Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Pustynia duchowa
Autor Wiadomość
Łezka13
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-04, 17:43   

Wczoraj usłyszałam, że mój mąż mnie nie szanuje, dąży do uwolnienia się ode mnie, nie kocha mnie.
Ostatnio zmieniony przez Łezka13 2010-11-03, 16:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-04, 21:58   

Łezka13 napisał/a:
raczej nigdy


Ciekawe , pod tym popiołem żarzy się iskierka nadziei :lol:

Łezka

To fragment 1 listy do Koryntian

spróbuj zamiast słowa miłość wstawić swoje imię .
Konkretnego dnia , czego ci potrzeba : cierpliwości , nadziei , wiary ????

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.

Miłość nigdy nie ustaje,


Dla mnie fragment zaznaczony tłustym drukiem jest przypomnieniem , jaka chcę być każdego dnia :mrgreen: Ja podejmuje decyzje wiary , nadzieii i trwania bo .............


Miłość nigdy nie ustaje,

to hicior :mrgreen:

Każdy z nas który , cierpi w powodu miłości , jest żywym dowodem Tego , że

MIŁOŚĆ NIGDY NIE USTAJE .


Gdy nadamy naszemu cierpieniu sens , doprowadzi nas to do pełni ŻYCIA
Jan Paweł II świadczył o tym całym swoim życiem .
 
     
Iwo1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-04, 23:31   

Jestem z Tobą :-D
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-08, 08:18   

Łezka13 napisał/a:
Wczoraj usłyszałam, że mój mąż mnie nie szanuje, dąży do uwolnienia się ode mnie, nie kocha mnie a może nawet nigdy mnie nie kochał i dalsza walka nie ma sensu, bo raczej nigdy już nie będziemy razem. Przestałam mieć już złudzenia, że coś się naprawi.

Przede wszystkim - samo faktycznie się nie naprawi. Potrzeba tu trudu człowieka, i to dużego, wszak przed cudem w Kanie Galilejskiej Jezus kazał tej wody natargać setki litrów... nie mówiąc - po co. Łezko - do naprawiania Bóg wybiera najczęściej jednego ze współmałżonków, drugi ewentualnie dołącza potem, na "przygotowany grunt". Ja nie mówię, że masz się brać za naprawianie już. Ale sądzę, że do Ciebie należy teraz przetrwać ten bardzo trudny czas w stanie jak najmniejszego poranienia duchowego i psychicznego.... Łezko - wzmacniaj się. Wciąż i na bieżąco. Nie pytaj męża, nie zaczynaj trudnych rozmów, wzmacniaj SIEBIE. Tylko wzmocniona TY - będziesz w stanie wyjść z tej pustyni duchowej na zieloną łąkę :-)
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-08, 08:48   

Łezka, trzymaj się, ściskam mocno i pamiętam w modlitwie!
Znam takie słowa, kiedyś raniły mocno, dzisiaj w nie już nie wierzę...
Prawdziwa miłość trwa do końca, szczęśliwy ten kto pozna smak takiej miłości.
Pan Bóg nigdy Cię nie opuści.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-08, 11:57   

Cytat:
Wczoraj usłyszałam, że mój mąż mnie nie szanuje, dąży do uwolnienia się ode mnie, nie kocha mnie a może nawet nigdy mnie nie kochał i


Łezko, jeszcze wypowie wiele raniących słów... Jeśli chcesz odzyskać siły - nie pozwól tym słowom zamieszkać w Twoim sercu :!:

To dla Ciebie :-)

http://www.youtube.com/watch?v=YLbPkSPZaAE
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-08, 12:01   

Łezka13 napisał/a:
mój mąż mnie nie szanuje, dąży do uwolnienia się ode mnie, nie kocha mnie a może nawet nigdy mnie nie kochał i dalsza walka nie ma sensu, bo raczej nigdy już nie będziemy razem. Przestałam mieć już złudzenia, że coś się naprawi.


