Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
kryzys z powodu wiary
Autor Wiadomość
miłka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-07, 17:55   

lilia, rozumiem że jest Ci smutno, mój mąż juz od dawna nie chodzi z nami do Kościoła, ale on ciagle mówi ,że nie jest mu to potrzebne. Rozumiem co czujesz, gdy widzisz jak inni chodza razem . Będę pamietać o Tobie w modlitwie.
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-09, 13:31   

Wczoraj kłótnia z moim mężem kiedy zaoponowałam , gdy strofował naszą córkę w stylu " masz tu przyjść, nieważne ,że powiedziałem..., teraz masz tu przyjśc", nie podoba mi sie ten sposób wychowywania, oburzyłąm sie na co mój mąz powiedział, że on jest głową rodziny, że dzieci maja sie słuchać , że nie moga nam wchodzic na głowę. I znów odniósł sie do tego z czym ma chyba problem, i co często podkreśla, że nie jest dla mnie autorytetem a w domu to ojciec jest głowa rodziny i w Biblii jest napisane ,że to zona ma być posłuszna mężowi.
Te jego słowa zwracaja moja uwagę, bo tak mi przyszło na myśl ,że mój mąz zawsze czuł się niedowartościowany i te jego wszystkie zabiegi typu najlepszy w pracy, na rowerze, pomaganie innym to po to by być "kimś". Może za mało dawałam mu uwagi, za mało pokazywałam jaki jest dla mnie ważny, atrakcyjny.
teraz kiedy mówi , " w Biblii jest napisane ,że zona..." to siega do najwyższego autorytetu,że to mąz głowa rodziny. Ten prorok ( dla niego prorok) w swoich kazaniach pisze m.in. " kobieta jest produktem ubocznym z mężczyzny, kobieta powinna koło pieca.." , i to chyba trafia w jego potrzeby. Nie wiem , może się mylę.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-09, 13:44   

lilia,
Witaj,
wysłuchaj w wolnej chwili tego kazania. Tu ksiądz Piotr Pawlukiewicz pokazuje co zrobił w swoim wnętrzu Twój mąż. Stworzył matrix, do którego Was dopasowuje i nie zauważa ,że jesteście żywi, a nie postaciami z Jego kreskówki.
http://www.kazaniaksiedza...nna_homilia.mp3

Te kazania nie rozwiązują problemów, ale dają zrozumienie i pozwalają logicznie odskrobać zasklepiony brud problemów bez dodatkowych zranień.
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-09, 14:17   

kinga2 , nie mogę otworzyć strony z kazaniem.
To ,że mój mąz stworzył sobie własny świat , taki faktycznie matrix, tez mi przyszło do głowy, bo to jest jego nowostworzony świat , a nie ten który budowaliśmy przez kilkanaście lat razem, i my do niego nie pasujemy. Swiat budowanu na partnerstwie, na wyrażaniu swojego zdania, na szanowaniu własnych potrzeb, kompromisach, traktowaniu siebie jako ludzi ludzi dorosłych. A dziś słyszę " to ja jestem głową rodziny" i czuję " jestem nikim" . Słyszę kiedy wróciłam ( a zdarza mi sie to raz na rok) z kawiarni z koleżanką o 23.00" matka i zona nie powinna być w takich miejscach tak późno" i czuję sie jak małe skarcone dziecko.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-09, 14:56   

lilia,
Jeśli chodzi o kazane to wejdź inaczej :
http:/www.kazaniaksiedzapiotra.pl
i tam poszukaj homilii z dnia 05-07-2009 . Nie wiem czemu się Tobie nie otwiera,ale może masz inaczej ustawione opcje odtwarzacza w kompie. Ze strony macierzystej powinno być lepiej, albo wyświetli Ci co zrobić.

