Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Recepta na szczęście w małżeństwie
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

  Wysłany: 2010-02-15, 00:58   Recepta na szczęście w małżeństwie

Recepta na szczęście w małżeństwie (1)
dr Mieczysław Guzewicz, biblista

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=9521
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-15, 01:02   

Recepta na szczęście w małżeństwie (2)
dr Mieczysław Guzewicz, biblista

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=10113
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-15, 19:17   

Aby miłość była piękna!
ks. dr Andrzej Wachowicz

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=11189
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-20, 21:35   

Odzyskaj czas dla waszego małżeństwa

Wielu z nas żyjących w małżeństwach towarzyszy nieustanne poczucie braku czasu na bycie we dwoje, szczególnie, jeśli wychowujemy dzieci i mamy absorbującą pracę...


Oto jeden z największych paradoksów związanych z małżeństwem w dzisiejszych czasach: jeśli nadal bardzo wam na sobie zależy, prawdopodobnie brakuje wam czasu dla siebie. Ci małżonkowie, którzy nie pragną spędzać więcej czasu ze sobą, prawdopodobnie nie lubią się już tak bardzo. Odczuwają ulgę, gdy są z dala od siebie. Jednak wielu z nas żyjących w małżeństwach towarzyszy nieustanne poczucie braku czasu na bycie we dwoje, szczególnie, jeśli wychowujemy dzieci i mamy absorbującą pracę. Paradoksalnie, nawet jeżeli ludzie są niezadowoleni z niektórych aspektów swoich związków, nadal pragną spędzać ze sobą więcej czasu, aby przekonać się, czy może to sprawić, że ich wzajemne relacje ulegną poprawie.

Dlaczego tak jest? Ponieważ konkurencja, która walczy o nasz codzienny czas, jest o wiele bardziej asertywna niż my w stosunku do naszych małżeństw. Mówiliśmy wcześniej o dzieciach, które są konkurencją mającą szczególne zasługi w walce o nasz czas. Teraz omówimy jeszcze kilka innych: pracę, harmonogramy zajęć ludzi dorosłych, osobiste hobby, zajęcia rekreacyjne, telewizję i Internet. Większość z nas rezygnuje ze swojego małżeństwa na rzecz kombinacji tych „życiowych partnerów".



Przeziębienie małżeństwa


Wspominałem o cierpieniu z powodu braku wspólnego czasu. Przeważnie jedno z małżonków bardziej go odczuwa niż drugie, a to prowadzi do tego, co mój mentor ze studium podyplomowego, Robert Ryder, określał jako „przeziębienie małżeństwa" - cykl ścigającego/oddalającego się. Określany również mianem schematu „żądanie/ wycofanie", pojawia się w sytuacji, gdy jedno ze współmałżonków odczuwa chroniczne niezadowolenie spowodowane niewystarczającą głębią więzi i usiłuje zachęcić drugą osobę do wspólnego spędzania większej ilości czasu. (Może chodzić również o inne sprawy - jak na przykład rozmowy i seks - czas zajmuje tu jednak centralne miejsce).

Kiedy strona dążąca do czegoś, czyli ścigający, domaga się większej ilości czasu, oddalający się czuje się zagrożony utratą niezależności i zapiera się. Nie tylko nie poświęca więcej czasu, ale emocjonalnie jeszcze bardziej się wycofuje. Wywołuje to strach u ścigającego, który zaczyna jeszcze silniej domagać się zwiększonej ilości czasu i pogłębiania więzi. To z kolei powoduje panikę u oddalającego się, który obawia się, że kompromis doprowadzi do ulegnięcia nieuzasadnionym żądaniom; tak więc oddalający się dystansuje się jeszcze bardziej.

Z upływem czasu niektóre wersje tego zmagania się stają się w małżeństwach powszechne. Najczęściej spotykana jest sytuacja, w której żona domaga się spędzania większej ilości czasu razem, a mąż jest tym, który się oddala. W większości przypadków udaje się zapanować nad tym schematem, zanim stanie się on zbyt destrukcyjny, jednak niektórym nigdy nie udaje się w pełni wyeliminować go ze swojego życia. Smutne jest to, że oddalający się często szczerze chciałby spędzać więcej wspólnego czasu ze współmałżonkiem, ale nigdy nie zdołał wyrazić swojego pragnienia.

reszta tu : http://www.deon.pl/inteli...malzenstwa.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-22, 13:01   

Małżeństwo - niewola czy wyzwolenie

W małżeństwie nie chodzi jednak tylko o relację dwojga ludzi. Chodzi w nim o coś więcej, o trzeci czynnik, niezależny od uczuć łączących ich w dowolnym momencie wspólnego życia - intymność


Wielu czytelników będzie zaskoczonych chrześcijańskim podejściem do kwestii stosunków płciowych. Pokutuje taki stereotypowy pogląd, że w gruncie rzeczy chrześcijanie odnoszą się negatywnie do seksu. Jeżeli to prawda, rzecz to godna ubolewania, Biblia bowiem nie traktuje współżycia płciowego jako zła - zawiera nawet całą księgę świętującą zbliżenie i intymność! Panuje jednak przekonanie, że Kościół często postrzega występki seksualne jako coś gorszego niż chciwość, pycha czy nawet hipokryzja religijna.

