Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak nie spłoszyć ptaszka, który wyfrunął na wolność?
Autor Wiadomość
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 19:48   Jak nie spłoszyć ptaszka, który wyfrunął na wolność?

Nie założyłam jak dotąd własnego wątku, bo tak bardzo odnajdowałam schematyczne zachowania mojego męża i własne u innych, że nie odczuwałam takiej potrzeby.
Teraz zaczynam dostrzegać pewne różnice....i potrzebę.

Mąż nie mieszka z nami już prawie pół roku, u kochanki mieszka ponad 4 miesiące. Na początku zachowywał się jak większość zdradzaczy: obarczał mnie całą winą, nie liczył się z moim zdaniem, uczuciami, cierpieniem, pieniędzy dawał na dzieci w stylu jak najmniej. Na jakiś czas wpędził mnie w wielkie poczucie winy, bo skoro tak swoją prawdę wykrzykiwał (przy poparciu nielicznych popleczników), to tak się czułam. Zresztą mam świadomość swoich dysfunkcji i przy moim DDA ( jego też) nie miał większych problemów z przelaniem całej winy na mnie. Teraz jednak wiem, że jestem oczywiście winna zaniedbań, moich błędów w małżeństwie, ale już tak na trzeźwo zdaję sobie sprawę, że to on jest winny swoich decyzji o zdradzie i porzuceniu rodziny. Jestem gotowa na zmianę siebie i nie mnie to oceniać, ale małe kroczki już chyba poczyniłam.
Przez te kilka miesięcy popełniłam chyba wszystkie błędy, które były możliwe do popełnienia w tej sytuacji, ale nie cofnę już czasu. Mogę jedynie, od teraz, z Bogiem prostować swoją drogę, a jest co prostować!
Co zrobiłam? Modlę się, czytam Was, czytam i czerpię od Was mądrości i przykład miłości do Boga. Wyciszyłam się (trochę), nie reagowałam na zaczepki ze strony męża i było mi z tym dobrze. Co jakiś czas, ale już nie w narzucający sposób, dawałam mu znaki, że klatkę mu otworzyłam, ale jej do końca nie zamknęłam, ma uchylone drzwi. Ostatnio bardzo czuję obecność Boga i to dodaje mi sił do walki, choć pewnie i czas, który upłynął zrobił swoje.

Od jakiegoś czasu mąż przestał mnie atakować, nawet przyznał, że pamięta nasze rozumienie się bez słów, obwinia siebie za złe kontakty z dziećmi, moje słowa o jego wyborze "lepszego" życia skwitował ze smutkiem: "moje życie nie jest wcale takie jak ci się wydaje"....ale nadal chce rozwodu i życia w związku z kochanką. Ma też nadzieję, że niedługo umrze, mówi, że i tak pójdzie do piekła. Nie umiem mu pomóc, nie odzywam się, zostawiłam go samego z tym małokonstruktywnym użalaniem. Zresztą nawet nie potrafię oddzielić prawdy od być może kolejnego kłamstwa. Nie wiem czy robię dobrze...

Dzisiaj znowu przysłał maila...zauważył, że przeczytałam jego pracę magisterską, notabene o miłosierdziu wg JPII, przeczytał mój komentarz w stylu: "złamałeś zasady, które znałeś i byłeś im wierny. Bóg Cię z tego rozliczy" (pisałam ten komentarz już dawno).
Stwierdził, że komentarz w 100 % trafny i ze będzie trafny już zawsze, bo dotyczy przeszłości a ta się nie zmieni... Zacytował nawet fragment swojej pracy "Bóg wydobywa dobro spod nawarstwień nawet największego zła" (bo napisałam mu, że przytulam się do Jezusa)
Wiem, że nie mam analizować słów i zachowań męża, bo pewnie się nie da...nie jestem nim i nie wiem co w nim siedzi.
Nie chcę jednak popełnić kolejnych błędów. Mam takie wrażenie, że on dziobie drzwi do klatki z której wyfrunął, ale przecież wie, że jest otwarta! Może szuka usprawiedliwienia. Czegoś szuka.... Skoro już nie chce mieć nic ze mną wspólnego to po co takie maile?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 20:38   

malek napisał/a:
Od jakiegoś czasu mąż przestał mnie atakować, nawet przyznał, że pamięta nasze rozumienie się bez słów, obwinia siebie za złe kontakty z dziećmi, moje słowa o jego wyborze "lepszego" życia skwitował ze smutkiem: "moje życie nie jest wcale takie jak ci się wydaje"....ale nadal chce rozwodu i życia w związku z kochanką. Ma też nadzieję, że niedługo umrze, mówi, że i tak pójdzie do piekła