Jesli chodzi o poczucie winy to nie pozwalaj na to. Wpędzanie kogoś w taki stan jest nie tylko grzechem wobec drugiego człowieka, ale też dowodem na zupełny brak miłości i chęć manipulacji przez dominację. Bardzo niebezpieczne zjawisko i jeśli nie zareagujesz może doprowadzić do ogromnych problemów psychoduchowych nie tylko u Ciebie, ale także u dzieci.
Mąż nie konecznie musi stosować to świadomie, ale fakt istnienia tego rodzaju zachowania wskazuje między innymi na sekciarski sposób myślenia i działania grupy religijnej do której należy.
Polecam Ci stały kontakt z fachowcem od obrony przed sektami , bo sama polegniesz.
Bardzo trudno bronić się przed takim zachowaniem bez solidnego przygotowania.
Od strony duchowej chyba będzie potrzebna porada od księdza zajmującego się posługą modlitwy uwolnienia i uzdrowienia lub ks. egzorcysty.
Życzę Ci wiele ludzkich sił i żywej wiary w Jezusa Chrysusa , bo tylko mając Go nieustannie przy sobie Wasza rodzina będzie w stanie przeżyć ten kryzys "bez straty w ludziach". Poddaj swoje życie, a zwłaszcza dzieci Niepokalanej wtedy ich i Twój duchowy byt będzie pod najlepszą ochroną, a nie bedziesz traciła sił na oglądanie się za siebie.
Tylko Jezus jest Panem Świata, a Maryja starła głowę starodawnego węża, i tylko w rekach Nieba jest pomoc dla Was.
Po ludzku jednak, aby Cię nie wpedzano w wieksze kłopoty musisz działać bardzo rozważnie i z dużą wiedzą. Może nawet będziesz potrzebowała jakiegoś przeszkolenia z zakresu obrony przed psychomanipulacją.
Polecam Cię Świętym i Aniołom wraz z całą Twoją rodziną.
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-12, 09:11   

Modlę się nieustannie prosząc Maryję o opiekę, wiem ,że sama nie dam rady. Ale uczę sie też stanowczości, małymi kroczkami udaje mi się stawiać granice , choć to trudne.
Zadaję sobie pytanie dlaczego mąż poszedł w stronę tego Branhama, on twierdzi ,że szukał w KK Boga i go nie znalazł, ale czy przypadkiem taki wniosek nie pojawił mu się po czytaniu kazań tego Branhama, który uważa KK za wszetecznicę? Czy szukanie odpowiedzi na dlaczego? cos da? Chyba nie, ale kiedy tak patrze wstecz i ogladam nasze zycie to widzę ,że zachowania męża , które kiedyś były nazwijmy to tak "delikatne" świadczyły o pewnych jego postawach czy potrzebach, ja choć czasami mnie irytowały machałam na nie ręką, teraz te zachowania są wyraźniejsze i znajdują potwierdzenie w kazaniach Branhama, np. Ze " kobieta jest produktem ubocznym z mężczyzny" ale i w Biblii " żona posłuszna mężowi" i nacisk na to przez Branhama.
Mój mąż zmienił się ogromnie, teraz stało się ważne np. żebym chodziła w spódnicy
" ładnie wygladałaś w tym kostiumie ale jakbyś miałą jeszcze spódnice..", podkreślanie ,że Bóg jest najważniejszy , kiedys mówił " jesteś dla mnie najwazniejsza" dziś dodaje do tego " Na tym ziemskim świecie". Tylko po co? Przecież oczywiste jest że wiara w Boga jest czymś nadrzędnym.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-12, 20:53   

