Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
historia moni82
Autor Wiadomość
monia82
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-08, 21:24   

Chyba macie rację :-( jeszcze dużo pracy przede mną...
Ja zapytałam ją dlaczego ona mi pomaga, bo to trochę dziwne, skoro bierze pod uwagę że coś między nimi może być. Powiedziała że robi to dla małej bo potrzebuję środków do życia (zaproponowała mi dodatkową pracę w domu ale się zastanawiam...)i nie zasługuję na to, co mnie spotkało i że ona też została sama z dzieckiem i wie jak to boli (halo?? a sama bierze pod swój dach żonatego faceta zamiast go kopnąć w d... skoro wie co on nawyprawiał i sama ma złe doświadczenia z mężczyznami?) Teraz mam mętlik w głowie.
Człowiek moralny, z zasadami powinien mu zamknąć drzwi przed nosem i się od niego odwrócić a nie jeszcze wyciągać do niego rękę mimo że on nie uznał swojego błędu. Nawet jego znajome które same mają nie poukładane życie rodzinne się od niego odwróciły bo trzymały za nas kciuki. On powinien zostać sam jak palec bo inaczej niczego nie zrozumie i nie wyciągnie wniosków! Może dlatego rozmawiam o nim z Lidką żeby jej otworzyć oczy i żeby ona go pogoniła, ale gdyby była rozsądna i moralna to by od razu to zrobiła. A ona mi powiedziała że po smierci syna nie wierzy w "Tego na górze".
Ma inne podejście do życia.
A z tego co sama tu czytam co napisałam o mężu to dochodzę do wniosku że on rzeczywiście jest nic nie wart i może lepiej pozwolić mu spaść na samo dno, bo prędzej czy później tam wyląduje!

Czasami mam wrażenie, że zaprzeczam sama sobie. chyba muszę przestać się z nimi kontaktować jakiś czas, ale czasem potrzebuję, żeby coś załatwić, wyjść tak jak jutro do tej poradni.
No właśnie, mąż jest teraz chory i jutro może nie dać rady zostać z małą i chyba będę musiała zawieźć ją do mamy. Ale stwierdziłam też że muszę rzeczywiście zrobić coś dla siebie i małej i zaczęłam od....wyjścia na imprezę z koleżanką :mrgreen: umówiłysmy się na sobotę i napisałam do męża żeby nic na ten wieczór sobie nie planował bo ja mam "wychodne" i żeby został z małą. Oddzwonił niemal natychmiast! Od razu spytał gdzie idę ale nie pytał czy z kimś. Wyobraźcie sobie że od razu wpadł na pomysł że zabierze ją na to mieszkanie gdzie mieszka z Lidką! Nie zgodziłam się twierdząc, że mała będzie spała jak będę wychodziła i nie będzie jej nosił, więc stwierdził, że zabierze ją wcześniej. Też się nie zgodziłam bo w nowym miejscu i bez mamy nie zaśnie. Mąż stwierdził, że mała i tak się musi przyzwyczajać do tego że będzie miała 2 domy :cry:
Powiedziałam mu że ma przyjść do nas bo nie chcę jej mieszać w głowie i narażać na niepotrzebny stres. Mamy nie będzie, nowe miejsce, obca twarz i kot! To powiedział że w takim razie muszę wymysleć coś innego bo zaczynam mu robić pod górkę! Zakończyłam rozmowę bo nie chciałam w emocjach powiedzieć czegoś, czego będę potem żałować. To ja mu daję możliwość spędzenia z córką całego wieczoru i pół nocy a on to odrzuca, bo woli ją zabrać do nowego domu?? halo, kto tu stawia warunki, ja czy on? A może przesadzam i powinam się zgodzić?
Przez chwilę przeszło mi przez myśl, wiem że to głupie, żeby postawić mu warunek że zgodzę się na to, żeby wział małą do "siebie" jeśli pójdzie jutro ze mną do poradni, ale zaraz się wycofałam z tego bo to chyba nie ma sensu i na pewno by się wkurzył jeszcze bardziej i już w ogóle bym go nie namówiła nigdy :-/

