Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje rady oraz modlitwy........
Autor Wiadomość
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 09:27   Potrzebuje rady oraz modlitwy........

Szczęść Boże

Długo się zastanawiałam czy napisać ale sama już sobie nie radzę, nie jest łatwo pisać o sobie , swojej rodzinie, nie wiem od czego zacząć chyba od początku. Jestem mężatką od 14 lat mam 2 dzieci , kiedyś byliśmy szczęśliwą rodziną a teraz....... Mój mąż cztery lata temu miał wylew byłam przerażona błagałam Boga aby wyzdrowiał i Bóg mnie wysłuchał powiecie że powinnam być szczęśliwa i byłam ale do czasu.Mąż bardzo się zmienił bije mnie,wyzywa , poniża w towarzystwie. Ja wiem że po wylewie czasami nie myśli ale ja już nie mogę sobie z tym poradzić.Cokolwiek zrobię lub powiem to jest źle. Mąż wrócił do pracy myślałam że coś się zmieni że praca którą bardzo lubi da mu radość niestety nic się nie zmieniło.Próbowałam namówić męża na terapię ale on nie chce. Potrafi mnie bić przy dzieciach one na to wszystko patrzą . Jestem praktykującą katoliczką mam ślub kościelny. Nie wiem w jaki sposób ratować nasze małżeństwo :?: Czy w ogóle powinnam ratować jeżeli mój mąż nie chce :?: Czy mimo tego co przeżywam powinnam trwać w tym związku :?:
Jakby tego wszystkiego było mało 1.5 roku temu miałam obrzęk mózgu w rozpoznaniu mam wpisane Rzekomy guz mózgu - przez tą chorobę mam słabszą prawą stronę czasami mam problemy z różnymi pracami, w tym momencie nie pracuję. Mąż uważa że udaję a ja naprawdę mam zawroty głowy bóle , bardzo chciałabym iść do pracy ale nie mogę. Przed chorobę pracowałam jako sprzedawca teraz nie wolno mi dźwigać więc do tej pracy wrócić nie mogę. Jakie to dziwne- mąż po wylewie wyszedł praktycznie bez szwanku , pamiętam jak Ordynator mówił mi tu cytuję " ja jako lekarz o cudach mówić nie mogę ale jako człowiek wieżę że to był cud bo mąż nie miał prawa z tego wyjść a w najlepszym wypadku powinien być sparaliżowany " a On fizycznie jest całkiem sprawny. A mi na początku mówiono że to nic poważnego a jednak okazało się że nie do końca.
Błagam doradźcie co powinnam zrobić
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 09:42   

Witaj, Karolino!

Karolina12 napisał/a:
Nie wiem w jaki sposób ratować nasze małżeństwo :?: Czy w ogóle powinnam ratować jeżeli mój mąż nie chce :?: Czy mimo tego co przeżywam powinnam trwać w tym związku :?:

Czy oprócz agresji jest coś jeszcze? W jakim sensie - mąż nie chce ratować małżeństwa?
Czy mąż jest wciąż pod opieką neurologa? Czy neurolog wie o tych zmianach w jego zachowaniu?
Tę agresję na pewno trzeba zatrzymać, jest trochę mechanizmów pomagających w tym, choćby Niebieska Linia.
Zajrzyj tu: http://www.kryzys.org/vie...niebieska+linia - adresy, namiary, audycje do przesłuchania... Na pewno znajdziesz coś, jakiś punkt zaczepienia, od którego należy zacząć działanie
Wspomnę Cię w modlitwie, trzymaj się! :-)
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 10:02   

Tak mąż jest pod opieka neurologa tego samego co i ja, rozmawiałam z lekarzem powiedziałam mu o zmianach zachowania męża lekarz przepisał tabletki uspakajające ale mąż nie chce ich brać bo twierdzi ze po nich nie może prowadzić samochodu. Mąż nie chce iść ze mną do poradni rodzinnej sam też nie , próbuję z nim rozmawiać ale on nie chce. Powiedział że powinnam mu być wdzięczna bo gdyby nie On to nie mielibyśmy za co żyć wiem że to prawda ale przecież dawniej rozmawialiśmy o wszystkim nie mieliśmy przed sobą tajemnic teraz nie rozmawiamy.Bardzo kocham męża i nie chciałabym aby to małżeństwo się rozleciało. Tylko że jakiekolwiek moje próby spełzają na niczym , mąż twierdzi że On jest w porządku a jeżeli mi nie odpowiada to co robi to mogę się wynosić
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 11:13   