Lilia, ja też napiszę o stanowczości. Musisz wiedzieć czego chcesz, nawiąż kontakt ze specjalistami od sekt, żeby wiedzieć jak postępować. Zdecydowanie nie zgadzałabym się na zabieranie dzieci do tego podejrzanego towarzystwa, w końcu przysięgałaś wychowywać dzieci po katolicku i tego się trzymaj, przypomnij mężowi o tym jeśli on też tak przysięgał ( bo może sakrament był tylko jednostronny?), zapytaj go co warte jest jego słowo. Myślę, że mogą wchodzić w grę też zaburzenia psychiczne, warto pogadać z katolickim psychiatrą( jeśli się da). Z drugiej strony zadbaj o to by odświeżyć więź w waszym małżeństwie, żeby nie wszystko koncentrowało sie na temacie wiary, dobrze byłoby, żeby mąż się trochę "rozproszył" na innych sprawach. A o posłuszeństwie żon wobec mężów można pogadać przytaczając całość tekstu, bo o mężach też tam sporo można wyczytać. Lilia, nie daj się, ale też nie wpadnij może w jakąś skrajność, żebyś nie widziała w każdej wypowiedzi męża nawiązywania do jego nowej wiary( może po prostu lubi jak chodzisz w spódnicy). Pamiętaj o wsparciu się specjalistami, bo sama będziesz błądzić po omacku. I oczywiście modlitwa, różaniec, Msza św (może zamówisz wieczyste za męża?), poproś o modlitwę jak najwięcej osób, umów się z księdzem w parafii na rozmowę i naprawdę chroń dzieci, dużo z nimi rozmawiaj, tłumacz, opowiadaj o naszej wierze . To bardzo trudne czego doświadczasz, dobrze byłoby mieć stałego kierownika duchowego, a także przyjaciół, z którymi mogłabyś o tym porozmawiać.
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-13, 12:12   

Kari, dziekuję za Twoje słowa. czy to zaburzenia psychiczne też brałam pod uwagę, rozmawiałam z psychiatrą katolickim. Zastanawiałam sie też dlczego tak sie stało i mam jakieś swoje teorie, czysto psychologiczne dlaczego tak mężowi pasuje to co głosi ten prorok. Staram się rzeczywiście troche o to by nasze zycie nie koncentrowało się na sprawach wiary, robimy rózne rzeczy razem, zachęcam męż do tego by angażował się w swoje hobby.Żeby mój mąz zobaczył ,że nie jest tak jak mówi " że cały świat jest zły". Modlę sie codziennie różańcem.Mam tez przyjaciól, dziękuję Panu Bogu za nich, bo mnie wspierają, pomagają mi , wysłuchują, podejmują rozmowy z moim mężem , pokazuja mu swoja wiarę. Wspólnie z nimi w Kościele w każdy piatek modlimy się w intencji mojego męża na modlitwach wstawienniczych, które nasz proboszcz rozpoczął ze względu na nasze małżeństwo. Zna naszą sprawę ode mnie i moich przyjaciół, wspiera mnie modlitwą.
I chyba tylko dzięki temu wszystkiemu jakoś daję radę.
Może i czasami faktycznie patrzę na to co mówi mąż przez pryzmat sytuacji. Jednak przez te kilkanaście lat małżeństwa wiem jaka podobałam sie mężowi. Dziś chciałby żebym była inna.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 09:01   

Lilio, wydaje mi sie, że zrobilaś juz to co można zrobić w tej sytuacji. Teraz pozostaje rzeczywiscie głównie modlitwa i pilnowanie swoich granic,ochrona dzieci, wymaganie dla siebie szacunku ( wyrażaj sprzeciw, gdy mąż np ściąga święte obrazy ze ściany, bo Ty wiary nie zmieniłaś i masz prawo do jej wyrażania skoro tez mieszkasz w tym mieszkaniu. Zadbaj jeszcze o jedno: w razie, gdyby zaszła koniecznosć odseparowania się od męża, żebyś miała gdzie mieszkać i z czego żyć. Słyszałam kiedyś o dziewczynie, której mąż wstąpił do sekty i doszlo do tego, ze zaczął składać ofiary ze zwierząt w mieszkaniu na oczach małego dziecka. To oczywiście jakaś skrajność, ale sekta to sekta i pranie mózgu ludziom tam robią. Strasznie trudne to co przeżywasz, nie ustawaj w modlitwie, BĘDĘ CIĘ WSPIERAĆ.
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-03-14, 20:00   

