Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Serdeczne pozdrowienia i życzenia dla Wszystkich.
Autor Wiadomość
Unus
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-11, 14:47   

Dziękuje, staram się.
:)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-11, 16:16   

Unus napisał/a:
Niestety w innej sytuacji musiałbym zerwać tą relację.

Ciekawe, stawianie Bogu warunków.
Będę w Ciebie wierzył jak będziesz taki jak ja chcę Ciebie widzieć. :-/ :shock: :-/ Jakoś to co piszesz na temat Boga rozpływa sie w oparach new age'u.
Pocieszające jest to,że Bóg sam szuka zgubionych owieczek i o Ciebie też się upomni.
Ufna w Jego Mądrość i Miłosierdzie pozostawiam Cię w Jego rękach.
 
     
Unus
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-11, 17:42   

To nie jest stawianie Bogu wanunków tylko sobie.
Pogodzić się z tym co się stało i żyć. Ale, tak jak pisałem na początku : Bóg chce naszego szczęscia i dlatego nie wykluczam niczego.
Jak narazie jestem sam, ale jeśli bedzie tak , że kogoś poznam i pokocham to będę dziękował za to Bogu. Czy to będzie grzech ? Tak. Ale chcę mieć nadal więź z Bogiem i wierzyć, że On chce dla mnie dobrze.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-11, 18:14   

Unus napisał/a:
Jednak ja będę starał sie nastawić na to aby myśleć , że Bóg mnie - nas kocha pomimo tego jakbyśmy grzeszni nie byli


Ależ nikt z tym nie polemizuje, poza tym to żadne odkrycie. Natomiast nie jest to przesłanką do tego, żeby grzeszyć. I o to w tej całej dyskusji chodzi.

Osobiście - gratuluję ci i podziwiam za wytrwałość... mam nadzieję że nie będę wystawiony nigdy na taką próbę. W końcu to Bóg dał nam seksualność, która ma spełniać się w małżeństwie, dlatego sama potrzeba, przyjemność, spełnienie nie mogą być czymś złym. Przecież sobie tego nie wyłączysz pstryczkiem, więc jest to pewnie jakiś ból z twojej strony... u mnie by był w każdym razie.

PS. Właśnie sobie pomyślałem że to trochę jak rozmowa o jedzeniu z głodnym, nie wiem czy dpobry pomysł?
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-12, 09:06   

Unus napisał/a:
Jak narazie jestem sam, ale jeśli bedzie tak , że kogoś poznam i pokocham to będę dziękował za to Bogu. Czy to będzie grzech ? Tak.


Unus, masz wolną wolę i możesz grzeszyć, jeśli taka jest Twoja decyzja. Problem w tym, że w takim układzie wciągasz w swój grzech nie tylko siebie, ale i inną osobę. Gdzie tu jest zatem miłość, która chce dobra dla innej osoby? Skoro wciągasz kogoś w grzech? No tak - ale to TY się zakochasz... Cóż inna osoba znaczy....
Polecam do odsłuchania Katechizm Poręczny z 10.01.2010, do pobrania tu: http://www.radiojozef.pl/?a_id=28&mid=34
Bardzo podobna sytuacja jest komentowana przez ks. Pawlukiewicza
 
     
zkszacior
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-12, 16:43   

Witam. Nie znam Cie Unus, nic nie wiem o Tobie i Twojej sytuacji. Cieszę się że się podniosłeś po tak ciężkiej sytuacji. Tylko powiem jak ja to widzę. nie chcę Cie oceniać, nie mam do tego prawa, każdy sam decyduje o sobie, ma wolna wolę i mnie wara do tego. Podzielę się z Tobą tylko tym jak ja patrzę i co czuję kiedy myślę że nie będę juz z żoną. Na sama myśl o tym że mógłbym się z kimś innym związać, żyć z jakąś kobietą tak jak z żoną, to mam do siebie obrzydzenie, czuje wobec siebie pogardę.
Ale to moje, ja tak czuję, może źle, może mam nie równo pod kopułą, ale leje na to.
Po prostu gdybym się z kimś związał znaczyłoby to dla mnie że moje słowa kiedy składałem przysięgę nic nie znaczyły, nie były nic warte, że okłamałem swoją żonę. Poza tym nie mógłbym spojrzeć mojemu synowi w oczy za parę lat, kiedy by się mnie spytał np. dlaczego? Co ja miałbym mu do powiedzenia o małżeństwie, o związku dwojga ludzi, o miłości. NIC! Byłbym delikatnie mówiąc niewiarygodny. HIPOKRYTA- i tyle.

Ale może Ty to widzisz inaczej, dlatego chętnie wysłucham, przeczytam Twoje zdanie na ten temat, może się mylę. Nie wiem, zadaję tylko pytania i dzielę się tym co mam w środku.

Pozdrawiam.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-12, 19:36   

Nirwanna napisał/a:
Polecam do odsłuchania Katechizm Poręczny z 10.01.2010, do pobrania tu: http://www.radiojozef.pl/?a_id=28&mid=34

Bardzo ciekawe te audycje, dzięki za linka! Kiedyś nasz synek słuchał tego do spania, ale chyba niewiele rozumiał :)
 
     
Unus
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-17, 14:11   

Już po wszystkim. Trwało to 50 minut łącznie z ogłoszenie wyroku. Jedna rozprawa.