Przytaczam w tej książce słowa redaktorki rubryki porad osobistych dla czytelników dziennika „The Sun", Deirdre Sanders, która mówi, że sprawy młodzieży i seksu ułożyły się inaczej, niż oczekiwano. Rzecz może w tym, że obraz seksu, jaki sprzedaje nam nasza kultura, jest zafałszowany, a sam seks nie daje spełnienia. Jeszcze do niedawna stosunek płciowy uważano powszechnie za prywatne czerpanie szczęścia z miłości dwojga ludzi po złożeniu sobie nawzajem, w obecności rodziny i przyjaciół, wyraźnej i wiążącej przysięgi. Oświadczając publicznie, że związek łączy tylko ich dwoje, państwo młodzi dawali do zrozumienia, że ma on być zarówno trwały, jak i prokreacyjny. Nie był ukryty przed oczyma ogółu ani prywatny, kruchy ani tymczasowy; nie był też związkiem, w którym ciążę postrzegano by jako kłopotliwą komplikację, a ojcostwo dziecka można by postawić pod znakiem zapytania.

reszta tu:
http://www.deon.pl/inteli...wyzwolenie.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-22, 13:03   

Tajemnica szczęśliwego związku

Żywotny związek potrzebuje pewnej dawki sprzeczek i kłótni. Konstruktywna sprzeczka wzmacnia poczucie wspólnoty i przygotowuje drogę prawdziwej intymności. Pary, które w ta­kich „starciach” poszukują rozwiązań, najczęściej pozostają z so­bą na zawsze, ponieważ udało im się wypracować wzajemne zaufanie.


Normalnym powodem ich kłótni nie są wcale przy tym wielkie problemy wynikające ze wspólnego życia, lecz wiele rzeczy codziennych: mniej więcej sprawiedliwy podział obo­wiązków, problemy pieniężne, nieutrzymywanie porządku, wychowanie dzieci, szczegóły związane z rytuałem wieczorne­go kładzenia się spać; wśród nich przysłowiowa już jest sprzecz­ka o pozostawianie w łazience niezakręconej pasty do zębów.

Kto się czubi ten się lubi

Większość z nas ma wobec sprzeczek pomiędzy dwojgiem osób stosunek ambiwalentny, ponieważ uważamy, że nieustanna uprzejmość i niczym nieograniczona tolerancja jest równoznacz­na z harmonią. Wybuchy emocji i kłótnie uchodzą za rzecz nisz­czącą, jako dowód nieudanego związku. Jednakże można wpraw­dzie zepchnąć głęboko niechciane, skrywane emocje, lecz nie można ich „skasować”. Pary, które nie wypowiadają swoich emocji i które po cichu gromadzą tylko w sobie wzajemne ura­zy, zatruwają niezauważalnie swoje relacje i zmierzają często w stronę „wewnętrznego wypowiedzenia” (odrzucenia, dezakceptacji). A wtedy bywa, że pozorny obraz „pary doskonałej” załamuje się niekiedy gwałtownie i bez ratunku.

reszta tu:
http://www.deon.pl/inteli...go-zwiazku.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-09, 12:37   

Małżeństwo aż do Sądu Ostatecznego

http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-23, 20:29   

Zabij lwa gołymi rękami czyli ks. Piotr Pawlukiewicz o odpowiedzialności

http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-05, 22:50   

Denis Sonnet
Aby małżeństwo mogło się powieść

Wydawca: Wydawnictwo św. Stanisława BM
Rok wydania: 2000
Ilość stron: 165 s.
Oprawa: miękka

http://www.poczytaj.pl/18684?sesja=23620435644

Rzeczowa, wnikliwa, a przy tym pełna humoru książka Denisa Sonneta, otwiera stopniowo przed czytelnikiem fascynujące pokłady ludzkiej miłości. Praktyczna, wręcz nieodzowna, na etapie przygotowania do małżeństwa i w czasie jego trwania.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-09, 13:25   

