Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
UWIERZCIE W KONIEC ŚWIATA
Autor Wiadomość
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 15:14   UWIERZCIE W KONIEC ŚWIATA

W maju 2009 roku podczas mszy świętej, tuż przed komunią, ojciec Joachim Badeni usłyszał głos od Boga. Miał przypomnieć współczesnym ludziom o końcu świata, o Apokalipsie, która niebawem nadejdzie. Uwierzcie w koniec świata! to książka-wezwanie, ostatnie proroctwo charyzmatycznego dominikanina.

Powodzie, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów. Kto z nas nie zastanawiał się, czy to nie zapowiedź czasów ostatecznych i powtórnego przyjścia Chrystusa? O końcu świata i o tym, jak można się do niego przygotować, o swoich mistycznych wizjach, diabelskich pokusach, Antychryście i największych grzechach Kościoła ojciec Badeni opowiada Judycie Syrek. To ostatnia książka zakonnika, który w marcu 2010 roku zmarł w opinii świętości.

„Ta książka jest niebezpieczna, gwałtowna, dla niektórych - co ja mówię, dla wszystkich! - boleśnie dotkliwa.”


wydał znak, więcej pod tym linkiem:


http://www.znak.com.pl/ka...ec_%C5%9Bwiata!
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 19:18   

właśnie czytam.....za usilną namową Lili :)))
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 21:07   

Świetna książka!

Znalazłem taki fragment:

To jak uwierzyć w siłę miłości? W to, że miłość może najtwardsze serca skruszyć?

Czy można wymusić miłość? Nie można. Miłość jest aktem woli. W jaki sposób istnienie miłości łączy się z wolą przyjęcia jej, to tajemnica, tego nie wiemy [...] Rozwój życia wewnętrznego powinien prowadzić do widzenia Tego, do którego człowiek się modli. Tak samo jest z miłością. Może opierać się na definicji, ale istnienie miłości to coś zupełnie innego.

Może Ojciec wyjaśnić, co to jest to "coś innego"?

Pojęcie jest abstrakcją, a istnienie to konkret. Miłość żony do męża jest pojęciem. Ale to pojęcie musi być sprawdzone, ukonkretnione. Żona powinna siebie zapytać: "Czy istnieje we mnie ta miłość? Skoro tak, czy potrafię wybaczyć?". Miłość jest aktywna i nie jest tylko pojęciem, miłość jest czynem.

Przeciętna żona Kowalskiego wierzy, tak po prostu, że jej miłość zwycięży i Kowalski się nawróci.

Może zawsze mieć nadzieję, że się nawróci.

Pan Bóg jej w tym pomoże? Może zmienić jego wolę?

Pomoże, ale nie zniewoli jej męża. Da mu zastrzyk miłości. Pan Bóg proponuje człowiekowi miłość, ale on sam musi zdecydować, czy chce ją przyjąć.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-30, 21:48   

Recenzje:

To groźna książka. Groźna, tak jak potrafiły być groźne dla Narodu Wybranego słowa proroków Starego Testamentu. I nie jest to porównanie przypadkowe.

Ta książka jest proroctwem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ojciec Joachim Badeni, niespełna rok przed swoją śmiercią, otrzymał (sam tak o tym mówił) polecenie stworzenia książki o Paruzji. I zrobił to, mimo że dla Judyty Syrek, współautorki, którą o. Badeni zmusił w istocie do zajęcia się sprawą, temat z początku wydał się nieciekawy i nieszczególnie chwytliwy.

Powstała w ten sposób niewielka książeczka pt. „Uwierzcie w koniec świata. Współczesne proroctwo o powtórnym przyjściu Chrystusa”, wydana właśnie przez wydawnictwo Znak. Książeczka, która jeśli zostanie przeczytana - ma moc zmiany życia. Nie tylko jednostkowego. I przez to jest groźna!

To nie może tak dalej gnić!

Proroctwo w tytule (dokładnie w podtytule) nie ma nic wspólnego ze współczesnymi rozumieniami tego terminu. Ojciec Badeni nie próbuje nawet „przewidywać”, kiedy nadejdzie koniec świata i nastąpi powtórne przyjście Chrystusa. Dla niego wszystkie przewidywania, terminy, analizy są zafałszowaniem prawdziwego proroctwa, które ma nam przypomnieć nie tyle o tym, kiedy nadejdzie koniec, ile to, co on naprawdę znaczy.