Karolino, czy próbowałaś już ubiegać się o rentę dla siebie w ZUS? Skoro wcześniej pracowałaś, a nie minęło od tej pory bodajże 1,5 roku i w ciągu ostatnich 10-ciu lat miałaś pięć lat składkowych, czyli takich, kiedy do ZUS-u była odprowadzana składka emerytalno-rentowa - może miałabyś szansę... A jeśli nie, to postaraj się przynajmniej o uzyskanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności (takie komisje działają przy MOPS), które pozwoliłoby Ci na podjęcie lżejszej pracy w z-dzie chronionym.
Rzeczywiście, problem ogromny, kiedy chory nie chce przyjmować leków... A może mąż podjął zbyt ciężką pracę, taką trochę ponad swoje możliwości i to skutkuje agresją? Jakkolwiek by nie było nie możesz mu pozwolić na dalsze poniżanie Ciebie. Ani fakt, że nie pracujesz, ani cokolwiek innego nie może być usprawiedliwieniem dla poczynań małżonka. Powiedz kategoryczne STOP! Zacznij działać.
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 11:21   

Ta agresja może być spowodowana uszkodzeniem mózgu po wylewie, ale to oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia zachowań Twojego męża . Nie ma prawa stosować przemocy wobec Ciebie, a to co robi to przemoc. W wielu miejscach są punkty konsultacyjne dla ofiar przemocy domowej, tak powiedzą Ci jak się bronić i co zrobić.
Będę o Tobie pamiętać w modlitwie.
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 11:45   

Renty niestety nie dostanę bo okazało się iż pracodawca mimo iż podpisałam z nim umowę nie zgłosił mnie do ZUS mam umiarkowany stopień niepełnosprawności ale jakoś do tej pory nie udało mi się znaleźć pracy
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 15:14   

Karolina12,
W sprawach pracy, jeśli masz podpisaną umowę a pracodawca nie zgłosił Cię do Zus to oprócz wystąpienia do Sądu Pracy o uznanie czasu składkowego, Urzędu Skarbowego o naliczenie i opłacenie za Ciebie podatku dochodowego masz moralny obowiązek zgłosić to to Inspekcji Pracy, bo taki pracodawca oszukuje i żeruje na pracy innych.
W sprawach domowej przemocy linki podała Ci już Nirwanna, a w sprawach małżeńskich napiszę tak.
W przypadkach nagłych , gdy następuje utrata świadomości lub planowych operacjach przy użyciu środków wyłączających władze rozumu istnieje realne zagrożenie ze strony Złego Ducha, że przypuści atak i zdobędzie wpływ na postępowanie człowieka.
Dlatego osoby wierzące przed takimi planowymi zabiegami przyjmują Sakrament Chorych lub w przypadkach nagłych po zabiegu. Chroni On nas przed skutkami możliwego ataku duchowego i powierza w ręce Opatrzności Bożej. Dla praktykującego chrześcjanina wszelka mozliwość oddania sie pod Boża opiekę jest okazją wyznania wiary oraz zabezpieczenia przed niepożądanym wpływem duchowym.
Jesli w wypadku Twojego męża na tym polu wystąpiły jakieś braki to poza możliwością uszkodzenia mózgu, który objawia się agresja wystepuje realna potrzeba nawrócenia i powrotu do intensywnego życia sakramentalnego.
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 17:27   

Mój mąż w szpitalu dostał namaszczenie chorych. A jeżeli chodzi o pracodawcę to mam związane ręce ponieważ okazało się że na umowie nie jest podpis pracodawcy a on twierdzi że nigdy u niego nie pracowałam jest moje słowo przeciwko jego słowu. A tą umowę którą mam to mogę wyrzucić podejrzewam iż ktoś z rodziny podpisał tą umowę ale nie mam jak udowodnić.

To prawda że ja rozchorowałam się jakieś 2.5 roku po chorobie męża. Napisałam że ratowałam męża za wszelką cenę i nie widzę w tym nic złego podejrzewam że każda kobieta kochająca na moim miejscu zrobiłaby to samo, a pisząc że ratowałam za wszelką cenę miałam na myśli to iż szukałam pieniądze na jego rehabilitację wiem że gdyby Bóg chciał mi Go zabrać to nie przeżyłby tego wylewu.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-01, 17:50   

Karolina12,
Czegos tu nie rozumiem.
Po podpisaniu umowy , jakaby nie była co miesiąc trzeba otrzymać od pracodawcy dokumenty dotyczące składki Zusu , podpisać liste płac, otrzymać potwierdzenie wypłaty. Nie podstemplowałaś książeczki z ubezpieczalni? Nieważne kto podpisał umowę jeśli jest na niej pieczątka. Nie masz obowiązku sprawdzania prawdziwości podpisu, przecież pieczątki nie wycięłaś z ziemniaka. Ponadto są inni , którzy Cie widzieli w pracy.