Co różni męża i żonę?
czyli
PSYCHICZNE I FIZYCZNE RÓŻNICE MIĘDZY KOBIETĄ I MĘŻCZYZNĄ

http://mateusz.pl/ksiazki/sexpch/sexpch_04.htm

"Logika męska" ma niewiele wspólnego z "logiką kobiecą". Podczas gdy dla mężczyzny 2+2 zawsze równa się cztery, to dla kobiety 2+2 równa się ok. 3.9 lub 4.1, w każdym razie coś między 3 a 5. Gdy dla mężczyzny najważniejsze może być tylko jedno -- dla kobiety równie dobrze mogą istnieć jednocześnie dwie lub trzy NAJWAŻNIEJSZE rzeczy. " :shock:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-12, 22:01   

Seks po Bożemu

autor: Natalia Budzyńska

„To nie po katolicku nie czerpać przyjemności z seksu i nie mieć na niego ochoty”. I kto to mówi? Włoscy kardynałowie i biskupi. Czy to jakiś przewrót obyczajowy? Wcale nie, to jedynie pokazuje, jak niewiele wiemy o poglądach Kościoła na temat seksu małżeńskiego.



„Ciekawe, skąd się biorą dzieci w wielodzietnych rodzinach katolickich. Pewnie przynosi je bocian” - tak żartuje jeden z moich znajomych, odpowiadając na zarzuty tzw. niewierzących na katolicki „wstręt do seksu”. Tyle, że oni wcale nie twierdzą, że my tego w ogóle nie robimy. Oni sądzą, że Kościół sprawił, że robimy to tylko po ciemku i z zaciśniętymi zębami. Tymczasem okazuje się, że Kościół przynosi wyzwolenie, a jedyne, co wymaga, to wierność. Oczywiście są problemy, ponieważ przez wieki przyzwyczailiśmy się patrzeć na seks wcale nie po chrześcijańsku, tylko po manichejsku. Dzisiaj musimy to nadrobić.

Seksofobia Kościoła?

Trzy lata temu ukazała się we Włoszech książka, z której pochodzi ten szokujący dla niektórych cytat. W dosłownym tłumaczeniu publikacja ma tytuł: „Grzech tego nie robić”, a jej autorami są teolog Elisabetta Broli i katolicki publicysta Roberto Beretta. Jest to zbiór wywiadów z włoskimi kardynałami i biskupami na tematy związane z seksem. I co możemy przeczytać? „Dziś porządny katolik uprawia miłość, a wzgardzanie boskim darem seksu jest wbrew naszej wierze”, „W razie problemów zalecamy zwracać się z modlitwą o wstawiennictwo do św. Foutina, patrona impotentów”. Jeden z autorów nawołuje: „Chcemy się otrząsnąć z przesądów o seksofobii Kościoła”. Nie ma jeszcze polskiego przekładu tej pozycji, ale to nie znaczy, że jesteśmy pozbawieni wsparcia Kościoła w tej kwestii. Jeszcze wcześniej niż Włosi, bo w 2001 roku publikację „Akt małżeński” napisał ojciec Ksawery Knotz OFMCap, a kolejna jego książka jest w przygotowaniu. O. Knotz prowadzi również portal www.szansaspotkania.net, w którym o seksie mówi się wprost i bez niepotrzebnej pruderii. Pozostaje mieć nadzieję, że niedługo żadne katolickie małżeństwo nie powie: „Mimo że od lat poznajemy naukę Kościoła, w kwestii współżycia małżeńskiego czuliśmy się przez Kościół opuszczeni. Na kursie przedmałżeńskim dość powierzchownie traktowany jest ten wymiar małżeństwa. Skupiono się na zakazach (antykoncepcji, aborcji, stosunku przerywanego) i nauce rozpoznawania płodności. Pojawiła się w nas nawet myśl, że właściwie jedynym sposobem na zachowanie czystości małżeńskiej jest całkowita wstrzemięźliwość”.

Wolność!

Zorganizowana miesiąc temu przez Mistrzowską Akademię Miłości w Warszawie debata pt. „Seks jest OK” zgromadziła tłumy. Podobnie jest na rekolekcjach dla małżeństw prowadzonych przez o. Ksawerego. Po takich naukach okazuje się, że katolicy wcale nie muszą być sfrustrowani, ponieważ seks daje im naprawdę radość. Katolikom zarzuca się, że zapraszają „do łóżka” Chrystusa. Owszem, tak samo jak do innych sfer życia małżeńskiego. Oto jedno ze świadectw napisanych po powrocie z