I tu słowa dominikanina nabierają mocy i sensu. „Bóg stworzył świat z niczego, po to, żeby człowiek brał udział w Jego szczęściu i nieśmiertelności. Człowiek, mówiąc potocznie, zawalił – więc pierwszy plan Boga z winy człowieka się nie udał. Bóg za cenę życia swego Syna zbawił świat – to drugi plan, który wychodzi - jak mawiają Francuzi - comme ci, comme ça. (…) Czy wobec tego Bóg zostawi świat taki, jakim jest, bez rozliczenia? Czy to możliwe, żeby dalej wszystko się kręciło w nieskończoność: wojny, cudzołóstwo, pedofilia, okrucieństwa w rodzinie? Czy ludzie sami sobie z tym poradzą? (…) Czy świat może zostać taki, jaki jest w tej chwili? Czy Pan Bóg jest sprawiedliwy, czy też może macha ręką na wszystko, co człowiek robi? (…) Czy to wszystko ma tak dalej zostać i dalej gnić? To, nawet po ludzku mówiąc, jest nielogiczne. Musi być rozliczenie. I będzie. Pan Bóg zrobi to sam, jako Sędzia Najwyższy. I będzie rozliczenie bardzo drastyczne, totalne” – podkreśla Badeni.

Wylanie gniewu Bożego



Sąd Ostateczny - i to ojciec Badeni podkreśla niezwykle konkretnie – nie będzie bowiem wydarzeniem miłym, będzie on wylaniem gniewu Bożego, którego nic już nie powstrzyma. „(…) gniew Boży jest nieubłagany, konkretny, straszliwy” – jasno stwierdza dominikanin. I nie pozostawia wątpliwości, że ludzie, którzy nie przyjmą miłosierdzia, którzy odrzucą miłość Bożą, będą temu sądowi poddani. I wydani na zatracenie. „Tam, gdzie miłość zostanie odrzucona, nie zwycięży, choć miłość Boga jest nieskończona” – dodaje zakonnik.

Gniew Boży nie dotyczy jednak tylko jednostek, ale również całej ludzkości. „Pewien rodzaj zła bardzo wyraźnie prowokuje gniew Boga. (…) Aborcja i pedofilia – to są dwa grzechy, które budzą gniew Boga, wyraźnie to widzę. Aborcja dokonywana w milionach, pedofilia popełniana nawet wśród duchowieństwa (…) Krzywda dziecka przez zamordowanie go i krzywda dziecka przez bardzo poważne uszkodzenie jego psychiki to są dwie rzeczy, które nie tyle zapowiadają Paruzję, ile grożą ujawnieniem gniewu Bożego. Groźna strona Paruzji ujawnia się właśnie nad tymi dwoma zjawiskami. I one są zapowiedzią Sądu Ostatecznego. Jestem o tym przekonany. Ponieważ tam, gdzie powinno być samo dobro, jest samo zło w najgorszej swojej odmianie. (…) Kiedy dokładnie gniew Boga zostanie wyładowany, tego nie wiem, ale wiem, że ciąży nad światem” – uzupełnia dominikanin.

Antychrystusowe pokusy

Ale gniew Boży rodzi także działanie Antychrysta w historii. I nie chodzi o wskazywanie jakichś postaci czy osób, które miałyby tę rolę wypełniać, ale raczej o pokazanie przestrzeni, w których najmocniej kusi nas Zły. A to robi ojciec Badeni niezwykle jednoznacznie, sugerując, że jednym z największych sukcesów Antychrysta jest przekonanie ludzi, że rozwój wraz z jednoczesną krzywdą dzieci jest czymś dobrym, że nie istnieją stałe normy moralne, że przyjemność jest ważniejsza niż moralność. „To, co ja wam proponuję – streszcza propozycję Antychrysta dla ludzi współczesnych ojciec Badeni – to dobrobyt: każdy może zostawić swoją żonę, zlikwidować dzieci, jeżeli ma ich za dużo. Wszystko, co wam służy, jest dobre”.

Pokusą Antychrysta są, zdaniem ojca Badeniego, także sugestie, że spokojnie można zdjąć krzyż ze ścian urzędów czy szkół, bo przecież ma być on w sercu. „To jest bardzo chytre powiedzenie. Bądźcie pobożni, miejcie krzyż w swoich sercach. Oczywiście nikt nie będzie miał krzyża w sercu; człowiek, wykonując swoje codzienne obowiązki, zapomni o nim za pięć minut. Natomiast na ścianie krzyż wisi ciągle i przypomina. Staje się też przedmiotem adoracji” – tłumaczy dominikanin, który zresztą w swojej wizji Antychrysta otwarcie nawiązuje do Włodzimierza Sołowiowa, podobnie jak rosyjski myśliciel uznając, że objawi się on w czasach współczesnych, pod pozorem dobra, a nie zła. Będzie raczej wielkim filantropem (łagodnie antychrześcijańskim), niż wielkim przestępcą.

Przyjdź, Panie Jezu



Paruzja, i to ojciec Badeni przypomina niezwykle mocno, jest jednak przede wszystkim wydarzeniem radosnym, stanowi bowiem zapowiedź zwycięstwa dobra nad złem, Chrystusa nad Antychrystem. W wizji, którą otrzymał, widział triumfującego Chrystusa, który przeganiał, jak karaluchy, całe zło świata. I dlatego, choć będzie ona wylaniem gniewu Bożego, chrześcijanie powinni na nią oczekiwać. Jeśli tego nie robią, to zachowują się jak żołnierze, którzy nie wierzą w to, że wojna, w której uczestniczą, której ofiarowują swoje życie, może zostać wygrana.

