Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje rady oraz modlitwy........
Autor Wiadomość
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-28, 10:07   

Karolino, cieszy mnie to, co piszesz :-D
Nie ustawaj w pracy nad sobą, nad małżeństwem...
Wszystkiego dobrego dla Waszej Rodziny :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-28, 16:20   

Karolina........samo się nie naprawi.Nie ma takiej obcji..
Jak nie pójdziecie ,jak Ty nie pójdziesz na terapię to (obym sie mylił) przemoc wróci............ i to z większą siłą..............
Bo taka jest natura dysfunkcji................... są nawroty.
Pamiętaj o tym...............wybór należy do Ciebie
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-28, 22:36   

Zdaję sobie sprawę że to dopiero początek i bardzo długa droga przed nami wiem też że powinnam chodzić na terapię ale myślałam iż uda mi się namówić męża na wspólną terapię może gdy będę cierpliwa to w końcu uda mi się to osiągnąć chcę w to wierzyć

nałóg napisał/a:
Bo taka jest natura dysfunkcji................... są nawroty.


Wiem że to wszystko może wrócić i bardzo się tego boję........... to nie jest tak że teraz uważam iż nic złego się nie stanie ale bardzo chcę wierzyć że jesteśmy na dobrej drodze.......
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-29, 09:35   

Karolina12 napisał/a:
wiem też że powinnam chodzić na terapię ale myślałam iż uda mi się namówić męża na wspólną terapię

Karolino... dla Twojego dobra, weź pod uwagę sugestie Nałoga... On dokładnie wie, o czym pisze...
Nie uzależniaj swojej terapii i własnej pracy nad sobą, od tego, czy mąż zechce pójść na terapię...
On ma swoją działkę do zrobienia, Ty swoją...
Bardzo bym nie chciała, żebyś za parę tygodni czy miesięcy napisała, to, co ostatnio Antonina15...
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-15, 00:08   

Dawno mnie tu nie było i już miałam taką cichą nadzieję że jeżeli tu wejdę to po to aby podzielić się dobrymi nowinami niestety tak nie jest.................... zaczęło się wszystko odnowa :!: dopóki mój mąż chodził na terapię (przez 3 miesiące) było dobrze ale teraz nie chodzi i znów zaczęło się piekło, znów mnie bije , popycha , przezywa itd. we wrześniu miałam imieniny nie dość że nie złożył mi życzeń to jeszcze dostałam w twarz bo powiedziałam mu że jest przykro iż nie pamięta o moich imieninach, dzisiaj też mnie uderzył widziała to córcia i zaczęła krzyczeć na męża a potem chciała go uderzyć powiedziałam jej że niewolno jej tego robić a ona podeszła do męża i powiedziała że przykład idzie z góry i jak jemu wolno bić mnie yo i ona ma prawo bić jego jestem załamana tym co zobaczyłam ( córcia ma 12 lat) co ja mam robić :?: ja już nie mam siły walczyć :roll: na co muszą patrzeć moje dzieci :?: czy jest jeszcze sens ratować to małżeństwo :?: chodzę na terapię sama ale to niewiele pomaga bo w domu mam terror
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-15, 08:31   

Karolina...............STOP przemocy
Policja,prokurator...natychmiast.
Chyba ż ejesteś masochistka uwielbiająca byc poniżaną,bitą...........kobieto............. trzymaj język na wodzy ale nie pozwalaj sobie na przemoc
Jak tak można............ przyzwalać na przemoc.
Dostajesz w twarz............ Ty ,matka dzieciom,kobieta,człowiek...........bita w twarz .
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-15, 14:06   

Nie jestem masochistką może faktycznie nie powinnam była mówić mężowi o tym że zapomniał o moich imieninach ale mi było po prostu przykro ..... wiem że powinnam coś zrobić ale boję się że że nie będę w stanie zapewnić dzieciom podstawy życia ponieważ nie pracuję, pracuje tylko mąż bardzo boję się o dzieci....... myślałam żeby uciec ale nie mam gdzie córcia chodzi do 6 klasy i nie chciałabym teraz zmieniać jej szkoły jestem u kresu sił zdaję sobie sprawę że nikt za mnie nie podejmie decyzji tylko która z nich jest dobra :?: nie wiem
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-15, 15:41   