rekolekcji organizowanych przez Apostolstwo Małżeństw „Szansa spotkania”: „Jestem żoną od 14 lat. Dotychczasowe moje mylne myślenie o sferze życia seksualnego przechodziło różne fazy - od fascynacji po głębokie kryzysy i poczucie zniechęcenia. Pełno było rozterek moralnych i spychania spraw seksu do gorszej kategorii. Pożycie przestało nas do siebie zbliżać. Intuicyjnie czułam, że coś tu nie jest tak. Czas rekolekcji, wizja człowieka, miłości Boga do pary ludzkiej, docenienie, nobilitacja sfery seksualnej były dla mnie prawie rewolucyjnym przewrotem, kopernikańskim odkryciem. To nie wokół zagrożenia, grzeszności ma się obracać moje życie w tej sferze, ale wokół ogromnej wartości, tajemnicy i wagi pożycia małżeńskiego we wzrastaniu mnie jako żony i mojego małżeństwa ku Bożemu zamysłowi, ku Jego miłości. Wiem teraz i czuję to, że w akcie małżeńskim - nie tylko tym, który jest nastawiony na poczęcie - chce być Bóg, że On w nim jest i że jest to Mu miłe. Ważne dla mnie było uporządkowanie myślenia na temat przyjemności seksualnej i na temat pokusy w tym zakresie. Był to czas uwolnienia wizji małżeństwa z kajdan fałszywego rygoryzmu, który bardziej niszczył, niż chronił miłość i więź w moim małżeństwie. Bogu niech będą dzięki, że ktoś wreszcie głosi tę naukę Kościoła. Taka wizja jest jedyną drogą małżeństwa wierzącego. Trzeba strzec tej misji” - pisze Agnieszka. I dodaje: „Wróciła mi wiara w Kościół, jako Matki miłującej swoje dzieci”.

materiał ze strony:
http://www.przk.pl/nr/tem..._po_bozemu.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-12, 22:06   

Katolicka Kamasutra?
autor: Natalia Budzyńska

Z o. Ksawerym Knotzem, kapucynem, duszpasterzem małżeństw, autorem książki „Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem”, rozmawia Natalia Budzyńska

Paweł VI w encyklice „Humanae vitae" określił, że seks małżeński jest w moralności katolickiej nierozdzielnie złączony z aktem prokreacji. Czy należy przez to rozumieć, że współżycie seksualne niemające na celu poczęcia dziecka Kościół uważa za niepożądane?

- Trudności ze zrozumieniem tej wypowiedzi są związane z językiem. Słowo „prokreacja” jest jednoznacznie kojarzone z płodzeniem dzieci. Akt prokreacyjny to taki, który zmierza do poczęcia dziecka. Gdyby trzymać się takiej definicji, to trzeba by współżyć zawsze w czasie płodnym, a nie współżyć w okresie niepłodnym, także w czasie ciąży. Pary niepłodne byłyby także moralnie niedoskonałe. Kościół nic takiego nie mówi. Zwraca uwagę na podstawową świadomość, którą każdy z nas ma, że akty seksualne prowadzą do poczęcia dziecka, ale wcale nie wymaga, aby za każdym razem, kiedy podejmuje się współżycie, powinno się pragnąć poczęcia i dążyć do tego. Jeżeli więc można współżyć w czasie niepłodnym (o czym mówi encyklika „Humanae vitae”), to dlatego, że w nauce Kościoła chodzi o takie współżycie, które nie narusza fizjologii człowieka. Jeżeli jest czas niepłodny w cyklu kobiety, to znaczy, że Bóg tak stworzył kobietę i jest to mądre. Nie próbujemy poprawiać Pana Boga ani przez kwestionowanie takiej możliwości, ani poprzez likwidowanie czasu płodnego. Jeżeli Bóg przewidział czas niepłodny, to można w tym czasie współżyć, gdy nie planuje się poczęcia dziecka. Chodzi więc o to, aby nie naruszać płodności, nie ingerować w fizjologię człowieka, nie manipulować pracą zdrowego układu rozrodczego. Gdy ten warunek, całkowicie racjonalny, małżonkowie spełniają, mogą spokojnie w poczuciu szukania woli Bożej zastanawiać się nad swoimi wyborami odnośnie do liczby dzieci w ich rodzinie. Mogą wybierać do współżycia czas płodny lub niepłodny. W każdym z tych wyborów związek między miłością a prokreacją nie jest zerwany.

Pewien kapłan powiedział mi kiedyś, że wszystkie grzechy seksualne to grzechy ciężkie. Trudno żyć z takim brzemieniem. Dlaczego sfera życia seksualnego jest obwarowana takim piętnem grzechu?