Nie wiem dlaczego ja się tak jego uczepiłam, może dlatego że był moim pierwszym partnerem, że nigdy nie byłam sama, najpierw rodzice a potem on, że bycie z nim dawało mi jakieś poczucie bezpieczeństwa, czegoś pewnego, trwałego a ja potrzebuję stabilizacji i nagle mi to wszystko zabrano :cry:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-08, 21:50   

monia82 napisał/a:
Ja zapytałam ją dlaczego ona mi pomaga, bo to trochę dziwne, skoro bierze pod uwagę że coś między nimi może być. Powiedziała że robi to dla małej bo potrzebuję środków do życia (zaproponowała mi dodatkową pracę w domu ale się zastanawiam...)i nie zasługuję na to, co mnie spotkało i że ona też została sama z dzieckiem i wie jak to boli (halo?? a sama bierze pod swój dach żonatego faceta zamiast go kopnąć w d... skoro wie co on nawyprawiał i sama ma złe doświadczenia z mężczyznami?) Teraz mam mętlik w głowie.


Wiesz moze nie wszyscy się ze mną zgodza , ale to mi nieco pachnie osaczaniem. Powinnaś bardzo uważnie stąpać wokół tej Pani, bo zdaża się,że ludzie swoje zranienia tak dalece przenoszą na innych,że próbują manipulować drugimi, gdy znajdą się w podobnej sytuacji. Ty niestety sama się odsłaniasz i stajesz przed taczą strzelniczą. Dlaczego? Może tak potrzebujesz wieści o swym lubym,że nie widzisz jak pchasz się w łapy szaleństwu. Nie rób tego. Zdrowiej dla Ciebie odsunąć się.
Istnieje też taka możliwość,że zraniona w przeszłości kobieta zechce odegrać się na Twoim mężu nie mogąc sięgnąć swojego krzywdziciela, a wtedy będziesz miała dodatkowego kaca, bo potencjalna sprawczyni odwetu może posunąć się dalej niż nawet pomyślisz.
Tak czy tak zostaniesz zraniona i wciągnięta w grę , w której absolutnie nie powinnaś uczestniczyć. Nie zapominaj,że ten człowiek jest Twoim mężem i cokolwiek mysli ta trzecia osoba nie jest ważne. Ważne,że sprzyja rozpadowi Waszego związku dając mu lokum i stwarzając niezdrową sytuację.
monia82 napisał/a:
Człowiek moralny, z zasadami powinien mu zamknąć drzwi przed nosem i się od niego odwrócić a nie jeszcze wyciągać do niego rękę mimo że on nie uznał swojego błędu. Nawet jego znajome które same mają nie poukładane życie rodzinne się od niego odwróciły bo trzymały za nas kciuki. On powinien zostać sam jak palec bo inaczej niczego nie zrozumie i nie wyciągnie wniosków!


Wiesz co moralny człowieku, to mi nieco pachnie chęcia odwetu zranionej kobiety.
Pozwolić komuś ponieść konsekwencje własnego czynu to nie jest to samo co pozostawić go samemu sobie. Często właśnie grupa uswiadamia nam nasze błędy.
Jednak mieszkanie mężą z obcą kobietą w przypadku kryzysu małżeńskiego jest więcej niż nie w porządku ze strony tej trzeciej.

monia82 napisał/a:
Powiedziałam mu że ma przyjść do nas bo nie chcę jej mieszać w głowie i narażać na niepotrzebny stres.

Masz prawo żądać od męża, aby małe dziecko nie opuszczało domu, gdy on go pilnuje, ale argumenty muszą być mądre.
Nowe otoczenie nie zawsze jest złe, ale złe jest gdy dziecko ma alergię, a ktoś ma zwierzaka, lub warunki lokalowe są nieodpowiednie dla dziecka,są jakieś inne zastrzeżenia. Sprzeciw nie może brzmieć: Nie, bo nie.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-08, 22:12   