Ta o STOP przemocy

[ Dodano: 2010-09-15, 15:50 ]
Kobiety - w podobnych Tobie stanach- podświadomie wywołują swoimi gadkami,wypominaniem,wpędzaniem w poczucie winy partnera agresję.
Jest to ich reakcja na poczucie wstydu,na poczucie winy .
Twoja postawa z wypominaniem tego że zapomniał/lub nie chciał pamiętać ,o imieninach była postawą biernoagresywną.Zapewne nieświadmie,ale chciałaś go upokorzyć,zmusić do refleksji....może do tego aby uznał swoja winę.
a on sie bronił .................więc obronił się waleniem po twarzy .

Inaczej pewnie nie umie........albo nie chce.

Zadbaj o siebie,zadbaj o ważenie słów,zadbaj o nauczenie sie zwarcania do agresywnego męża w bezpieczny sposób.

Takim poradnikiem może być książak Faber i Menzlis z cyklu :"Jak mówić by nas dzieci słuchały,jak mówić by do nas mówiły"

Tytuł nie dla Ciebie????? tak,to o realcjach z dziećmi......ale czy Ty,czy Twój mąż jesteście dojrzali całkowicie???

Polecam.....warto nauczyć sie jak mówić do partnera...szczególnie do agresora.............
Wybór nalezy do Ciebie
 
     
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-15, 17:20   

Własnie jestem w trakcie czytania tej ksiażki i rzeczywiscie super uczy jak mamy zachowywać się w podobnych sytuacjach jak w twoim Karolino i nie tylko...
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-19, 22:05   

Dopiero dzisiaj mogłam usiąść do komputera..... rozumiem że to moja wina ponieważ nie potrafię rozmawiać z mężem :-( ale ja na niego nie krzyczałam było mi po prostu przykro jak dzieci mają mnie szanować jeżeli własny mąż nie potrafi teraz udaje że nic się nie stało a ja nie potrafię się do niego przytulić bo prawda jest taka że nigdy nie wiem co mnie czeka za godzinę, dzień....... czy naprawdę są tylko dwa wyjścia :?: odejść albo praktycznie się nie odzywać :?: może gdyby rozpoczął terapię i zakończył byłoby inaczej........ czy ja mogę w ogóle się do męża odzywać :?: zresztą macie to mój problem sama muszę go rozwiązać jak nie wiem....... chyba powinnam zaśpiewać sobie ....... " to już jest koniec nie ma już nic....."
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 16:38   

Karolina.....czy Ty nie manipulujesz sobą ?pisząc:
Karolina12 napisał/a:
. rozumiem że to moja wina ponieważ nie potrafię rozmawiać z mężem


a potrafisz?a mąż potrafi? sądzisz że to "potrafienie" to bierze sie tak znikąd??? poprostu trzeba pracy,nauki by mówić nie raniąc.
Małznstwo,komunikacja małeńska to nie kurs prawa jazdy(a pro po: kurs prawa jazdy trwa dłużej jak przygotowanie do małżeństwa i kończy sie ciężkim egzaminem) ,a nauki przedmałżeńskie są dla niektórych młodych i przyszłych małżonków przykrym obowiązkiem do odfajkowania.

Karolino.................. nie jest poniżające nie wiedzieć,nie umieć.........poniżające jest świadomie trwać w niewiedzy.
A zamiast tego fragmentu:
Karolina12 napisał/a:
chyba powinnam zaśpiewać sobie ....... " to już jest koniec nie ma już nic....."

może warto możliwie szybko uczyć się komunikacji,szacunku siebie i partnera,miłości do siebie-kochania twardą miłością siebie i męża,dzieci..............
Jak sądzisz???