- Proste, nieskomplikowane myślenie o grzeszności człowieka, pozbawione pytań o jego aktualną świadomość i dojrzałość jest bardzo szkodliwe w sferze seksualnej. Niekiedy można co najwyżej zakładać, że taki grzech mógł się pojawić, ale po wysłuchaniu penitenta najczęściej trzeba zmienić zdanie, widząc jego naiwność, brak wiedzy, wpływ wychowania, niedojrzałość osobowościową, szczerość intencji, złożoność okoliczności, w których doszło do wyboru zła. Ludzkich wyborów nie można rozpatrywać w egzystencjalnej próżni, nie uwzględniając historii życia, jego etapów. Przykładanie do wszystkich problemów seksualnych jednorodnej matrycy jest działaniem na szkodę małżeństwa. Zwalnia z myślenia, słuchania i poznawania ludzi. Moralność to nie są testy na egzaminie z prawa jazdy. To nie matematyka ani jasnowidzenie. Z perspektywy człowieka podejmującego decyzje o dobru i o złu wiele wyborów wygląda całkiem inaczej niż to, co myśli sobie i widzi zewnętrzny obserwator.

Co więc Kościół ma dziś do zaoferowania światu w sferze seksu? Bo jednak przeciętny katolik sądzi, że tylko zakazy niemające wiele wspólnego z realnym życiem.

- Nie wolno o seksualności mówić językiem kodeksu karnego. W mediach bardzo często słyszymy taki język o Kościele. „Papież potępił, zakazał, zabronił, skrytykował…”. Cały czas na „nie”. A w Kościele mówi się łatwo o seksie w kontekście grzechu, zagrożenia, ostrzeżenia przed złem. Bez względu na intencje takie mówienie nie jest dobrą pedagogią. Potrzebny jest opis doświadczenia miłości i seksualności od strony dobra i piękna. Wtedy oczywiście w Kościele pojawia się zarzut o pelagianizm, a poza Kościołem nie powie się, że Ewangelia proponuje piękne życie seksualne, tylko że jest tworzona katolicka Kamasutra. Ale i tak to jest już sukces pozytywnych odniesień i skojarzeń, zauważenie (nie zawsze radosne) atrakcyjnej i konkurencyjnej propozycji Kościoła. Mamy teologię ciała, którą trzeba rozwijać, aby wyjść z mentalności niewolnika - co wolno, a czego nie wolno mi robić? - ku mentalności - chcę kreować swoje życie, tak aby było jak najpiękniejsze. W tym celu szukam odpowiedzi na pytanie, jak żyć, aby dobrze je przeżyć i spotkać się z Bogiem. Ludzie myślący, poszukujący wyczują, gdzie jest coś prawdziwego.

Nikt mądry tak na serio nie wierzy, że częste zmiany partnerów seksualnych są takie rozwijające i prowadzą do szczęścia, a wielu, którzy w to uwierzyli, już żałuje tych błędów lub rozpadły się im małżeństwa. Normalni ludzie stawiają pytania: Jak pielęgnować miłość lub jak ją ratować? Jak się zrozumieć w małżeństwie? Jak zbudować lepszą więź? Co nam w życiu seksualnym może pomóc ją zbudować, a co może nam zaszkodzić? I chcą słuchać. Niedawno brałem udział w programie telewizyjnym wraz z seksuologiem. Po audycji, w czasie dyżuru telefonicznego, wszystkie telefony były do mnie. Dlaczego? Nie dlatego, że ten seksuolog był niekompetentny, tylko dlatego, że w Polsce jest bardzo dużo ludzi, którzy chcą zastosować rozwiązania moralne, szczególnie w różnych trudnych sytuacjach. Chcą żyć zgodnie z Panem Bogiem i mają głód Dobrej Nowiny.

materiał ze strony:
http://www.przk.pl/nr/tem..._kamasutra.html
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-17, 18:22   

Małżeństwo Twoich marzeń
ks. Maciej Jastrzębski

Lubimy marzyć. Szczególnie młodzi ludzie. Od dziesięciu lat w maturalnych klasach, na zakończenie kursu przedmałżeńskiego, zapraszam moich uczniów do przelania na papier ich marzeń o małżeństwie. Piszą pięknie. Robią prezentacje, wklejają zdjęcia swoich dziadków i rodziców. Marzą o cudnym życiu w małżeństwie i rodzinie, liczą potomstwo.