Dziękuję Kari za wsparcie, jest mi ono potrzebne.
Tak , to trudne co przezywam. Choć kiedy ktos patrzy na to z boku może powiedizeć ,że przesadzam. mam przeciez męża , który mnie kocha, jest miły, czas wolnu spedza w domu a nie np. z kolegami, duzo sie modli, nie pije , nie pali, nie przeklina, nie denerwuje się., nie oglada telewizji,. nie słucha muzyki....Ale neguje wiare katolicką, nie "chodzi " ze mna i dziećmi do Kościoła, nie przyjmuje sakramentów, uważa ,że cały śwait jest zły,wali fundamenty ,które od 17 lat budowaliśmy razem, przestał robić ze mną rzeczy ,które zawsze robiliśmy razem, np. taniec, plaża , basen, ogladanie filmów....

[ Dodano: 2010-03-16, 08:18 ]
Tak sobie pomyslałam odnosnie tego jak to jest gdy są uzdrowienia np. przez różnych szamanów, że to uzdroweina pozorne i np. często wracaja pod inna postacią i mam taka refleksję dotyczącą mojego męża. Mąż od wielu lat chorował na jakąś dziwną alergię skórna, chodził po wielu lekarzach ale w zasadzie nikt nie umiał mu dobrać leków które by pomogły.
Ok rok temu kiedy odszedł od KK i kiedy twierdził ,że w tym kościele Boga nie znalazł i prosił Boga o pokazanie mu drogi i te jego dolegliwości zniknęły. Powiedział wtedy do mnie " może to nic nie znaczy albo może.." Miał to być dowód na to że idzie słuszną drogą.
Tak sobie teraz myślę, że owszem mężowi wysypka ustapiła ale coraz częściej teraz niż kiedys zapada na przeziębienia, miał kolejny atak ogromnego bólu brzucha w nocy ( kilka razy w przeszłości miał ataki aż z omdleniem z bólu, przez ostatnie kilka lat był spokój), coraz częściej boli go głowa, był czas ,że czuł się ciągle zmęczony, niewyspany a teraz okazuje sie ,że zaczyna mieć kłopoty z ciśnieniem. To jakby na potwierdzenie tego co , że jednak diabeł nie uzdrawia.

[ Dodano: 2010-03-21, 09:58 ]
Mam dość, mój mąż dzisiaj powiedział " czy teraz jest post? wy katolicy nawet nie umiecie zachować swoich technicznych zasad ", to była jego odpowiedź na wczotajsze imieniny u naszego proboszcza , na których bylismy i z których wyszedł ( widziałam ,że nie mógł juz wysiedzieć, pewnie przeszkadzało mu ,że ludzie tam sobie rozmawiali ,śmiali się, pili alkohol, spiewali przy akompaniamencie gitary.

[ Dodano: 2010-03-26, 21:06 ]
Nie wiem ile mi jeszcze starczy sił , ale już nie mogę. teraz jest u nas ten przyjaciel w wierze mojego męża, przyjechał z dziećmi do swoich rodziców i mąz ich zaprosił do nas. Rozmawiaja jak to jest ich wiara, o tym co w tych kazaniach proroka. A mnie cierpnie skóra, chce mi sie wyć!Nie moge juz więcej

[ Dodano: 2010-04-06, 09:56 ]
Dziś juz po świętach. Nie były one takie jak dawniej. Niby było miło ale...
Niby mąż uczestniczył w świętach , ale to nie tak jak było do tej pory. I na Triduum i na rezurekcji byłam sama z dziećmi. Było mi strasznie przykro.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 16:32   

Lilio, już wiosna... Zasadzimy Ciebie na górze, abyś latem pięknie rozkwitła. :-D
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 17:40   