Pogody Ducha
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 19:11   

A GDZIE JEST NAPISANE ŻE MĄŻ MOŻE ZNĘCAĆ SIĘ NAD ŻONĄ A ONA MA SIEDZIEĆ CICHO? DLACZEGO CIĄGLE PISZECIE ŻE TO JA MAM PRACOWAĆ NAD SOBĄ A CO Z MOIM MĘŻEM ? ...... NO CÓŻ JEST AGRESOREM WIĘC TO JA MAM SIĘ Z TYM POGODZIĆ PRZECIEŻ TO JA NIE UMIEM Z NIM ROZMAWIAĆ ......... JA CIĄGLE SIĘ UCZĘ JAK PRZETRWAĆ KOLEJNY DZIEŃ...... PRZECIEŻ ŚLUBOWAŁAM PRAWDA?
A CO JA MAM ZROBIĆ? A JAK MYŚLISZ CO JA PRZEZ CZTERY LATA ROBIĘ NIC INNEGO JAK UCZĘ SIĘ ŻYĆ I ROZMAWIAĆ Z MOIM MĘŻEM TYLKO JEST JEDEN PROBLEM ON NIE CHCE :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: NIGDY SIĘ NIE WSTYDZIŁAM TEGO ŻE CZEGOŚ NIE UMIEM LUB NIE ROZUMIEM...................... ............... CHCIAŁAM ZAPYTAĆ JAK MOŻNA USUNĄĆ POSTY I CHCIAŁABYM ZREZYGNOWAĆ Z TEGO FORUM
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 19:48   

Karolino, spokojnie :-) Czasami na forum rozmawiamy tak, jakby wszyscy już coś tam widzieli, i wystarczy rzucić hasło twarda miłość, a już wiadomo o co chodzi. A tak nie jest. Nie zrozumieliście się oboje. Nałóg nie zrozumiał, że Ty sobą nie manipulujesz (ja tego tak nie odczytałam np.), a Ty nie zrozumiałaś nałoga, o co mu chodzi z tą nauką komunikacji i twardą miłością. Ale właśnie tu po to jesteśmy - aby uczyć się komunikacji między innymi.
Co do męża agresora, i komunikacji z nim. Twarda miłość polega na tym, aby wyrobić sobie taką postawę która mówi mężowi i całemu światu dookoła - NIE WOLNO MNIE KRZYWDZIĆ! Postawa taka powinna być czytelna dla wszystkich, spójna (w mowie i w czynie), oraz nieagresywna. Chodzi o postawienie granic agresji - stanowcze, ale właśnie chodzi o STOP, a nie o agresję (bierną nawet), bo to właśnie jako odzew dostaje agresję.
Mężowi agresorowi nie wolno Ciebie krzywdzić. Ale władna jesteś zrobić to tylko Ty. Postawa "STOP Przemocy", niebieska linia, jak trzeba - separacja. A wszystko - bez agresji, za to z miłością. "Kocham Cię mężu, ale nie pozwolę Ci się krzywdzić. Bo jestem człowiekiem godnym szacunku, WIEM to, i dlatego mówię STOP"
Pozdrawiam Cię Karolino, z Panem Bogiem! :-)
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2010-09-20, 19:50   

A dlaczego chcesz rezygnowac tylko dlatego ,ze powiedziano ,ze powinnas też popracowac nad sobą.
wiesz ja kiedyś weszłam na forum i podobnie jak wielu zaczełam jai ten mój mąz wstrętny ,niedobry ile krzywdy mi zrobił- fakt pozostał faktem ale obok tego faktu na szczęście zobaczyłam swoją stronę,bo medal ma dwie strony.To sztuka przyjąć od kogos rady typu - pracuj nad sobą a męża zostaw w spokoju- trzeba dojrzec ,ja na szczęście z pomoca Boga dojrzałam.wiele się u mnie nie zmianiło akle ja zmieniam siebie i dzis cieszę się ,że potrafie wiele spraw rozwiązać inaczejmspokojniej ,mądrzej bez narzucania i tupania ......... bo ja chcę a ty musisz i tu mnie uświadomiono ,że nikt z nas nic nie musi,mamy wolną wolę i od nas zależy jak chcemy żyć.Ty tez nic nie musisz-prawda asztuka polega na tym abyś chciała.
Nikt nie radzi ci przecież tego abyś pozwalała się niszczyć- działaj,broń się jak cię atakuja ale również pracuj nad sobą,stawianie granic mężowi to tez praca.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10