Modlitwa „Przyjdź, Panie Jezu” powinna zatem codziennie zagościć na naszych ustach. Wiara w to, że Pan przyjdzie, że zwycięży, zmienić bowiem może całkowicie życie każdego chrześcijanina, ale i wspólnoty. „Pewność Paruzji kształtuje choćby moją postawę wobec przebiegu historii. Widząc, że istnieją historyczne sytuacje wrogie wierze chrześcijańskiej, wiem, że one przeminą. Widząc, że pustoszeją Kościoły na zachodzie Europy, konfesjonały są rozbierane – wiem, że to sytuacja przejściowa, bo potęgi Boga w niczym nie narusza to, że dzisiaj słabnie wiara. A triumf Chrystusa jest całkowicie pewny” – zapewnia ojciec Badeni i dodaje, że wiara w Ostateczne Zwycięstwo daje chrześcijaninowi prawdziwy spokój.

Czas jest bliski



Kiedy nadejdzie to ostateczne zwycięstwo, poprzedzone wylaniem gniewu Bożego, tego oczywiście nikt nie wie. Ale, mimo powracających zapewnień, że czas przyjścia nie jest nam znany, trudno oprzeć się wrażeniu, że ojciec Badeni chciał ostrzec współczesnych o tym, że czas powtórnego przyjścia Pana jest bliski. „Święta siostra Faustyna napisała w Dzienniczku, że z Polski wyjdzie iskra Boża, która przygotuje świat na przyjście Pana. To jest bardzo wyraźnie napisane” – wskazuje dominikanin i dodaje, że iskrą tą był Jan Paweł II. „Objechał prawie cały świat z wyjątkiem Chin i Rosji. To były ostatnie rekolekcje świata przed sądem. Rekolekcje na skalę globalną” – oznajmia, a chwilę potem wycofuje się (przynajmniej częściowo) z tej jasnej deklaracji. „Bałbym się powiedzieć, że jesteśmy blisko, bo wtedy wejdziemy w sposób myślenia Świadków Jehowy, którzy co pewien czas ogłaszają Paruzję. Natomiast siostra Faustyna powiedziała wyraźnie, że z Polski wyjdzie iskra, która przygotuje świat. Na czym polega to przygotowanie? Czy jedne rekolekcje wystarczą? Może będą jeszcze inne? Nie wiadomo” – stwierdza.

Jedno jest jednak pewne: ta książka nie skupia się na wskazywaniu czasu. Ona jest wezwaniem do nawrócenia dla każdego z nas. Nawrócenia, które powinno dokonywać się w obliczu Paruzji. I mogę zapewnić, że każdy, kto na poważnie przeczyta książkę ojca Joachima Badeniego i Judyty Syrek, spojrzy na wiarę i swoje życie inaczej. Jeśli zatem nie chcemy się zmieniać, to nie zaczynajmy lektury tej książki, która ma w sobie coś z prorockiej mowy, bo przecina duszę i umysł jak miecz.

Tomasz P. Terlikowski, Fronda.pl



Spis treści:

1. Paruzja - tajemnica Bożego działania
2. Boże miłosierdzie i słabość, która ratuje świat
3. Fałszywe przepowienie, gniew Boga i nowa pokusa Antychrysta
4. Osobiste przeżycia, sztuka walki ze złem i tajemniczy urok Boga
5. Uczuciowy obraz Boga i jego milczenie
6. Dynamiczna wiara i program na przyszłość
7. Intymne relacje z Bogiem a świadectwo wiary
8. Spełniona nadzieja i wezwanie do wiecznej miłości
9. Sztuka oczekiwania i wizja świata po Paruzji

http://sanctus.com.pl/szc...w_koniec_swiata
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-31, 00:48   

Jarek321 napisał/a:
Pan Bóg proponuje człowiekowi miłość, ale on sam musi zdecydować, czy chce ją przyjąć.


Jarek321 napisał/a:
Da mu zastrzyk miłości



Pomoże , tym zastrzykiem, nie zniewoli - Super
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-31, 10:48   

Jarek321 napisał/a:
Przeciętna żona Kowalskiego wierzy, tak po prostu, że jej miłość zwycięży i Kowalski się nawróci.

Może zawsze mieć nadzieję, że się nawróci.

Pan Bóg jej w tym pomoże? Może zmienić jego wolę?

Pomoże, ale nie zniewoli jej męża. Da mu zastrzyk miłości. Pan Bóg proponuje człowiekowi miłość, ale on sam musi zdecydować, czy chce ją przyjąć.


Dzięki Jarek , że to przytoczyłeś .
Wiadomo , że Bóg nie zmieni niczyjej wolnej woli . On w przeciwieństwie do Nieprzyjaciela nie robi z ludzi robotów ...Ale..im więcej modlitwy tym zastrzyk Miłości mocniejszy :->
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10