Łezka13 napisał/a:
Diagnoza postawiona, jakie leki na recepcie?



lekarstwo jest jedno, tylko czy ty chcesz je stosować?
czy wolisz nadal być chora?
Niestety nikt ci nie pomoże jak sama nie zawalczysz o swoje życie, o inną jej jakość.
Smutne to co piszesz, pozwalasz mężowi na tak wiele rzeczy,i jeszcze się dziwisz,że korzysta z tej wolności,
w swojej naiwności myślisz jak będe pokorna to on sie opamięta i zacznie dbac o rodzinę, masz przekonanie jak sama byś tak nie zrobiła to i druga osoba tak nie zrobi,
a on robi, i z czasem jego swoboda jest coraz większa a dla ciebie coraz mocniej nie do przyjęcia,
zasklepiasz sie coraz mocniej w uległości, byle tylko zobaczył i
zaprzestał wychodzić z domu, korzystać z internetowych portali randkowych, obudzi sie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i z żaby stanie się księciem.
a tak sie nie dzieje....myślisz co robie nie tak.
Dajesz mu do dyspozycji samochód, sama wleczesz sie z maluszkami pieszo, pozwalasz by traktował cie bez szacunku, obciążał samymi obowiązkami, bierzesz je w pokorze i ciszy, czasami tylko jak cie już przerastaja cichutko prosisz, czy niesłyszalnym dla męża głosem błagasz o opamiętanie...

a to tak nie działa!! wzbudzasz w nim jeszcze większa chęć do używania swojej wolności
wiesz co może go opamiętać, nie ciche pokorne dzień po dniu branie na siebie obowiązków a stanowcze określenie co kto ma robić
Małżeństwo to nie zabawa, wykorzystywanie i brak ochoty parcypowania w finansach, czy wychowaniu rodziny,
to obowiązek każdego kto świadomie i z dobrej woli wszedł w taki związek!!!
a jeśli ktoś zapomniał o tym, lub nie chce pamietać należy mu o tym przypomnieć, niestety czasami są to drastyczne kroki, by takie osoby z mocy prawa przypomniec co nalezy do jego obowiązków jesli jego moralne poczucie bycia mężem i rodzicem nie pomaga.
Nie płaci na rodzine alimenty, wszczyna burdy policja, zabiera majątek wspólny a samochód nalezy do waszego majątku wspólnego, do którego masz także prawo stawiasz sprawe jasno, dziś lub na ten czas ja korzystam z auta,
czyste stanowcze komunikaty, które nie mają być próba zastraszania, zmuszania, robienia na złość a jedynie działania z twojej strony pokazujące konsekwencje z tytułu bycia osobno choć razem.
Nigdy uległość wobec osoby, która cie znieważa nie opamięta jej, tylko stanowcza obrona samej siebie.
Nauczyłaś sama męża, że może robić co robi, więc dziś korzysta z tej swobody bo uważa,że tak jest ok, a ty jesteś tą osoba w małżeństwie, która ma ustępować, robić co nakazuje, by jego wolność nie sprawiła mu czasem kłopotów i problemów.
I dlatego to ty bo dla ciebie ta sytuacja dziś juz jest nie do wytrzymania musisz cos z tym robić, nie dla kogoś dla siebie, by cieszyc sie życiem a nie płakać, by zmienić nick łezka na promyczek