Monia - rzadko tu już piszę, ale nie wytrzymałam - tak mi przypominasz mnie sprzed czterech lat - totalna panika! Miotasz się jak zaszczuty pies. Rozmawiasz z tą cała Lidką (sama tak robiłam), bo masz nadzieję, że jak jej "naopowiadasz" o mężu, ona go zostawi. Efekt u mnie takiego działania był następujący - ja zrobiłam sie wspólnym wrogiem kochanki i męża, ich związek się umocnił a ja stałam sie wrakiem człowieka. W konsekwencji jestem po rozwodzie, mąż ma nowe dziecko i jest szczęśliwy.
Moniu - ja wiem, że trudno, ale radziłabym Ci zająć się w tej chwili sobą. Uregulować sprawy materialne, typu - rozdzielnośc i alimenty a następnie poświęcić czas sobie i dziecku. Tobie radziłabym udac sie do psychologa - wg mnie, nie jest to ważne, czy do świeckiego czy gdzies przy kosciele. Chodzi o to, abys stanęła na nogi. Nie bój sie - świecki dobry psycholog tez nie będzie nakazywał Ci rozwodu, jesli nie będziesz chciała.
Druga sprawa - spójrz, co dzieje się z Twoim dzieckiem. Bożek- mąż tak zajął Twój czas, że w ogóle prawie wcale nie wspominasz tu o córeczce. A przecież to jej powinnas poświęcac czas, nie zaś dyskusjom z Lidką o mężu.
Monika - obudź się wreszcie! Poczytaj, co tu ludzie piszą!!!!!! Twoje działania nie prowadzą absolutnie do tego, do czego bys chciała, aby prowadziły.
 
     
monia82
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 05:06   

Chyba rzeczywiście nie do końca dociera do mnie to, co piszecie. Działam jak w jakimś amoku! W listopadzie było podobnie! Może ja potrzebuję dostać obuchem w łeb?
A moją córeczkę staram się przytulać jak najczęściej, bawię się z nią, rozśmieszam choć ona czuje że nie ma taty... Dziś nawet nie przyszedł. chory jest.
Ona jest dla mnie najważniejsza, gdyby nie córka przeklinałabym dzień, w którym poznałam męża po tym co się dzisiaj dowiedziałam…
Ale powiem wam że chyba właśnie dostałam takim obuchem. Już chyba nie chcę tego ratować. Po tym co mi napisał to chyba faktycznie nie ma sensu. On nie chce i już! Już nawet nie czuję do niego wściekłości, zaczyna mi być obojętny. Sam się przyznał do tego że zdradzał mnie cały czas, czyli to co mi mówił po pijaku, że mnie zdradzał od uhuhu ze wszystkimi jak leci to raczej była prawda  Przecież po pijaku ludzie zazwyczaj są szczerzy, prawda? To już teraz wiem, dlaczego on nigdy nie chciał się napić z teściem, szwagrem bo by za dużo o sobie powiedział! Pilnował się na każdym kroku, ważył każde słowo, kontrolował mnie choć sam mnie zdradzał!
Tak sobie myślę, że nasz związek generalnie raczej nie miał szans na przetrwanie, jedynie nasza córka miała się z niego urodzić. Chyba ma coś ważnego do zrobienia na tym świecie. Ja to tak odbieram…
Miałam średnio przyjemną rozmowę z mężem na gg. Chciał wiedzieć co postanowiłam w związku z jego opieką nad Lenką w sobotę. Wymyślił sobie że przyjdzie tu z Lidką! Normalnie jakby mi kto w pysk dał! Nie wiem jeszcze co zrobię. Powiedział że jutro przyniesie mi do podpisania pozew i rozdzielność majątkową napisaną przez Lidkę. Powiedziałam że nie podpiszę. Ale się wściekł! Chcę iść najpierw do tej poradni. To go rozjuszyło jeszcze bardziej! Zaczął "krzyczeć" : "ja chcę rozwodu!! Daj mi rozwód kobieto!! już cię nie kocham! Chcę być z Lidką ona mnie uleczy! Bardzo ją kocham i chcę być blisko niej!
pisał też coś o pieknych ciemnych oczach...
Ciekawe.. takie wyznania po 3 tygodniach znajomości... on twierdzi że ona zna go lepiej niż ja. Wydaje mi się że rzeczywiście go rozgryzła bo wie więcej o nim niż ja :-(
Mnie też szybko wyznał miłość, oświadczył się po niecałych 2 miesiącach i wiecie czego się dowiedziałam? Że u nas to było za szybko i to moja wina bo od razu przyjęłam pierścionek!
A z nią będzie inaczej, bo dłużej to potrwa i lepiej ją pozna, choć zaraz napisał że dziś będzie próbował się do niej zbliżyć! Wkleję wam kilka jego tekstów i w ogóle fragment naszej rozmowy żebym nie była gołosłowna. Oceńcie, dajcie mi po głowie jak trzeba…
MK
23:41:50
jesli jest mało dowodów mojej winy to mogę dostarczyć ci ich więcej
23:42:15
chcę ułożyć sobie życie na nowo i żebyś i ty tak zrobiła
ja nie chcę separacji - chcę rozwodu!!
zaryzykuję, wiem czego chcę - ciekawe, ze mną też niby wiedział...
Monika
23:52:51
a ona jakby była trochę w porządku i miała zasady moralne to by cię kopnęła w d… a nie przyjmowała pod swój dach wiedząc co robiłeś i że jej to nie przeszkadza to aż kłuje w oczy
23:53:21
zobacz nawet taka izka i wieśka które mają nie poukładane w życiu się od ciebie odwróciły