Kłócimy się podczas kursu przedmałżeńskiego o rzeczy istotne, obalam pewne schematy, prowokuję i tłumaczę. Słucham. W burzy mózgów budujemy wspólnie idealne małżeństwo, zastanawiamy się nad tym, co je może zniszczyć. Omawiamy cele i przymioty małżeństwa, dużo czasu poświęcamy przeszkodom. Przekonuję też, że to małżonkowie sami sobie udzielają ślubu (a nie ksiądz, który błogosławi), że przyczyną sprawczą małżeństwa jest zgoda, a nie miłość (ku wielkiemu oburzeniu słuchaczy!). I że nie ma rozwodów w Kościele (jest stwierdzenie nieważności małżeństwa przez sąd biskupi). Omawiam też sprawy formalne dotyczące ślubu. A na koniec - w ramach ćwiczeń - spisujemy “zapowiedzi” i udzielamy ślubu “na niby” jakiejś zakochanej parze z klasy.

cały materiał tu:
http://www.xmj.livenet.pl/blog/?p=69&cp=all
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-25, 11:35   

Siedem zwyczajów szczęśliwego małżeństwa

Chrześcijańskie małżeństwo jest jaśniejącym znakiem na świecie!"

Siedem zwyczajów szczęśliwego małżeństwa

P. Johannes Lechner csj.

Wesele w Kanie Galilejskiej wprowadza nas w tajemnicę sakramentu małżeństwa. Nowożeńców nie znamy co prawda z imienia, ale wiemy, że na ich weselu była Maryja, a także Jezus i apostołowie. Podczas zabawy doszło do bardzo krępującej i zapewne nietypowej dla obfitującego w wino kraju sytuacji – mianowicie zabrakło wina.

Wstawiennictwo Maryi ma decydujące znaczenie dla cudu przemiany wody w wino, podobnie jak praca sług weselnych, od których Jezus wymaga bezwzględnego posłuszeństwa - nawet jeśli spełnianie Jego poleceń nie należy do ich obowiązków! Jezus każe im napełnić sześć 100-litrowych stągwi wodą, a problemem jest przecież brak wina…

Rozsądek podpowiada: „Potrzebujemy wina, nie wody!”. Jednak słudzy weselni wykonują polecenie. Aby napełnić stągwie kamienne aż po brzegi potrzeba dużego wysiłku i pracy – wodę ze źródła przynoszono 40 razy 15-litrowym wiadrem. Słudzy byli bez wątpienia wykończeni.

Kiedy dokładnie nastąpiło przemienienie? Tego nie wiemy. Ale sam efekt końcowy wprawia w zadziwienie: Nowe wino jest lepsze od tego, które serwowano na początku przyjęcia. Sam mistrz weselny nie może się nadziwić.

Wesele w Kanie przedstawia egzystencjalną sytuacje człowieka, a w szczególności pary małżeńskiej, w następujący sposób: Znajdujemy się gdzieś pomiędzy niedostatkiem a pełnią, między kruchością a mocą i chwałą. Odnosi się to zwłaszcza do miłości.

Ewangelia podkreśla znaczenie stągwi kamiennych. Jezus czyni te stągwie tak bardzo ważnymi, ponieważ to w nich to, co zwykłe i codzienne, przemienia się w coś cudownego. Cud przemiany wody w wino polega na przemianie, nie na stworzeniu czegoś z nicości. Potrzeba do tego ludzkiej współpracy… Chciałbym przywołać w tym kontekście siedem dobrych zwyczajów.

1. Sprawiać radość drugiej osobie

Szczęśliwi małżonkowie są dla siebie wzajemnie darem, ofiarowanym po to, by sprawiać ukochanej osobie małe i wielkie radości, a nie zmartwienia i ból. Brzmi to jak coś oczywistego, ale w praktyce okazuje się często bardzo trudne. Czy to co mówię i robię jest powodem do radości dla drugiej osoby? W tym wyraża się "amor benevolentiae" – miłość, która pragnie dobra. Uwaga zwrócona do drugiej osoby jest kluczem do jej serca.

Pewien młody mężczyzna wpadł na taki pomysł dla swojej narzeczonej: Kiedy była przez miesiąc na drugim końcu świata – na Światowych Dniach Młodzieży w Australii, zadbał on o to, aby każdego dnia narzeczona otrzymywała list i drobny prezent: począwszy od bardzo przydatnych chusteczek czy cukierków przeciw bólowi gardła, aż do kąpielowych sandałków i religijnych czytań. Każdego dnia jakiś niewielki prezent.

Przy takim pomyśle można puścić wodze swojej fantazji i kreatywności. Ten, kto do końca życia będzie pielęgnował w sobie taką uwagę dla drugiej osoby, osiągnie pełnię miłości.