pytanie tylko czy zalecenia są dla ciebie wykonalne,
czasami chcemy schudnąć ale nie potrafimy zrezygnować ze starych nawyków żywieniowych, pragniemy mieć i ładną sylwetkę i jeść słodycze, a jak dieta jest dla nas zbyt trudna do wprowadzania w życie,
wolimy zaprzestac działań i rezygnujemy z woli schudnięcia paru kilogramów na rzecz komfortu nieodczuwania tych niedogodności,
do tego, uruchamiamy schemat zaprzeczeń, by nie poczuć prawdy dlaczego zakończyłam i zaprzestałam stosowania diety
sami utwierdzamy w schemacie zaprzeczeń w końcu pięknego ciała nigdy za wiele, lub wmawiamy sobie, to nie dla mnie, na mnie to nie działa, lub wymyślaniu
tysiące innych powodów, dla których zasadna jest rezygnacja z decyzji o diecie, byle tylko nie być szczerym samym ze soba, i nie powiedzieć
- tak to prawda, jestem gruba bo nie chce sama sobie pomóc, wole się użalać, przerzucać wine na innych, nie niedogodności byle tylko nie wziąc odpowiedzialności za ten stan rzeczy na siebie, bo
BO to trudne coś zmieniać, bo to trudne nowe nawyki wzmacniać, bo lepiej choć żle żyć po staremu...
tak!!!
to strasznie trudne zmieniać swoje przekonania, zaprzestać życia w roli ofiary niż wziąć je w swoje ręce i zacząć na nowo cieszyć się innym zyciem takim na jakie masz wpływ, w jakim czujesz sie zadowolona z siebie i z tego co robisz,
niestety jak nic nie robisz bo tylko wzmacniasz w sobie właśnie ta opinię o sobie,którą wciąż tu piszesz wprost lub między wierszami,
słowami- jestem do niczego, ma prawo do tego co robi, kto by z taką chciał życ, lepsza młodsza jakakolwiek niż ja..

nie, nie, nie!!! jestes wspaniała osoba, dajesz rade sama od tylu lat pełnić role za męża i siebie w rodzinie, jesteś ciepła i bardzo miła osoba, do tych i wielu innych twoich zalet, musisz od teraz dołączyć postanowienie bycia jeszcze silna osoba, mająca prawo do mówienia NIE! mężowi jak cie krzywdzi, do stawiania granic.
ucz sie stawiać granice drugiej osobie, bez odczuwania jednocześnie dyskomfortu poczucia winy, iż tak nie nalezy, tak nie powinnam.
nic bardziej błędnego tak MUSISZ!!!!

a może i twoje życie, i nastawienie męża jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w końcu sie zmieni, bo bedzie widział silną osobe?
a na pewno zmieni sie jego stosunek do ciebie, zacznie cie szanować, bo ty zaczniesz sie szanować.
ech z początku pewnie będzie sie stawiał, manipulował, zastraszał jak do tej pory robił, nasilą sie ataki do zniszczenia w tobie tej silnej woli bycia inną, to naturalne
ale pamiętaj, jak czymś cie straszy i jest to realny strach np finansowy, to zdobądż wiedzy w temacie, i od razu będziesz wiedziała, że wiele z tego co mówi jest bezpodstawne i prawnie nierealane
jak są to lęki w twojej głowie, strach przed tym co cie czeka bez niego to niestety musisz pracowac sama nad soba, by je pokonywac przypominając sobie jak wspaniała i zaradną osoba jesteś.
A jestes!!!
i mogłabym wiele tu przytaczac argumentów na to, tylko to nie moje przekonania o tobie mają tu ważność a twoje o sobie,

jak zmienisz to przekonanie to będzie następny krok do wychodzenia z uzalażnienia od męża, i fałszywego przekonania, że to miłość.
Później wszystko jest możliwe.

pozdrawiam gorąco,
zalecenia postawione, reszta zależy od ciebie....
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-08, 12:50   

Łezka............jak chcesz coś zmienić u siebie i w swoim otoczeniu to..............zrób to inaczej,zmień coś w swojej postawie.

Podpisuję sie pod tym co pisze Bywalec.
Zacznij od siebie,od kochania siebie .......a potem dopiero mąż i dzieci
Zrób coś inaczej jak dotychczas.
Będzie bunt,złość,poczucie krzywdy............ ale to bedą tylko próby utrzymania starych zasad.
Nowe jest straszne do momentu gdy sie za niego nie weżmiesz

Pogody Ducha Łezko
 
     
Łezka13
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-09, 06:38   

Kochani bardzo dziękuję za wspaniałe rady. Trafiłam tu za późno, teraz nic już nie da się zrobić. Nie odwrócę tego co się stało.
 
     
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-09, 06:45   

Witaj, Ty nie odwrócisz tego co sie stało ,ale Bóg tak.

Jezu ufam Tobie!
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-09, 16:32   

tak z ciekawości

Łezka13 napisał/a:
Kochani bardzo dziękuję za wspaniałe rady. Trafiłam tu za późno, teraz nic już nie da się zrobić. Nie odwrócę tego co się stało.