Monika
23:54:00
wszyscy się od ciebie odwrócili nawet właśni rodzice a ty dalej nie potrafisz uznać swojego błędu
23:54:05

MK
23:54:06
nie odwróciły się ode mnie, sprawdzałem cię!!
ale chcę być z nią i zrobię wszystko, by tak było!!!!!!
zaczynam dziś
to nawet lepiej, że to dłużej potrwa, bo dzięki temu lepiej się poznamy a nie tak jak my. u nas to było zdecydowanie za szybko!!
a kto się zgodził po 2 miechach?
Monika
00:07:04
i że nie wierzy w to że między tą pierwszą a tą drugą nie było innych bo ty nie potrafisz być sam, skaczesz ze związku w związek bo już po czasie coś w tobie wygasło i chcesz czegoś inego

MK
00:07:40
więc daj mi rozwód kobieto!!
00:08:03
to co ci powiedziała to prawda


Monika
00:08:03
czyli ty sam nie wiesz czego szukasz i na pewno nie znajdziesz bo nie szukasz tam gdzie trzeba

MK
00:08:11
widzisz? zna mnie lepiej niż ty


Monika
00:08:23
psycholog się znalazł


MK
00:08:27
a gdzie mam szukać u ciebie czy u księdza?


MK
gdyby nie lenka to nie chciałbym teraz rozwodu - miałbym go już dawno
pozjadałaś rozumy jak mamusia
00:11:36
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
00:11:48
wraca Lidzia
00:11:48
kończę

badałem się
00:12:53
nie zarażę jej

wróciła Lidzia
00:15:02
pa
00:15:10
biegnę z całusem
Monika
00:21:26
jesteś cudzołożnikiem i jeśli z tobą pójdzie do łóżka będzie taka sama!!
MK
00:21:47
będę się o to starał
00:22:35
Lidka mnie naprawi - chyba samochód, bo jest mechanikiem, ale jego - nie sądzę!
Monika
00:22:58
no to życzę jej powodzenia bo czeka ją orka na ugorze!


MK
00:23:06
nie, ma duże, piękne i ciemne oczy!!
Monika
00:27:05
i tak nawet jakbm ci podpisała sąd oddali powództwo bo to za wcześnie, uwierz mi


MK
00:27:21
więc podpisz!!
00:27:25
a się przekonamy

MK
00:28:05
lidka spała ze swoim byłym mężem tydzień przed sprarwą a rozwód dostała
00:28:15
zależy mi na rozwodzie


Monika
00:28:22
nie musiała się przyznać


MK
00:28:24
więc podpisz go!!
00:28:31
ale się przyznała

MK
00:28:42
bo jest szczera
MK
00:30:30
czy ty całe życie teraz będziesz żyła na zasadzie "o ja biedna nieszczęśliwa, porzucona przez męża"??
MK
00:31:17
mi czegfoś w tym związku cały czas brakowało,


Monika
00:31:29
i to moja wina...


