić, przynajmniej tak często jak to robił.

Ja rónież nie umiem rozmawiać z męzem, też dużo mu zrzędzę, wpominam, narzekam. staram się tego nie robić, na siłę próbuję rozmawiać spokojnie na tle ile mogę, są to początki dlatego jeszcze nie ma u nas stabilizacji. ale o co mi chodzi: nie pozwól się krzwdzić i jak to mówi Nałóg......STOP przemocy, załóż mu niebieską kartę, ja to zrobiłam po kilku razach kiedy mnie uderzył, a ty czekasz na co??????
Nie tłumacz się tym że ma dobrą opinię wśród sąsiadów, oni z nim nie żyją tylko Ty.
i to od Ciebie zależy czy przestanie Cię poniżać
To że może ci odebrać dzieci, tego nie może zrobić, bo masz świadków na to że cię bił, poniżał, wyzywał( widziały to dzieci)
NIE DAJ SIĘ BIĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja też kocham męża ale nie pozwolę się bić

Pozdrawiam gorąco
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-24, 12:23   

Cytat:
Jak to możliwe że człowiek który twierdzi że kochał i nadal kocha potrafi tak ranić?

Wygodnie jest rozładować napięcie na drugiej osobie, zwłaszcza wtedy, kiedy jest 100% pewność, że konsekwencji nie będzie... To poczucie bezkarności jest powodem przekraczania granic. Karolino, pora coś z tym zrobić. Moim zdaniem - zgłoś sprawę na policję i poproś o założenie niebieskiej karty, a przy kolejnej awanturze wezwij policję - bez wahania. Tylko tak możesz skutecznie 'ostudzić' męża, a da się ostudzić :-) Twardy osobnik, więc i działanie musi być twarde.
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-29, 22:32   

Przeczytałam wszystkie posty jeszcze raz...... nie wiem czy moje wnioski są trafne ale chyba za bardzo staram się usprawiedliwiać męża (że wszystko co robi to skutek jego przebytej choroby) a i siebie zaczęłam usprawiedliwiać ( brak pracy , mieszkania itd.)...... fakt że gdy we wszystkim przytakuję mężowi to jest w miarę ok ale chyba nie tak powinno być?..... ja też mam swoje zdanie....... nie wiem czy można to nazwać pierwszym krokiem ale odważyłam się i opowiedziałam o wszystkim bratu mojego męża ( na teściową nie mogę liczyć) co prawda nie do końca mi uwierzył ale wiem że dzwonił do męża co mu mówił nie wiem....... co prawda wysłuchałam później że " jakim prawem oczerniam Go przed rodziną że jestem psychicznie chora i wymyślam różne historie " ale na słowach się skończyło...... modlę się abym miała siłę jeżeli jeszcze kiedykolwiek podniesie na mnie rękę zadzwonić na policję ( mąż uważa że i tak tego nie zrobię) wpisałam sobie do telefonu numer policji bo boję się że jeżeli będę zdenerwowana to zapomnę........ ciągle dźwięczą mi w uszach słowa pieśni którą usłyszałam w Dębowcu..... To Matka ukoić może twe serce, przytulić tak mocno jak tuli Jezusa........ chyba dzięki tym słowom dotarło do mnie że bardzo potrzebuję opieki Matki Bożej
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-30, 07:07   

Potrzebujesz opieki matki Bożej.....fakt.
ale jest taka stara prawda ś.Augustyna i ś.Loyoli ale i zasada benedyktyńska: pracuj tak jakby wszystko zależało od ciebie,a módl się tak jakby wszystko zależało od Boga.
Poza tym Pan Bóg najbardziej i nachetniej pomaga tym co sobie sami chcą pomóc.
Karolina12 napisał/a:
ja też mam swoje zdanie....... nie wiem czy można to nazwać pierwszym krokiem ale odważyłam się i opowiedziałam o wszystkim bratu mojego męża


To ważne co zrobiłaś.
Przemocowcom bardzo zależy by ich przemoc była stosowana w tajemnicy,by na zewnątrz byli posytrzegani jako OK ludzie.

Karolina12 napisał/a:
co prawda wysłuchałam później że " jakim prawem oczerniam Go przed rodziną że jestem psychicznie chora i wymyślam różne historie " ale na słowach się skończyło......


Jakim prawem??? prawem do samoobrony,do szacunku,do godnego życia.
To ż ekochasz męża nie daje mu prawa by Cie krzywdził,by Cię bił i poniżał.
Czy jak Cie bije to uważa sie za zdrowego??? czy bicie żony jest normą?czy np.gdyby jego przełożony walnął by go w twarz..........to by sobie na to pozwalał?czy poleciał by do sądu,na policję????
Karolina12 napisał/a:
Przeczytałam wszystkie posty jeszcze raz...... nie wiem czy moje wnioski są trafne ale chyba za bardzo staram się usprawiedliwiać męża


Nic nie usprawiedliwia przemocy,bicia,poniżania........NIC.
więc i Ty go nie usprawiedliwiaj i nie tłumacz.
Ale też nie prowokuj,nie zrzędż,nie bądż bluszczem,zołzą.


Pogody Ducha

[ Dodano: 2010-09-30, 08:09 ]
a juz chciałaś się obrazić i uciec z forum................Karolino, prawda o nas jest często gorzka jak lekarstwo,ale to lekarstwo(prawda) mimo że gorzkie to dusze leczy
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8