Oj jakbym słyszała własnego małżonka.. Diabeł jest jednak monotematyczny i ograniczony. Nie mogę Ci dać cudownego lekarstwa tylko świadectwo tego co sama robię w takim momencie.
Po pierwsze nie odzywam sie i nie biorę już tych słów na poważnie.
Po drugie odmawiam już od dłuższego czasu różaniec za męża, bez specjalnej intencji szczegółowej. Maryja wie co potrzebne mojemu slubnemu.
Po trzecie błogosławię mu, zwłaszcza po takiej akcji słownej ( nie musi o tym wiedzieć). Zauważyłam,że te napady Złego są coraz słabsze. Nie zmienił swoich planów ani postepowania, ale zło straciło rozpęd i zapał. Nie ma we mnie pożywki. Bóg strzeże i chwała mu za to. :mrgreen:
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 00:03   

Cóż droga Malku - zająć się sobą, prześlicznymi dzieciaczkami. Jednak emocjonalnie izolować sie od męża. Musimy przyjmować fakty, lecz tak wielką nadzieję mieć jak ogrom Bożego Miłosierdzia, szukać Jego woli w naszym życiu. Zawsze gdy uda mi się znaleśc Jego wolę czuję moc :lol:
pozdro
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 00:12   

malek,

Wiesz właśnie wysłuchałam wspaniałego kazania ks. Piotra Pawlukiewicza w dwóch częściach, aż mi się cos w środku zasmiało, bo widocznie trafiło w dziesiątkę.
Wysłuchaj:
pierwsze o zranieniu serca
http://www.kazaniaksiedza...Anna-homili.mp3


drugie o tożsamosci serca:
http://www.kazaniaksiedza...Anna-homili.mp3
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 09:31   

kinga2 napisał/a:
Oj jakbym słyszała własnego małżonka.. Diabeł jest jednak monotematyczny i ograniczony


A jaki schematyczny ...
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 11:10   

Cytat:
Mam takie wrażenie, że on dziobie drzwi do klatki z której wyfrunął, ale przecież wie, że jest otwarta! Może szuka usprawiedliwienia


Otóż to, klatka powinna być otwarta, a co najmniej - jej drzwi powinny być lekko uchylone... To będzie tym, co nie pozwoli rozwinąć w pełni skrzydełek na wolności. "Ptaszek" powraca, bo chciałby upewnić się, że tu już nie ma powrotu, mógłby wydać jakże kojące rozgrzeszenie samemu sobie - "przecież powrotu nie ma, drzwi zatrzaśnięte"...
Widok otwartej klatki - niepokoi i bardzo dobrze... Ten niepokój może być twórczy.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 12:31   

Agnieszka napisał/a:
kinga2 napisał/a:
Oj jakbym słyszała własnego małżonka.. Diabeł jest jednak monotematyczny i ograniczony


A jaki schematyczny ...



Można powiedzieć, przeraźliwie banalny. :mrgreen:
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 13:12   

Napisałam wczoraj mężowi, żeby już do mnie nie pisał (po raz kolejny!). Oczywiście odpisał, że już nie będzie pisał. Już mi się chce z tego śmiać....

Przy okazji sprzedał mi kilka uwag,m. in. że dziwi się moim brakiem zainteresowania jego kontaktami z dziećmi. Poskarżył się, że córka źle go traktuje (nie chce rozmawiac przez tel i się spotykać). Odpisałam, że to są ich kontakty, a dzieci zachowują się tak jak czują.
Zapytał się też po co udajemy, że go nie ma. Tego to już nie rozumiem, bo przeciez go z nami nie ma na jego własne życzenie. Odpisałam mu, że codziennie modlimy się za niego, więc nie udajemy, że go nie ma.