MK
00:31:34
nie potrafiłaś dać mi szczęścia
00:31:39
a ja tobie
00:31:46
więc po co to ciągnąć?
00:31:50
ja nie chcę!!


Monika
00:31:54
to po cholerę się ze mną żeniłeś??
00:31:57
kazał ci kto??
00:32:03
zmusił cię do slubu??


MK
00:32:06
masz przykład u swoich rodziców jakby to dalej wyglądało


Monika
00:32:15
przecież dorosły byłeś wiedziałeś po co to robisz!!


MK
00:32:23
to samo pytanie kieruję do ciebie


Monika
00:32:47
to jest zaskakujące bo ty nie miałeś takich wzorców i co się z tobą stało...
00:32:58
ja tego chciałam bo wiedziałam że to jest to
00:33:19
mi niczego nie brakowało i nic się nie wypaliło z mojej strony pomimo problemów


MK
00:33:24
tylko że moi rodzice są razem, bo się kochają!!!!!!
00:33:37
widzę

Monika
00:33:40
ale ty widać jesteś niedojrzały i nieodpowiedzialny

MK
00:33:43
jaki to ja jestem zły!!

Monika
00:34:10
bo jesteś

MK
00:34:33
dobra, muszę kończyć, bo jest już Lidka
00:34:44
dobranoc

MK
00:35:45
będę się starał ale już nie z tobą

I co o tym myślicie? Może po prostu powinnam dać mu odejść i mieć „św. Spokój”? Niech się sparzy. No chyba że rzeczywiście im wyjdzie i będą razem szczęśliwi? Ale znając słomiany zapał mojego męża do związków to wątpię… Ze mną to też było to, czego nigdy nie czuł do żadnej dziewczyny! To od początku nie miało chyba racji bytu bo od początku było budowane na kłamstwie!
Swoją drogą to ciekawe, ten ich związek rozwinął się w zaledwie tydzień bo jeszcze tydzień temu mąż płakał i mówił że ma bałagan w głowie i nie wie co robić i po tygodniu już nagle wie czego chce i jest zdecydowany że chce z nią być i już nic do mnie nie czuje?? A tydzień temu mówił mi że jeszcze coś się w nim tli do mnie ale to za mało, dziś rząda ode mnie rozwodu! No nie wiem czy można traktować ich poważnie. Zresztą ja już nic nie wiem :cry:
Zobaczę jeszcze co usłyszę jutro, a właściwie dziś w poradni i wtedy podejmę ostateczną decyzję… I pójdę do kościoła pomodlić się…
Proszę was też o modlitwę
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 06:30   