2. Pielęgnować dobre zwyczaje i gesty miłości i przyjaźni

Zwyczaje, tradycje i gesty miłości umacniają związek, ponieważ czyny budzą uczucia i wyrażają intencje. Zaczyna się to już od sposobu, w jaki ludzie się witają. Kiedy mężczyzna wraca wieczorem do domu i najpierw wita się z psem, później z komputerem i telewizorem, a na końcu kieruje do żony takie powitanie: „Co jest dziś do jedzenia? Muszę się śpieszyć, bo mam później jeszcze jedno zebranie”, nie prowadzi to z pewnością do pogłębiania ich relacji.

Jedna z par małżeńskich podpatrzyła rytuał powitania swojego psa, który tak cieszył się z ich przyjścia, że skakał na nich z radości. Para ta sama zaczęła stosować tą formę wyrażania szczęścia i witała się podskakując – ku radości i rozbawieniu swoich dzieci.

Stworzony przez nas świat symboli i gestów, dzięki któremu widoczne czyny przypominają o będącej między nami miłości, jest czymś ogromnie ważnym. Do tego świata należy też zwyczaj mówienia komplementów, dzwonienia do siebie nawzajem, świętowania urodzin i rocznic…



3. Otwarcie i szczerze ze sobą rozmawiać

Szczęśliwi małżonkowie tworzą wokół siebie atmosferę, w której czują się bezpieczni i mogą być prawdziwie sobą; w której bez obaw mogą wyrażać swoje czucia, pragnienia, oczekiwania, problemy, frustracje, i wszystko, co im leży na sercu. Jakże wielka to łaska być przyjmowanym przez drugą osobę takim, jakim się jest – w swojej słabości i kruchości.

Pewne małżeństwo, świętujące swoje srebrne gody, zwierzyło mi się co było najpiękniejsze i najtrudniejsze w 25 latach wspólnego życia. Najpiękniejsze było to, że poprzez drugą osobę coraz bardziej odkrywali siebie i stawali się coraz bardziej sobą. Najtrudniejsze natomiast było pilnowanie samego siebie, by znając dobrze wady i słabości drugiej osoby, nie wykorzystywać tej wiedzy do zadawania jej ran.

To właśnie jednoczy i jeszcze bardziej łączy ze sobą parę małżeńską. Do zwyczaju dobrego słowa należą też dotrzymywane obietnice, które pogłębiają wzajemne zaufanie. Wywołują one uczucie: „Mogę liczyć na twoje słowo. Mogę na tobie polegać”.



4. Umieć rozmawiać w trudnych sytuacjach

Szczęśliwe małżeństwa znajdują w trudnych sytuacjach taki sposób rozmawiania, który pozwala im powiedzieć wszystko to, co chcą, a jednocześnie być do końca wysłuchanym i wspólnie rozwiązać dany problem. Podczas szczególnie konfliktowych dyskusji można np. umówić się tak, że głos ma osoba, która trzyma w dłoni pewien konkretny przedmiot. Po jakimś czasie przedmiot ten przechodzi do rąk drugiej osoby, która wtedy zabiera głos i przedstawia swoje racje.

Dowiedziałem się od jednej ze znanych mi par małżeńskich, że na szafkach nocnych mają postawione świeczki. Gdy pojawia się między nimi jakaś szczególnie trudna sprawa, o której ciężko rozmawiać, zapalają się świeczkę po stronie drugiej osoby. Wie ona wtedy przed pójściem spać, że pojawił się problem, o którym trzeba porozmawiać i zachęca do szczerej rozmowy. W wyniku tego łatwiej powiedzieć o przykrości, która się pojawiła.

Rozmowa pozbawiona przemocy jest prawdziwą, duchową drogą do nawrócenia się.



5. Zawsze zwracać się do drugiej osoby

Używając współczesnego obrazu możnaby powiedzieć: być zawsze dostępnym online dla drugiej osoby i nie odwracać się od niej. Szczęśliwi małżonkowie znajdują coraz to nowsze środki, by pozostawać w zjednoczeniu emocjonalnym. „Połącz się”! To tworzy prawdziwą atmosferę intymności.

Spojrzenia, gesty i czyny pokazują zainteresowanie drugą osobą. Przekłada się to na jakość wspólnego życia: „Ze wszystkich widzialnych rzeczy to ty jesteś dla mnie na pierwszym miejscu”! Wypływa z tego pragnienie, by wspólnie zajmować się tym, co obojgu sprawia radość: razem gotować i jeść, pić kawę, kieliszek wina wieczorem, razem chodzić na spacery, słuchać muzyki, filozofować, czytać Pismo Święte…

W ten sposób osoby pozostają zwrócone do siebie nawzajem. Jeden dobry czyn prowadzi do następnego. Jednocześnie też jedno zaniedbanie wywołuje następne. Wolność, dzięki której można całkowicie zwrócić swoją uwagę do ukochanej osoby, prowadzi do pełnej jedności. Na tym polega właśnie prawdziwa miłość małżeńska.