Dziękuję Różo , jestem zaszczycona

[ Dodano: 2010-04-09, 18:05 ]
Dzisiaj przyszła mi taka myśl , że to prawda co powiedział mi ksiądz egzorcysta, że dziś szatan uderza w rodziny. Moimi i męża przyjaciólmi są dwa małżeństwa, spotykamy się, razem jeździmy na narty, często na wakacje, pomagamy sobie. bardzo mnie wspierają w mojej sytuacji. Zreszta o tym pisałam. Ale i w ich małżeństwach coś dzieje się ostatnio nie tak, trudności w komunikacji, pretensje, brak zrozumienia. Choć do tej pory było dobrze. Może to dla nas wszystkich próba?
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-09, 18:29   

Masz rację, lilio... Diabolos - ten, który dzieli, a przecież podzielić tych, którzy mieli być złączeni na zawsze, tych, których złączył sam Bóg - to musi dostarczać mu ogromnej satysfakcji. Jakie owoce tych podziałów - widać wyraźnie już na tym forum, ileż tu ludzkich łez... Lilio, jak sama słusznie zauważasz - problemy dotykają wielu małżeństw i bez sensu tu rozstrzygać, które to znich są tymi najbardziej trudnymi do pokonania, tymi najbardziej bolesnymi... Każdy z nas tu piszących z czymś boryka się, Tobie akurat przytrafił się problem nietypowy, może więc czujesz się tutaj osamotniona... A nie powinnaś :-D .
Próbowałam postawić się w Twojej sytuacji - byłoby trudno, ale może nie trudniej, niż z tym, co mam za sobą, czyli zdrada. Ważne, aby kochać - mimo wszystko, nie czekając aż ta druga "część" będzie taką, jaka my chcielibysmy widzieć. Przecież ma Bóg w tym jakiś cel, że właśnie takiego, nie innego człowieka postawił na mojej drodze... To zwykle są sprawy zakryte tu na ziemi, może rąbek tej tajemnicy uchylony zostanie kiedyś po latach, może u kresu życia...
Kochać nie oczekując zmian zbyt szybko... Dać Panu Bogu czas... Cieszyć się tym, co w mężu jest dobre, piękne, być cierpliwą żoną i mamą.
Pozdrawiam. :lol: :lol:
 
     
lilia
[Usunięty]

Wysłany: 2010-04-10, 07:53   

Różo , rzeczywiście może mój problem na czymś innym polega, ale nie czuję się wśród Was osamotniona. jest mi tu dobrze. Dajecie mi dużo wsparcia i rad. Dziękuję Wam.
Też mam za soba zdradę męża i choć zdarzyło sie to kilka lat temu i dzis już nie trwa to wcale nie jest łatwo tak o tym zapomnieć. Zły próbował wielu sztuczek żeby nas rozdzielić , dzis sięgnął po najwyższy argument.

[ Dodano: 2010-04-11, 23:42 ]
Wczoraj moi przyjaciele znów podjęli rozmowę z moim mężęm. Miałam nadzieję...
Ale dziś widzę ,że takie rozmowy tylko utwierdzają męża w jego przekonaniach i

[ Dodano: 2010-04-19, 10:11 ]
Kolejna niedziela , kolejna Msza Sw. bez męża. Kolejna Komunia Św. bez męża.
Wydawałoby sie ,że moje zycie jest wspaniałe, nie mam takich problemów jak wiele z Was na tym forum, mąż jest przy mnie , nie zdradza mnie, mówi ,że kocha. A jednak to ,że uważa ,że to ja błądzę bo jestem katoliczką a on nie , bo uwierzył w Chrystusa i " nie uprawia religii" to rozdźwięk między nami.

[ Dodano: 2010-05-09, 08:27 ]
Dzis niedziela. Kolejna. Mąż rano powiedział " jade do Polkowic , wrócę ok. 13". I pojechał do "swoich braci".
Były znów rozmowy i kłótnie. I znów usłyszałam ,że to on jest głowa rodziny i jak ja chce być szefem to on sie wyprowadza. To szantaż.
Tak myslę, że to co sie dzieje w moim małżeństwie to przemoc ze strony mojego męża, psychiczna. Że obracamy się w cyklu przemocy: narastanie napięcia, gwałtowna przemoc, miesiąc miodowy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5