Monika, chyba trochę opacznie nas zrozumiałaś..... Na tym wyjątkowym forum nikt nie będzie razem z Tobą psioczył na Twojego męża, ani go oceniał, ani też namawiał Ciebie do rozwodu......Nie mów też, że Twój mąż nie jest nic wart - Bóg go kocha tak samo jak każdego z nas, więc skoro jest wart miłości Bożej, to tym bardziej wart jest miłości ludzkiej. Jednak Twojego męża tu nie ma i on nas mniej obchodzi, niż Ty. Ty szukasz pomocy, więc Tobie odpowiadamy - zostaw męża MENTALNIE, nie chodzi o rozwód.....Zostaw go w sensie takim, że to jest odrębna istota ludzka i nie masz na nią wpływu.....Bóg dał wszystkim wolną wolę i Twój mąż, choć jest w jakimś amoku, także ją ma, a Ty nie jesteś ani jego matką, ani aniołem stróżem, aby go "ratować"........Jeśli piszemy, "zostaw męża", to oznacza tylko i jedynie, abyś nie babrała się tamtymi sprawami, nie wnikała w jego kontakty z innymi kobietami, abyś się nie nakręcała, nie poniżała, nie wystawiała na odstrzał zwierzeniami z obca babą i tak dalej.....Tu nie Lidka jest problemem, bo jeśli nawet to sie rozpadnie, to może być kolejna Lidka i kolejna i tak dalej.....Zamierzasz dostosować swoje życie do reguł męża? Od kochanki do kochanki.......Zatrzymaj się i nie pędź tak....Jeśli chcesz trwać w przymierzu z Bogiem, tak jak przysięgałaś podczas ślubu, to nie powinnaś się zgadzać na żaden rozwód, ponieważ on nie jest Ci do niczego potrzebny.....Jednak inne sprawy, finansowe, alimenty, mieszkaniowe i kwestię opieki nad dzieckiem powinnaś uregulować jak najszybciej, ponieważ i tak to za długo trwa......Zostaw rady, wskazówki męża i jego kochanki - od tego są prawnicy....Jeśli masz środki na to, zwróć się o poradę prawną i pomoc w napisaniu odpowiednich dokumentów.....Zastanów się, czy akceptujesz to, co robi mąż.....Jeśli nie - to powiedz mu to raz i wyraźnie i.....tyle możesz zrobić.........No, możesz jeszcze powiedzieć, że jeśli dojrzeje do roli męża i ojca, to Twój dom będzie dla niego otwarty, a póki co, to niech pędzi ku swojemu "szczęściu" ...........Dalej to już zająć się musisz swoim życiem......Żoną możesz być i bez obecności męża w domu, mieszkając samotnie.....Jako kobiecie, człowiekowi nie ubędzie Ci niczego, nie jesteś półczłowiekiem bez męża.....To życie, które masz obecnie, jest także konsekwencją Twoich decyzji....tego, że kiedyś tego męża sobie wybrałaś....że po dwóch miesiącach przyjęłaś jego oświadczyny.......te konsekwencje także ponosisz Ty i to jest normalne, więc nie ma sensu obarczać współmałżonka całkowitą winą za powstałą sytuację ....Każdy z nas odpowiada za swoje decyzje....Pani Nauczycielko, zostaw sprawy męża jemu samemu, nie wdawaj się w bzdurne dyskusje, które pasują raczej jakimś nastolatkom, niźli dorosłym ludziom......zwróć uwagę, że nie piszę tylko o Twoim mężu.....Zobacz, narobił tyle zła, sprawił Ci tyle przykrości, a mimo to czułaś, że chcesz naprawiać małżeństwo, dzisiaj wystarczyła jedna rozmowa na gg, aby już zmienić front "ja już nie chcę niczego ratować"....Nie tylko mąż nie dojrzał do małżeństwa, Ty także, Moniko chyba nie bardzo....decyzje pod wpływem chwili.....dzisiaj tak, jutro inaczej.....Zatrzymaj się i najpierw siebie uporządkuj......
I taka refleksja......Godność kobiety to coś, czego się nie dostaje, trzeba samemu pilnować, aby tego nie stracić....Dbaj o tę swoją godność, bo czasami to jest jedyne, co nam pozostaje w trudnych sytuacjach... Z Panem Bogiem.........
 
     
weri
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 10:21   

kochana moja
ja też od dawna nie odzywałam się na tym forum , ale jak przeczytałam Twoją historię to wypisz związaną z rzekomą Lidką to wypisz wymaluj tak jak bym wróciła do swojej przeszłości. W moim związku też była kobieta , która rzekomo była tylko przyjaciółką, wspólne mieszkanie na zasadach przyjacielskich itp. Oj jak ona mi chciała pomóc jaka była dla mnie wyrozumiała jak wiedziała co czuję itp. Nie rozmawiaj z nią !!!!!!!!!!!!!!!!!!! To co od niej usłyszysz będzie jak trucizna dla Twojej duszy, nie kontaktuj się z nią pamiętaj - do końca nie wiesz na ile z tego co mówi jest prawdą - ona ma w tym swój interes bo chce być z Twoim mężem , nie wierz jej - proszę. Ja godzinami prowadziłam rozmowy z przyjaciołką męża - a ona tak bardzo chciała nam pomóc i też twierdziła że nie może wykluczyć że będą kiedyś razem - bolało jak cholera bo ja chciałam usłuszeć od niej że go wyrzuca i nigdy z nim nie będzie. Pamiętaj to nie jest Twoja przyjaciólka a nawet koleżanka nie daj się omotać - ja się dałam bo bardzo chciałam wiedzieć co się dzieje - zapłaciłam za to ogromną depresją. Odetnij się od nich obydwojga, zajmij się sobą - Zobaczysz prawda wyjdzie na jaw wcześniej czy później i być może będzie dobrze ale trzymaj się jak najdale od tej kobiety - bo to da ci tylko ból - uwierz mi jak bym mogła coś zmienić w przeszłości to to bym właśnie zmieniła bo wiem jak było to niepotrzebna i jak bardzo powichrowało moją psychikę i odżyło łaśnie czytając Twoją historię. Uchroń siebie i dziecko - od tej chorej relacji z nimi obojgiem nie żałuj Tej kobiety niech doświadcza sobie co chce - matka Teresa się znalazła cholera - dbaj o siebie to Twój obowiązek bo dziecko trzeba wychować, śmieci wyrzucić i zupę ugotować.
Przepraszam za luźne i niepoukładane myśli ale przeszłośc w głowie odżyła - uchroń siebie od takich wspomnień - proszę - z daleka!!!!!!!!!!!!!!!.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 11:06   