Na koniec napisał że będzie dobrze, choć teraz na to nie wygląda :-)

Dobrze wg niego to znaczy jak? Jak myślicie? Co dla człowieka będącego w związku z kochanką, dążącego do rozwodu, znaczy dobrze? Że ktoś zastąpi jego miejsce?

[ Dodano: 2010-02-10, 14:27 ]
Taka moja refleksja...diabeł jest monotematyczny, ograniczony, banalny, ale tyle zła sieje, że niestety trzeba się z nim liczyć.
Kingo dziękuję za linki...niestety nie mogą ich otworzyć ;-)
Marku ja coraz częściej czuję moc Boga, też dodaje mi skrzydeł, a te znaki....eh mówiłam Ci co nieco w drodze. Na razie nie opisuję...za ogromne to wszystko dla mnie!
 
     
zkszacior
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 14:58   

Witaj malek! Masz bardzo dużo siły, wiesz o tym?!
Dla mnie twoje działanie, twoja postawa to świadectwo, świadectwo wiary i ufności w Boga.

Tyle. Nie wiem co jeszcze napisać bo słów brak (oczywiście w pozytywnym znaczeniu).
Pozdrawiam.
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 15:58   

Z tą siłą zkszacior to wiesz jak jest...ale mam jej coraz więcej. Oddałam wszystko Bogu...ja już tak naprawdę nic nie mogę. Co mogłam zrobić, to chyba po ludzku, zrobiłam. Swoją dawkę szarpaniny chyba każdy musi przejść. Pewnie jej jeszcze wiele przede mną, ale wiem już że nie jestem sama. Mam Was i Boga- najlepszego przyjaciela.
Mam nadzieję, że Ty też będziesz mógł coś "pchnąć" w swojej sprawie.

Tak cieszę się, że Was wszystkich poznałam...koniecznie do następnego razu!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 16:33   

malek,

jeszcze raz odpal linki były kłopoty techniczne, juz działa. :mrgreen:
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-11, 08:54   

Obudził mnie dzisiaj sen, że panna mojego męża jest w ciąży. Jest to możliwe, tym bardziej, że mąż pochwalił się kiedyś o jej planach ciążowych. Sen nie wywołał we mnie szczególnych emocji, raczej refleksję, która może jest kontrowersyjna, ale cóż taką mam.

Na dzień dzisiejszy mam postanowienie (nie wiem czy jutro też tak będę myślała)....jeżeli ze związku męża z kochanką urodzi się dziecko, to nie wyobrażam sobie, żeby mąż zostawił swoje dziecko. Odpuszczam całkowicie, nawet jakby chciał wrócić to się na to nie zgodzę. Moje dzieci ojca przy sobie miały chociaż przez kilka lat, dlaczego niewinna istota miałaby wychowywać się bez ojca?!

Jak pogodzić dobro sakramentu małżeństwa z dobrem takiego dziecka? To chyba niewykonalne...
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-11, 10:28   

Malek
Może za głęboko nie zastanawiaj się nad snami. Sen to nie jawa.
a u mnie siła jakoś się rozpłynęła, chyba nie słucham Pana
pozdro
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-11, 10:37   

Marku u mnie "siła" nawet jest...ba mimo przeciwnościom fizycznym. Przeziębiłam się, przed chwilą zrobiłam sobie niezłe limo :lol: , a czeka węgiel do wrzucenia. Kiedyś byłoby to dla mnie nie do przeskoczenia. Teraz wiem, że dam radę! O dziwo nawet nie czuję wściekłości, że mój ukochany tak mnie z tym wszystkim zostawił. Jestem dumna, że sobie radzę...i mam takie wspaniałe dzieci.

[ Dodano: 2010-02-11, 15:41 ]
Mąż przysłał mi ten link (miał już nie pisać :mrgreen: )
http://www.wccm.pl/index.php?id=32 bez żadnego komentarza.
Czego on ode mnie chce? Nie da już mi spokoju? Co mam z tym robić?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8