6. Razem tworzyć wizję wspólnego życia

Szczęśliwe małżeństwa ubogacają swój związek poprzez to, że wspólnie planują, dzielą się swoimi pomysłami i ukierunkowują wzajemnie swoje myślenie na te same cele.

Na ikonie autorstwa Andreja Rublevsa, która przedstawia Trójcę Świętą, można zobaczyć trzy postaci zwrócone do siebie twarzami jakby do rozmowy. Rozmowa przy stole Trójcy Świętej jest ratunkiem dla świata. Powinny nim być również rozmowy przy stołach chrześcijańskich rodzin i następujące po nich działania. Para małżeńska może bowiem odwiedzać chorych, pocieszać i pomagać nieszczęśliwym rodzinom, albo np. gotować dla młodej matki tuż po porodzie pierwszego dziecka…

Kiedy małżonkowie dzielą ze sobą wiele silnych doświadczeń, szczególnie w służbie dla Królestwa Bożego, również ich wewnętrzne zjednoczenie się umacnia. Dobre tego określenie znajdujemy w drugim liście św. Pawła Apostoła do Tytusa: „Albowiem okazała się łaska Boża, zbawienna wszystkim ludziom, ćwicząca nas, abyśmy odrzekłszy się niepobożności i świeckich pożądliwości, trzeźwie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując tej błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa; który dał samego siebie za nas, aby nas wykupił od wszelkiej nieprawości i oczyścił sobie samemu lud własny, gorliwie naśladujący dobrych uczynków” (Tt 2,11-14).

Niezmiernie ważną przestrzeń wolności stanowi świętowanie niedzieli i innych dni świątecznych, podczas których można konkretyzować swoje pomysły i wizje, a także tworzyć wciąż nowe. W tym miejscu chciałbym powtórzyć za Maryją: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5)!



7. Wspólnie się modlić

Modlitwa jednoczy z Bogiem i z sobą nawzajem. W modlitwie człowiek otwiera się na Boga i doświadcza, że związek dwójki ludzi to jeszcze nie wszystko. Szczęśliwi małżonkowie wiedzą, że są otoczeni światem duchowym, który sprawia, że granice ziemskie i międzyludzkie staja się łatwiejsze do zniesienia. Doświadczenie granic w miłości może być pierwszym krokiem do odkrycia miłości, która jest nieskończona, wszystko przebacza i przetrzyma, jest wieczna.

Księga Tobiasza pokazuje, że Tobiasz i Sara modlą się razem zanim oddadzą się sobie cieleśnie (Tob 8,1-9). Jest to przepiękna modlitwa dziękczynienia za siebie nawzajem, za ten cudowny pomysł Boga, by stworzyć mężczyznę i kobietę.

Intymna relacja z Bogiem prowadzi do całkiem nowej intymności z ukochaną osobą. Jest to nowa relacja z jej sercem, która wyraża się w oddaniu całego siebie w darze podczas aktu seksualnego. To jest prawdziwe połączenie duchowości i seksualności w małżeństwie. Bóg nie jest rywalem, ale źródłem radości i płodności. Para małżeńska, która wspólnie się modli, trwa w zjednoczeniu i otrzymuje od Boga nieskończone łaski.

Te praktyczne wskazówki – siedem dobrych zwyczajów – wydają się być bardzo drobnymi szczegółami, są jednak cenne i niezbędne jak woda. Ten, kto żyje według tych zasad, będących w zasięgu ręki dla każdego, jest jak sługa wykonujący polecenia Jezusa. Będzie mógł obserwować jak „stągwie kamienne” napełniają się aż po brzegi, a Jezus przemienia wodę w drogocenne wino Jego łaski, miłości i życia w pełni.

„Walki małżeńskie” natomiast zostaną takim ludziom zaoszczędzone. Czasami stajemy przed wyzwaniem by praktykować te siedem rad niemal bez końca – musimy być jak słudzy weselni, którzy nieustannie musieli biegać do źródła i nosić wodę aż stągwie się napełniły. Ale smak nowego wina, które podarował im Jezus, wynagradza te trudy i napełnia wielką radością. Dlatego chciałbym wezwać was wszystkich: „Napełnijcie stągwie kamienne; Jezus napełni wasze serca Bożą Łaską”!

***

Tekst został nieco skrócony przez redakcję.

Źródło: www.europe4christ.net
http://www.milujciesie.or...malzenstwa.html
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9