Moniko, zauważ, jakim świetnym psychologiem jest ta Lidka. Ona zbiera punkty - dla siebie oczywiście. Już nie tylko potrafi zająć się Twoim mężem, ale też Tobą, jej wartość w jego oczach rośnie i o to chodzi... Przy okazji ona uspokaja swoje sumienie, że przeciez chce dobrze dla Was obydwogu. Nie pozwól jej na ten komfort...
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 13:14   

weri napisał/a:
Nie rozmawiaj z nią !!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Dokładnie, a jeśli już rozmawiasz to miej świadomośc, że to obecnie może byc Twój największy wróg (oczywiście poza samą sobą ;) ).
No i nie zdradzaj im co planujesz robic. Mało mów, dużo rób.
Powtórzę się - załóż w sądzie sprawę o rozdzielnośc majątkową (bez podziału majątku). Dopóki tego nie zrobisz długi męża idą również na Twoje konto. Najlepiej nie mów mu o tym, niech sam się dowie z pozwu.

Tak na marginesie - jak u Ciebie z sakramentami - spowiedź, eucharystia itd... ?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-09, 15:54   

monia82,

Oj Monia, Monia.

Spokój, cisza wewnętrzna, odsuń się od krzywdzicieli bo sama się nim stajesz dla siebie i dziecka.
Otwórz klatkę ( Dobson) i zajmij się sobą. Chodź do poradni, zadbaj o siebie, posłuchaj czegoś wesołego:
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Powiem tak:
Twój mąż wytoczył ciężką artylerię ZŁego Ducha. Standart i wszyscy to znamy. Nie dawaj robic się na szaro. Po to tu jesteśmy, aby stawiać Ci znaki ostrzegawcze na skrzyżowaniu z kochanką. My włączamy czerwone, a diabeł zielone.
Stój, albo zawracaj. Żadnych skrzyżowań ani konfrontacji.
Kierownicę w ręce Bogu, a z zamkniętymi oczami dojedziesz do celu. Nic sama, bo popełniasz błędy przeciw sobie.

I jeszcze jedno nie dawaj sie wpuszczać w czcze rozmowy z mężem. Tylko Cię rozbiją, przyjdzie na to czas, kiedy będziesz silna Bogiem i wiarą w siebie.
Teraz jest czas dla Ciebie, nie dla Lidki, ani dla mężą tylko dla Ciebie. Bóg wyciąga ręce z pomocą. Łap Boże i ludzkie sposoby wyjścia z kryzysu.
 