Co do duchowości to skoro wszystko było ok, to nie ma powodu się martwić, a teraz jak wyglądają Jego relacje z Bogiem? Agresja nawet wynikająca z choroby nie jest akceptowana przez Stwórcę.
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-02, 09:27   

Ja sama nie do końca rozumiem z tego co mówił prawnik to ciężko będzie udowodnić . Listę płac owszem podpisywałam książeczkę podbijałam ale zawsze kiedy chciałam podbić książeczkę to szefostwo zabierało ją i dostawałam dopiero na drugi dzień na książeczce jest ten sam podpis jak i na umowie. Potwierdzenia wpłaty nie dostawałam wiem jak to wygląda że jestem totalną idiotką tak dać się zrobić. Szefostwo zaprzecza abym kiedykolwiek tam pracowała,nie wiem noże wszystkie papiery które podpisywałam były fałszywe Prawnik u którego byłam tak mi zasugerował , może to prawda :?: nie wiem , wiem tylko że zostałam na lodzie.

Jeżeli chodzi o męża to teraz jest różnie owszem do kościoła chodzi ale z modlitwą w domu jest gorzej próbuję z Nim o tym rozmawiać ale jakoś mi nie wychodzi. Próbowałam namówić męża na wizytę w poradni rodzinnej ale on nie chce to co ja mam robić :?:
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-02, 09:47   

Karolino... jak długo tam pracowałaś?
Czy praca, którą wykonywałaś, wymagała od Ciebie składania podpisów na jakichś dokumentach, np. f-rach, zleceniach...?
Czy dostałaś świadectwo pracy po odejściu?
Czy dostałaś kiedykolwiek PIT-11, na podstawie którego powinnaś się rozliczyć z urzędem skarbowym?
 
     
Karolina12
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-02, 11:05   

Ja w tym zakładzie pracowałam 9 miesięcy. Świadectwa pracy nie dostałam , PIT 11 też nie. Byłam w tym sklepie jako kasjerka żadnych podpisów nie składałam na fakturach itp. dokumentach , podpisy mogła składać tylko właścicielka i jej mąż. Oprócz tego że byłam kasjerką to jeszcze na mojej głowie było robienie zamówień. Wiem że to wszystko jest bardzo zagmatwane. Zanim zaczęłam pracę w tym sklepie to nie pracowałam ok. 7 miesięcy, gdyby nie tak duża przerwa między jedną pracą a drugą może dostałabym rentę, a tak to niestety nie mam nic. Całe szczęście że mąż w dniu kiedy pojechałam do szpitala sprawdził a ZUS czy jestem zgłoszona( i tak dowiedziałam się ze nie) więc szybko przepisał mnie na swoje ubezpieczenie inaczej do końca życia nie wypłaciłabym się z pobytu w szpitalu.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-02, 12:27   

Karolina12,
Nie ważne kto podpisywał Ci dokumenty. Masz pieczątkę. Jeśli adres i inne dane się zgadzają to podpisać mogła córka sąsiadki, albo prawdziwy właściciel firmy. Kierownik nie musi nim być.
Poza tym Inspekcja Pracy radzi sobie z wiekszymi matactwami. Zgłoś sprawę, bo ich raport może być dla Ciebie podstawą do złożenia pozwu w sądzie pracy.

----------------------


W sprawie męża porozmawiaj ze swom proboszczem, powiedz jak wygląda sprawa i może porusz ja podczas wizyty kolędowej- nie wiem czy u Ciebie już była. W mojej parafii jeszcze się odbywa. A jeśli już ksiądz był to może proboszcz bedzie miał jakiś inny pomysł na rozmowę małżeńską lub indywidualną. Sprubój.

Od siebie mogę napisać Ci tak:
W przypadkach gdy małżonkom trudno sie porozumieć to Ty w modlitwie indywidualnej powołaj sie na, udzielona Ci w Sakramencie Małżeństwa władzę duchową i módl sie o uzdrowienie serca, sumienia i ciała dla męża oraz poprawę relacji małżeńskich.
Możesz modlić sie modlitwą przebaczenia np. :
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4685
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-02, 22:03   

kinga2 napisał/a:
Nie ważne kto podpisywał Ci dokumenty. Masz pieczątkę. Jeśli adres i inne dane się zgadzają to podpisać mogła córka sąsiadki, albo prawdziwy właściciel firmy. Kierownik nie musi nim być.
Poza tym Inspekcja Pracy radzi sobie z wiekszymi matactwami. Zgłoś sprawę, bo ich raport może być dla Ciebie podstawą do złożenia pozwu w sądzie pracy.


to wszystko prawda...
9 miesięcy to dość długi czas, myślę, ze gdybyś sie postarała, to pewnie udałoby Ci się znaleźć osoby gotowe poświadczyć, że tam pracowałaś... jacyś klienci pewnie Cię zapamiętali...
Niepokoi mnie tylko jedna rzecz...
Skoro nie dostałaś pit-11, to w jaki sposób rozliczyłaś się z urzędem skarbowym z dochodów uzyskanych w tym sklepie... czy w ogóle jakoś je wykazałaś?
Bo jeśli dobrze wyczytałam w Twoich postach, to rzecz nie dotyczy roku 2009, ale wcześniejszych, za które powinnaś była się dawno rozliczyć...
Myślę, że warto to wziąć pod uwagę...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9