[ Dodano: 2010-02-17, 14:57 ]
Tak jak mówiłem byłem sam i jestem sam. Z nikim się nie wiązałem i jak narazie nie wiąże. Nastawiam się na to , że jeżeli ktoś stanie na mej drodze, to tylko dzięki Bogu. Czy to zaakceptuję? Nie wiem. Co do małżeństwa z moją już eks-żoną- chciałbym byśmy byli razem ale już od tylu lat jesteśmy całkowicie osobno. Ona teraz jest z innym facetem. W tej sprawię już nic się nie da zrobić. Nie wierzę, nie widzę, że jeszcze moglibyśmy być razem. Niestety jesteśmy za daleko...co ja mówię...nic nas nie wiąże. Mamy wolną wolę...ona wybrała. A ja? tak jak mówiłem co będzie, to zaakceptuje i będe uważał, żę to dzięki Bogu.
Córka... Córka ma sześć lat. jak to dziecko niby by chciała byśmy byli razem , ale jednoczenie zaakceptowała całą sytłację. Znała kolejnych "przyjaciół-panów" mamy i wg mnie wie i rozumie sprawę. Co ja jej kiedyś powiem gdy zapyta o miłość i małżeństwo?? Co mogę innego....tylko prawdę... jak było...
i oczywiśćie, że warto trwać w małżeństwie...nawet pomimo trudności... ale u nas...tak się potoczyło. tylko prawdę...i nic więcej.
Ale pochwalę się :)) faceci nie płaczą i nie rozpłakałem się przy żonie...przepraszam...eks-żonie... Szlag mnie trafiał ale przyjąłem to na "klatę" jak to się mówi.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-17, 20:35   

Unus - rozumiem...Przeszłam to samo i bardzo, bardzo podobnie...Trzymaj się...
 
     
Unus
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-18, 11:01   

I jeszcze jedno.
Cały mój rozwód trwał 50 minut. Jedna rozpwawa...i jestem rozwiedziony...koniec małżeństwa. ale wiecie co... z tego co słyszałem z unieważnieniami jest prawie tak samo...znaczy może dłuże to trwa ale księża idą teraz na rękę i praktycznie wszystki są unieważniane. I to nie wszystko. Chodzę do spowedzi i to do różnych księży, kosciołów i nigdzie nie usłyszałem...abym trwał...tylko abym unieważniał. Za każdym razem kiedy jestem na mszy to w ogłoszeniach jest m.in. : porady w sprawiach unieważnienie małżeństwa odbywają się wtedy i wtedy.... Mówią to zawsze - chyba dla zachety :)
I jak tu do tego ma ta cała wiara i miłość... pozostaje to naszym widzimisie.
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-18, 12:16   

unus, ja z kolei nigdy nie usłyszałem w spowiedzi żebym unieważniał, wręcz przeciwnie, żebym trwał. teraz jesteś wzburzony i się nie dziwię. tylko co ci da unieważnienie? spokój, usprawiedliwienie?
 
     
Unus
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-18, 14:01   

Co mi da.... chyba tyle samo co trwanie...
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-18, 14:05   

Często jestem w kościele (bywam w rożnych) i nigdy w życiu nie słyszałam takiego ogłoszenia na temat porad w sprawie stwierdzania nieważności ( bo nie ma czegoś takiego jak "unieważnianie sakramentu", bo albo sakrament był albo go nigdy nie bylo i to trzeba stwierdzić, a jeśli był nie ma takiej możliwości, żeby go unieważniać). Unus zawsze możesz iść do sądu biskupiego na rozmowę i zapytać o szczegóły i przesłanki, które powodują, że sakrament mógł zostać nieważnie zawarty. Bedziesz miał wtedy jasność sytuacji. Jeżeli takich przesłanek nie ma (wiadomo, że trzeba mówić tylko prawdę) to trwaj w wierności żonie i tego się trzymaj. Wiem, że masz za sobą bardzo trudne przeżycia, daj sobie teraz sporo czasu na odpoczynek i wyciszenie, zadbaj o córkę i jej wychowanie, bo ojciec jest dla dziecka bardzo ważny, zawsze miej dla niej czas.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-02-18, 14:21   

Unus....piszesz

Cytat:
znaczy może dłuże to trwa ale księża idą teraz na rękę i praktycznie wszystki są unieważniane. I to nie wszystko. Chodzę do spowedzi i to do różnych księży, kosciołów i nigdzie nie usłyszałem...abym trwał...tylko abym unieważniał.


Ja niesetety mam podobne doswiadczenia, pól na pół, dlatego warto sie trzymac jednego stalego spowiednika...
kiedys zdesperowana, w złosci, w nerwach bylam w sadzie metropolitalnym, w jego siedzibie, ksiądz..prawnik, niestety w cywilu :-( powiedział mi to samo złozyc pozew nie znał nawet calości sprawy...powiedzial cos na kształt, po co ma się pani męczyć....

myśle ze to slabe ogniwo teraz i chwała Panu Bogu ze są duchowni, ktorzy wspieraja małżonków, ze jest Forum
to kropla w morzu w naszych czasach...
w tej siedzibie sądu przed sekretariatem stało w kolejce mnóstwo kobiet....to bylo niesamowicie smutne i dowiedzialam sie ze wlasnie rozwodzi sie "nasz" rocznik...2006 czyli mniej wiecej 2 lata po slubie gdy przygasa fascynacja, zauroczenie.....

a przeciez Kosciol uczy ze droga za Panem Jezusem to krzyż, nie wycieczka do lunaparku...
Pieknie o tym mowi ks pawlukiewicz w homilii z 14 lutego
http://www.kazaniaksiedzapiotra.pl/
nikt nie obiecywal ze jakiekolwiek powołanie będzie łatwe

trzeba nam sie duzo modlic za duchownych o mądre, rozwazne decyzje, zeby nie ulegali "duchowi" tych czasów....mysle ze w miejscach gdzie w grę wchodzą duze pieniądze jest trudniej

ks. Pawlukiewicz ciekawie porownal malzenstwo do dzicka....jak choruje to sie dziecko leczy a nie szuka nowego ....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8