     
monia82
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 11:01   

Witam!
Rozmawiałam wczoraj z psychologiem w poradni katolickiej i ona uświadomiła mi mniej więcej to samo co Wy:że muszę się od nich odciąć, nie przyjmować żadnej pomocy od tej Lidki, nie podpisywać żadnych dokumentów, nie wdawać się w dyskusje z mężem (co mi na razie średnio wychodzi ale pracuję nad tym) i zadbać o takie sprawy jak rozdzielność majątkowa i alimenty. Mąż na razie nie dał na dziecko w tym miesiącu ani złotówki, mało tego! Jego dziadek przesłał na niego przekaz 300zł dla małej (w podziękowaniu za zdjęcia na dzień dziadka) i on go odebrał choć twierdził, że nie wie nic o żadnym przekazie! Niedawno się przyznał że owszem, wziął bo nie miał z czego żyć. Mnie to szczerze mówiąc nie powinno obchodzić, to jego problem skoro podjął taką decyzję to niech ponosi tego konsekwencje, a dla mnie to zwykła kradzież i to na dziecku! Na szczęście mam awizo, bo on odebrał na sam dowód jak się tylko go spytałam czy coś przyszło od dziadka jak był na tym mieszkaniu sam, poleciał na pocztę a awizo zostało w skrzynce bo już nie miał kluczyka.
W piątek idę do sędziny do tej poradni i dowiem się o swoje prawa, a także pójdę do mopsu, gdzie pewna osoba pomoże mi napisać wniosek o rozdzielność majątkową.
Mąż stwierdził, że może mi dostarczyć nowe dowody swojej winy...
Chce żebym mu podpisała że ja ze swojej strony chcę ratować nasze małżeństwo bo będzie mu to potrzebne i mam mu oddać kartę do bankomatu i login do wspólnego konta. Oczywiście odmówiłam.
Pytał też czy miałam coś wspólnego z porysowaniem samochodu (???)

Wracam do rodziców, nie będę się z nim kontaktować dopóki sobie w głowie nie poukładam i nie zadbam o sprawy finansowe. Muszę się jak najszybciej stąd wyprowadzić bo on mieszkając naprzeciwko zadręczy mnie! Już to robi!
Zobaczymy jakim będzie starał się być wtedy ojcem, czy bedzie dbał i łożył na dziecko tak jak obiecał.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 12:28   

Cóż powiedzieć, Moniko.

Brawo! I nie zbaczaj z drogi........
Wiesz.....Dobrze by było - jeśli to w ogóle możliwe, abyś także pomyślała o usamodzielnieniu się i stworzeniu własnego gniazda.....Rodzice na pewno Cię kochają, jednak wiesz.....jesteś sama mamą, nie można do końca życia chować się pod skrzydełka rodziców.....wręcz przeciwnie, to dorosłe dzieci powinny być podporą matki i ojca.....A w życiu dorosłym należy samemu radzić sobie w kłopotach....Wiem, że nie zawsze jest to możliwe (brak finansów, brak możliwości), ale jeśli tylko możesz coś zrobić w tej kwestii, to postaraj się usamodzielnić.....

Aha, no i nie oczekuj za wiele od męża.....Czy będzie dobrym ojcem i mężem, czy złym....czy coś przemyśli, czy nie....to już pokaże czas. A Ty zrób wszystko, aby Twoja przemiana w dojrzałą, pewną siebie i swojej wartości kobietkę, nie była uzależniona od postawy męża.....Bądź taka dla siebie samej....:))))

=================
Panie Boże prowadź ją!
 
     
monia82
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 13:02   

Satine dziękuję.
Wiesz, na razie nie stać mnie na to aby zamieszkać samej z małą, tak jak napisałaś, na męża pod względem finansowym już nie mogę liczyć, choć obiecał że pomoże,nawet odmówił mi kupienia żywności dla małej bo twierdzi, że nie ma pięniędzy!
Na razie jest rozjuszony tym, że zaczęłam działać a nie użalać się nad sobą, błagać i płakać jak wczesniej i się miota bo widzi że nic nie wskóra!

Czekam na wyjaśnienie sprawy mieszkania w TBS, ale w tej sytuacji, nie wem co z tego wyjdzie. Staraliśmy się razem, choć to ja jestem wnioskodawcą. Mnie też to wcale nie jest na rękę że wracam do rodziców (no chyba że tata się nie zgodzi) ale nie mam na razie innego wyjścia. Może jak otrzymam rozdzielność majątkową i mąż będzie mi się dokładał do wspólnego kredytu to coś wymyslę
 
     
lipiec64
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-10, 21:54   

Monika,
modlę się o mądrość dla Ciebie. Otrzymałas wiele dobrych rad. trzymaj się ich.
Nie zapomnij o Tym, Który Mocen Jest uczynić więcej niz myslimy i niz się spodziewamy. Zadbaj o zycie w łasce Bożej. Przed Bogiem jestem z Tobą.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9