- dlaczego nie da się nic zrobić?
- w twoim wyobrażeniu "juz za późno" jakie zmiane sa zbędne?
- dlatego bo mąż się z tobą rozwodzi?
- czy gdybyś w tym wyobrażeniu widziała powrót męża jako realną szanse to byś coś robiła?

pytam,
bo zmiany są dla nas nie dla współmałżonka, czy chęci odwrócenia tego co się stało
zresztą to by było niemożliwe, zmienić przeszłość, przyszłość jak najbardziej tak!!!
to w nas są zachowania nas niszczące, i nie ma znaczenia czy ten ktoś odszedł, czy jest
bo te zachowanie uruchamiaja sie zawsze jak tylko do takich sytuacji dochodzi, i nie tylko mamy wtedy kłopoty ze współmałżonkiem, ale tez i z innymi osobami, dziećmi
dlatego zmiany siebie, by w pore temu zaradzić,
dlatego czas przeszły ma dla nas ogromne znaczenie poznawcze, jest doświadczeniem pokazującym nam czego unikać by w w przyszłości do ponownych nie doszło, z kim innym też...
a nie jak piszesz zamykac nas i nie pozwalac na odwrócenie niekorzystnych wydarzeń dla nas bo za późno
dlatego zmiany dziś dokonane moga cie przed kolejnym cierpieniem w przyszłości uchronić, sprawić by twoje życie wyglądało inaczej lepiej, nabrało zadawalającego wymiaru dla ciebie, nie dla innych
bo zadowolona ty sprawi inne spojrzenie na ciebie właśnie innych, męża też
innym okiem będzie każdy patrzył na pewna siebie Łezke niż na zagubioną wiecznie dostosowującą sie do innych...takie osoby przeważnie wykorzystują inni

to co napisałaś, świadczy tylko o ogromnym uzależnieniu od męża, dla którego poświęciłabyś kolejny etap swojego życia na zmiany pod niego, zapominając znów, że w tych próbach przemiany głównym celem jest zmiana siebie dla siebie nie dla chęci zadowolenia kogoś.
Bo z chwilą jak ta osoba zacznie mieć inne zachcianki twoja przemiany stanie sie nieaktualna, znów będziesz musiała sie zmieniać nie wiadomo w co? jak? bo przecież znasz tylko siebie,
gdy robisz to dla siebie, wiesz czego pragniesz, co powinnaś zmienić by ktoś nie wchodził ci na głowe, bys czuła sie sama ze sobą dobrze, potrafiła kochac siebie jak kochasz i poświęcasz się innym
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-09, 21:14   

Łezka13 napisał/a:
Kochani bardzo dziękuję za wspaniałe rady. Trafiłam tu za późno, teraz nic już nie da się zrobić. Nie odwrócę tego co się stało.


Wtaj,
to prawda czasu nie cofniesz, ale ten który nadejdzie możesz przezyć pięknie.
Parę dni temu ksiądz powiedział podczas mszy św. ,że jeśli komus źle z jakimś człowiekiem lub z ludźmi, to proś Jezusa, aby Ci zmienił serce, wtedy sama sie zmienisz i za tą zmianą pójdzie zmiana otoczenia i tego człowieka.
Sprubój, Jezus zawsze zmienia człowieka na lepsze. :-D
 
     
Iwo1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-09, 22:48   

Łezko przestań się wreszcie obwiniać. Robiłaś wszystko ,aby to małżeństwo było dobre. Twój mąż się pogubił i Ty o tym wiesz.
Obiecaj mi jedno, że jak wyjadę to nie wypłynie żadna łza z Twoich oczu. Już dużo wylałaś łez i coś to zmieniło. Nic, sama się pogrążyłaś w bólu i smutku. A on to co robił to robi.
 
     
Łezka13
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-11, 15:46   

Macie tutaj wiele pomysłów, może znajdzie się jakiś dla mnie, bo kompletnie sobie nie radzę ?
Ostatnio zmieniony przez Łezka13 2010-11-03, 16:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8